Dania, Macedonia Północna, Czechy, Holandia, Czarnogóra. Nawet doceniając klasę Nimira Abdel-Aziza i jego kolegów – trudno było szukać wśród grupowych rywali Polaków większego zagrożenia dla naszej kadry. Dzisiaj Biało-Czerwoni odnieśli jednak piąte zwycięstwo z rzędu i, chciałoby się powiedzieć, wreszcie mogą myśleć już o fazie pucharowej rozgrywek o prym na Starym Kontynencie.
Formuła, w której w mistrzostwach Europy biorą udział aż 24 drużyny, istnieje od 2019 roku. Wcześniej turniej składał się z ośmiu zespołów mniej – co też miało swoje przełożenie na poziom rywalizacji. Obecnie natomiast starcia Włoch czy Polski z ekipami pokroju Szwajcarii czy Danii… no po prostu nie mogą przynieść żadnych emocji. Nie ma na to szans. Przepaść między najlepszymi drużynami z Europy a totalnymi kopciuszkami światowej siatkówki jest wręcz gigantyczna. Ale oczywiście: warto dostrzec też jasne strony. Bo zawodnicy z mniej utytułowanych nacji nie mają na co dzień wielu okazji do mierzenia się z najlepszymi z najlepszych.
W każdym razie: dzisiaj reprezentacja Polski rozprawiła się z Czarnogórą. Nasi rywale w trakcie trzech setów uzbierali łącznie… trzydzieści siedem oczek. We wcześniejszych spotkaniach Biało-Czerwoni równie łatwo poradzili sobie chociażby z Danią. Tak naprawdę wyłącznie Holandia była w stanie zaprezentować na tle Polaków solidną siatkówkę. To akurat nie dziwi: choćby dlatego, że w pomarańczowych barwach występuje jeden z najlepszych atakujących globu, Abdel-Aziz. Holendrzy mają też bogatą siatkarską historię, a na ubiegłorocznych mistrzostwach świata zdołali nawet wygrać swoją grupę (inna sprawa, że ich przygoda i tak zakończyła się ostatecznie na 1/8 turnieju).
Wracając jednak do obecnych wydarzeń: w 1/8 mistrzostw Europy Biało-Czerwoni zmierzą się z sąsiadami Abdel-Aziza i spółki, a więc Belgią. To kolejna ekipa, której również specjalnie bać się nie powinniśmy, ale jednak zdecydowanie mocniejsza od Danii czy Czarnogóry. Kiedy natomiast kadra Nikoli Grbicia trafi na pierwsze spore wyzwanie? W zaplanowanym na początek przyszłego tygodnia ćwierćfinale. Wówczas prawdopodobnie obejrzymy starcie Polski z Serbią, która choć nie jest aż tak mocna, jak kilka lat temu, tak wręcz specjalizuje się w graniu na mistrzostwach Europy. Ostatni raz Serbowie nie znaleźli się w strefie medalowej tych rozgrywek w 2015 roku. Natomiast w całym XXI wieku siatkarzy z Bałkanów nie było w TOP4 Starego Kontynentu tylko dwukrotnie.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
W przypadku zwycięstwa z Serbią Polacy w półfinale będą mogli trafić natomiast na… Słowenię. Istnieje zatem szansa, że dojdzie do powtórki z rozrywki i okazji do upragnionego rewanżu. Słoweńcy pokonywali nas w końcu na mistrzostwach Europy w kolejno 2015, 2017, 2019 i 2021 roku. Trudno już nie mówić w tym przypadku o jakiejś klątwie.
Na razie jednak zawodnicy Nikoli Grbicia muszą skupić się na teraźniejszości. Jak wspomnieliśmy: po „zdemolowaniu” grupy C w mistrzostwach Europy czeka ich starcie z Belgią, czwartą drużyną grupy A.
Polska – Czarnogóra 3:0 (25:14, 25:11, 25:12)
Czytaj też:
Fot. Newspix.pl