Reklama

ORLEN Cup: Smaczki z otwarcia sezonu lekkoatletycznego w Łodzi [REPORTAŻ]

Łukasz Poznański

Autor:Łukasz Poznański

28 stycznia 2024, 18:11 • 9 min czytania 8 komentarzy

Orlen Cup? Byliśmy, lubimy. Gwiazdy – szczególnie Ewa Swoboda i Pia Skrzyszowska – błyszczały, ale też zeszły z firmamentu i publiczność mogła z nimi obcować z bliższa. Po takiej imprezie widzowie i zawodnicy mają z pewnością mnóstwo energii. Liczymy, że naszym lekkoatletom wystarczy baterii na cały sezon i drogę do sportowej ziemi obiecanej, olimpijskich medali. Przeczytajcie o tym, czego nie widzieliście w telewizji.

ORLEN Cup: Smaczki z otwarcia sezonu lekkoatletycznego w Łodzi [REPORTAŻ]

Z ziemi obiecanej do ziemi obiecanej

Ziemi obiecanej szukali w Łodzi Karol, Maks i Moryc, bohaterowie dzieła Władysława Reymonta. Wtedy było o nią trudno. Dziś wiele miejsc w Łodzi stało się synonimem prestiżu. Noblista patrzący na to ze swojego pomnika przy głównej ulicy zestawiał metropolię z biblijnym Kanaan z antyurbanistycznych pobudek. Tymczasem nasączone potem biedoty mury przekształcanych na lofty fabrycznych kompleksów, stały się dziś prawdziwą ziemią obiecaną klasy średniej. 

Orlen Cup w Łodzi otworzył de facto lekkoatletyczną rywalizację w tym roku. Wyjątkowym, bo olimpijskim. Z łódzkiej ziemi obiecanej zawodnicy wyruszają w symboliczną podróż do drugiej, by spełnić największe marzenie i w Paryżu cieszyć się z medalu. A jeśli nie w stolicy Francji, to po drodze do zgarnięcia są jeszcze laury na halowych mistrzostwach świata w Glasgow na początku marca i czerwcowych mistrzostwach Europy w Rzymie. 

Mała afera krzesełkowa i fajna otoczka

To była 9. edycja łódzkiego mityngu. Imprezy, która ma już swoją renomę i historię. Przez World Athletics jest zaliczana do cyklu Bronze Tour. Co roku przyciąga do Atlas Areny polskie i zagraniczne gwiazdy lekkiej atletyki oraz grupę wiernych fanów. 

Reklama

Ze strony tych ostatnich organizatorzy mogą spodziewać się kilku reklamacji. Jeszcze przed startem rywalizacji okazało się, że do otwartej sprzedaży trafiły miejsca na… trybunie prasowej. Zasłużony redaktor Petruczenko, honorowy redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego” musiał bronić swojego krzesełka i laptopa przed napierającymi, wymachującymi biletami fanami. Niektórzy oburzeni kibice przybyli do hali z opóźnieniem. Stali potem przed pierwszymi rzędami i zasłaniali pozostałym widok, czekając na wskazanie nowych miejsc. 

Ceremonia otwarcia miała jeden podniosły akcent. Zgromadzeni na hali uczcili minutą ciszy zmarłego niespodziewanie przed kilkunastoma dniami mistrza świata w skoku o tyczce z Pekinu z 2015 roku, Shawna Barbera. 29-letni Kanadyjczyk przed kilku laty brał udział w Orlen Cup. Należał też do elitarnego grona sześciometrowców. Powodem jego śmierci były komplikacje medyczne.

Marek Plawgo Orlen Cup 2024

Marek Plawgo w roli konferansjera.

W początkowej fazie rywalizacji jako pewien bonus obejrzeliśmy dwa biegi amatorów. W pierwszym mierzyli się wyłonieni w specjalnych eliminacjach pracownicy firmy Atlas. Promowanie zdrowego stylu życia przez pracodawcę w takiej formie wydaje się zresztą całkiem dobrym pomysłem. Drugi bieg okazał się nawet szybszy od Atlas Run. Na starcie stanęli podopieczni Fundacji Małgorzaty Niemczyk, byłej siatkarki, a obecnie posłanki. W tym starciu pękła nawet bariera 9 sekund. 

