Reklama

Kręcidło: Projekt-wydmuszka i chińska katastrofa. Co dalej z Espanyolem?

Jakub Kręcidło

Autor:Jakub Kręcidło

07 czerwca 2023, 16:43 • 6 min czytania 6 komentarzy

RCD Espanyol może ogłaszać żałobę po śmierci sprawiedliwości w hiszpańskim sporcie, ale z LaLiga spadł nie przez błędy arbitrów w końcówce sezonu, a dlatego, że był po prostu słaby. Piłkarze mogą czuć się podwójnie oszukani – i przez sędziów, i przez działaczy, którzy obiecywali złote góry, a zostali przygnieceni przez ciężar złotych słów.

Kręcidło: Projekt-wydmuszka i chińska katastrofa. Co dalej z Espanyolem?

Joselu Mato miał masę ofert, ale wybrał tę z Espanyolu, z którym na dłużej związał się też pożądany przez inne kluby Sergi Darder. Diego Martínez zakończył roczne wakacje i zaczął budowę „wielkiego projektu” na Cornellá-El Prat. To normalna kolej rzeczy. Do dobrych piłkarzy ciągną dobrzy trenerzy. Ale okazało się, że zamiast „wielkiego projektu” w Barcelonie powstawał projekt-wydmuszka. Po dramatycznym, nieudanym na każdym polu sezonie, Papużki żegnają się z LaLiga. Właściciel Chen Yansheng w 2016 roku obiecywał Ligę Mistrzów w ciągu trzech lat, ale na razie – jako pierwszy prezes w 123-letniej historii drużyny – doprowadził zespół do dwóch spadków na przestrzeni trzech sezonów.

Kibice w żałobie

Kibice Espanyolu szybko nie zapomną nazwisk Carlosa Closa Gómeza, Jesúsa Gila Manzano czy Carlosa del Cerro Grande – arbitrów odpowiedzialnych za katastrofalne błędy w starciach z Atlético (3:3, gol-widmo Griezmanna) oraz Valencią (2:2, nieuznany gol Césara Montesa oraz brak karnego na Martinie Braithwaicie) w 36. i 37. kolejce LaLiga, które bezpośrednio doprowadziły do degradacji. Ale to była tylko wisienka na torcie katastrofalnego roku Papużek. – Nie spadliśmy przez sędziów. W sezonie, grasz 38 meczów. Na koniec, jesteś w miejscu, na które zasłużyłeś – to słowa Dardera, ale w podobnym tonie wypowiadał się też Luis García, który na ostatnich jedenaście kolejek zastąpił Martíneza i bezskutecznie próbował uratować zespół przed relegacją.

W komunikacie, Yansheng przepraszał kibiców i brał odpowiedzialność za wynik, jednocześnie zrzucając winę na sędziów. Przed meczem ostatniej kolejki z Almeríą (3:3) odbył się protest pod hasłem: „Żałoba po sportowej sprawiedliwości”. – Potrzebowaliśmy zostać wysłuchani – powiedział Luis García. Zawodnicy Espanyolu na murawę wyszli w czarnych koszulkach. Po rozpoczęciu meczu, przez minutę nie grali. Na trybunach, były transparenty z hasłem: „Jeśli nie ma sprawiedliwości dla Espanyolu, niech nie będzie jej też dla skorumpowanych”, a oberwało się też Javierowi Tebasowi (prezes LaLiga), Jaume Rouresowi (prezes MediaPro, firmy produkującej sygnał z meczów), Chenowi czy Domingo Catoirze, nowemu dyrektorowi sportowemu.

Reklama

Oszukani gwiazdorzy

Ludzi takich jak on Hiszpanie nazywając sprzedawcami dymu. Tygodniami opowiadał bajki o wielkich transferach, aby ostatecznie nie zrealizować żadnego z żądań trenera, który już w sierpniu chciał podać się do dymisji. – Musimy ograniczyć oczekiwania. Nie będzie nam łatwo – załamywał ręce 42-letni szkoleniowiec.

Catoira chciał sprzedać Raúl de Tomása i z zarobionych na nim pieniędzy (ok. 20 milionów euro) sfinansować przebudowę składu. Ostatecznie, napastnik odszedł dopiero we wrześniu, już po zamknięciu okna, i to za 40 proc. tej kwoty, ledwie 8 milionów, gdy za jego sprowadzenie zapłacono Benfice 23 miliony. – Nikt mi nie obiecywał sprowadzenia Erlinga Haalanda i Kyliana Mbappé, ale wiem, że wielkie drużyny powstają na bazie sprzedaży. Spodziewałem się, że zarobimy ponad 20 milionów euro, ale potem mijają tygodnie i transferu nie ma. A gdy do niego dochodzi, to za taką kasę… – dziwił się Darder. W podobnym tonie wypowiadał się Joselu. – Wybrałem ofertę z Espanyolu, bo proponowano mi ciekawy projekt krótko- i długoterminowy. Co było dalej, wszyscy wiecie – uciął napastnik łączony z Realem Madryt.

