Reklama

Stal Rzeszów wpadła pod gdyński walec. Efektowne zwycięstwo Arki

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

25 lutego 2024, 15:15 • 4 min czytania 4 komentarze

Choć Stal Rzeszów wyszła na prowadzenie w dzisiejszym starciu z Arką Gdynia, to ani przez moment nie wydawało się prawdopodobne, by drużyna gości miała koniec końców wywieźć z Trójmiasta choćby punkt. I faktycznie – nie wywiozła. Żółto-niebiescy początkowo mieli wprawdzie pewne problemy ze skutecznością, ale jak już się rozhulali, to nie było czego zbierać. Stal została po prostu zdeklasowana. 

Stal Rzeszów wpadła pod gdyński walec. Efektowne zwycięstwo Arki

Wynik 5:1 nieźle oddaje przebieg meczu, choć przyjezdni nawet w przypadku większego oklepu nie mogliby narzekać na niesprawiedliwy rezultat.

Arka skupiona na celu

Naprawdę z dużą przyjemnością oglądało się Arkę w pierwszej połowie. To była dominacja niemalże od pierwszego do ostatniego gwizdka arbitra. Gospodarze imponowali przede wszystkim intensywnością – walczyli o odbiór piłki bardzo wysoko, zamykali Stal na jej połowie i cały czas szukali sposobności, by przedostać się z futbolówką w pole karne rywali. Bez przestojów, bez mozolnego pykania między obrońcami, bez wycofywania piłki do bramkarza. Podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego ewidentnie mieli ochotę, by już przed przerwą zapewnić sobie solidną zaliczkę bramkową, której później mogliby w spokoju pilnować. I wiele wskazywało na to, że ich plan wypali. Tylko że – po koło piętnastu minutach gry – żółto-niebieskim przytrafiła się drobna pomyłka.

O co konkretnie chodzi? Ano o interwencję Dawida Gojnego, który – jak się okazało po długiej wideoweryfikacji – nastąpił we własnym polu karnym na stopę szarżującego Patryka Warczaka. Sędzia główny Marcin Szczerbowicz nie wychwycił tego przewinienia w pierwsze tempo, ale VAR zachował w tej sytuacji czujność i wezwał arbitra do monitora. Ostatecznie Szczerbowicz podyktował jedenastkę dla gości, którą na gola zamienił Sebastien Thill. I z jednej strony – w porządku, bo kiedy wziąć całką akcję pod lupę, no to faul rzeczywiście był. Z drugiej – czy przypadkiem VAR nie powinien wkraczać przy klarownych i oczywistych błędach sędziego?

Tutaj trudno mówić o „klarowności”, skoro analiza sytuacji potrwała prawie pięć minut.

Reklama

Tak czy owak, Arki to drobne potknięcie nie wyhamowało ani nie pozbawiło jej animuszu. Jej gracze po prostu dalej grali swoje. Już po kilkunastu sekundach gospodarze mogli zresztą wyrównać, ale refleksem wykazał się Gerard Bieszczad. Gdynianie dopięli jednak swego w 36. minucie, gdy świetne dośrodkowanie Gojnego z rzutu rożnego wykorzystał Martin Dobrotka. Ten pierwszy jeszcze przed przerwą zaliczył też drugą asystę, tym razem przy trafieniu Karola Czubaka. Arkowcy schodzili więc do szatni z korzystnym rezultatem i – trzeba to jasno stwierdzić – w stu procentach na to zasługiwali.

Stal wpadła pod walec

Początek drugiej odsłony spotkania zdawał się jednak wskazywać, że trener Marek Zub zdołał wstrząsnąć swoimi zawodnikami w szatni i że po przerwie Stal wreszcie rzuci gospodarzom realne wyzwanie. Ekipa z Rzeszowa wreszcie zaczęła nieco dłużej utrzymywać się przy piłce i przenosić ciężar gry w okolice pola karnego żółto-niebieskich, gdzie wcześniej naprawdę niewiele się działo. Łobodziński zareagował natychmiast – wybudził swój zespół z drzemki zmianami, a wprowadzony z ławki Tornike Gaprindashvili już po paru chwilach zanotował asystę przy drugim trafieniu Czubaka. Jak gdyby tego było mało, Gruzin padł również ofiarą brutalnego faulu Milana Simcaka, za który Słowak wyleciał z boiska z bezpośrednią czerwoną kartką. Stało się wówczas jasne, że Stal już losów meczu nie odwróci.

I rzeczywiście, końcowej fazie meczu towarzyszyło wyłącznie jedno pytanie: jak wysoko Arka dzisiaj zwycięży? Ostatecznie stanęło na rezultacie 5:1. W 78. minucie szereg błędów Stali w defensywie wykorzystał z łatwością Alassane Sidibe, a dzieła zniszczenia dopełnił Hubert Turski. Warto zresztą odnotować, że przy piątej bramce ponownie znakomitym ostatnim podaniem popisał się Gojny, kompletując w ten sposób hat-trick asyst.

Tak grająca Arka musi być traktowana jako bardzo mocny kandydat do awansu do Ekstraklasy. Z kolei tak grająca Stal… cóż, będzie miała poważne problemy z dokończeniem rozgrywek w środku tabeli. Rzeszowianie mogą się pocieszać wyłącznie tym, że niewiele ekip w 1. lidze dysponuje aż tak znaczącą siłą rażenia, jak ich dzisiejsi przeciwnicy.

ARKA GDYNIA 5:1 STAL RZESZÓW

(M. Dobrotka 36′, K. Czubak 45+2′ 64′, A. Sidibe 78′, H. Turski 88′ – S. Thill 18′)

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Reklama

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Piotr Rzepecki
0
Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

1 liga

Francja

Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Piotr Rzepecki
0
Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Komentarze

4 komentarze

Loading...