Chwilę później na bieżni pojawili się już profesjonaliści. Do eliminacyjnych zmagań przystępowały płotkarki. Prowadzący imprezę Marek Plawgo, który w tej roli radzi sobie równie dobrze, jak niegdyś w rywalizacji sportowej, zdjął wówczas marynarkę. To był znak, że atmosfera robi się coraz bardziej gorąca.

Reklama

Mamy bardzo sympatyczne gwiazdy

Za co lubimy Ewę Swobodę i Pię Skrzyszowską? Dziewczyny niczego nie udają. W całym stylu bycia są bardzo prawdziwe i szczere. Obie zawodniczki osiągnęły w Łodzi dobre rezultaty. 7.85 Pii to najlepszy w tym roku wynik w Europie, a 7.04 Ewy nawet na świecie. 

Pia nie miała na Orlen Cup rywalki na swoim poziomie. Zarówno w eliminacjach, jak i w finale biegła wyraźnie przed resztą stawki. W rozmowie z nami zadeklarowała, że w każdym biegu atakuje rekord Polski. Dlaczego nie wyszło w Łodzi i co musi zrobić, żeby to osiągnąć?

Pobiec w mocniejszej stawce. Żebym ścigała się na równi z dziewczynami i ktoś mnie zmobilizował, abym nie przespała pierwszych kroków. Bardzo lubię biegać w mocniejszych stawkach, więc mam nadzieję, że ten rekord padnie – odpowiedziała.

Dziennikarze ze swoich miejsc mogli zaobserwować wczoraj wzruszającą scenę z udziałem naszej młodej mistrzyni. Jeden z fanów próbował przebić się, przez kordon ochroniarzy, by zrobić sobie z nią zdjęcie. Sytuacja wywołała u najemnych stróżów prawa spory stres. Kibic wytrwale wołał Pię i dopiął swego. Gdy odchodził z wykonanym zdjęciem był autentycznie wzruszony.

Pia Skrzyszowska Orlen Cup 2024

Ewa, Ewa!

Cichooo! Zaraz podejdę – to już z kolei dialog Ewy Swobody z grupą dzieci, która wytrwale wzywała ją z trybun, gdy sprinterka udzielała wywiadu w mixed zonie. Może w zapisie scena ta wydaje się ze strony biegaczki odrobinę niegrzeczna. W rzeczywistości jednak była bardzo sympatyczna. Wszystko na śmiesznie. 

Po występie mówiła o tym, że pierwszy start to duża niewiadoma i spory stres. Poradziła sobie z nim jednak wyśmienicie. Cel na ten sezon? Finał igrzysk olimpijskich. Zachęcamy do przeczytania wywiadu z zawodniczką przeprowadzonego po wczorajszych zawodach. 

Na starcie biegu finałowego Ewa w charakterystyczny sposób pobudzała się mocno klepiąc się po ciele. Przyjacielsko poklepała też przechodzącą obok w drodze na swój tor Kryscinę Cimanouską. Pochodząca z Białorusi reprezentantka Polski przyznała po zawodach, że dobrze czuje się w Polsce. Jednak o swoim kraju urodzenia nie chce już mówić, gdyż mogłoby to zaszkodzić jej bliskim. 

Wczoraj w sprincie zajęła czwarte miejsce z czasem 7.26. Jej rekord życiowy na tym dystansie to 7.21. Żeby wypełnić minimum na HMŚ w Glasgow musiałaby poprawić go o dwie setne. Nie jest to jednak jej priorytetem. Biegaczka zmagała się ostatnio z chorobą i planuje przyszykować formę na sezon letni.

Może nie wystartuję w halowych mistrzostwach świata, bo jak wspomniałam, nie jestem do końca przygotowana do sezonu halowego. Ale będę trenowała do sezonu letniego, by pokazać się na igrzyskach olimpijskich oraz mistrzostwach Europy – mówiła.

Oprócz Cimanouskiej w Łodzi z polską flagą występowała inna zawodniczka urodzona na Białorusi. Mowa o Maryii Zhodzik, zwyciężczyni rywalizacji w skoku wzwyż pań z wynikiem 1,89 metra. Plan jest taki, by reprezentowała nasz kraj na igrzyskach olimpijskich. Wniosek o nadanie jej polskiego obywatelstwa czeka na podpis prezydenta.

Maryia Zhodzik Orlen Cup 2024

Maryia Zhodzik.

