Borussia Dortmund może odpaść z Pucharu Niemiec, zawodzić w Bundeslidze, plasując się poza pierwszą czwórką, ale w Lidze Mistrzów zachwyca. Nie dość, że wygrała najtrudniejszą z grupy, to o mały włos, a wyrzuciłaby PSG z Champions League. Zakończyło się remisem i wślizgnięciem paryżan do fazy pucharowej.
Siedem ostatnich meczów na krajowym podwórku to jedna wygrana. Wcześniej strata punktów m.in. z Bochum czy Heidenheim. Odpadnięcie z Pucharu Niemiec i piąte miejsce ze stratą 11 punktów do lidera. Tak Borussia Dortmund wygląda w Niemczech. Biedny piesek, który może dostać lanie od każdego bez względu, czy gra u siebie, czy na wyjeździe.
BVB w Europie to już przepotężny chad, który rozdawał karty w najtrudniejszej grupie tegorocznej Ligi Mistrzów. A napakowana była niczym autobus do Lichenia w okresie pielgrzymkowym. Dwa napędzane petrodolarami kluby: PSG i Newcastle United, a także odradzający się AC Milan, czyli półfinalista poprzedniej edycji. Trudniej nie dało się wylosować, ale co to dla Borussii. Wygrała tę grupę i to z trzema punktami przewagi. Do końca rozdawała również karty i mogła wyrzucić za burtę paryżan.
Trzeba oddać jednak, że w starciu z PSG Borussia była momentami dużo słabsza. Wystarczy powiedzieć, że gdy w pierwszej połowie dortmundczycy wskoczyli na karuzelę, to nie mogli się z niej wydostać. W ciągu ośmiu minut Les Parisiens stworzyli sobie osiem stuprocentowych okazji, ale zawsze czegoś brakowało do szczęścia. Kang-in Lee strzelił z pięciu metrów obok bramki. Uderzenie Kyliana Mbappe po ograniu Gregora Kobela z linii wybił Nicklas Suele. Chwilę później obrońca BVB zatrzymał głową piłkę lecącą w okienko. Bradley Barcola trafił w słupek, a Randal Kolo Muani po ograniu dwóch defensorów BVB strzelił obok interweniującego golkipera i bramki. Paryżanie starali się ze wszystkich sił, ale jak futbolówka nie chciała wpaść do siatki, tak nie wpadła.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na PSG w drugiej połowie, bo dzięki ofiarnej akcji Bensebainiego i umiejętnym wyłożeniu Fuellkruga, do siatki gości trafił Adeyemi. I wtedy mistrzowie Francji znajdowali się za burtą. Uratował ich 17-letni Zaire-Emery, doprowadzając do wyrównania, co i tak nie dawało paryżanom przepustki do fazy pucharowej. Mało tego, przez długi czas znajdowali się poza nią, ale wtedy do gry wkroczył Milan, odrabiając straty do Newcastle United i finalnie ogrywając Sroki. Tylko lepszy bilans meczów bezpośrednich sprawił, że PSG prześlizgnęło się dalej.
I nie można użyć innego określenia, bo PSG gra po raz kolejny fatalnie. Niespełnione marzenie Nassera Al-Khelaifiego o zdobyciu Pucharu Europy mogą pozostać marą, bo mistrzowie Francji znowu trafią prawdopodobnie na jedną z potęg w 1/8 finału pokroju Bayernu Monachium i odpaść po raz trzeci z rzędu na tym etapie Champions League.
We francuskim klubie mogą się zmieniać piłkarze: byli Ibrahimovic, Neymar, Messi, trenerzy: Ancelotti, Emery, Tuchel, ale to nic nie zmienia, bo problemem w Paryżu jest środowisko. Niejednorodne, skłócone małymi wojenkami, egoistyczne. Widać to najlepiej zestawiając PSG z innym napędzanym petrodolarami klubem – Manchesterem City. Zdominował najtrudniejszą i najbardziej wymagającą ligę świata – Premier League, a w czerwcu dopiął swego i zatriumfował w Lidze Mistrzów. Przez 12 lat Les Parisiens byli w finale tylko raz, a przepalili na transfery miliard dziewięćset siedemdziesiąt sześć milionów i sto tysięcy euro! Dwa miliardy euro!
A na końcu ma problem z wyjściem z grupy…
Borussia Dortmund – PSG 1:1 (0:0)
Bramki: Adeyemi 51′ – Zaire-Emery 56′
WIECEJ O EUROPEJSKIEJ PIŁCE:
- Morskie opowieści. Pokraczny abordaż na pokład „Kopenhagi
- Fatih Terim w świecie calcio, czyli półtora roku szaleństwa
- Niedoceniany przełom. Burzliwe lata Terry’ego Venablesa w Barcelonie
- Liga Mistrzów nienawidzi Manchesteru United
Fot. Newspix