Reklama

Dlaczego Maxime Dominguez tak szybko opuszcza Raków? [KULISY]

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

28 lipca 2023, 12:30 • 5 min czytania 17 komentarzy

2 czerwca Maxime Dominguez oficjalnie został piłkarzem Rakowa. 28 lipca… oficjalnie został piłkarzem Gil Vicente. Z „Medalikami” żegna się po jednym jedynym występie, jakim było wejście z ławki w Superpucharze Polski z Legią Warszawa. O co tu chodzi? Skąd tak nagły obrót wydarzeń? Wyjaśniamy.

Dlaczego Maxime Dominguez tak szybko opuszcza Raków? [KULISY]

Jak zawsze w tego typu przypadkach nie ma jednej przyczyny. Najpierw jednak wróćmy do początków.

Maxime Dominguez w Gil Vicente [KULISY]

Były reprezentant szwajcarskich młodzieżówek już rok temu poinformował Miedź Legnica, że nie zamierza przedłużać wygasającego latem 2023 kontraktu i będzie chciał spróbować czegoś nowego. W Ekstraklasie wyrósł na jedną z czołowych postaci zespołu z Dolnego Śląska, choć zimą początkowo wydawało się, że jest jednym z przegranych obozu i być może już wtedy odejdzie. Poważnie interesował się nim Widzew, który na oku miał go jeszcze w czasach pierwszoligowych. Zapowiadało się, że Dominguez wiosną może być rezerwowym. Splot kilku okoliczności sprawił jednak, że wskoczył do składu od razu na inaugurację z Radomiakiem, wypadł dobrze, placu już nie oddał i temat ewentualnego odejścia upadł. Dzięki dobrej postawie dodatkowo zwiększył swoje notowania na transferowym rynku w kontekście następnego okienka.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ 

Szwajcarem poważnie zainteresował się Raków, o czym zaczęto pisać w kwietniu. Po kilku tygodniach wszystko dograno. Spieszono się, bo pojawiały się informacje o zakusach ze strony Legii i Lecha. W międzyczasie piłkarz musiał przejść operację łąkotki, by uniknąć ryzyka poważniejszej kontuzji. Za wszystko płacił Raków, potwierdzając, że mocno mu na nim zależy. Operacja sprawiła, że Dominguez opuścił trzy ostatnie mecze w Miedzi, co oczywiście w legnickim klubie nie zostało dobrze odebrane. Cóż, powiedzenie, że „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” jest jednym z najmądrzejszych w dziejach ludzkości.

Reklama

Pech Iviego pechem Domingueza

Wydawało się, że wraz z ogłoszeniem pozyskania Domingueza obie strony czeka dłuższa współpraca, zwłaszcza że nowy sztab Rakowa naprawdę miał dobre zdanie o tym pomocniku i przed podpisaniem umowy wnikliwie analizował jego charakterystykę. W pierwszej kolejności miał być brany pod uwagę jako „ósemka”, ale w meczach z silniejszymi rywalami możliwe byłoby także ustawienie w roli „dziesiątki” ze względu na to, że postrzegano go jako agresywnego w grze i dobrze pressującego. Szerokie pole manewru, zwiększające szanse na występy.

W sparingu z Puszczą Niepołomice poważnej kontuzji doznał jednak Ivi Lopez. Pech Hiszpana po części był także pechem Domingueza. Michał Świerczewski być może trochę przesadził z asekuracją, gdy mówił, że nie chce tego lata wydać więcej niż pół miliona euro, ale w klubie faktycznie nie nastawiali się na transferowe szaleństwa. Wypadnięcie Iviego wszystko zmieniło, stąd wydanie dużej kasy na Johna Yeboaha i Sonny’ego Kittela. Konkurencja o miejsce w składzie stała się olbrzymia, a Dominguez na treningach nie prezentował się na tyle dobrze, by perspektywę wygrania tej rywalizacji można było uznać za realną. Na „dziesiątce” jego konkurentami poza nową dwójką byli Bartosz Nowak, Marcin Cebula, Władysław Koczerhin i również szykujący się do odejścia Mateusz Wdowiak. Na „ósemce” sytuacja przedstawiała się niewiele lepiej. Wyżej stały akcje Giannisa Papanikolaou, Bena Ledermana i Gustava Berggrena, a w odwodzie pozostawał Szymon Czyż.

