Wczoraj opublikowaliśmy ostatnią część naszego rankingu stu najbardziej wpływowych postaci polskiej piłki. Poznaliście zatem już całą setkę, oddaliśmy głos wielu osobom z tego zestawienia, omówiliśmy wątki poboczne w tekstach okołorankingowych. A skoro napisaliśmy już o tych, których akcje w polskim futbolu ostatnio spadły, to naszedł też czas na tych, których wpływy na polski futbol w ostatnim czasie wyraźnie wzrosły.

Cezary Kulesza
Nowy boss PZPN-u siłą rzeczy jest kluczową postacią całej polskiej piłki. Wielu nie dawało mu żadnych szans w starciu o fotel prezesa związku, a ten sprawnie ograł Koźmińskiego i zgromadził większość głosów. Wybierał już dwóch selekcjonerów w trakcie swojej kadencji, za jego panowanie Polska awansowała na mundial i wyszła z grupy, jasno postawił sprawę w kwestii stanowiska wobec napaści Rosji na Ukrainę. No i rzecz jasna zaprowadził nowe porządki w PZPN-ie, gdzie wymienił znaczną część kadr.
Widać nadal, że kiepsko radzi sobie podczas wystąpień medialnych i wciąż w kwestiach PR-owych w dużej mierze musi polegać na swoich doradcach. Ale jedno jest pewne: znaczenie Kuleszy w polskiej piłce na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy nie tyle wzrosło, co wystrzeliło.
Szymon Marciniak
Najważniejszy głos sędziowski w Polsce, jeden z najważniejszych sędziowskich głosów na świecie. Że jest najlepszym polskim arbiterem, to już wiedzieliśmy. Ale nie dość, że on i jego zespół dostał do prowadzenia finał mundialu, to jeszcze poprowadził go znakomicie. Jeden z naszych najlepszych reprezentantów świata piłkarskiego na świecie – bez podziału na kategorie sędziowskie, piłkarskie czy działaczowskie.
Jesteśmy ciekawi tego, czy przyjdzie taki moment, że faktycznie będzie kandydował na szefa PZPN. Sam to kiedyś zapowiedział i – jeśli tylko będzie w stanie pogodzić baronów – wcale się nie zdziwimy, jeśli dopnie swego.
Michał Świerczewski
Coraz bliżej statusu najważniejszego właściciela klubu piłkarskiego w Polsce. A może już ten status osiągnął? Bez Rutkowskich Lech sobie jakoś poradzi, bez Mioduskiego Legii być może byłoby lepiej, a Raków bez Świerczewskiego pewnie czekałby smutny los. Biorąc pod uwagę jednak to, jak rozwija się ten projekt, trudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym Świerczewski zawija manatki i przerzuca się na – dajmy na to – żużel.
Dość oszczędny w wystąpieniach publicznych, rzadko pojawia się w mediach, ale gdy już zabiera głos, to nie leje wody i chętnie dzieli się kulisami budowy Rakowa. Biorąc pod uwagę, że za moment Raków prawdopodobnie zostanie mistrzem kraju, to można stwierdzić wprost: Świerczewski z klubu w ruinie stworzył ligowego mocarza.
Piotr Rutkowski
Wielokrotnie wyszydzany, także na naszych łamach. W pewnym momencie mieliśmy wrażenie, że jest już zmęczony prowadzeniem Lecha. Ile razy słyszał z trybun, że ma „wypierdalać”?
Ale odkuł się. Jego Lech zdobył mistrzostwo, jego Lech notuje znakomitą przygodę w pucharach i jest też na dobrej drodze, by zagrać w eliminacjach do LKE w przyszłym roku. A to wszystko po tym, jak Rutkowski został większościowym udziałowcem klubu – jego ojciec, Jacek, oddał klub dzieciom. Czyli Piotrowi i Mai, która jest mniejszościowym udziałowcem.
Dziś Rutkowski prowadzi klub, który ma największe przychody w Ekstraklasie, płaci najwięcej piłkarzom, ma sporo aktywów w postaci zdolnych wychowanków, niedawno otworzył Centrum Badawczo-Rozwojowe. Wpływy Rutkowskiego są duże, a mogę być jeszcze większe.
Paweł Zimończyk
Przez długi czas był agentem działającym w cieniu. Słychać było, że jego FairSport ma zawodników słowackich, kilku graczy Ekstraklasy było reprezentowanych przez tę agencję, ale to więksi gracze na tym rynku zgarniali istotniejsze kąski. Ale Zimończyk i jego ludzie mocno zyskali na przestrzeni ostatnich miesięcy. Zwłaszcza przy transferze Jakuba Kiwiora do Arsenalu. Do tego klientami agencji są chociażby Stanislav Lobotka (Napoli) czy David Hancko (Feyenoord). W FairSport działa kilkadziesiąt osób, odpowiadają za skauting, prowadzenie karier piłkarzy, kwestie prawne.
