Reklama

Dobra noc polskich tenisistów. Świątek i Hurkacz w 3. rundzie w Miami

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

24 marca 2024, 02:35 • 4 min czytania 1 komentarz

Iga Świątek swój mecz II rundy turnieju Miami Open rozegrać miała dzień wcześniej, ale plany jej – oraz wielu innym zawodnikom – pokrzyżował deszcz. Z kolei Hubert Hurkacz grał niemal zgodnie z harmonogramem, musiał się jedynie przejść na inny stadion. Jednak zarówno obsuwa w meczu Igi, jak i zmiana kortu w meczu Huberta, niespecjalnie nas obchodziły. Ważne było, by oboje te spotkania wygrali. I tak też się stało.

Dobra noc polskich tenisistów. Świątek i Hurkacz w 3. rundzie w Miami

W meczu z Camilą Giorgi, która wcześniej w dwóch setach pokonała Magdę Fręch, Iga Świątek wyglądała tak, jakby chciała pomścić rodaczkę. Albo po prostu jakby – ze względu na przełożenie meczu o dzień – postanowiła nie marnować ani chwili. Po wygraniu turnieju w Indian Wells i przelocie do Miami, Polka utrzymała bowiem znakomitą formę. Ba, wydaje się, że wręcz się poprawiła – w Kalifornii często miewała problemy na początku spotkań, potrzebowała chwili, by się rozpędzić.

Dziś nic takiego nie miało miejsca.

Z Giorgi, w przeszłości tenisistką TOP 30 rankingu, ale obecnie znajdującą się tuż za pierwszą setką, Iga rozegrała coś, co można by określić mianem sparingu. Bo tak to po prostu wyglądało. Najkrótszy opis tego meczu brzmi: Włoszka została zdemolowana. A nieco dłuższy? Ano tak, że Świątek od początku świetnie pracowała na returnie, umiejętnie zmieniała kierunki i tempo wymian. Na punkty solidnie pracowała, również pod względem taktycznym, a efekt był taki, że te przychodziły. Często seriami.

Łącznie Świątek przełamała Włoszkę pięciokrotnie, a sama broniła czterech break pointów… ale w jednym gemie, gdy przy prowadzeniu 4:1 w I secie na moment się rozluźniła i przegrywała już 0:40. Poza tym była właściwie bezbłędna. Wygrała 6:1, 6:1, a w III rundzie zagra – już po raz trzeci w tym sezonie – z Lindą Noskovą. W Australian Open to Czeszka była lepsza, ale w Indian Wells Iga (po wspomnianym już kiepskim początku) nie dała jej szans. I na taki scenariusz liczymy też w Miami.

Reklama

Trudniejsze zadanie – bo mecz z 58. tenisistą świata – miał przed sobą Hubert Hurkacz. Po drugiej stronie siatki stanął Aleksandr Szewczenko, czyli świeżo upieczony Kazach – obywatelstwo tego kraju otrzymał w styczniu tego roku, wcześniej reprezentował Rosję. Poszedł więc śladem Jeleny Rybakiny czy Aleksandra Bublika, którzy również zmieniali barwy narodowe na kazachskie. W roli reprezentanta Kazachstanu na razie Szewczence się jednak nie wiedzie – odkąd występuje pod nową flagą ma bilans 7-7. Niby wyrównany, ale w tenisie to akurat świadczy o tym, że po prostu nie osiągasz niczego wielkiego.

Inna sprawa, że przed dzisiejszym spotkaniem ten bilans był jeszcze pozytywny. Ale Hubert dołożył rywalowi porażkę – zresztą drugą w jego wykonaniu, bo w dwóch setach ograł go też wcześniej w Marsylii. Dziś do triumfu potrzebował o jednej partii więcej, ale ostatecznie to on był górą i dopisał sobie kolejny wygrany mecz w Miami. A gdzie jak gdzie, ale na Florydzie Hubi lubi grać – to tam, w 2021 roku, wygrał pierwszy turniej rangi 1000. Ogółem po spotkaniu z Kazachem ma w Miami bilans meczów 14-3. A to naprawdę solidny wynik.

Dziś Szewczenko tak naprawdę i tak sprawił mu więcej problemów, niż można było oczekiwać. O ile w pierwszym secie Hubert wygrał na pewniaka, przełamując rywala przy stanie 4:4, a potem zapisując seta na swoje konto za sprawą serwisu. W drugiej partii Kazach skuteczniej serwował, a w tie-breaku zebrał się w sobie i zagrał doskonałych kilka punktów. Świetnie utrzymywał piłkę w grze, czekał na błędy Hurkacza, na którego naciskał. Gdy wyszedł na prowadzenie 5:1 było wręcz pewnym, że tie-breaka nie odda. I faktycznie, z trzech kolejnych punktów dwa powędrowały na jego konto. Trzeba było grać trzeciego seta.

ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!

Reklama

A ten miał scenariusz niemalże identyczny do pierwszego. Hubert znów zaczął przeważać i doprowadzać do break pointów. Miał takiego już w pierwszym gemie, ale wtedy Kazach się obronił. Nie zdołał tego zrobić w szóstym gemie, gdy Polak wyszedł na prowadzenie 4:2. A że serwis siedział mu dziś na rakiecie niesamowicie, to nie było mowy o tym, by tak wypracowaną przewagę wypuścił. Ostatecznie wygrał więc w trzech setach, a w kolejnej rundzie zmierzy się z reprezentantem gospodarzy, Sebastianem Kordą, który – też po trzysetowym spotkaniu – pokonał Hiszpana Roberto Bautistę-Aguta.

Z Hurkaczem grał do tej pory czterokrotnie, Korda wygrał raz – w Australian Open. Ale w pojedynkach do dwóch wygranych setów zawsze lepszy był Hubert.

I oby ten trend został podtrzymany.

Iga Świątek – Camila Giorgi 6:1, 6:1

Hubert Hurkacz – Aleksandr Szewczenko 6:4, 6:7 (2), 6:3

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie: 

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Komentarze

1 komentarz

Loading...