W tej sytuacji szwajcarski pomocnik byłby skazany co najwyżej na zaliczanie epizodów, przynajmniej w najbliższej perspektywie. Zapewne nie taką wizję przed nim roztaczano, gdy prowadzono rozmowy transferowe.

Wybawienie z Portugalii

Nikt w Rakowie nie zamierzał siłą wypychać Domingueza, ale nie ma co ukrywać: propozycja z Gil Vicente nadeszła w idealnym momencie. Portugalczycy wiosną także się nim interesowali, lecz częstochowianie byli najkonkretniejsi i wygrali ten wyścig. Najwyraźniej w Gil Vicente nadal uważnie śledzili jego losy i dostrzegli swoją szansę po analizie kolejnych ruchów mistrzów Polski. Mieli z czego wydawać, bo na początku lipca pobili swój sprzedażowy rekord, inkasując od FC Porto 7 mln euro za Frana Navarro.

Z tego, co słyszymy Portugalczycy sami się zgłosili. Niespodziewanej oferty nie inicjowały ani działania Rakowa, ani strony piłkarza. Proponowane warunki zadowalały szefostwo „Medalików”, a sam zawodnik otrzymał lepsze uposażenie w porównaniu do tego, na które mógł liczyć przy pierwszym podejściu. Wszyscy byli zadowoleni, więc należało skorzystać z okazji, nawet jeśli oznaczało to rozstanie po niespełna dwóch miesiącach.

Reklama

Ile wyniesie kwota transakcji? Kilkaset tysięcy euro – bardziej 300 niż 500, ale i tak Raków wychodzi na duży plus, nawet jeśli doliczymy koszty wcześniejszej operacji piłkarza.

Rakowowi ten transfer jest także na rękę ze względów proceduralnych. Do rozgrywek Ekstraklasy można zgłosić maksymalnie siedemnastu obcokrajowców, a kadra zespołu w tym kontekście już teraz znajduje się na granicy. Dominguez zwalnia cenne miejsce, które będzie mógł zająć na przykład nowy napastnik.

Dwóch byłych lechitów w szatni

W Gil Vicente Dominguez o występach na polskiej ziemi będzie miał z kim porozmawiać. Pedro Tiba i Roko Baturina reprezentowali barwy Lecha Poznań, choć w zupełnie innej skali.

Doświadczony Tiba spędził przy Bułgarskiej cztery sezony, przez trzy będąc kluczową postacią. 23-letni Baturina latem 2021 został wypożyczony z Ferencvarosu jako uzupełnienie składu. Nigdy nie zagrał w Ekstraklasie, a jedyne występy w pierwszej drużynie dotyczyły Pucharu Polski z rywalami z niższych lig. Po pół roku wypożyczenie zostało skrócone. Trzeba oddać chorwackiemu napastnikowi, że nie przepadł. Jesienią zdobył pięć ligowych bramek dla Mariboru, trafił też dwa razy z Szachtiorem Soligorsk w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Wiosną strzelił cztery gole w drugiej lidze hiszpańskiej dla Racingu Santander. Teraz dostaje szansę w portugalskiej ekstraklasie. Gil Vicente zapłaciło za niego Ferencvarosowi 600 tys. euro i dało mu czteroletni kontrakt. Dominguez ma być jednym z tych, którzy będą mu asystować.

CZYTAJ WIĘCEJ O RAKOWIE:

Fot. FotoPyK/Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

17 komentarzy

Loading...