Może nie ma tylu zawodników w reprezentacji co Fabryka Futbolu czy Mariusz Piekarski, może nie ma aż tylu polskich graczy co BMG lub Jarosław Kołakowski, ale z pewnością Zimończyk i jego agencja coraz mocniej rozpycha się łokciami na polskim rynku menadżerskim.
Maciej Chorążyk
Odpowiada za skauting zagraniczny PZPN i – co wiąże się z emigracją oraz innymi czynnikami społecznymi – ma coraz więcej roboty. Po części Matty Cash i Nicola Zalewski w reprezentacji Polski to jego robota, ale w kolejce czekają następni. Wyszukuje wraz ze swoim sztabem ludzi potomków Polaków lub zawodników i zawodniczki z polskimi sercami, a następnie stara się przetrzeć ścieżkę do polskich drużyn młodzieżowych.
„Zagranicznych Polaków” będzie coraz więcej, to też i wpływ Chorążyka i skautingu zagranicznego PZPN będzie coraz większy. Już teraz to obserwujemy.
Robert Graf
Jedna z najciekawszych karier na polskim rynku dyrektorów sportowych. Praca z młodzieżą, Dolnośląski ZPN, Olimpia Grudziądz, a potem – bum – szybka winda do góry. Trafił do Warty Poznań, gdzie wykonał kawał dobrej roboty. A efekty jego pracy zostały na tyle docenione przez Raków, że ten postanowił go wykupić.
Dziś Graf odpowiada za pion sportowy lidera Ekstraklasy i prawdopodobnie przyszłego mistrza kraju. Wyzwanie jest spore, praca łatwa być nie może, bo Marek Papszun uchodzi nie tylko za trenera wymagającego, ale i trenera, który lubi mieć duży wpływ na kształtowanie polityki transferowej. Graf jednak bardzo szybko poszedł w górę jeśli chodzi o wpływ na polski futbol. Kto by pomyślał, że droga z Grudziądza na szczyt Ekstraklasy może być tak błyskawiczna?
Łukasz Wachowski
Przed nowym rozdaniem był szefem Departamentu Rozgrywek PZPN. A po zmianie warty trafił na stanowisko sekretarza generalnego związku. I dziś jest właściwie prawą ręką Kuleszy. Zresztą wystarczy spojrzeć na to, jak wyglądają wszelakie delegacje prezesa – zawsze obok niego jest Wachowski.
To też on miał spory udział w rozmowach z Santosem. Został wydelegowany do „kontaktów z rynkiem” przy zagranicznych kandydatach i mocno pracował przy tych rozmowach. Ostateczną decyzję podejmował Kulesza, jednak do Wachowskiego należały próby namówienia Santosa i innych kandydatów na objęcie kadry. Tak jak Boniek miał Sawickiego, tak Kulesza ma Wachowskiego – w dużej mierze na ich barkach spoczywa operacyjna działalność PZPN.
Nowe władze PZPN
Piszemy o „nowych władzach” jako całości, bo nie będziemy przecież tego wszystkiego rozbijać na nazwiska. Gołba, Kula, ale i Mateńko, Grycmann i tak dalej. Każdy przypadek omówiliśmy indywidualnie przy poszczególnych pozycjach w rankingu, natomiast faktem jest, że Kulesza umocował w związku sporo nowych ludzi na kluczowych stanowiskach. Część musiał oddać w ramach rozliczeń i zapowiedzi przedwyborczych, ale i część (tak jak np. nowego szefa szkoły trenerów) wybrał po to, by odcisnąć swoje piętno na przyszłości polskiej piłki.
Każdy z nich ma wpływ, ale powoli nadchodzi już czas, by rozliczać ich z tych wpływów.
Tomasz Rząsa i Jacek Zieliński
Dwóch dyrektorów, dwie różne historie. Rząsa solidnie się odbudował. Przed sezonem mistrzowskim Lecha kibice wywieszali transparenty i stawiali ultimatum, że jeśli dyrektor sportowy Lecha nie wyleci z klubu, to oni na stadion nie wrócą. Wyliczali mu wtopy transferowe. Ale Rząsa zbudował kadrę, które zdobyła mistrzostwo i radzi sobie w pucharach, przedłużył kontrakty kluczowych piłkarzy (w tym Ishaka), spieniężył za świetne pieniądze chociażby Jakuba Kamińskiego. Zaufanie do niego wewnątrz klubu jest coraz większe, to i ma coraz więcej do powiedzenia.
A Zieliński? Krok po kroku wspinał się po drabinie hierarchii w Legii, aż został dyrektorem sportowym. W zeszłym roku przeprowadził ofensywę medialną i ofensywę transferową, Legia wciąż jest w grze o mistrzostwo kraju i może wrócić do gry w pucharach. Siłą rzeczy Zieliński po objęciu sterów w pionie sportowym stał się mocnym graczem pod względem siły oddziaływania na polską piłkę klubową.
Marek Papszun
Bez wątpienia najmocniejsza postać wśród polskich trenerów. Latem wygasa mu kontrakt i wydaje się, że to on rozdaje karty w tej grze. Druga strona tego medalu jest taka, że – biorąc pod uwagę ograniczenia językowe Papszuna – nie za bardzo widać perspektywę na to, by szkoleniowiec Rakowa miał nam gdzieś z Ekstraklasy wyfrunąć. Legia? W obecnych okolicznościach odpada. Lech? Są zadowoleni z van den Broma. Kadra? Dopiero co przyszedł Santos.
