Reklama

French Open, ojciec i Nadal. Alfabet Igi Świątek

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

11 czerwca 2023, 13:25 • 22 min czytania 24 komentarzy

Wczoraj Iga Świątek po raz czwarty triumfowała w wielkoszlemowym turnieju. Polka dokonała wielkiej rzeczy, broniąc tytułu mistrzyni Roland Garros po fenomenalnym spotkaniu z Karoliną Muchovą. Z tej okazji przygotowaliśmy dla was alfabet, stanowiący małe kompendium wiedzy o tenisistce z Raszyna, a także podsumowujący jej historyczne wyczyny.

French Open, ojciec i Nadal. Alfabet Igi Świątek

A jak Agata

O trzy lata starsza siostra Igi, która zarazem była jej pierwszą tenisową inspiracją. To ona najpierw uprawiała tenis (a wcześniej pływanie), z kolei młodsza Iga starała się nią naśladować. Jeżeli wierzyć słowom najlepszej tenisistki na świecie, Agata także miała talent do posługiwania się rakietką. Młodsza z sióstr twierdzi, że starsza była nawet lepsza od niej. Agata jednak podchodzi do tej kwestii ze sporą rezerwą. Uważa, że jej przewaga wynikała z trzech lat różnicy, co w dziecięcym wieku jest sporym handicapem.

Starsza z sióstr Świątek kariery w tenisie jednak nie zrobiła, co tłumaczyła w wywiadzie dla Eurosportu: – Bezpośrednią przyczyną były problemy z kolanami. Trochę za szybko urosłam. Treningi zaczęły się przekładać. Przerwa w graniu trwała coraz dłużej. Nie miałam żadnej operacji. Jeden z lekarzy zaproponował, żeby wykonać artroskopię kolana, ale rodzice nie zdecydowali się na zabieg. Jestem im wdzięczna, bo uważam, patrząc z perspektywy czasu, że w wieku 15 lat jest za wcześnie na taką operację. Zwłaszcza że nie było stuprocentowej gwarancji, że pomoże. Wolałam skupić się na zachowawczym leczeniu, a nie tak drastycznym jak operacja. Ale powoli schodziłam z kortu, aż w końcu skupiłam się wyłącznie na nauce – mówiła Agata, która ostatecznie została ortodontką.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Iga Świątek (@iga.swiatek)

Reklama

B jak bajgiel… albo breadstick

Nie trzeba nikogo uświadamiać o tym, że Iga Świątek potrafi zdominować rywalkę na korcie. Ale skala tego, co tenisistka z Raszyna potrafi zrobić ze swoimi przeciwniczkami, objawia się w dwóch popularnych, tenisowych określeniach. Bajgiel (lub z angielskiego – bagel) oznacza ogranie rywala w secie do zera w gemach. Termin wziął się od wyglądu popularnego wypieku, przywodzącego na myśl cyfrę 0. Z kolei breadstick to sytuacja w której zawodnik zdoła ugrać w secie zaledwie gema. Wizualne podobieństwo paluszka chlebowego do jedynki także nie jest tu przypadkowe.

A że oba określenia wzięły nazwę od wypieków, to w przypadku Świątek zaczęto bawić się tą formą. Tak się bowiem składa, że Polka tyle razy ogrywała swoje rywalki do zera lub jednego gema, że zaczęto żartować, iż prowadzi tenisową piekarnię. Iga w trakcie kariery pozwoliła ugrać swoim rywalkom tylko jednego gema aż 92 razy! Zatem to bardzo prawdopodobne, że jeszcze w tym sezonie liczba breadsticków w jej wykonaniu dobije do setki. Z kolei do zera wygrała 65 setów. Podczas tegorocznego Rolanda Garrosa dołożyła kolejne osiągnięcie – w meczu z Chinką Xinyu Wang po raz pierwszy w historii swoich wielkoszlemowych występów ograła rywalkę bez straty gema w całym meczu (6:0, 6:0)!

Lecz sama zainteresowana przez szacunek do rywalek nie chce komentować swoich „piekarskich” wyczynów: – Czasem nie jest łatwo rozgrywać takie mecze, czasem nie jest też łatwo przeciwniczkom. Nie chcę rozmawiać o piekarni. To może być tweetowane, ale skupię się na tenisie. I tak, jeśli chodzi o moje rywalki, naprawdę nie chcę się w to zagłębiać – powiedziała podczas konferencji prasowej po meczu z Wang.