Ślub i jajecznica

Zawodnicy występujący na Orlen Cup przyznają, że lubią tam występować ze względu na fanów i atmosferę. Kibicom z kolei na pewno podoba się ta impreza, ponieważ mogą zobaczyć z bliska, a nawet poznać swoich idoli. Na trybunach po zawodach pojawił się między innymi Damian Czykier. W trakcie rywalizacji był mocno zajęty. Startował zarówno w sprincie, jak i biegu przez płotki. W obu konkurencjach wszedł do finału. Czasy nie były jeszcze idealne (6.65 w sprincie i 7.67 w biegu przez płotki), reprezentant Polski był jednak generalnie zadowolony.

Pamiętam jaki rok temu był ciężki sezon. W ogóle nie miałem takiej formy, jak w tym roku. Teraz to wszystko fajnie chodzi – przyznaje biegacz. – Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo wiem, że dużo roboty mi uciekło. Miałem sporo perypetii zdrowotnych. Byłem chory w listopadzie, kilka razy w październiku i tak naprawdę to, co dzisiaj prezentuję, to jest robota wykonana od połowy grudnia. Myślę, że śmiało z zawodów na zawody będzie progres – podsumowuje swój występ w Orlen Cup. 

W rywalizacji kulomiotów, jedynej konkurencji zdominowanej w Łodzi przez zawodników z zagranicy, najdalej z naszych pchał Michał Haratyk (20,71 m). W zawodach zabrakło kontuzjowanego Konrada Bukowieckiego, który mimo to pojawił się w Atlas Arenie. Rozmowa, jaką z nim przeprowadziliśmy nie dotyczyła jego występu, a spraw pozasportowych. 

Konrad w tym roku bierze ślub z Natalia Kaczmarek. Jak zapewnia, chciałby, żeby ten dzień najbardziej się jej podobał, gdyż “jest szczęśliwy, gdy ona jest szczęśliwa”. Rozmawialiśmy z nim też o… legendarnej jajecznicy serwowanej o 6:00 po Balu Mistrzów Sportu. 

Muszę się przyznać, że nie dotrwałem do niej w tym roku. Natomiast udało się rok wcześniej, ale popełniłem błąd, bo okazało się, że są dwie jajecznice. Jedna jest robiona, powiedzmy, masowo, a drugą kucharz przyrządza na świeżo. Poszedłem do tej złej kolejki, ale może za rok się uda – opowiadał. 

Obecnie kulomiot skupia się na powrocie do zdrowia. Ma nadzieję zakwalifikować się na igrzyska.

Pozytywni skoczkowie

Kulminacja emocji na trybunach Atlas Areny przypadła na skok Norberta Kobielskiego, który dał mu zwycięstwo w konkursie skoku wzwyż mężczyzn. Już na rozgrzewce Norbert efektownie przesadził nożycami poprzeczkę pozostawioną po konkursie pań. Jego późniejsza konkursowa udana próba na wysokości 2,25 metra wzbudziła w hali największą i najbardziej wyczuwalną euforię. 

Kobielski próbował jeszcze później pobić swój halowy rekord życiowy i podniósł poprzeczkę o 5 cm. Był blisko, ale się nie udało. Jeśli jednak utrzyma formę, ta wysokość z pewnością padnie jego łupem w tym sezonie.   

Największą zagraniczną gwiazdą tegorocznej edycji mityngu był z kolei amerykański tyczkarz Sam Kendricks. Zawodnik wygrał w swojej konkurencji z wynikiem 5,82 metra. W swoich próbach był dużo bardziej dynamiczny od reszty stawki i mocno rzucało się to w oczy. Na koniec konkursu pozostał sam w rywalizacji i próbował pokonać wysokość 6 metrów. 

Nie przyjeżdżałbym tu, gdyby nie było tu tak wyjątkowej publiczności. Jak skoczyłem 5,80 wiedziałem, że jestem gotowy, żeby spróbować czegoś dużego. Było tylu ludzi, którzy przez 20 minut kibicowali tylko mi. To było wspaniałe – mówił po konkursie. – Jestem profesjonalistą. Kocham ten sport bardziej niż same igrzyska. To nie tak, że będę trzymał to, co mam najlepszego na igrzyska. Zawsze chcę dać z siebie wszystko i jeśli będę miał dziesięć świetnych występów przed igrzyskami olimpijskimi, to znaczy po prostu, że jestem gotowy – podsumował pozytywny Amerykanin. 