Ale pamiętajmy, że Papszun obiecał rodzinie, że zrobi sobie przerwę od trenowania. Wyobrażacie sobie scenariusz, że po mistrzostwie i przed szansą na grę w Europie Papszun mówi „dobra, teraz rok odpoczynku, radźcie sobie”? My też nie.
Wcześniejsze części rankingu:
- Ranking 100 najbardziej wpływowych ludzi polskiej piłki – miejsca 100-76 [część 1/4]
- Ranking 100 najbardziej wpływowych ludzi polskiej piłki – miejsca 75-51 [część 2/4]
- Ranking 100 najbardziej wpływowych ludzi polskiej piłki – miejsca 50-26 [część 3/4]
- Ranking 100 najbardziej wpływowych ludzi polskiej piłki. Miejsca 25-1 [część 4/4]
foto. Newspix
Brak tego jak mu tam ..no … ???. Flejo czy Feja . Nie pamietam. Idola lubelskich januszy..
Zróbcie jeszcze z 10 artykułów o tym samym, powtarzając te same nazwiska i te same teksty które były w rankingu przy poszczególnych postaciach. Następne ilu jest blondynów a ilu łysych, kto z rankingu robi rano największego kupsztala i kto umie wypić najwięcej wódy.
To jest Warszawa, a tam idzie tylko o stołki, pozycję, pijar i sondaże.
Wszystko na niby i pewnie dlatego nowoprzybyły tam red. Smyk jest tym wszystkim
(zwł. elitarnymi celebrytami) tak dziecięco zafascynowany.
„Piotr Rutkowski
Wielokrotnie wyszydzany, także na naszych łamach.”
No bo wasze łamy specjalizują się w wyszydzaniu. Na tym robicie biznes.
Rutkowski i Rząsa byli wyszydzani i wypierdalani z klubu przez tępawych kiboli i „wasze łamy”, ale okazało się że to oni mieli rację.
Od jakiegoś czasu, wyszydzany jest Mioduski, pewnie trochę zasłużył, ale widać że wyciąga wnioski. A wy wyciągacie wnioski ze swoich uprzednich, chybionych szyder? Raczej słabo, dalej jedziecie w swoim stylu, bez refleksji, bez umiaru, na potrzeby publiki, która bez wytarzania się w gównie nie może żyć.
Rutkowscy wiedzieli co chcą zrobić i zbliżają się do celu. Mioduski chce zrobić to samo, tylko że chciał zrobić wszystko naraz i nie poszło. Teraz skorygował działania i powinno pójść.
Jak powiedział baron von Klausewitz – w strategii wszystko jest proste, ale nie jest łatwe.
Łatwo jest wytyczać cele, trudno jest je osiągnąć.
Dla średnio ogarniętej osoby (czyli nie dla redakcji Weszło i kkshejt.com) było jasne, że droga, którą wytyczyły władze Lecha jest jedyną sensowną w polskich warunkach. Oczywiście, można, wręcz należało, czepiać się błędów w realizacji, ale nie samej koncepcji, która była najlepsza z możliwych.
Mateusz Morawiecki – za załatwienie organizacji meczu Ruch -Wisła
Donald Tusk – za króciutki klip z jego brawurowym 'Hey Jude’ za 7 milionów złotych.
Dziś śpiewa sie to na stadionie mistrza Manchester City (tego co to „Let’s do Poznan’)
jak czytam takie wpisy jak poniżej. takie laurki.
to myślę ze to jest marketing szeptany.
że Wasowski w ten sposob robi agentowi reklamę.
wiadomo ze na weszlo wchdzą polscy pilkarze i czytają ten portal.
dlatego w taki sposob zacheca do uslug tej agencji.
wasowski ! napisz ze to lokowanie produktu, bo lamiesz prawo.
Paweł Zimończyk
Przez długi czas był agentem działającym w cieniu. Słychać było, że jego FairSport ma zawodników słowackich, kilku graczy Ekstraklasy było reprezentowanych przez tę agencję, ale to więksi gracze na tym rynku zgarniali istotniejsze kąski. Ale Zimończyk i jego ludzie mocno zyskali na przestrzeni ostatnich miesięcy. Zwłaszcza przy transferze Jakuba Kiwiora do Arsenalu. Do tego klientami agencji są chociażby Stanislav Lobotka (Napoli) czy David Hancko (Feyenoord). W FairSport działa kilkadziesiąt osób, odpowiadają za skauting, prowadzenie karier piłkarzy, kwestie prawne.
Może nie ma tylu zawodników w reprezentacji co Fabryka Futbolu czy Mariusz Piekarski, może nie ma aż tylu polskich graczy co BMG lub Jarosław Kołakowski, ale z pewnością Zimończyk i jego agencja coraz mocniej rozpycha się łokciami na polskim rynku menadżerskim.