C jak cztery tytuły wielkoszlemowe

Pierwszy triumf Igi Świątek w turnieju Rolanda Garrosa był sukcesem niespodziewanym. Jasne, 19-letnia Polka zdradzała swój ogromny potencjał, kiedy w 2020 roku podczas Australian Open doszła do czwartej rundy. Jednak mało kto mógł spodziewać się, że zajmująca 54. pozycję w rankingu WTA Świątek zostanie już wówczas królową Paryża.

Kiedy zaś tak się stało, to poza szałem radości nie brakowało głosów, które deprecjonowały ten sukces. Zwracano uwagę na to, że Roland Garros był rozegrany w szczycie pandemii koronawirusa, kiedy wiele turniejów zostało odwołanych, co mogło wpłynąć na formę czołowych zawodniczek. Nietypowa była także pora rozegrania French Open, gdyż turniej odbył się na przełomie września i października.

Reklama

Wszystkim tym, którzy zwracali uwagę na podobne aspekty kluczowe w pierwszym triumfie Igi (tak jakby jej problemy związane z pandemią nie dotyczyły), dwa lata później musiało być strasznie głupio. Okazało się bowiem, że gra którą Iga pokazywała w 2020 roku, była tylko zalążkiem tego, na jaki poziom może się wzbić. W sezonie 2022 do Paryża jechała jako faworytka, liderka rankingu i dominatorka, śrubująca fenomenalną serię wygranych z rzędu. I zadanie wykonała, tracąc po drodze do triumfu zaledwie jednego seta.

W tym samym roku przyszedł triumf w US Open. Cenniejszy tym bardziej, że Polka w drugiej części sezonu zdawała się nieco obniżyć loty. Poza tym zawody odbywały się na twardych kortach, więc musiała pokazać klasę na nieswoim gruncie. Wygraną w drugim wielkoszlemowym turnieju sezonu Świątek zapisała się w annałach tenisa. Osiągnęła rezultat zarezerwowany dla najlepszych zawodniczek w historii.

Jednak kto wie, czy najcenniejszym zwycięstwem w jej karierze było to wczorajsze z Karoliną Muchovą. Pokazujące jej samej, że nawet na ukochanej mączce nic nie przychodzi łatwo. Triumf odniesiony w spotkaniu, które przejdzie do klasyki French Open. Klasyki zakończonej obrazkiem Polki wznoszącej puchar.

D jak Daria Abramowicz

Jedna czwarta zespołu Igi, jeżeli zaliczamy do niego też samą zawodniczkę. Osoba, bez której tenisistka z Raszyna nie osiągnęłaby takich sukcesów. Przy czym choć dziś podważanie kompetencji Abramowicz byłoby skrajną głupotą, to pamiętajmy że psycholożka Świątek w 2021 roku musiała wysłuchać wielu słów krytyki, kiedy Polka nie osiągnęła aż tak spektakularnego triumfu jak wygrana we French Open sezon wcześniej.

Głównym zarzutem względem postawy Świątek dwa lata temu, była jej reakcja na potencjalne niepowodzenia. Iga, która nagle z obiecującej, lecz mało znanej nastoletniej tenisistki, stała się światową gwiazdą i jednym z najbardziej rozpoznawalnych sportowców znad Wisły, po prostu nie wytrzymywała presji w najtrudniejszych momentach. Czasami wręcz opuszczała kort zapłakana. Jak podczas porażki w drugiej rundzie turnieju olimpijskiego z Paulą Badosą, czy przegranej z Marią Sakkari w finałach WTA.

Skoro więc Świątek miała problemy z zachowaniem spokoju na korcie, to oczy wszystkich skupiały się także na pracy Darii. Jakby zapominając przy tym, że Iga ma dwadzieścia lat i najzwyczajniej w świecie musi dojrzeć do gry pod ciągłą presją. Abramowicz z pewnością jej w tym pomogła. Jednak ta zmiana nie mogła nastąpić przez jedno pstryknięcie palców. To był proces, który zakończył się powodzeniem dzięki 35-letniej psycholog.

E jak elita

To bardzo płynne określenie. Bo tak naprawdę, kiedy możemy uznać, że dana zawodniczka należy do czołówki? Kiedy znajdzie się w pierwszej dziesiątce rankingu WTA? Gdy zagra w turnieju WTA Finals, wieńczącym sezon i przeznaczonym dla najlepszej ósemki tenisistek? A może wtedy, kiedy uda jej się triumfować w wielkoszlemowym turnieju?

