Aktualnie trwa ligowy szlagier między Legią Warszawą a Lechem Poznań. W przerwie meczu wywiadu udzielił Radosław Murawski, pomocnik wielkopolskiej ekipy.
Na przerwę zawodnicy zeszli raczej mało uszczęśliwieni, bo bezbramkowy remis nikogo nie mógł satysfakcjonować. Sprawiedliwie trzeba jednak przyznać, że bliżej zdobycia legalnej bramki byli przez większość pierwszej połowy Legioniści. Nielegalną zresztą zdobyli, jednak trafienie Ernesta Muçiego zostało niezaliczone po interwencji VAR-u. Rumun w momencie zdobycia bramki znajdował się bowiem na pozycji spalonej.
Między połowami tradycyjnie o przebieg spotkania zapytano zawodników. Do wywiadu z drużyny Kolejorza wyszedł Radosław Murawski, który nie był zadowolony z dotychczasowego przebiegu gry.
– Długo trwało rozeznanie. Nie jest to proste wytłumaczenie. Chciałoby się gole strzelać jak wczoraj w meczu ŁKS-u Łódź z Piastem Gliwice. Mam nadzieję, że w drugiej połowie coś wpadnie.
– Później zaczęła się brudna i nieczysta gra, a sędzia to łagodzi. To taki mecz, ale dobrze byłoby przejść do grania w piłkę, bo właśnie tego oczekują od nas kibice – dodał, nie zgadzając się ze sposobem w jaki spotkanie prowadzi arbiter Piotr Lasyk.
Dla Radosława Murawskiego dzisiejsze spotkanie nie jest jednak najważniejszym wydarzeniem. Na dziś bowiem wyznaczony jest termin porodu jego dziecka.
– Co robię w pracy? Swoją robotę. Mam nadzieję, że wygramy i trzy punkty przywiozę do domu, a później lecę na porodówkę i będziemy rodzić
Spotkanie Legia – Lech ciągle trwa, choć do 60. minuty wciąż utrzymuje się bezbramkowy remis. Stawka meczu jest jednak ogromna nie tylko z zaszłości historycznych, bo przegrana Lecha będzie oznaczać, że Legia zacznie tracić do poznaniaków tylko 1 punkt, mając ponadto zaległy mecz.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Trela: Dwie różne dyscypliny sportu. Czy beniaminkowi wolno zmienić trenera?
- O trenerze, który chce zmieniać życia. Jak Siemieniec podniósł Jagę?
fot. Newspix