Reklama

„Brokuł” z intensywnością na europejskim poziomie. Poznajcie Karola Struskiego

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

16 listopada 2023, 18:12 • 10 min czytania 7 komentarzy

Karol Struski to zdecydowanie największe zaskoczenie wśród listopadowych powołań Michała Probierza. Nie aż takie, jak Patryka Pedy miesiąc wcześniej, bo jednak mówimy o podstawowym zawodniku mistrza Cypru, który z dobrej strony pokazał się w dwumeczu z Rakowem Częstochowa, ale i tak nie był on oczywistym kandydatem. Jego kariera rozwija się w szybkim tempie, choć poprzez nieoczywiste kierunki. Jaki to człowiek i jaki zawodnik?

„Brokuł” z intensywnością na europejskim poziomie. Poznajcie Karola Struskiego

Struski skorzystał na kontuzji Patryka Dziczka i został dowołany przez Michała Probierza na mecze z Czechami i Łotwą. Być może już teraz zadebiutuje, co byłoby wielką sprawą, biorąc pod uwagę to, gdzie jeszcze niedawno się znajdował.

KAROL STRUSKI [SYLWETKA]

Show na wkupnym

Filigranowy pomocnik do szesnastego roku życia szkolił się w Górniku Łęczna. Latem 2017 postanowił przenieść się do Jagiellonii, w której juniorach występował przez następne dwa lata. W sezonie 2019/20 Ireneusz Mamrot włączył go do kadry pierwszego zespołu, ale ekstraklasowy debiut Struski zaliczył już u jego następcy – Iwajło Petewa. Poprzestał wtedy na dwóch epizodach z ławki.

Prawdziwe seniorskie przetarcie nastąpiło dla niego w pierwszym sezonie po covidzie, gdy trafił na wypożyczenie do beniaminka I ligi, Górnika Łęczna.

Reklama

Na pierwszy rzut oka wydaje się cichy, ale moim zdaniem to po prostu naturalna skromność, a nie nieśmiałość. Jak się już odnajdzie w swoim gronie, bardziej się otwiera i daje poznać z innej strony. Do szatni od razu wszedł z przytupem. Nie zapomnę jego występu na wkupnym, porwał publiczność (śmiech). Śpiewał chyba coś z disco-polo i w połączeniu z całą gestykulacją wypadło to naprawdę przekonująco. Na koniec krzyknął „od miasta do miasta po mistrzostwo i basta!”. Skradł show – opowiada nam Paweł Wojciechowski z trzecioligowej Ślęzy Wrocław, który wówczas zdobył dziewięć bramek i zaliczył sześć asyst, walnie przyczyniając się do sukcesu Górnika.

Graliśmy wtedy w I lidze i po tamtym sezonie świętowaliśmy awans do Ekstraklasy. Przeszło mi wtedy przez myśl, że ten chłopak coś w sobie ma, bo zwłaszcza dziś obok samych umiejętności w piłce liczy się też charakter, żeby być kimś, a nie tylko szarym człowieczkiem – dodaje.

Na skrzydle i w środku

Struskiego kojarzymy ze środkiem pola, ale początkowo częściej rotowano mu pozycje. Wojciechowski: – W Łęcznej dużo grał na prawym skrzydle przed Pawłem Sasinem i świetnie sobie radził, bo jest wybiegany. Często schodził też do środka, Pawka odpowiednio go ustawiał. Dla mnie to taka ofensywna ósemka, potrafiąca poprowadzić akcję do przodu i przyspieszyć grę. Zawsze szanuję technicznych zawodników, którzy mimo braków fizycznych nie unikają twardej gry, a taki jest Karol. Drobną budowę ciała nadrabiał charakterem i walecznością. Być może mógłby więcej pochodzić na siłownię, ale nie wiadomo, czy nie ograniczyłoby to jego dotychczasowych atutów.

