Reklama

Roma na fali. De Rossi odmienił drużynę, Zalewski odstawiony na bocznicę

Paweł Wojciechowski

Autor:Paweł Wojciechowski

02 marca 2024, 22:58 • 2 min czytania 2 komentarze

AS Roma na początku stycznia była rozbita i zmierzała nie wiadomo dokąd. Jose Mourinho narzekał na wszystko, aż w końcu władzom klubu nie chciało się tego wysłuchiwać i go zwolnili. Kiedy na ławce trenerskiej pojawił się Daniele De Rossi, nagle brak transferów i kontuzje przestały przeszkadzać, a drużyna zaczęła grać efektownie i efektywnie.

Roma na fali. De Rossi odmienił drużynę, Zalewski odstawiony na bocznicę

Roma dużo strzela i dobrze punktuje. W sobotę wygrała w Monzie 4:1, a kolejny raz do zwycięstwa poprowadził ją rewelacyjny w ostatnich tygodniach Paulo Dybala, który strzelił gola i zaliczył asystę. Argentyńczyk jest już na trzecim miejscu w klasyfikacji najlepszych snajperów tego sezonu Serie A i gdyby nie kosmiczne statystyki jego rodaka Lautaro Martineza, mógłby powalczyć o koronę króla strzelców.

Roma z kolei wciąż wspina się w tabeli Serie A. Aktualnie jest już na piątym miejscu, z dziewiątego na którym zostawiał ją The Special One. Dodatkowo jest już w 1/8 finału Ligi Europy, po wyeliminowaniu Feyenoordu. Trudno nie łączyć tego z osobą De Rossiego, żywej legendy klubu. Odkąd legendarny pomocnik wrócił w roli pierwszego trenera, Roma wygrała sześć z siedmiu ligowych spotkań (przegrała tylko 2:4 z nieuchwytnym dla nikogo Interem) i strzeliła w nich dwadzieścia goli. Siedem z nich zdobył Dybala. Metamorfoza drużyny jest zdumiewająca.

Reklama

Jedynym minusikiem tej „dobrej zmiany” w Rzymie jest marginalizacja Nicoli Zalewskiego, który u De Rossiego gra mało albo wcale. We wspomnianych siedmiu ligowych meczach wystąpił łącznie przez 94 minuty, a od trzech ligowych spotkań nie podniósł się z ławki, co w perspektywie jego jesiennych przebłysków w biało-czerwonych barwach i zbliżających się baraży o awans na Euro może budzić niepokój u polskich kibiców.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

2 komentarze

Loading...