Reklama

NIEPRAWDOPODOBNY MECZ LEGII W PUCHARACH. Co więcej – ZWYCIĘSKI!

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

17 sierpnia 2023, 21:40 • 4 min czytania 262 komentarzy

CO TO BYŁO, CO TO BYŁ ZA MECZ?! Zastanawiamy się – czy spotkania polskich drużyn z Austrią Wiedeń mogą być normalne?! Chyba nie! Najpierw Lech, pamiętne uderzenie Murawskiego, a teraz Legia, kiedy bohaterem został Muci. Show, widowisko, coś kapitalnego. A najważniejsze – Wojskowi idą dalej!

NIEPRAWDOPODOBNY MECZ LEGII W PUCHARACH. Co więcej – ZWYCIĘSKI!

Ale uspokójmy się na sekundę. Spróbujmy, chociaż, dobrze?

Czego się obawialiśmy po starciu Legii? Ano tego, że obrona znowu nie dojedzie, że Austria swoje strzeli, a Legia – wzorem poprzedniego meczu i mecz z Kazachami – będzie mieć problemy. No i tak, rywale strzelili aż trzy gole (wcześniej wszyscy po dwa), ale dla tego dwumeczu nie ma to znaczenia. Legia upolowała pięć sztuk!

Pięć.

Na wyjeździe!

Reklama

Patrzy się na skład Legii i łatwo dostrzec dwie rzeczy: kozacka ofensywa, marna defensywa. Z przodu Josue, Gual, Wszołek, Pekhart, Rosołek, Muci – no jest się z kim bawić. Ale w tyłach jest kłopot, brakuje i całkowicie niezawodnych piłkarzy, i po prostu zrozumienia, by funkcjonować jako jedna zgrana maszyna.

Wszystko się dziś potwierdziło, niemniej karty trzymane w rękach ataku były mocniejsze niż te dysponowane przez defensywę. Atak kareta, defensywa ful.

Legii przy swoim rozmachu brakowało u siebie skuteczności. Gdyby ona zagrała, Wojskowi powinni strzelić dwa-trzy gole więcej, a gdyby jeszcze sędzia był przytomny, można doliczyć sztukę ekstra. Dziś zobaczyliśmy tego kompletną odwrotność, bo porównując do meczu w Warszawie…

  • Elitim nie strzeliłby w długi róg, tylko do Szwajcarii
  • Gual nie pokonałby bramkarza, tylko uderzył w słupek
  • Koronkowa akcja Legii nie skończyłaby się na siódmym podaniu i golu, tylko na szóstym zagraniu i stracie

Ale Legia była dziś inna, toteż mieliśmy 3:0 na wyjeździe. Nie przejdźmy obok tego obojętnie, bo choć Austria Wiedeń to nie jest ten zespół, co przed laty, to jednak mieć na jej boisku 3:0 – duża sztuka. Nie udało się to Lechowi, w końcu ćwierćfinaliście Ligi Konferencji, a przecież o te zawody idzie gra. Legia to zrobiła, tyle że właśnie…

Dała się zepchnąć do defensywy, by nie powiedzieć, że na momentów kilka narobiła w zbroję. Jeden gol, potem drugi i z wyniku idealnego zrobił się wynik może nie koszmarny, ale taki, którego goście kompletnie nie chcieli. Bolało, że wszystko można zaprzepaścić tak prostymi bramkami, jakie zdobywała Austria – bo przecież nie były to gole czy akcje wybitne, nie umywały się do sztuki Legii na trójkę.

Ale niestety, warszawiacy mają taką obronę, że łatwo ją zaskoczyć. Cztery mecze w pucharach – dziewięć straconych goli. Makabra.

Reklama

No, ale potem znów do głosu dochodzi ofensywa. Odpowiada Legia za sprawą Rosołka i jest 4:2. Rywale się gubią, panikują, grają w dziesiątkę, lecz… dochodzą na 4:3. Dogrywka? Nie, nie, Muci nawija koleżkę w polu karnym, uderza po kótkim rogu i Legia ma znów 5:3. Potem nie oddaje już bramki i idzie dalej.

Naprawdę ciężko zebrać myśli po takiej historii.

Krytycy powiedzą – gol Murawskiego dawał już grupę, Legia musi wzmocnić defensywę, bo przy takiej postawie mocniejszy rywal ją rozstrzela i absolutnie nie da sobie wsadzić sześciu luf przez ponad 180 minut.

Optymiści – a pamiętacie, cholera, piękne chwile Wisły Kraków w Europie? Tam też nie było szału w tyłach, bramkarz i obrona odstawiali cyrki, ale udało się zajść wysoko właśnie dzięki kapitalnej kapeli z przodu.

Trudno teraz – tak na gorąco – ustawić się po jednej ze stron. Wydaje się, że należy się cieszyć, należy docenić. Polski klub jedzie do austriackiego i ładuje mu pięć goli na jego stadionie. Przechodzi dalej, zostawia przeciwnika we łzach, dolicza kolejne ważne punkty do europejskiego rankingu. Może nie bądźmy zbyt chytrzy, może cieszmy się chwilą?

Wiadomo, że trzeba w Legii wiele poprawić. Ale ta chwila naprawdę jest piękna. Zapamiętajmy ją. Zazwyczaj to my odpadaliśmy w tym martyrologicznym stylu.

AUSTRIA WIEDEŃ – LEGIA WARSZAWA 3:5

Gruber, 69′ 83′  Rantfl 90+7′ – Elitim 39′ Gual 45+1′ Pekhart 59′ Rosołek 87′ Muci 90+10′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

262 komentarzy

Loading...