Michał Probierz był dziś gościem Kanału Sportowego. Selekcjoner reprezentacji Polski opowiedział nieco o kulisach pracy z reprezentacją, opowiedział o głównej bolączce kadry i wytłumaczył decyzje personalne.
W pierwszej kolejności Michał Probierz zwrócił uwagę na to, że piłkarze reprezentacji przed meczem mieli świadomość mocnych stron przeciwników:
– Uczulaliśmy przed meczem na dwa elementy gry. Uczulaliśmy na kontratak i stałe fragmenty gry. I to się potwierdziło. Ten stały fragment pokazaliśmy, robiliśmy wszystko, żeby go wyeliminować, ale po prostu straciliśmy bramkę. I tak kluczem do tego wszystkiego było niewykorzystanie sytuacji, które mieliśmy, a mieliśmy ich bardzo dużo. Nie potrafiliśmy postawić kropki nad „i”.
W dalszej kolejności Michał Probierz został zapytany o mentalność naszych zawodników. Oto jego odpowiedź:
– My zapominamy też o jednej rzeczy. Cała ta grupa jest widać taka… U nas też musi nastąpić zmiana pokoleniowa jeśli chodzi o reprezentację i to mówiłem wcześniej. Musi być jakiś koszt tego i to, co wcześniej gdyby było dobre, to zostałaby ta sama grupa i by grała. Trzeba pewne elementy zmienić. Wprowadzić trochę świeżej krwi. Ja wierzę w to, że jeszcze powalczymy, wygramy z Czechami i będziemy czekać na dobre wieści. A jak nie to dostaniemy się do baraży i wygramy baraże.
Selekcjoner uważa, że niesłusznie krytykowana jest gra kadry w fazie defensywnej:
– Nie do końca zgodzę się z krytyką na naszą grę w defensywie, bo jak się popatrzy na te dwa spotkania, to ta linia obrony, która jest zupełnie nowa i generalnie bardzo młoda, to przez dwa spotkania pozwoliła rywalom na oddanie tylko jednego strzału celnego.
Trener kadry przypomniał również o skali wyzwania, któremu musiał stawić czoła:
– Przez pierwszych piętnaście minut było widać, że nie potrafiliśmy wyprowadzić ataku, jesteśmy bardzo nerwowi, łatwo oddawaliśmy pole i to jest rzeczywiście moment do analizy. Ale też ja nie mogę wypowiadać się o wszystkich meczach. Miesiąc temu grałem mecze eliminacyjne z zespołem U-21. To nie jest żadne usprawiedliwienie, ale dwa tygodnie przygotowań do powołań i mecze od razu, które są kluczowe… To na pewno jest moment, że wiem, nad czym musimy jeszcze popracować.
Kiepski występ zanotował wczoraj Patryk Dziczek. Michał Probierz tłumaczył, dlaczego postawił właśnie na tego zawodnika:
– Dlatego grał Dziczek od samego początku, żeby zabezpieczyć Zielińskiego, by tak jak w Napoli miał dużo możliwości, bo tam jest Lobotka i go asekuruje ciągle. Też chcieliśmy stworzyć warunki, i dla Piotrka Zielińskiego i dla Szymańskiego. Nie wyszło nam to.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Trela: Zespół, który zatrzymał się w pół drogi. Wynik, jak rzadko, gorszy niż gra
- A może emocje w meczach z Mołdawią to po prostu nasz poziom?
- Mazurek ze Stadionu Narodowego: Nie zasługujemy na nic
- Kolejny wstyd. Gdzie nam na EURO?
Fot. Newspix.pl