Niezależnie od przyjętych kryteriów, w przypadku Igi Świątek wynik równania jest ten sam. Polka należy do elity światowego tenisa. I to od kilku lat. Ba, nie będzie przesadą stwierdzenie, że Świątek to tenisowa elita pod względem historycznym. Że gdybyśmy mieli stworzyć topkę najlepszych tenisistek w dziejach, to jej nazwisko mogłoby się znaleźć na szerokiej liście kandydatek. A przecież mowa o zawodniczce raptem dwudziestodwuletniej, która przed sobą ma jeszcze sporo sezonów gry.

F jak French Open

Królestwo Igi Świątek. Ukochany turniej Polki, w którym rozdaje karty tak, jak do niedawna jej idol, Rafael Nadal, w świecie męskiego tenisa. Legendarne zawody, których pierwsza edycja odbyła się w 1897 roku.

Iga Świątek pięć razy wystąpiła w głównej drabince zawodów. Triumfowała w trzech. Przed Polką jeszcze wiele lat kariery i mnóstwo edycji zmagań na kortach Rolanda Garrosa, a już jest w elitarnym gronie czternastu tenisistek, które w Paryżu wygrywały minimum trzy razy. Jak na razie pod względem liczby paryskich tytułów zrównała się z Sereną Williams, Moniką Seles, Arantxa Sánchez Vicario oraz Hilde Krahwinkel – choć ta ostatnia grała przed erą Open, swoje sukcesy święciła w latach 30.

W świecie kobiecego tenisa French Open najwięcej razy, bo aż siedem, wygrywała Chris Evert. Przed Polką daleka droga do tego, by wyrównać osiągnięcie Amerykanki, ale jeżeli tylko zdrowie jej na to pozwoli, dobicie do siedmiu triumfów nie wydaje się marzeniem ściętej głowy.

G jak… „Gówniara z paletkom”

Wybaczcie to dość nieparlamentarne hasło, jednak nie możemy go pominąć. Zwłaszcza, że mowa o zjawisku szeroko zakrojonym w polskim internecie, które w ciekawy sposób komentuje rywalizację na popularność dwóch wielkich postaci polskiego sportu. Świątek czy Lewandowski, Lewandowski czy Świątek? Które z nich lepiej reprezentuje nasz kraj na arenie międzynarodowej? Bardziej należy docenić zdobycie tytułu mistrza Hiszpanii, a może jednak wygraną w wielkoszlemowym turnieju? Większe wrażenie robi bycie liderką rankingu WTA, czy zostanie królem strzelców danych rozgrywek? Wreszcie, kto zasługuje na nagrodę sportowca roku w Polsce?

Wydawać by się mogło, że nikt nie będzie miał podjazdu do tak gigantycznej postaci jak Lewy. Tymczasem doczekaliśmy się dominatorki w najpopularniejszym indywidualnym sporcie na świecie. No i zaczęły się memy. Iga dzwoniąca do Lewego, by wkurzyć go po kolejnych wygranych zawodach. Robert cieszący się, że zgarnął całą uwagę mediów swoim transferem do Barcelony. Ich wspólna fotografia po ubiegłorocznym sukcesie Świątek w Paryżu, będąca kopalnią kolejnego internetowego contentu.

I hasło najsłynniejsze – „gówniara z paletkom”. Babingtoniara, co to odbija tę śmieszną piłkę i jest doceniana w Polsce bardziej, niż najlepszy piłkarz w historii tego kraju. Najważniejsze jednak, że choć zwykle to Lewandowski jest przedstawiany jako osoba zazdrosna o sukcesy Świątek, a słowo „gówniara” nie jest najpiękniejszym określeniem, to obie strony podchodzą do internetowej twórczości z dystansem i humorem.

Mam nadzieję, że sport będzie nas łączył i dostarczał pozytywnych emocji. Wiem, że „gówniara z paletkom” takich dostarczyła – powiedziała sama Świątek podczas… ubiegłorocznej ceremonii wręczenia nagród Sportowca Roku, którym została.

H jak Hubert Hurkacz

Ustalmy już na samym początku – Hubert Hurkacz jest bardzo dobrym tenisistą. Pewnie nawet najlepszym męskim zawodnikiem z Polski w XXI wieku. Wyrównał on bowiem osiągnięcie Jerzego Janowicza, którym była gra w półfinale Wimbledonu. Przy tym bije popularnego Jerzyka na głowę jeżeli chodzi o trumfy w innych turniejach ATP. Całkiem niedawno znajdował się także w pierwszej dziesiątce męskiego rankingu singla. Dziś jest w nim na 14. pozycji, czyli… najwyższej w karierze Janowicza.

