Wisła Kraków pokonała Bruk-Bet Termalikę Nieciecza 2:1 i w tym momencie jest wiceliderem I ligi. „Biała Gwiazda” jest skupiona na jednym celu – powrót po rocznej przerwie do Ekstraklasy. Radosław Sobolewski zaznaczał na konferencji prasowej, że cały czas robią swoją i walczą o awans.
Przed tą kolejką Bruk-Bet Termalica była w tabeli przed Wisłą Kraków, mając nad nią jeden punkt przewagi. – Przegraliśmy dzisiaj tutaj bitwę, ale jeszcze nie wojnę. Do końca mamy trzy mecze i będziemy walczyć dalej. Straciliśmy tutaj punkty, ale tak jak powiedziałem, będziemy walczyć dalej o awans – zaznaczał szkoleniowiec „Słoników” Radoslav Latal.
Z kolei Sobolewski podkreślał, że jego zespół powinien we wcześniejszej fazie meczu wykorzystać stuprocentowe sytuacje. Po to by uspokoić grę. Sporo nerwowości wkradło się do zespołu. – Po meczu mogę powiedzieć, że walczymy. Tak jak po przegranych mówiłem, że walczymy dalej, tak samo jest teraz. Robimy swoje. Chciałbym pogratulować zespołowi, chłopakom, bardzo ważnego zwycięstwa z naprawdę bardzo dobrym zespołem, z którym gra się niesamowicie trudno. Chciałbym pogratulować zwłaszcza za cierpliwość, konsekwencję w graniu. Troszeczkę inaczej chcieliśmy ten mecz rozegrać i to, że zawodnicy utrzymali na wodzy te wszystkie emocje, nerwy, przełożyło się na to, że zagrali bardzo dobry mecz. Mogło być troszeczkę wyżej – zaznaczał Radosław Sobolewski.
Kto zdaniem „Sobola” zasłużył na szczególne pochwały za ten mecz? – Chciałbym zwrócić uwagę na Dawida Szota. Dlatego jest zawsze u mnie w zespole, dlatego stawiam na tego chłopaka w takich momentach kryzysowych, bo on każdego dnia niesamowicie mocno pracuje. Niesamowicie jest skupiony na swojej pracy. I wtedy, kiedy zespół potrzebuje go, wchodzi i daje zespołowi to, co powinien. To jest uwaga do wszystkich, którzy czekają w kolejce, jak postępować – podkreślał.
Czy ciśnienie trenerowi skakało po kolejnych zmarnowanych okazjach do zdobycia gola? – Ciśnienie nie mogło już skoczyć wyżej, bo wyżej się nie da. Na pewno żal tych sytuacji. Tak jak powiedziałem, mieliśmy swój plan rozgrywania tego meczu i widać było, że wychodzimy z tymi akcjami. Przedostawaliśmy się pod bramkę rywala poprzez prostopadłe podania. Brakowało natomiast kropki nad „i”, zimnej krwi, spokoju, jeśli chodzi o wykończenie. Z drugiej strony trzeba się cieszyć, że do wielu takich sytuacji dochodziliśmy.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Czy Nacho Monsalve to najlepszy stoper w pierwszej lidze?
- Spadki, długi i obietnica poprawy. Pacific Media Group – w co wpakował się GKS Tychy?
- „Bogdanka” przejmuje Górnik Łęczna. Obiecuje Ekstraklasę
- Nocne rozbiórki, brak wody i naruszenie prawa. Absurdy na budowie stadionu Sandecji Nowy Sącz
- Ruch Chorzów i Ekstraklasa. Czy to może się wydarzyć?
- Gęsta atmosfera w Rzeszowie. Stal gra o awans, działacze chcą zwolnić trenera
Fot. Newspix