Gole w prezencie

Trudno jest pochwalić Catoirę za którąkolwiek z decyzji. Joselu do transferu przekonał poprzedni zarząd. Latem odeszło wielu ważnych piłkarzy, których dyrektor sportowy nie umiał zastąpić. Niedobór jakości widać było na dwóch kluczowych pozycjach – bramkarza oraz stopera. Obrona przypominała durszlak. Każdy przeciwnik Espanyolu wiedział, że prędzej czy później dostaną gola w prezencie. Martínez zmieniał golkiperów i kombinował z różnymi systemami defensywnymi, ale efektów nie było. Barcelończycy byli jedną z najskuteczniejszych drużyn w LaLiga, ale trudno jest wygrywać, gdy traci się średnio prawie dwa gole na mecz.

Reklama

Zimowe transfery były niezłe – szczególnie stoper Montes czy bramkarz Fernando Pacheco – ale też o pół roku spóźnione. Po mundialu zespół złapał formę, ale na przełomie marca i kwietnia wpadł w dołek, za który posadą zapłacił trener. Zwolnienie Martíneza nie miało sensu. Rozstano się z nim tuż po zakończeniu przerwy reprezentacyjnej i czwartej porażce z rzędu drużyny, która w strefie spadkowej była tylko przez dwie z dwudziestu siedmiu kolejek. Jeśli klub stracił wiarę w 42-latka, należało zwolnić go albo wcześniej, albo dać mu pracować do końca sezonu, szczególnie, że planem B nie był żaden szkoleniowiec o uznanej marce. Luis García to piłkarz-legenda Espanyolu, ale jako trener pracował najwyżej w piątej lidze…

Być może jego doświadczenia z niższych klas rozgrywkowych przydadzą się w Segunda. Będzie to trudny sezon dla Espanyolu. Hiszpanie podstawiają zdegradowanym klubom poduszkę finansową, ale po zaledwie dwuletnim pobycie w LaLiga będzie ona zdecydowanie mniejsza, niż poprzednim razem, gdy Papużki miały za sobą 27 kolejnych lat w Primera División. Zespół zostanie znacząco osłabiony, bo w Barcelonie nie umieją zatrzymywać swoich gwiazd. Niemal na pewno odejdzie większość ważnych zawodników, na czele z Joselu, Braithwaite’em czy Darderem, ale zostaną Luis García oraz – najprawdopodobniej – Catoira, który nie ma zaufania właściciela będącego 10 tysięcy kilometrów od Barcelony, ale też nie ma zamiaru podawać się do dymisji i rezygnować z należnych mu pieniędzy.

Piqué zaciera ręce

Chen działa podobnie jak właściciele Málagi, Valencii czy innych hiszpańskich drużyn, które zmieniły właścicieli i po początkowych sukcesach popadły w kryzys. Chińczyk uratował Espanyol przed bankructwem, ale obraz jego siedmioletnich rządów jest zły. Słowo „projekt” istnieje tylko na konferencjach prasowych. W klubie pracowało czterech dyrektorów generalnych, pięciu dyrektorów sportowych i jedenastu trenerów. O stabilizacji nie ma mowy też na boisku. Papużki pięć razy spadały z Primera División – w tym dwa w erze Yanshenga – i zamiast grać w Europie, zaczęły balansować na granicy LaLiga i Segunda. Stąd już tylko krok do katastrofy, czego dowodem są np. losy Realu Saragossa, Málagi lub Deportivo La Coruña, które od lat nie umieją wrócić do rywalizacji w elicie.

– Nie wyciągnęliśmy wniosków. Przepraszam – kajał się Chen, który w Barcelonie nie był od lat. Nikt na Cornellá-El Prat nie spodziewa się wielkich inwestycji, szczególnie, że pandemia i chińskie restrykcje mocno odbiły się na majątku właściciela. Klub też przynosi straty. Poprzedni rok zakończył z 20 milionami na minusie. Jego dług netto wzrósł do blisko 50 milionów. A kibice też powoli odwracają się od drużyny, bo liczba karnetowiczów czy socios rokrocznie maleje. I trudno spodziewać się, by w najbliższych miesiącach sytuacja się odwróciła. Nie dość, że Espanyol ciągle czeka na kary po ostatnich derbach z Barçą, to jeszcze w kolejnym sezonie jego rywalem mogą być walczące o awans do Segunda rezerwy Blaugrany. A gdyby upokorzeń było mało, to jeszcze na Cornellá-El Prat na pewno przyjedzie FC Andorra i jej właściciel, znienawidzony przez fanów Papużek Gerard Piqué, który zadeklarował już, że z dumą zasiądzie w loży honorowej.

CZYTAJ WIĘCEJ O LA LIGA:

Fot. Newspix

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
9
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Hiszpania

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
9
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

6 komentarzy

Loading...