Piszemy o tym wszystkim, by uświadomić wam, że w każdych innych czasach Hurkacz w Polsce byłby noszony na rękach za to do jakiej pozycji udało mu się dojść w tym sporcie. Ale nie w czasach Igi Świątek. Tenisowej bestii, która zawładnęła rywalizacją wśród pań. A także nieco rozpieściła polskich kibiców. Do tego stopnia, że dziś dojście Hurkacza do czwartej rundy French Open nie robi na nas szczególnego wrażenia. Że kiedy Hubi wygrywa turniej, to mówimy, że okej, super, ale to „tylko” zawody ATP 500.

Tymczasem prawda jest taka, że żyjemy w czasach dwójki świetnych tenisistów. Należy doceniać osiągnięcia ich obojga, choć oczywiście to Iga jest w tym zestawieniu największą gwiazdą. Ale, dodajmy, oboje się lubią, wspólnie grali choćby w United Cup i wzajemnie gratulują sobie osiągnięć.

I jak igrzyska

Dla wielu sportów igrzyska olimpijskie to najważniejsza impreza na świecie. Udział w nich to ogromna nobilitacja, a medal jest wręcz spełnieniem marzeń. Jednak w tenisowym świecie – choć ten trend raczej w ostatnich latach się odwraca – igrzyska olimpijskie są traktowane nieco po macoszemu. Wiele gwiazd tego sportu odpuszcza turniej olimpijski, lub występuje w nim bez specjalnej spiny na wynik.

Iga Świątek zdecydowanie nie należy do tej grupy. Przeciwnie, te zawody wzbudzają w niej niewyobrażalne emocje. Szacunek i wagę do igrzysk olimpijskich wpoił jej ojciec Tomasz, który sam uczestniczył w jednej edycji. Senior Świątek wystartował w Seulu w 1988 roku w wioślarstwie w składzie czwórki podwójnej. Stąd łatwo było zrozumieć zachowanie tenisistki, która odpadając dwa lata temu w drugiej rundzie turnieju olimpijskiego w Tokio, była załamana.

Jeżeli jednak Polka marzy o zdobyciu olimpijskiego medalu, a być może nawet triumfie na igrzyskach, to za rok będzie miała ku temu najlepszą okazję. W końcu igrzyska odbędą się w Paryżu. Czyli na jej ukochanych kortach Rolanda Garrosa.

J jak Juvan Kaja

Czyli jedna z najlepszych przyjaciółek Igi, a także tenisistka której wróżono ogromną karierę. 22-latka w 2017 roku triumfowała w grze podwójnej juniorskiego Wimbledonu. Wówczas Słowenka grała w parze z Serbką Olgą Danilović. Jednak rok później, podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich Młodzieży w Buenos Aires, Kaja w deblu występowała z Igą Świątek. Na tej imprezie zawodniczka ze Słowenii dokonała historycznej rzeczy, bowiem została pierwszą tenisistką, której udało się wywalczyć dwa złote medale. Polsko-słoweński duet triumfował w deblu, a sama Kaja okazała się najlepsza w grze pojedynczej.

Co ciekawe, Juvan w finale zagrała z Clarą Burel, a mogła stoczyć mecz o złoto z… Igą. Świątek, która w tym samym roku wygrała juniorski Wimbledon, była faworytką w ćwierćfinałowym meczu z Francuzką, jednak przed meczem dopadło ją zatrucie pokarmowe.

A jak dalej potoczyła się kariera Kaji? Furory Słowenka jak na razie nie zrobiła. Najwyżej w rankingu WTA została sklasyfikowana na 58. pozycji. Dwa lata temu miała okazję dwukrotnie zagrać przeciwko Idze Świątek. W turnieju Gippsland Trophy w Melbourne przegrała 1:2 (6:2, 2:6, 1:6), zaś w pierwszej rundzie Rolanda Garrosa 0:2 (0:6, 5:7). Niestety w kwietniu tego roku Juvan zdecydowała się na zawieszenie kariery. Przyczyną tej decyzji była tragedia rodzinna. Kilka miesięcy wcześniej z powodu choroby nowotworowej zmarł jej ojciec, a Słowenka nie pogodziła się z tą stratą.

– Mój tata kochał tenis i obserwował, jak gram. Naprawdę chciał, żebym dalej rywalizowała, nawet po jego śmierci. To był jeden z powodów, dla których to robiłam. Ostatnio udało mi się wygrać kilka meczów, z czego jestem dumna, ale widzę też, że jestem coraz bardziej zmęczona – napisała Kaja w swoim oświadczeniu na Instagramie.

