Reklama

Fajtłapa

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

25 lutego 2024, 15:29 • 4 min czytania 32 komentarzy

To nie będzie przesadnie kontrowersyjne stwierdzenie: gdyby Zagłębie Lubin miało dziś w bramce kogoś innego niż Sokratis Dioudis, zdobyłoby trzy punkty. Ale ma Dioudisa, więc wywozi z Krakowa jedynie jedno oczko. Nie jesteśmy w stanie pojąć, o co chodzi z tym greckim bramkarzem. CV ma przecież sensowne, zarabia ponad stówkę, Zagłębie mocno o niego zabiegało, a gra kompletny piach. OK, niewypały się zdarzają. Tylko dlaczego „Miedziowi” tak uparcie na niego stawiają?

Fajtłapa

Jasmin Burić wyglądał przecież ostatnio całkiem nieźle. Dosłownie przed tygodniem wybronił Zagłębiu mecz z Cracovią, to dzięki niemu skończyło się wynikiem 1:1. Kiedy musiał wskoczyć do bramki za Greka, zwyczajnie nie pękł na robicie. Pokazał, że klub z Lubina nie jest wcale skazany na grę Dioudisa lub niedoświadczonego Weiraucha, jest jeszcze trzecia opcja, wszystko wskazuje na to, że najsolidniejsza. W nagrodę został posadzony na ławce przy najbliższej możliwej okazji. 

Dioudis nie mógł pokazać się na boisku podczas ostatnich sześciu meczów Ekstraklasy. Jeśli nie pamiętacie, skąd ta pauza, szybka przypominajka – po meczu z Widzewem nie wytrzymał ciśnienia i rzucił się z rękami na Jordiego Sancheza, powalił go na glebę, dostał czerwoną kartkę już po końcowym gwizdku, a organy dyscyplinarne wyceniły jego przewinienie na sześć meczów dyskwalifikacji i trzydzieści tysięcy złotych kary. Od 11 listopada grecki bramkarz grzecznie siedział na trybunach podczas meczów swojego zespołu. Kiedy tylko wygasła banicja, jeden z najbardziej przepłaconych zawodników w lidze od razu wrócił do gry w wyjściowej jedenastce. 

To nie był jednak piękny powrót.

To nie tak, że Puszcza strzeliła gole, które dyskwalifikują Dioudisa jako bramkarza. To nie były kardynalne błędy, nie podał do rywali, nie wrzucił sobie piłki do bramki jak Janusz Jojko. Fakt, że w kontekście Greka tak nisko zawieszamy poprzeczkę oczekiwań, nie może go jednak usprawiedliwiać. Solidny fachowiec do obu tych trafień zwyczajnie by nie dopuścił. Weźmy pierwszą bramkę – przecież Dioudis sam spowodował pożar we własnym polu karnym. Chciał wypiąstkować piłkę, ale zrobił to nieporadnie, w kierunku przeciwnika, dalej obserwowaliśmy ping-pong, po którym Jakuba trafił do siatki. Spójrzmy na sam strzał Ukraińca – czy był on w zasięgu bramkarza? No był, oczywiście, że był, trudno o inny wniosek, skoro Dioudis miał go na rękach. Wpuścić gola po krótkim rogu, w dodatku mając piłkę na rękawicach…

Reklama

No i druga bramka. Tak generalnie – kapitalnie to wszystko rozegrała Puszcza. Wrzutka? W punkt, ale sama precyzja podania to jedno, drugie to zrozumienie się wrzucającego (Koja) ze strzelcem (Zapolnikiem), który to umiejętnie cofnął się po piłkę, dokładnie wiedział, gdzie ta zostanie zagrana. Strzał też był niczego sobie, ale znów – bramkarz, który ma w sobie jakiś refleks, rzuca się dynamicznie i paruje futbolówkę na róg. A Dioudis – jakby w zwolnionym tempie. W naszym niedawnym wywiadzie Grek tłumaczył swoją gorszą dyspozycję kontuzją, ale – jak sam nas przekonywał – jest już teraz w stu procentach zdrowy, a więc wymówki się skończyły.

Skąd zatem ta słaba forma?

Nie wiemy, ale się domyślamy.

Ale zejdźmy z Dioudisa, bo w niedzielne południe obejrzeliśmy naprawdę niezłe spotkanie. Na dowód tego kuriozalna statystyka – padło w nim dwa razy więcej bramek niż we wszystkich trzech sobotnich meczach razem wziętych! Puszcza jak to Puszcza – grała nieustępliwie, zakładała wysoki pressing, miała wiele autów (to po aucie zresztą strzeliła pierwszą bramkę),  walczyła do samego końca i popełniała babole w defensywie. Przy golu Ławniczaka oczywiście wszystko zagrało (zwłaszcza wrzutka Dąbrowskiego – w punkt!), ale faktem jest, że strzelca kryło dwóch zawodników, a mimo to żaden z nich nie był nawet blisko zablokowania tej główki. Drugie trafienie? Najpierw Koj przegrywa przebitkę, później Craciun wciela się w rolę asystenta i wykłada piłkę do pustaka, sprowadzając okazję Kurminowskiego do poziomu trudności „przedszkolak by to strzelił”.

Z fajnej strony pokazali się nowi piłkarze Puszczy. Firlej wprowadził dużo ożywienia (ale też chaosu), po Koreańczyku Lee od razu widać jakość piłkarską i nieźle ułożoną nogę, czego dowodem jest fakt, że od razu dostał do wykonywania niektóre stałe fragmenty gry. Beniaminek ogólnie lepiej wyglądał w drugiej części gry (pierwszą kończył z wynikiem 1:2, po zmianie stron wyrównał) i trudno nam stwierdzić, czy któraś ze stron bardziej zasłużyła na to, by zdobyć trzy punkty, jeśli chodzi o sam obraz gry. Bo jeśli przeanalizujemy gole, jakie padły przy Kałuży, to bez wątpienia stwierdzimy, że bliżej kompletu oczek było dziś Zagłębie.

Gdyby nie Dioudis, autokar jadący do Lubina miałby wesołe, niedzielne popołudnie.

Reklama

Podpowiadamy – zrezygnujcie z tego gościa. To zwykła fajtłapa.

 

WIĘCEJ O WEEKENDZIE W EKSTRAKLASIE:

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Manchester United sprzeciwia się zmianom w regulacjach finansowych Premier League

Bartek Wylęgała
0
Manchester United sprzeciwia się zmianom w regulacjach finansowych Premier League

Ekstraklasa

Anglia

Manchester United sprzeciwia się zmianom w regulacjach finansowych Premier League

Bartek Wylęgała
0
Manchester United sprzeciwia się zmianom w regulacjach finansowych Premier League

Komentarze

32 komentarzy

Loading...