Bieg na 200 metrów to jedna z bardziej widowiskowych i wyczekiwanych konkurencji na mistrzostwach świata w lekkiej atletyce. A w tym roku jest jeszcze ciekawsza, bo Noah Lyles może stać się pierwszym od Usaina Bolta biegaczem z dubletem złotych medali na tej imprezie, a Sha’Carri Richardson zrobić to samo u kobiet. Choć tam faworytką będzie pewnie Shericka Jackson, która jeszcze na MŚ 2019 zdobywała brąz na 400 metrów, a już w Eugene, przed rokiem, złoto na dwusetce. I ona, i Lyles zapowiadali też, że są w stanie powalczyć o rekordy świata. Czy w Budapeszcie?
Spis treści
Shericka chce obronić złoto
Jak wspomnieliśmy – transformacja Shericki Jackson z bardzo dobrej zawodniczki na dystansie jednego okrążenia na wybitną na dwustu metrach była bardzo szybka. Jamajka w kilka lat stała się jedną z najlepszych zawodniczek w całej historii(!) konkurencji pod względem czasów, jakie osiąga (z medalami jeszcze musi nadrobić – na igrzyskach w Tokio na 200 metrów odpadła… w eliminacjach). Jej życiówka z Eugene – 21.45 s – to drugi najlepszy czas w historii biegu na 200 metrów kobiet.
– Nie rozpłaczę się. Sytuacja z Tokio wiele mnie nauczyła, tam mi się nie udało, ale pokazało mi to, że nieważne, co by się stało, musisz iść do przodu. Po igrzyskach płakałam, bardzo chciałam pobiec tam w finale 200 metrów, a się nie udało. Jednak to po prostu nie był jeszcze ten moment. Zgaduję, że teraz taki nastąpił. W zeszłym roku przygotowywałam się do tego sezonu i teraz się udało. Jestem za to wdzięczna – mówiła Jamajka po tym, jak wygrała złoto w Eugene.
Teraz ten moment chce powtórzyć. I będzie ku temu zdecydowaną faworytką.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Co prawda ze wszystkich finalistek ma drugi najlepszy rekord sezonu – 21.71 s, ale jej doświadczenie i to, jak dobrze i lekko pobiegła w półfinale, każe zakładać, że powinna obronić złoto. Choć z pewnością nie odpuści jej Gabby Thomas. 26-letnia Amerykanka była najlepsza w półfinałach w Budapeszcie i legitymuje się też najszybszym biegiem sezonu – 21.60 s. Wydaje się również, że w przeciwieństwie do wielu amerykańskich sportowców, którzy mają problem z przygotowaniem dyspozycji na mistrzostwa po tamtejszych trialsach – imprezie kwalifikacyjnej – ona akurat zrobiła to naprawdę dobrze.
– Czuję się bardzo komfortowo. Myślę, że mogę znów pobiec w granicach mojego najlepszego wyniku z tego sezonu [to zresztą też jej życiówka – przyp. red.], ale też nie sądzę, by to wystarczyło na złoto. Są tu duże nazwiska, które mogą pobiec szybciej. Bycie liderką list dodaje nieco presji, ale tak wygląda ten sport. Myślę, że wszystkie dziewczyny w finale pobiegną stać na to, by pobiec poniżej 21.60 s. Będzie naprawdę szybko, bieżnia też jest szybka. Czuję jednak, że ja też jestem w najlepszej formie w życiu. Jestem gotowa – mówiła Thomas po biegu eliminacyjnym.
Duże nazwiska, o których wspomniała? Poza Shericką Jackson to z pewnością Sha’Carri Richardson. Amerykanka w fenomenalnym stylu zgarnęła złoto na 100 metrów, a na 200 chce powalczyć o kolejny medal. Będzie też Dina Asher-Smith, choć ona w tym sezonie nieco spuściła z tonu, a do tego Marie-Josee Ta Lou, świetnie biegająca młoda Julien Alfred czy też Anthonique Strachan i Daryll Neita. Pięć z nich ma już życiówki poniżej 22 sekund, w tym sezonie tę granicę złamała czwórka. W finale powinien czekać nas więc kawał dobrego biegania.
Z rekordem w tle. Jackson jest, jak już wspomnieliśmy, drugą najlepszą zawodniczką w historii kobiecej dwusetki. I wielu wierzy, że to ona może pobić rekord Florence Griffith-Joyner, wynoszący 21.34 s. Do tego jednak – patrząc na tegoroczne wyniki – jej stosunkowo daleko. Ale kto wie, jeśli bieżnia i publika poniosą… to czemu nie? Dystansowi przydałoby się na pewno odświeżenie, w końcu rekord Flo-Jo (kontrowersyjny, jak wszystkie jej wyniki) jest na pierwszym miejscu list od niemal 35 lat.