Patrząc na jego ostatnie występy, dla mnie jest to typowa ósemka, choć w razie potrzeby poradzi sobie na każdej pozycji w środku pola. Karola zawsze cechowała duża inteligencja boiskowa – życiowa zresztą również. Bardzo dobrze czytał grę, poruszał się bez piłki i ustawiał na boisku. Nie dawał się tak łatwo odcinać od podań i nie gubił pod presją przeciwnika, ciągle był pod grą. Przyjmował piłkę kierunkowo, potrafił posłać prostopadłe podanie. Technicznie się wyróżniał. Nie był wtedy jeszcze tak rozwinięty fizycznie, ale już pod koniec mojego pobytu w Jagiellonii dało się zauważyć, że robi postępy w tym względzie. A teraz w meczach Arisu z Rakowem widziałem zawodnika znacznie mocniejszego fizycznie i dużo lepiej pracującego w defensywie – ocenia Ireneusz Mamrot. To on pierwszy raz włączył go do meczowej kadry w Ekstraklasie i to u niego jesienią 2021 piłkarz ten zaczął regularnie występować w Jagiellonii, gdy wrócił z Łęcznej.

Dobrze rozumiana pokora

Równie ważnym aspektem rozwoju nowego kadrowicza Michała Probierza była odpowiednia mentalność.

Reklama

Karol był młodzieżowcem, ale od razu został zaakceptowany przez szatnię, a była to bardzo doświadczona szatnia z Maciejem Gostomskim, Tomkiem Midzierskim, Pawką Sasinem czy Pawłem Baranowskim. Dorobił się ksywki „brokuł” ze względu na swoją fryzurę z lokami. Gdy przyszedł, miał bardziej standardową fryzurę, a potem zapuścił włosy i widzimy, jaką ma czuprynę (śmiech). Co ważne, nie obrażał się na rady od starszych kolegów, tylko zawsze spokojnie ich wysłuchiwał i w miarę możliwości starał się je wdrażać w życie – podkreśla Wojciechowski.

Podejście Struskiego docenia też Ireneusz Mamrot: – Mało jest dziś zawodników, którzy mają w sobie tyle pokory. Młodsze pokolenie nieustannie oczekuje pozytywnego przekazu, a uwagi w swoją stronę, nawet spokojnie wypowiedziane, odbiera jako personalny atak. Czasami nie da się inaczej, trzeba też pokazać mankamenty zawodnikowi. Karol nigdy się w takich momentach nie obrażał i pracował nad rzeczami, na które zwracano mu uwagę. A jednocześnie ta pokora nie przeszkadza mu w pokazaniu swojej wartości na boisku. Chłopak wie, czego chce, ma charakter – chwali szkoleniowiec, który teraz prowadzi… Górnika Łęczna i walczy z nim o kolejny awans do Ekstraklasy.

Wojciechowski: – Szybko pokazał swoją wartość na boisku, a wiadomo, że to zawsze pomaga w aklimatyzacji. Nikt nie patrzył na niego ze względu na jego status, bo grałby nawet bez nowego przepisu. Bardzo dobrze go wspominam, do dziś od czasu do czasu mamy kontakt. Pogratulowałem mu powołania.

Mało efektowne początki w Jadze

Struski w sezonie 2021/22 rozegrał w Ekstraklasie 28 meczów. Swojego jedynego gola strzelił już pod wodzą Piotra Nowaka, gdy w ostatniej minucie zapewnił bezcenne wyjazdowe zwycięstwo w Zabrzu.

Szczerze mówiąc, jakoś szczególnie nam wtedy nie imponował i trudno byłoby go uznać za wyróżniającego się ligowca. – Moja forma często była nierówna. Rozegrałem 2-3 dobre mecze, a później przychodziły słabsze i tak w kółko. Liczby też mógłbym mieć lepsze, choć z drugiej strony, na boisku miałem wiele innych zadań, z których się wywiązywałem, a które niekoniecznie rzucały się w oczy. Bardziej byłem zawodnikiem efektywnym niż efektownym. Przede mną wciąż wiele pracy, brakowało stabilizacji formy – oceniał sam zainteresowany na Weszło w czerwcu ubiegłego roku.

Struskiego ocenił niedawno Dawid Szwarga. Trenera Rakowa zapytano o piłkarza w FootTrucku po meczach „Medalików” z Arisem w eliminacjach Ligi Mistrzów. – Bardzo duży postęp względem tego, co pokazywał w Jagiellonii. Bardzo duża intensywność, bardzo dobra agresja, dobre nastawienie do pojedynków, bardzo dobry w pressingu. I progres w działaniach piłkarskich. Z Jagiellonii pamiętałem go z trochę chaotycznej gry w środku pola, raczej nierozumiejącego dobrze momentów, kiedy zmienić centrum, a kiedy pozostać w tym samym sektorze, kiedy wykonać jakieś działanie indywidualne bez piłki i na przykład zaatakować przestrzeń. Widać, że w Arisie trener Szpilewski wykonał z nim dobrą robotę w tych aspektach. Jego potencjał związany z intensywnością jest na poziomie europejskim – charakteryzował go Szwarga.

