Jesienny wieczór w Lidze Mistrzów, Maccabi Hajfa kontra Manchester City. Na boisku Erling Haaland, maszyna do zdobywania bramek. Zatrzymać go spróbuje stoper, który nie tak dawno hasał po ekstraklasowych boiskach w pomarańczowej koszulce Zagłębia Lubin. Fragment książki science-fiction? Niekoniecznie, bo Lorenco Simić za moment faktycznie może stanąć przed takim wyzwaniem.
Aleksandar Pantić, Ian Soler, Lorenco Simić. Wesołe były to czasy w grze obronnej Zagłębia Lubin, ale już gdy Miedziowi żegnali się ze stoperami i podsumowywaliśmy ich dokonania, zwracaliśmy uwagę na to, że Chorwat nie był takim parodystą jak wymienione obok nazwiska.
“Przynajmniej miał swoje momenty. Niewiele, bo niewiele, ale jednak przypominał jakkolwiek sportowca. Na paru sympatycznych tygodniach się mimo wszystko skończyło, Simić doznał urazu i potem już nie wrócił do znośnej formy, a przecież poprzeczka i tak nie wisiała specjalnie wysoko. Natomiast Simić już sobie znalazł klub, konkretnie Lecce, co znaczy, że rynek weryfikuje go podobnie jak my. Cokolwiek potrafi, Pantić już niekoniecznie”
Simić w Ekstraklasie miał nawet zaskakująco dobre liczby. W sezonie 2020/2021 według danych “WyScout” był trzecim najskuteczniejszym środkowym obrońcą ligi (minimum 1200 minut na boisku) jeśli chodzi o wygrywanie pojedynków w defensywie – 74,39%. Zaliczał najwięcej odbiorów wślizgiem, blokował najwięcej strzałów. Do tego rzecz jasna ponadprzeciętna skuteczność pod bramką rywala.
Lorenco Simić vs ekstraklasowi stoperzy według danych “StatsBomb”
Nie zapominamy jednak i o minusach, bo na polskich boiskach chorwacki obrońca kompletnie położył trzy spotkania, w których wystawialiśmy mu ocenę “1”, miał też kilka innych mniej udanych meczów. Przede wszystkim jednak borykał się z kontuzjami i tym, że gdy tylko przestawał utykać, wrzucano go do składu, bo Miedziowi walczyli o życie. Stąd tylko przebłyski dobrej formy, a nie całkowita stabilizacja na solidnym poziomie.
Ta przyszła dopiero teraz, przynajmniej tak nam się wydaje, bo wygoniony z Dolnego Śląska Lorenco Simić jest głównym celem transferowym Maccabi Hajfa, które za moment zagra o fazę grupową Ligi Mistrzów z Young Boys Brno (czyli klubem innego ekspiłkarza Zagłębia, Łukasza Łakomego).
Transfery. Lorenco Simić – od Zagłębia Lubin do Ligi Mistrzów?
– Simić jako młody zawodnik przebił się do składu Hajduka Split, czyli dobrego chorwackiego klubu i następnie wyjechał do Serie A za 1,5 mln euro. Później miał długą passę nieudanych przygód, kontuzji i niegrania w klubach na niższym poziomie niż włoska ekstraklasa. Był tu jednak punkt odniesienia, że chłopak w pewnym momencie znalazł się na poziomie interesującym dla klubu Serie A, który zapłacił za niego milionową kwotę, więc jeśli wyjdzie na prostą, może jeszcze do tego nawiązać. Skoro już gdzieś się wcześniej pokazał i został dostrzeżony na wysokim poziomie, to musi mieć określony potencjał, który powinien ujawnić po uporządkowaniu dotychczasowych problemów – mówił nam agent piłkarza, Mateusz Ożóg, gdy przygotowywaliśmy tekst o tym, ile w piłce nożnej oznacza dobre CV.
Lorenco Simić bez wątpienia je ma. Jego miękkie lądowanie po przygodzie w Lubinie – czyli transfer do Lecce – to efekt tego, że w przeszłości Chorwat grał w młodzieżowych reprezentacjach kraju i zanotował 14 występów we włoskiej ekstraklasie. On sam wspominał nam w wywiadzie, ile nauczył się w Sampdorii, gdy miał okazję współpracować z Marco Giampaolo.
– Podczas sezonu przygotowawczego w Sampdorii przez miesiąc trenowaliśmy zachowania w defensywie. Treningi zaczynały się o ósmej rano, trwały półtorej godziny i ani razu nie dotykaliśmy podczas nich piłki. Ani razu. Giampaolo był bardzo wymagający i precyzyjny jeśli chodzi o to, czego wymagał w defensywie. Ale to było dla mnie bardzo dobre. Czułem się zdecydowanie lepszy pod względem taktycznym.
Lorenco Simić: U Giampaolo przez miesiąc trenowaliśmy bez piłki
Ostatecznie jednak do mistrza Izraela nie trafi za ładne oczy. Choć w Lecce upragnionej stabilizacji nie zaznał, to już w Ascoli – innym klubie z Serie B – radził sobie bardzo dobrze. Jego zespół zajął bezpieczne miejsce w tabeli, był całkiem blisko strefy barażowej (2 punkty różnicy). Simicia omijały urazy i tym razem do bardzo solidnych liczb nie dokładał już pomyłek. Efekty? Zerknijmy w dane “WyScout”.