Lyles pewniakiem?
Noah Lyles w najważniejszych biegach prezentuje się najlepiej. Działa to tak prawie zawsze – gość przecież zostawał mistrzem świata na 200 metrów już dwukrotnie. Nie powiodło mu się jedynie… na igrzyskach w Tokio. Choć wielu pewnie cieszyłoby się z brązu, który zgarnął, on mógł czuć się rozczarowany. Amerykanin jest bowiem absolutnym kozakiem dwusetki. Niedawno pobił rekord Usaina Bolta w liczbie biegów poniżej 20 sekund. To granica, która dla wielu zawodników pozostaje marzeniem. Noah ma już takich startów niemal 40.
Cztery razy biegł też 19.50 s lub szybciej. Tyle samo, co Bolt.
Czy jest już na poziomie Jamajczyka? Niekoniecznie, bo brakuje mu wielkich sukcesów na igrzyskach, ale nie jest też bardzo daleko. Jeśli wygra na 200 w Budapeszcie, to jako pierwszy człowiek od Bolta w 2015 roku zatriumfuje na 100 i 200 metrów na jednych mistrzostwach, bo na setkę okazał się najlepszy. Inna sprawa, że nie zrealizował tam swojego celu – zapowiadał bowiem, że pobiegnie 9.65 s na 100 metrów i 19.10 s na 200. Finał wygrał jednak z czasem 9.83 s. Wciąż bardzo dobrym, ale nie tak, jak to przewidywał.
Choć trzeba przyznać, że w przypadku krótszego z dystansów i tak pozostał nieco wstrzemięźliwy. To w końcu nie rezultat na rekord świata. A na 200 – gdyby wszystko mu wyszło tak, jak zapowiadał – pobiłby wynik Bolta. Trzeba jednak przyznać, że ma solidne podstawy, by w to wierzyć. Głównie te z Eugene, gdy nabiegał fenomenalne 19.31 s. Trzeci rezultat w historii, bo o pięć setnych szybszy był jeszcze kiedyś Yohan Blake. On jednak tak szybko biegał wyskokami, Lyles jest znacznie bardziej regularny. W Budapeszcie też.
– Staram się, by wszystkie moje biegi wyglądały tak łatwo, jak to tylko możliwe, nawet gdy takie nie są. Wciąż mam dużo energii w zapasie, ale tym razem jej nie potrzebowałem. Wolałem zaoszczędzić na kolejne biegi – mówił po eliminacjach. A w półfinale pokazał, że oszczędzanie wyszło mu dobrze, bo nabiegał znakomite 19.76 s i drugiego w tej fazie zawodów Kennetha Bednarka wyprzedził o dwie dziesiąte sekundy. Czy jednak stać go na zbliżenie się – zgodnie z zapowiedziami – do rekordu świata Bolta?
Trudno powiedzieć. Bieżnia w Budapeszcie miała być szybka i wygląda na to, że jest, choć nie tak, jak te najlepsze w ostatnich latach – w Tokio czy Eugene. Nie pomaga (ale też nie przeszkadza) również wiatr, który rzadko wieje na płycie stadionu mocniej niż pół metra na sekundę. A do bicia rekordów czasem potrzebne są mocniejszy podmuchy. Ale nie zawsze, bo Bolt przecież 19.19 s biegał przy 0.3 m/s w twarz. Kto wie, może Lyles mu dorówna?
Choć to dla niego powinno być kwestią drugorzędną. Najważniejsza będzie obrona złota i skompletowanie dubletu. A to wcale nie musi być tak łatwe – Amerykanin ma mocnych rywali. Botswańczyk Letsile Tebogo ustanowił w tym roku rekord życiowy na poziomie 19.50 s, 19-letni Erriyon Knighton biegał 19.72 s (a jego życiówka to 19.49 s!), a Zharnel Hughes o ledwie setną sekundy gorzej. Poniżej 20 sekund schodzili też Kenneth Bednarek i Alexander Ogando. 20.01 s biegał z kolei Andre De Grasse, sensacyjny mistrz olimpijski z Tokio.
Ich wszystkich Lyles będzie musiał zostawić w tyle. Ale jeśli pobiegnie najlepiej, jak potrafi, zrobi to niemal na pewno. Rywalizacja mężczyzn o 21:50, panie pobiegną dziesięć minut wcześniej.
Czytaj też:
- “Trzeba mieć twarde cztery litery”. Kasia Zdziebło o swoich problemach
- „Wierzę, że będę dalej przesuwać granicę”. Natalia Kaczmarek po srebrze MŚ
- „Wydaje ci się, że jesteś nadczłowiekiem. A potem potrzebujesz pomocy, by iść do toalety”
- Iwona Baumgart: Natalia Kaczmarek jest w stanie pobić rekord Polski na 400 metrów
Fot. Newspix