Nie do końca się zgodzę co do rozumienia gry Karola w czasach Ekstraklasy. Jeżeli przypomnę go sobie z juniorów, gdy po raz pierwszy pracowałem w Jadze, to faktycznie – różnica jest olbrzymia. Ale gdy już wprowadzałem go do Ekstraklasy, nie można było powiedzieć, że biega bez mapy. Od tamtego czasu oczywiście również tu się rozwinął, wtedy dopiero zaczynał w polskiej elicie, nie mówiłbym jednak o przepaści. Już wtedy dobrze wywiązywał się z założeń taktycznych – lekko kontruje Ireneusz Mamrot.

Josue miał dość

Poza trafieniem z Górnikiem najbardziej zapamiętaliśmy Struskiego z roli… plastra dla Josue w meczu z Legią. – Nietypowe zadanie, różnie ludzie na to patrzą, ale sądzę, że dobrze się z niego wywiązałem. Josue został wyłączony z gry. Nie narzekałem, skoro dostałem takie wytyczne. W pierwszej kolejności liczy się dobro drużyny. Josue zwłaszcza w pierwszej połowie był sfrustrowany. W sumie mu się nie dziwię. Też bym nie chciał, żeby ktoś cały mecz biegał za mną krok w krok. Po przerwie bardziej się cofnął, mniej atakował. Wiedział, że musi robić inne rzeczy, żeby mnie zgubić, starał się tworzyć miejsce dla innych zawodników – wspominał tamten mecz.

Struski: Liga cypryjska to nie są rozgrywki emerytów, choć sam tak myślałem [WYWIAD]

W Arisie Limassol coś w nim dostrzegli i doszło do transferu. Jagiellonia nie mogła narzekać, bo dostała kilkaset tysięcy euro za chłopaka, który miał już tylko roczny kontrakt, a nie stał się jeszcze kluczową postacią zespołu. Struski nie ukrywał, że w pierwszym odruchu również kojarzył ligę cypryjską jako przystań dla emerytów, ale jego pogląd szybko zmienił się po rozmowie z trenerem Aleksiejem Szpilewskim.

Nie robiłem sobie listy „za” i „przeciw”. Najważniejsze było, że wykonuję krok do przodu. Traktuję ten kierunek jako przystanek do dalszego rozwoju. Fajnie, że klub zaproponował czteroletnią umowę. Daje mi to stabilizację i komfort pracy. Nie planuję jednak spędzić na Cyprze reszty swojej kariery. Chciałbym, żeby była to trampolina do wielkiego futbolu. A przy okazji mogę te plany połączyć z fajnym życiem na co dzień. Większych obaw nie mam. Jestem życiowym optymistą, nie boję się wyzwań. Nie przeraża mnie zmiana otoczenia – tłumaczył nam.

Ireneusz Mamrot: – Uważałem, że byłoby lepiej, gdy jeszcze ugruntował swoją pozycję w Ekstraklasie i dopiero wtedy wyjechał, ale po czasie ten ruch się obronił. Zdobył mistrzostwo Cypru, rywalizuje teraz w fazie grupowej Ligi Europy i nie traci miejsca w składzie. Trafił na dobrego trenera, który go rozwinął i jest w drużynie bardzo „piłkarskiej”, w której można wyeksponować swoje atuty.

Kontuzja go nie zatrzymała

Struski poprzedni sezon zaczął niezwykle pechowo, bo od złamania obojczyka pod koniec letniego obozu przygotowawczego. Prognozowano mu trzy miesiące przerwy, ale klubowi lekarze postawili go na nogi w terminie o połowę krótszym i już w 3. kolejce zadebiutował w cypryjskiej ekstraklasie. Szybko wskoczył do składu i miejsca już nie oddał.