Lorenco Simić vs środkowi obrońcy Serie B 22/23 (min. 1800 minut na boisku):
- 69,82% wygranych pojedynków w obronie (17. miejsce w lidze)
- 66,67% wygranych pojedynków w powietrzu (5. miejsce w lidze)
- 1,21 odbiorów wślizgiem (1. miejsce w lidze)
- 10,05 skutecznych akcji w defensywie (17. miejsce w lidze)
Transfery. Jak Lorenco Simić wylądował w Maccabi Hajfa?
Niezły sezon i voila — szybki awans sportowy. Życiorys Chorwata pewnie wciąż odgrywa sporą rolę, bo w końcu to wciąż 27-letni gość, który przy dobrych wiatrach może zająć miejsce na środku defensywy na dłuższy czas. Maccabi potrzebuje rywalizacji na tej pozycji, bo dysponuje tylko dwoma solidnymi stoperami: Abdoulaye Seckiem i Shonem Goldbergiem. Lorenco Simić miał zapytania z lepszych, włoskich klubów, ale skusiła go szansa gry w topowym zespole, który rokrocznie bije się o mistrzostwo kraju (trzy tytuły z rzędu, wcześniej dwa wicemistrzostwa) i przede wszystkim: ma bardzo realne szanse na występy w Champions League.
Ciekawe jest jednak to, że Maccabi zwróciło uwagę akurat na Simicia, który grał w Ascoli, czyli drużynie preferującej dość prostą piłkę. Próżno szukać Chorwata w statystykach opisujących to, jak środkowi defensorzy wprowadzają futbolówkę do gry i budują ataki od tyłu. Rosły stoper był raczej tym, który walczył w powietrzu i rzucał dłuższe podania. Ot, Serie B, o czym wspominał nam kiedyś Przemysław Wiśniewski:
– Przede wszystkim we Włoszech musisz mieć napastnika-konia. Prawda jest taka, że bez niego drużyna nie może sobie stworzyć sobie sytuacji. W każdym zespole jest jeden wielki, ciężki chłop. W Sudtirol jest taki jeden, który waży ze 105 kg. Oni grają tak, że cały czas defensywka, defensywka i są na czwartym miejscu w tabeli. We Włoszech cały czas masz walkę, dużo gra się długich, górnych piłek.
Wiśniewski: W Ekstraklasie gra się w chowanego. We Włoszech zawsze ktoś chce piłkę
Przekręciliśmy więc do Mateusza Ożóga, żeby dowiedzieć się, jak to się stało, że chłopak niechciany w Ekstraklasie może wylądować w Champions League.
– Maccabi to zespół grający bardzo ofensywnie i bardzo wysoko. To styl, którego nie zmieniają niezależnie od tego, z kim grają – grali to nawet w PSG w ostatniej edycji Ligi Mistrzów. Przegrali 2:7, ale są dumni, że grali swoją piłkę. W lidze izraelskiej dominują i prowadzą atak pozycyjny na połowie rywala, więc za plecami obrońców jest sporo przestrzeni. Potrzebowali obrońcy, który będzie umiał bronić się w takim stylu. Lorenco, mimo swoich gabarytów, notuje bardzo dobre wyniki w testach szybkościowych. Jest całkiem szybki na pierwszych pięciu metrach, dalej też radzi sobie świetnie. Maccabi widzi, że on będzie w stanie tę wolną przestrzeń asekurować.
Plusem chorwackiego obrońcy jest też to, o czym sam nam wspominał. Wpojone po godzinach treningów we Włoszech zrozumienie wielu zagadnień taktycznych.
– Ma bardzo dużą umiejętność przewidywania wydarzeń boiskowych. W Ascoli, które broniło się nisko, mógł grać statycznie, bo odczytywał to, jak przeciwnik zagra piłkę. W Maccabi będzie mógł być krok przed przeciwnikiem, bo po pierwsze odczyta to, co się stanie, po drugie będzie mógł go dogonić, więc idealnie pasuje do ich taktyki.
***
Skoro tak, to niech się Lorenco Simiciowi wiedzie. Zawsze to jakiś potencjalny znajomy akcent w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Zwłaszcza że doczekamy się go nawet jeśli górą będą Szwajcarzy z Łukaszem Łakomym w składzie.
WIĘCEJ O TRANSFERACH:
- Piłkarz wymusza transfer z 1. ligi do Portugalii? W tle zainteresowanie z Ekstraklasy
- Valmiera FC i Szwajcarzy z koneksjami na wschodzie. Jak Lechia Gdańsk chce wrócić do Ekstraklasy?
- Farer nie zagra w Chrobrym Głogów. Problemy z transferem w 1. lidze
- ŁKS stracił talent, ale nie rozpacza. Kulisy transferu Mateusza Kowalczyka do Brondby IF
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix