Lechia Gdańsk ogłosiła we wtorek, że Henrik Castegren od czerwca nie będzie już dłużej jej zawodnikiem – sami rozumiecie, potrzeba było chwili, by przetrawić tę informację. Dawno bowiem nie widziano na polskich boiskach kariery równie spektakularnej.

Szwed przebywał – trudno powiedzieć, że grał – w Ekstraklasie przez blisko półtora roku i przez ten czas z nim na murawie udało się gdańszczanom wygrać jedno spotkanie. Castegren w sumie wystąpił w ośmiu meczach (przez 16 miesięcy!) – w jednym zwyciężył, w drugim zremisował, w kolejnych sześciu razem z kolegami dostał w czapkę. Pechowcem okazała się Cracovia, natomiast niewykluczone, że powinna otrzymać za to osiągnięcie jakiś okolicznościowy upominek.
„To tu, w Krakowie, ósmego października 2022 roku, Heniek Castegren odniósł jedyne zwycięstwo w Polsce”. Podobną statuetkę może otrzymać Legia za pana Badię, ale to inny temat – tym bardziej że Badia może finiszować jak szef, dwoma zwycięstwami z rzędu, a Szwed już pewnie nie zagra w ostatniej kolejce.
Zresztą: z tego był najbardziej znany. Z braku gry. Przyszedł do Lechii w lutym 2022 roku, po raz pierwszy na ławce pojawił się w maju, by zadebiutować w październiku. Da się zrozumieć, że rekin w filmie „Szczęki” też nie wypływał w początkowej scenie, bo trzeba zbudować jakieś napięcie, ale zdaje się, iż historia Castegrena jest trochę przegięta.
Prawdę mówiąc – w pewnym momencie można było się zastanawiać, czy facet w ogóle istnieje (tak, jak teraz podobne wątpliwości budzi Louis Poznanski). Ostatecznie okazało się, że owszem istnieje, natomiast to jeden z tych piłkarzy, którzy są lepsi, gdy ich nie widać, niż gdy ich widać.
Szwed bowiem – według naszych not – tylko raz zasłużył na ocenę wyjściową. Tej naturalnie ani razu nie przekroczył, lubując się najbardziej w nocie „2”. Średnia – 3,0. Gorszy w Lechii był tylko Clemens, ale to przecież legenda i nie ma co się porównywać.
Castegrenowi w byciu (no, po prostu – w byciu) nie pomogła nawet uniwersalność i nie mówimy tutaj o płynnych zmianach między pozycją siedzącą na trybunach a pozycją siedzącą na ławce. Zdaniem trenerów facet mógł grać i na prawej obronie, i na środku (przychodził zresztą jako stoper). Okazało się, że jednak nie – nie potrafi ani tu, ani tu i faktycznie siedzenie wychodzi mu najlepiej.
Oraz obserwowanie. Castegrena zapamiętamy bowiem najbardziej z tej sceny:
Grosicki nie musiał wykonywać żadnego zwodu, by tego ananasa przegonić – po prostu sobie pobiegł obok. Lechia grała wówczas o remis, nie udało się, zatem Castegren kończy swoją polską przygodę (bo chyba nikt go nie weźmie…) z bilansem czterech oczek.
Choć w sumie bardziej symptomatyczna jest scena już po bramce Grosickiego, kiedy wściekły Castegren wykonuje zamach nogą na piłkę, gdy jest ona po drugiej stronie siatki – co fizycznie uniemożliwia jej kopnięcie. Tak, zdecydowanie: to doskonały obrazek podsumowujący tę przygodę.
Heńku, będziemy tęsknić. Nie zmieniaj się, gdziekolwiek dalej będziesz obserwował piłkę nożną.
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- OFICJALNIE: MICHAŁ RYDZ PREZESEM WIDZEWA ŁÓDŹ
- CRACOVIA NIE ZGŁOSIŁA REZERW DO ROZGRYWEK W SEZONIE 2023/24
- MOŁDAWIANIN CHCIAŁ USTAWIAĆ SPOTKANIA W POLSCE. TRAFIŁ DO ARESZTU
Fot. Newspix
Ależ dupcia piecze Paczula z powodu spadku Lechii. Drąży temat do ostatniej kropli, a większości to już gówno obchodzi
Stare dobre Weszło!
Wiecej takich artykółów
„Artykółów”
Osz kurwa.
Moglby w sumie dolaczyc do szwedzkiej kolonii w Lechu Poznan.
Do szwedzkiej koloni,nie bardzo rozumiem może do Legii Cudzoziemskiej?
A w czym lepsi od Henrika w tym sezonie byli Nalepa, Maloca, Pietrzak, Bartkowski, czy Abu Hanna? Wszyscy potykali się o własne nogi. A teraz Nalepę w swoich szeregach widzi Lech, a Pietrzaka Wisła.
A Abu Hanna już na pewniaka idzie do Legii! Potwierdzone!
Ci zawodnicy nadają się jeszcze na zmienników. A Heniek do niczego.
biorą ich bo mimo wszystko w pewnych warunkach są coś w stanie dać drużynie. przecież taki Nalepa czy Pietrzak wykręcili 4 miejsce rok wcześniej
ciągnę druta Henrika!!
Lechia była tak daremna, że nawet z Messim by dostawali w ryj w kazdym meczu
Tam stał bidon i chyba nawet udało mu się w niego trafić
Zagrał tak naprawdę jeden mecz na swojej pozycji – na wyjeździe z Pogonią. I to był w miarę poprawny występ. Jego mecze na prawej obronie to było nieporozumienie jak zatrudnienie Badii.
Dziwiłem się trochę, że nawet mimo słabszej dyspozycji pozostałych stoperów nie dostawał na swojej nominalnej pozycji szans, ale widocznie na treningach wyglądało to kiepsko.
Bardzo fajnie nie gral
Najważniejsze,że płacą
Paczul ty menelu!
jebać Paczula w kuper