K jak książka

Jedna z ulubionych form spędzania przez Igę wolnego czasu. Polka podkreśla, że dobra lektura ma na nią zbawienny wpływ. Pomaga się wyciszyć i odciąć od całego zgiełku. Świątek czyta sporo i chętnie dzieli się opiniami na temat poznanych książek. W tym roku tenisistka postanowiła rozpropagować tę formę aktywności wśród swoich fanów, hasłem „Czytam z Igą”.

– W poprzednim roku przeczytałam 20 książek. Mogłoby być ich więcej, ale sami wiecie… Lubię bardzo grube książki jak “Przeminęło z wiatrem”, a poza tym jestem… trochę zajęta na co dzień. 😉 Chcę motywować samą siebie do tego, żeby czytać jak najwięcej, bo czytanie pozwala mi utrzymywać równowagę między moim życiem a pracą. Chcę też dzielić się z Wami tą pasją i zachęcać do tego, żeby czytać więcej. Dlatego zdecydowałam się stworzyć to wyzwanie na 2023 rok, kiedy chcę przeczytać 12 książek lub więcej. Dołączacie? To tylko jedna książka na miesiąc – napisała w poście promującym całą akcję w swoich mediach społecznościowych (pisownia oryginalna).

L jak liderka

4 kwietnia 2022 roku. Wtedy Iga Świątek jako pierwsza Polka zasiadła na tronie rankingu WTA. Wówczas można było dyskutować, czy to aby nie za wcześnie? W końcu wpływ na taki stan rzeczy miał fakt, że Ash Barty ogłosiła zakończenie kariery. Jednak takie dyskusje nie trwały długo, a tenisistka z Raszyna swoimi wyczynami na korcie pozamykała usta krytykom.

Od tego czasu Świątek nie opuściła pozycji liderki kobiecego tenisa. Polka panuje 433 dni, co przekłada się na długie 62 tygodnie. To 14. najdłuższe panowanie w historii. Nasza rodaczka przeskoczy w tym rankingu Monikę Seles (64 tygodnie z rzędu), lecz wejście do najlepszej dyszki tego zestawienia będzie sporym wyzwaniem. By tego dokonać, Świątek musiałaby panować w sumie przez 80 tygodni, bowiem tak długo na przełomie 1997 i 1998 roku panowała Marina Hingis.

Dlaczego seria Igi może niedługo dobiec końca? Ano dlatego, że za niecały miesiąc wystartuje Wimbledon. Jak wiadomo, Polka na trawie nie czuje się tak dobrze, jak na mączce. Ponadto, w tym roku za najstarszy turniej tenisowy na świecie zostaną przyznane punkty do rankingu. Po Roland Garros Świątek posiada ich 8940, zaś druga Aryna Sabalenka – 8012. Zwyciężczyni zgarnie 2000 oczek i jeżeli mielibyśmy obstawiać która z wymienionych ma większe szanse zgarnąć pełną pulę, to z całym szacunkiem do Polki, postawilibyśmy raczej na jej rywalkę.

M jak Maciej Ryszczuk

Obecnie to bez wątpienia najpopularniejszy specjalista od przygotowania fizycznego w Polsce. Napisalibyśmy, że to wszystko dzięki Idze Świątek. Jednak znając jej skromność, zapewne sama Świątek powiedziałaby, że to ona jemu zawdzięcza sławę i sukcesy, nie odwrotnie.

Fakty są takie, że Ryszczuk, który wywodzi się ze środowiska lekkoatletycznego, wykonał ze Świątek kapitalną pracę. Polka na tle reszty stawki imponuje dynamiką. W dodatku sprawia wrażenie niezmordowanej. W chwili kiedy wiele tenisistek w drugim lub trzecim secie oddycha rękawami, Świątek śmiga po korcie tak, jakby spotkanie dopiero co się rozpoczęło. To ważny aspekt zwłaszcza na kortach ziemnych, po których piłki latają wolniej i zawodniczka musi być przygotowana na długie wymiany.

Po ubiegłorocznym triumfie Świątek poświęciliśmy sylwetce Ryszczuka osobny spory tekst, który znajdziecie w tym miejscu.

N jak Nadal Rafael

Idol oraz wzór do naśladowania dla Igi. Najbardziej oczywistym dowodem na potwierdzenie tych słów jest to, że Polka, podobnie jak Hiszpan, najlepiej czuje się na kortach ziemnych.

