Reklama

Bartosz Slisz na jeden wieczór zmienił się w Kevina de Bruyne. A Legia zlała Jagę

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

12 maja 2023, 22:56 • 3 min czytania 101 komentarzy

Gdybyśmy spotkali w przerwie meczu Legii z Jagiellonią jakiegoś zagubionego przybysza z przyszłości i ten powiedziałby nam, że to starcie skończy się wynikiem 5:1 dla gospodarzy, to… Cóż, gość w tamtym momencie solidnie nadwyrężyłby nasze zaufanie co do podróży w czasie. Ale Legia w drugiej połowie zmiotła Jagę z planszy, a Bartosz Slisz grał tak, jakby odnalazł w sobie cząstkę Kevina de Bruyne.

Bartosz Slisz na jeden wieczór zmienił się w Kevina de Bruyne. A Legia zlała Jagę

My wiemy, że Slisz rozgrywa całkiem niezły sezon – zerwał z łatką typowego przecinaka chwalonego tylko za zbieranie bezpańskich piłek, dołożył więcej elementów w kreacji. Ale dzisiaj to wyglądało tak, jakby Piotr Zieliński przebrał się za pomocnika Legii i urządził sobie pokazowe show przy Łazienkowskiej. Serio, nie przesadzamy. Szukamy w pamięci równie spektakularnego meczu Slisza i – cholera – nie znajdujemy. Nawet w tym sezonie Ekstraklasy trudno byłoby nam znaleźć porównywalny występ środkowego pomocnika.

Asysta piętą w stylu Gutiego. Strzelenie bramki Rosołkiem. Trik typu ruleta, chociaż to nazywa się fachowo bodajże “McGeady spin”. Odbiory, długie podania, klepki, dryblingi. Gdyby nie to, że Josue biegał obok niego (i grał równie dobrze), to pomyślelibyśmy, że czas na mocniejsze okulary i po prostu mylimy Portugalczyka ze Sliszem. Ale nie. On naprawdę grał tak, że nawet największy ponurak wśród kibiców Legii musiał się uśmiechnąć.

Druga połowa gospodarzy była majstersztykiem. Takie akcje oglądamy raczej w środowe i czwartkowe wieczory, a nie w piątki, soboty czy niedziele na antenie Canal+. A jeśli już, to włączając ligi zagraniczne. Tutaj wszystko żarło. Czasem pomagał fart (jak przy golu Josue z rzutu wolnego, gdy piłkę trącił Imaz), ale częściej po prostu przeważała jakość.

Reklama

Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok 5:1. Do przerwy nic nie zapowiadało łomotu

Ale do przerwy to wcale nie zapowiadało łomotu 5:1. Jaga wyszła na prowadzenie za sprawą Guala i już szykowaliśmy się do pisania o tym, jak to Legii nie wyszedł fortel z ogłoszeniem transferu Hiszpana tuż przed tym starciem. Gual z gola się nie cieszył (chyba pierwszy raz widzieliśmy gościa, który nie cieszył się z gola przeciwko przyszłej drużynie). Jaga miała jeszcze dwa słupki – najpierw sam na sam z Tobiaszem schrzanił Prikryl, później z dystansu w aluminium przydzwonił Imaz. Ale to był zwiastun tego, że jeśli u białostoczan może dziś pójść coś źle, to… na pewno pójdzie źle.

Jasne, Legia zagrała kapitalny mecz, ale dzisiaj występy Matysika, Skrzypczaka czy Romanczuka przypominały raczej karykaturę występów profesjonalnych piłkarzy.

Sypać komplementami możemy za to pod adresem legionistów. Josue z golem, asystą i kluczowym podaniem. Muci z golem i kluczowym podaniem. Nawrocki z golem i kluczowym podaniem. No i ten Slisz…

Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok 5:1. Jaga leży Legii

Trener Runjaic wpuścił jeszcze na boisko Kramera, a ten – a jakże – strzelił gola. Przypuszczamy, że gdyby szkoleniowiec Legii wpuścił do ataku samego siebie, to też skończyłby z bramką. Zaryzykujemy nawet, ale to już skrajna teza, że dziś nawet Carlitos byłby w stanie trafić do siatki. Widać było ulgę na twarzy Kramera – drugi gol w Legii, ostatnio sporo problemów zdrowotnych, ale być może gość jest tu jeszcze do odbudowy. Jeśli mielibyśmy na dziś wybierać: odpalić Kramera czy Carlitosa? To stawialibyśmy, że przyszłości w Warszawie nie ma Hiszpan.

canal

Cóż, mogliśmy się spodziewać, że Legia – po straceniu nawet matematycznych szans na mistrzostwo – będzie grała już na pół gwizdka. A tutaj show takie, że żałować mogą ci, którzy wybrali dziś koncert zespołu Maneskin kosztem meczu Legii.

Reklama

Swoją drogą – 5:2 dla Legii w Białymstoku, 5:1 w Warszawie. Gdyby Legia grała tylko z Jagą, to mistrzostwo miałaby jakoś w marcu.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
6
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
2
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”