Jeszcze bardziej uśmiechnięty od Kendricksa był Piotr Lisek, ale ten typ akurat tak ma na co dzień. Samopoczucia nie zepsuło mu nawet to, że wczoraj nie osiągnął najlepszego wyniku. 5,52 dało mu szóste miejsce w stawce i drugie wśród Polaków. Najlepszym Biało-Czerwonym był drugi w konkursie Robert Sobera (5,72). Paweł Wojciechowski zajął dziewiąte miejsce (5,42), a za nim był jeszcze młody Filip Kempski, który osiągnął taką samą wysokość i jest to jego nowa życiówka. 

Sam Kendricks Orlen Cup 2024

Sam Kendricks.

Lisek jak zwykle zarażał otoczenie swoją ogromną energią. Już podczas prezentacji wykonał efektowne salto. Chętnie fotografował się z fanami prezentując na każdym zdjęciu swój “uśmiech nr 177”, a po zawodach równie chętnie oddał się rozmowom z mediami. Nie udzielił jedynie odpowiedzi na jedno z naszych pytań – czy występ we freak fightach miał wpływ na jego formę. Chciał, by pytać go tylko o lekkoatletykę. A co o niej mówił?

– Mamy tyle czasu do przygotowania się do tych igrzysk olimpijskich, że halowy sezon jest tylko na plus. Zostajemy przy tym reżimie startowym. Na przykład dzisiaj na treningu nie wiedziałbym, w jakim miejscu jestem tak naprawdę. A te zawody pokazały mi, że jeszcze musimy podreperować tę formę przekładającą się na zawody. Bo forma jest, tylko trzeba ją wykorzystać – mówił skoczek o wyzwaniach sezonu halowego w kontekście igrzysk. 

O łódzkich zawodach powiedział z kolei:

Jestem uśmiechnięty, bo taki mam look, ale wiadomo, że każdy ambitny sportowiec chce skakać wyżej, chce cieszyć serduszka. Wiem, że oczekujecie ode mnie dużo. To pierwsze zawody. Nie obiecywałem, że od razu będzie kolorowo. Mam nadzieję, że jeszcze Lisek się odpali. Wiemy, co musimy poprawić. Pracę naprawdę wykonałem dosyć dobrą. Trzeba teraz to wykorzystać. Nie jest łatwo po takich zawodach z wami i kibicami, którzy naprawdę chcą tego wysokiego skakania, ale dobrze się bawiłem. Mam nadzieję, że wy też na trybunach i przed telewizorami.

Zgadzamy się z Piotrem. 9. edycję Orlen Cup odhaczamy jako udaną. Teraz będziemy towarzyszyć naszym lekkoatletom w ich i naszej drodze do ziemi obiecanej – sukcesów na halowych mistrzostwach świata, stadionowych Europy i igrzyskach olimpijskich.

ŁUKASZ POZNAŃSKI

Fot. Newspix

Czytaj więcej o Orlen Cup 2024:

Stara się wcielić w życie ideał człowieka renesansu. Multilingwista. Pasjonat podróży autostopowych i noclegów pod gołym niebem. Przeżeglował morze (na razie jedno), przewspinał góry. Zaśpiewa, zagra. Trochę gorzej z tańcem, chyba że jest to taniec z piłką koszykową. Uwielbia się uczyć. Marzy, by w każdej dziedzinie umiejętności, myśli i wiedzy ludzkiej zdobyć choć podstawową orientację. W sporcie najbardziej pasjonuje go przekraczanie granic. Niezłomna wola, która pozwala zdyscyplinować każdą komórkę organizmu, by w określonej sekundzie osiągnąć powzięty cel.

Rozwiń

Najnowsze

Lekkoatletyka

Lekkoatletyka

Piotr Lisek: Igrzyska w Paryżu były najtrudniejszym startem w moim życiu [WYWIAD]

Jakub Radomski
10
Piotr Lisek: Igrzyska w Paryżu były najtrudniejszym startem w moim życiu [WYWIAD]
Lekkoatletyka

Gdzie leży limit ludzkiego organizmu? „Ktoś przebiegnie maraton w godzinę i 55 minut”

Jakub Radomski
9
Gdzie leży limit ludzkiego organizmu? „Ktoś przebiegnie maraton w godzinę i 55 minut”

Komentarze

8 komentarzy

Loading...