– To, co Rafa już zrobił i nadal robi, jest niesamowite. Nigdy nie myślałam, że mogę zrobić to samo. Dla mnie to było poza zasięgiem. On gra na tak wysokim poziomie od tylu lat, nie jestem pewna, czy ja mogę zrobić to samo – mówiła Iga zapytana o porównanie swojej osoby do Rafy.

Ale będzie musiała się przyzwyczaić do podobnych pytań. W końcu jeżeli na pięć edycji French Open w których grała, triumfowała w trzech, to jej dominacja musi kojarzyć się z tym, co na paryskich kortach wyczyniał Nadal. 37-letnia legenda tenisa zapewne niedługo zakończy swoją piękną karierę. Czternastokrotny triumfator Rolanda Garrosa w tym roku odpuścił swój ukochany turniej. Przegrał z kontuzją. Niedawno na naszym portalu mogliście przeczytać tekst o tym, kto zdoła przejąć schedę po Nadalu. Ale być może odpowiedzi na to pytanie należy szukać nie w męskim, a w kobiecym tenisie. Właśnie w osobie Igi Świątek.

O jak ojciec

Tomasz Świątek obecnie najbardziej znany jest z powodu swojej córki. Jednak Świątek senior sam był dobrej klasy sportowcem. Był wioślarzem startującym w osadzie czwórki podwójnej. W 1987 roku wywalczył nawet złoty medal na Uniwersjadzie w Zagrzebiu, a rok później wystąpił na igrzyskach olimpijskich w Seulu (jego partnerami byli Sławomir Cieślakowski, Mirosław Mruk i Andrzej Krzepiński).

To on zachęcił córki do tego, by od najmłodszych lat uprawiały sport. Choć stricte z tenisem nie miał nic wspólnego.

– Pamiętam, że zaczynałyśmy w klubie „Tie Break”, ale tata nie był od początku naszym trenerem. Nie grał w tenisa, choć z czasem się nauczył. To prawda, że krążyliśmy po warszawskich klubach, ale tata najwidoczniej dochodził do wniosku, że warto coś zmienić, szukać kolejnych trenerów, bodźców do rozwoju. Sam kiedyś był sportowcem. Obserwując nasze zajęcia, miał pewnie sprecyzowane oczekiwania, jak to powinno wyglądać. Ale brał też pod uwagę na przykład lokalizację klubu, żeby łatwiej było nam dojeżdżać. Trzymał rękę na pulsie. Z perspektywy czasu bardzo go za to podziwiam. Za tę wytrwałość, determinację od naszych najmłodszych lat. Wiele poświęcił – wspominała na łamach Eurosportu jego starsza córka, Agata.

I tak pozostało do dziś. To właśnie Tomasz Świątek odpowiadał za dobór trenerów swojej córki. Nawet wtedy, kiedy Iga była już uznaną marką w kobiecym tenisie, ale po sezonie 2021 zdecydowała się na zmiany, jej tata odpowiadał za to, że następnym szkoleniowcem zawodniczki został Tomasz Wiktorowski.

Bo przecież mogą zmieniać się menadżerowie Igi, jej trenerzy, psychologowie i fizjoterapeuci. Ale nie zmieni ojca, który był z nią od samego początku.

– Ogromne podziękowania dla mojego taty. Bez niego by mnie tu nie było – powiedziała Świątek podczas przemowy po wczorajszym zwycięstwie.

P jak Piotr Sierzputowski

A skoro już poruszyliśmy temat trenerów, to warto napisać kilka słów na temat tego, który jak do tej pory najdłużej prowadził polską tenisistkę. W końcu Piotr Sierzputowski rozpoczął współpracę ze Świątek w 2016 roku, choć na początku był jej drugim trenerem. A w końcu, mając ledwie 28 lat, doprowadził swoją podopieczną do wielkoszlemowego triumfu, bo to z nim w boksie Iga wygrała French Open w 2020 roku. Za ogromny wkład w tenisowy rozwój swojej podopiecznej Sierzputowski został wyróżniony nagrodą trenera sezonu WTA.

Piotr rozstał się z Igą dopiero pod koniec 2021 roku, więc po niemal sześciu latach współpracy. I była to rozsądna decyzja. By wejść na jeszcze wyższy poziom, Iga potrzebowała bardziej doświadczonego szkoleniowca. Kogoś, kto znał już specyfikę pracy na najwyższym poziomie i wiążącą się z nią presją. Kimś takim okazał się Tomasz Wiktorowski. Jednak z całą pewnością można stwierdzić, że Iga Świątek zawdzięcza swoją pozycję także Sierzputowskiemu.

Piotr Sierzputowski i Daria Abramowicz w 2019 roku.

