Reklama

Mecz Wisła – Widzew należy powtórzyć

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

02 marca 2024, 13:07 • 3 min czytania 134 komentarzy

Widzew Łódź złożył wniosek o powtórzenie meczu z Wisłą Kraków. I bardzo słusznie, gdyż ten mecz powinien zostać powtórzony.

Mecz Wisła – Widzew należy powtórzyć

„Ale jak to, przecież wiele jest błędów sędziowskich, jakbyśmy powtarzali wszystko, to sezon nigdy by się nie skończył, hehe, to może jeszcze wróćmy do karnego Błaszczykowskiego z Portugalią”.

Ucieczka w takie hiperbole – moim zdaniem – nie jest słuszna. To, że powtórzymy jeden mecz nie znaczy, że będziemy powtarzać każdy, przy jakimkolwiek błędzie sędziowskim. Oczywiście istnieje obawa o stworzenie precedensu, ale zdaje się, że odkąd powtórzyli mecz w Belgii, to nie grają wszystkich spotkań po dwa razy.

Mamy do wyboru: nie róbmy nic, bo się coś może kiedyś wydarzyć (to znaczy kluby będą nagminnie składać protesty), albo zróbmy coś, bo się już wydarzyło.

Chyba lepiej postawić na to drugie. W innym wypadku można nigdy nie reagować, w obawie, że coś tam kiedyś ktoś.

Reklama

Nie mówimy tutaj o meczu ligowym, kiedy punkty można odrobić kiedy indziej. Mówimy o jednym, decydującym spotkaniu. Meczu, w którym Widzew został po prostu okradziony w ostatniej sekundzie.

Bramka Wisły absolutnie nie powinna zostać uznana. Łasicki był na spalonym, przeszkadzał w interwencji. To nie jest sytuacja typu „nie wiadomo, zastanówmy się”, tylko czarno-biała. Gol musi zostać anulowany, tym bardziej że arbitrzy mieli do dyspozycji VAR.

Wisła nie powinna strzelić tej bramki i Wisły nie powinno być w półfinale Pucharu Polski. To znaczy może być, ale musi zagrać z Widzewem jeszcze raz i jeszcze raz wygrać (ale tym razem uczciwie, nie po golu z kapelusza).

Jarosław Królewski pisze: „Wszystkim tym, którzy domagają się powtórzenia meczu, pragnę przypomnieć, że drużyny miały kolejne 30 minut na wykazanie się w dogrywce. Tego dnia wygrała drużyna lepsza”.

Trudno powiedzieć, czy wygrała drużyna lepsza, gdyż jedna strzeliła legalnego gola przez 90 minut z cholernym okładem, a druga nie. Poza tym – to tak nie działa. Jeśli zabrać Królewskiemu cały majątek, tak jak i komuś innemu (ale dotychczas biedniejszemu), a potem kazać w ciągu 30 minut się wykazać, że jest się obrotniejszym, nie byłoby to szczególnie uczciwe.

Prawdę mówiąc Królewski równie dobrze może mówić, że Hiszpanie z Koreą mogliby strzelić pięć bramek, a nie ledwie dwie nieuznane, bo którąś by im w końcu zaliczyli. Miałoby to tyle samo sensu.

Reklama

Powtórzenie meczu jest ostatnią instancją, ale jednocześnie taką, która powinna istnieć – w zupełnie wyjątkowych, ekstraordynaryjnych wypadkach. Takie tutaj zachodzą: ktoś wyrzucił Widzew z Pucharu Polski, ponieważ skrajnie się pomylił.

Czy gdyby zawodnik Wisły wziął piłkę w ręce i wrzucił ją do bramki, a sędzia tylko sobie znanym sposobem uznałby tego gola, nie chcielibyśmy powtórki? No chcielibyśmy. Tutaj błąd nie jest tak – ha, sami uderzycie w różne hiperbole – absurdalny, ale jednocześnie jest gigantyczny.

GIGANTYCZNY.

Naprawdę trudno zrozumieć, jak arbitrzy tego nie dostrzegli – pal licho, ile mieli do dyspozycji kamer (o czym będziemy pisać). To było widoczne z Zakopanego.

Tak, nie powtórzyliśmy ręki Maradony, ręki Henry’ego i stu tysięcy innych wielkich sędziowskich błędów. Ale kiedyś bramkarz mógł łapać od swojego, a sędziowie nie mieli do dyspozycji powtórek.

Kiedyś. Futbol się zmienia.

I to, że niegdyś nie wyobrażaliśmy sobie powtórki meczu, nie oznacza, że teraz do takiej powtórki nie może dojść. Powinno.

Wisła nie strzeliła prawidłowej bramki, Widzew tak. Ten mecz zakończył się wynikiem 0:1. Nie ma żadnych innych okoliczności – nikt by się nie spiął po straconym golu, nikt by nie bronił. Ostatnia sekunda, ostatni strzał. Nielegalny gol.

Ten mecz trzeba powtórzyć. I prawdę mówiąc: to dla Wisły wyjątkowo łagodne rozwiązanie.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

134 komentarzy

Loading...