Finał był najlepszy z możliwych. Aris dzięki – trzeba to podkreślić – rosyjskiemu właścicielowi już jako beniaminek zajął czwarte miejsce, a teraz celował w mistrzostwo bez żadnych podpórek. Na pewnym etapie sezonu strata do lidera wynosiła aż 10 punktów, ale z czasem podopieczni Szpilewskiego nabrali wiatru w żagle, konkurencja spuchła i skończyło się historycznym triumfem. 22-letni Polak przyczynił się do niego dwudziestoma dziewięcioma meczami, czterema golami i dwiema asystami.

Jak już trafiał do siatki, przeważnie jego bramka kandydowała do miana najładniejszej w danej kolejce. – Za moich czasów wydawało się, że on za dużo goli z dystansu strzelać nie będzie, ale z czasem pokazywał, że dysponuje naprawdę dobrym uderzeniem z dalszej odległości i kilka bramek na Cyprze w ten sposób zdobył, co pozytywnie mnie zaskoczyło. Najważniejsze jednak, że poszedł jeszcze mocniej do przodu z wizją gry i poruszaniem się po boisku – komentuje Mamrot.

Jak dla mnie, powinien bardziej zadbać o swoje liczby, co pomoże mu się wybić jeszcze wyżej. Stać go na to – dodaje Paweł Wojciechowski.

Moja pewność siebie wzrosła. Od początku czułem, że mogę być ważnym ogniwem tego zespołu. Pomógł mi też ofensywny styl gry Arisu. Gram jako „box to box”, znacznie częściej uczestniczę w finalizacji akcji i znajduję się między formacjami rywala. Mogłem się bardziej wykazać – tak w rozmowie z nami widział to sam Struski.

Struski: – Jeszcze do mnie nie dociera, jak wielki sukces osiągnęliśmy z Arisem [WYWIAD]

Slisz czy Struski?

W nowym sezonie Aris ponownie walczy o najwyższe cele. Nie licząc 1:4 z Karmiotissą z minionego weekendu, raczej nie zawodzi oczekiwań. W pucharach musiał uznać wyższość Rakowa, ale potem wyżył się na Slovanie Bratysława (6:2, 1:2) i podobnie jak mistrzowie Polski wylądował w fazie grupowej Ligi Europy. Struski i spółka pokonali Rangersów 2:1, za to przegrali oba meczem z Betisem i wyjazdowe starcie ze Spartą Praga. Szanse na przynajmniej trzecie miejsce wciąż są realne.

Myślę, że za jakiś czas będzie musiał wykonać kolejny krok do przodu. Liga cypryjska jest całkiem niezła, ale w rankingu UEFA już ją przegoniliśmy. Nie mówię od razu o ligach top5, ale może o Belgii czy Holandii. Zwłaszcza w Eredivisie mógłby się świetnie odnaleźć ze swoim stylem gry – uważa Ireneusz Mamrot.

Debiut w ekipie biało-czerwonych może zwiększyć notowania Struskiego na transferowym rynku. Jak zaznaczyliśmy na wstępie, jego powołanie nie było oczywiste, ale Dawid Szwarga w FootTrucku widział w nim potencjalnego reprezentanta:

Uważam, że to zawodnik, który mógłby pomóc reprezentacji. Porównałbym go do Bartka Slisza, uważam, że to podobny profil zawodnika, czyli naturalna agresja i intensywność. Pytanie, kto jest teraz lepszy piłkarsko i ma większe doświadczenie w Europie. To już selekcjoner będzie musiał decydować – mówił szkoleniowiec Rakowa.

W tym momencie Probierz ma i Slisza, i Struskiego. Z Czechami prędzej postawi na zawodnika Legii, ale już w towarzyskim spotkaniu z Łotwą bohater tego tekstu być może doczeka się dumnego zapisu 1A przy swoim nazwisku. Jeśli tempo jego rozwoju nie zmaleje, będzie to dopiero początek ciekawej historii.

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:

Fot. FotoPyK/Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Piotr Rzepecki
3
Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Piłka nożna

Anglia

Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Piotr Rzepecki
3
Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United
Hiszpania

Media: Jeżeli Barcelona zajmie trzecie miejsce, pozycja Xaviego nie będzie pewna

Damian Popilowski
0
Media: Jeżeli Barcelona zajmie trzecie miejsce, pozycja Xaviego nie będzie pewna

Komentarze

7 komentarzy

Loading...