R jak Radwańska Agnieszka

Do nadejścia ery Igi Świątek największe nazwisko kobiecego tenisa w Polsce. W końcu dobre dziesięć lat temu to popularna Isia była naszą nadzieją na wielkoszlemowy triumf polskiej zawodniczki. Raz Radwańska była naprawdę blisko tej sztuki. Miało to miejsce podczas Wimbledonu w 2012 roku, kiedy dotarła do finału imprezy. Wówczas w meczu o tytuł lepsza okazała się Serena Williams. Amerykańska legenda zwyciężyła 6:1, 5:7, 6:2.

Poza tym Świątek często była porównywana do Radwańskiej… lecz prawdę powiedziawszy, porównania te nie miały wielkiego sensu. Były prowadzone chyba tylko przez to, że do pewnego momentu dało się ze sobą zestawić sukcesy obu tenisistek. Ale ich styl był zupełnie inny. Nie tylko ten tenisowy, bowiem Agnieszka jest osobą znacznie bardziej ekspresyjną. W naszym kraju wręcz nieco polaryzującą środowisko.

Czy była gorszą tenisistką od Igi Świątek? Tak, bez wątpienia. Czy kariera Igi rozwinęłaby się bez wcześniejszych sukcesów Agi? Pewnie tak. Ale to Radwańska przetarła Idze ślady w WTA. Krakowianka pokazała, że nad Wisłą też mogą urodzić się wielkie tenisowe talenty.

S jak Sabalenka Aryna

Po znakomitym w wykonaniu Igi Świątek 2022 roku mogło się wydawać, że Polka zdominuje rywalizację w świecie kobiecego tenisa. Być może nawet w takim stopniu, w jakim dokonała tego Serena Williams. Porównania do słynnej Amerykanki nie były podyktowane tylko polskim patriotyzmem. W końcu Iga wykręciła dłuższy rekord serii zwycięstw od młodszej z sióstr Williams (i starszej zresztą też). Polka wygrała w dwóch turniejach wielkoszlemowych w jednym roku. A to naprawdę trudna sztuka, której w ostatniej dekadzie poza Sereną i Świątek dokonała tylko Angelique Kerber w 2016 roku.

Jednak z drugiej strony, szaleństwem byłoby wymagać od Polki, by wygrywała zawsze i wszędzie. Ponadto każda mistrzyni potrzebuje wielkiej rywalki. A taką w tym sezonie jest Aryna Sabalenka.

Co bardziej złośliwi fani odrzekliby, że Białorusinka jest dosłownie wielka. Mierzy 182 centymetry wzrostu, a jej szerokie barki i umięśnione ramiona mogłyby wprawić w kompleksy niejednego stałego bywalca siłowni. Brutalna siła i moc uderzeń to bez wątpienia największe atuty w grze Aryny.

Z kolei jej najsłabszą stroną jest mental. Czasami Sabalenka potrafi wpaść w wir niewytłumaczalnych błędów, seriami tracąc punkty i gemy. Chociaż pod tym względem i tak jest już znacznie lepiej, niż jeszcze rok-dwa lata temu, to właśnie taka sytuacja miała miejsce w półfinale Rolanda Garrosa z Karoliną Muchovą. Białorusinka wygrywała już 5:2 w trzecim secie. Miała nawet piłkę meczową. Ale ostatecznie przegrała spotkanie o finał, w którym zmierzyłaby się z Igą Świątek.

No właśnie – jak wygląda jej rywalizacja z Polką? Ano tak, że grały ze sobą osiem razy. Pierwszy raz w WTA Finals w 2021 roku, gdzie lepsza okazała się Białorusinka. Rok 2022 to czas wielkiej dominacji Igi, która pokonała Sabalenkę cztery razy – w tym w półfinale US Open. Jednak w ich ostatnim spotkaniu w zeszłym sezonie w finałach WTA, ponownie Aryna okazała się lepsza. Z kolei tegoroczne zmagania to dwa finały zawodów na mączce. W Stuttgarcie górą była Polka, w Madrycie zaś triumfowała zwyciężczyni Australian Open 2023.

I choć w Paryżu się nie spotkały, to mamy przeczucie graniczące z pewnością, że w najbliższych latach zagrają jeszcze w niejednym finale.

T jak tiramisu

Mogliśmy tu pojechać sztampą i napisać hasło tenis. Albo tie-break. Jednak tiramisu to urocza drobnostka. Ulubiony deser Igi Świątek, z którym wiąże się ciekawa historia. Iga w rozmowie z dziennikarzami powiedziała, że po sukcesach często pozwala sobie właśnie na tiramisu. Ponadto wygrywając kolejne puchary, Polka często zagląda do ich środka.

Osoby pracujące przy social mediach poszczególnych zawodów momentalnie podchwyciły zachowanie Igi żartując, że nasza rodaczka szuka zwycięskiego ciacha. Jakież było zaskoczenie Świątek, kiedy podczas konferencji prasowej po wygranej w US Open… Świątek rzeczywiście znalazła w swoim trofeum ulubione ciacho!

U jak Ukraina

Kolejna drobnostka, której jednak nie sposób pominąć. Rzecz która pokazuje, że Iga, choć jest tylko sportowcem i nie musi tego robić, może nieść ważne przesłanie. Głosić o problemach współczesnego świata. Takich jak wojna ukraińsko-rosyjska.

Polka nie ukrywa swojego wsparcia wobec Ukrainy broniącej się przed rosyjską agresją. I wie, że jedną z najgorszych rzeczy, którą jako społeczeństwo możemy zrobić, jest przejście w stan obojętności wobec zbrodniczych działań Rosji. Dlatego też żółto-niebieska wstążka cały czas widnieje przy jej czapeczce.

– Zauważyłam, że pamięć o wojnie przygasła. Wiele zawodniczek zdjęło wstążki, które w lutym założyło na dwa-trzy mecze. Uważam, że to trochę niekonsekwentne. Ta wstążeczka pozostała ze mną i pozostanie dalej – mówiła Świątek w lutym tego roku.

Z kolei po ubiegłorocznym triumfie we French Open, Iga wygłosiła: – Na koniec chcę powiedzieć coś do Ukrainy: bądźcie silni. Wojna wciąż trwa. Od mojej przemowy w Dosze liczę, że przy każdej kolejnej sytuacja będzie lepsza. Cały czas mam tę nadzieję. Cały czas staram się wspierać Ukrainę.

W jak Wiktorowski Tomasz

Obecny trener Igi Świątek. Człowiek, który doprowadził raszyniankę do trzech z czterech wygranych przez nią wielkoszlemowych tytułów. I jak się okazało, był brakującym elementem tego, by Polka pokazała pełnię swoich możliwości.

Jasne, jako szkoleniowiec to Piotr Sierzputowski w największym stopniu odpowiada za rozwój Igi. Jednak Wiktorowski, o którym na początku współpracy ze Świątek mówiło się, że być może będzie tylko jej tymczasowym trenerem, oszlifował polski diament. Sprawił, że bardzo dobra tenisistka zmieniła się w zawodniczkę wybitną. Jego doświadczenie (wcześniej trenował Agnieszkę Radwańską) i spokój spowodowały, że Świątek sama o sobie może powiedzieć, że jest jedną z najlepszych rakiet w historii kobiecego tenisa.

Z jak zwycięstwo

14 wygranych turniejów rangi WTA. W tym cztery wielkoszlemowe. Seria 37 zwycięstw z rzędu – najdłuższa od ćwierć wieku. Ogółem w zawodowej karierze rozegranych 301 spotkań, z czego wygranych – 239. Czyli niemal 80% (licząc tylko występy na poziomie WTA, łącznie z kwalifikacjami, gdy musiała takie przechodzić – 188 zwycięstw w 240 meczach, czyli około 78%). Iga Świątek to maszyna do wygrywania. Tenisistka która sprawiła, że jej zwycięski mecz to oczywistość. Kobieta, która z wygranej uczyniła chleb powszedni. Ot po prostu, słońce wschodzi na wschodzie, po wiośnie przychodzi lato, a Polka rozsmarowuje kolejną rywalkę. Takie są prawa natury i koleje życia. Świątek przyzwyczaiła nas do rzeczy wielkich. Zwycięstw odnoszonych hurtem, co w kobiecym tenisie, z reguły bardziej nieprzewidywanym, jest trudną sztuką.

Ale nie dla Igi. Zwłaszcza na kortach ziemnych, na których jej wskaźnik wygranych w tourze sięgnął 88%. Mamy do czynienia z tenisową geniuszką, którą dane będzie nam podziwiać przez wiele lat. I bardzo dobrze.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Czytaj więcej o Idze Świątek:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Córka miliardera, kontuzje i przeklęte ćwierćfinały. Czy Jessica Pegula może ograć Igę Świątek?

Sebastian Warzecha
7
Córka miliardera, kontuzje i przeklęte ćwierćfinały. Czy Jessica Pegula może ograć Igę Świątek?

Komentarze

24 komentarzy

Loading...