Reklama

Jedynka jedynkę dwójką pogania. Noty za mecz z Czechami

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

25 marca 2023, 00:08 • 6 min czytania 114 komentarzy

Po meczu z Czechami wystawiliśmy naszym reprezentantom cztery jedynki i tyle samo dwójek. Szkoda strzępić ryja. Oto noty, jakie otrzymują od nas piłkarze Fernando Santosa.

Jedynka jedynkę dwójką pogania. Noty za mecz z Czechami

WOJCIECH SZCZĘSNY – 5

Przy każdej ze straconej bramek nie miał zbyt wiele do powiedzenia, więc trudno, by szły one na jego konto. Uratował nam tyłek, gdy pod koniec pierwszej połowy przebojem pod naszą bramkę przedostał się Cvancara. Pierwszą próbę Szczęsny odbił przed siebie. Instynktownie, piłka znalazła się znów w zasięgu strzelca. Nasz bramkarz pokazał, że nie wyczerpał jeszcze limitu podwójnych interwencji i udaremnił również kolejną próbę. Na minus? Jeden z Czechów okiwał go w naszym polu karnym. Na szczęście golkipera Juve kąt był zbyt ostry, by myśleć o bramce. 

MATTY CASH – bez oceny

Zszedł po dziewięciu minutach z powodu kontuzji. Brutalnie zdemolowany przy golu na 2:0 przez pędzącego Juraska. Nie wiemy, czy uraz już wtedy dał o sobie znać. Stanowiłoby to dla niego lekką okoliczność łagodzącą.

Reklama

JAN BEDNAREK – 1

Jeden z największych przegranych ostatnich mistrzostw świata w polskiej reprezentacji. Wiele wskazywało na to, że po chwilowym kryzysie jego kariera wraca na dobre tory. Przede wszystkim – zaczął grać. Już nie jest piątym kołem u wozu jak w Aston Villi. Z tego powodu z pewnym spokojem patrzyliśmy na naszą linię defensywną.

O my głupcy. Nie minęło 30 sekund, a Jan Bednarek już zawalił gola. Zanim wyskoczył do Krejcijego, wydawało się, że wszystko ma pod kontrolą. Ustawiał się pod nadciągającą futbolówkę. Chronił dostępu do bramki. Gdy już wzbił się w powietrze, czeski zawodnik zdemolował go siłowo, a później bez problemu przeskoczył. Przy golu na 3:0 próbował łatać luki powstałe na naszej prawej stronie. Skończyło się tak, że Kral zagrał między jego nogami i w ten sposób zaliczył asystę.

JAKUB KIWIOR – 1

Wyglądał jakby przed spotkaniem wypił osiem naparów z melisy. To bez dwóch zdań najgorszy mecz Kiwiora w reprezentacji. W żaden sposób nie utrudnił życia strzelcowi gola na 2:0. To o tyle istotne, że miał go kryć, ale źle się ustawił, dał sobie uciec, a gdy Cvancara dostał piłkę od kolegów, nie dało się go już zatrzymać. Gol na 3:0 także należy doliczyć do jego rachunku. Nie kontroluje napastnika, którego ma za plecami. Wykonuje wślizg, lecz nie przecina piłki. Znowu źle się ustawił. Znowu nie potrafił naprawić swojego błędu.

MICHAŁ KARBOWNIK – 2

Reklama

Wychodzi na to, że był dziś najlepszym obrońcą reprezentacji. To nic nie znaczy, to o niczym nie świadczy, takie po prostu wyznaczyliśmy w Pradze standardy. Odstawił kryminał w samej końcówce pierwszej połowy, gdy nie potrafił przypilnować Cvancary, który dzięki Karbownikowi stanął przed okazją bramkową. Niczym szczególnym z przodu się nie wyróżnił. Kadrowicz na tu i teraz? Pewnie nie. Ale skreślać nie warto.

KRYSTIAN BIELIK – 2

Jeden z najbardziej przepompowanych polskich piłkarzy w ostatnim czasie? Cholera, to niewykluczone. W zdrowym Bieliku widzieliśmy naszą szansę na wejście do innego piłkarskiego świata, w którym gra się w piłkę, a nie walczy o przetrwanie. Ma kompletnie niekrychowiakowy pakiet cech. Umie dryblować. Posyła groźne podania. Lubi się z piłką.

Ale jak dotąd…

Jest średnio. Blado. Mizernie. Dzisiaj Bielik snuł się po boisku, jakby odbył wczoraj ostry trening siłowy. Nie zawsze biegał. Częściej dreptał. Nie sprawił, że zatęskniliśmy za Krychowiakiem, ale czy zagrałby on, czy „Krycha” właśnie – na jedno by wyszło.

KAROL LINETTY – 2

Chyba nikt w polskiej kadrze nie dostał tylu szans i nie zaliczył tylu nowych otwarć, co Karol Linetty. Dzisiaj – coś takiego! – znów kompletnie rozczarował. Nie jest liderem środka pola i nigdy nie będzie. Bywał zapalnikiem. Jak na początku meczu, gdy po jego stracie padła druga bramka.

Ma na koncie strzał z dystansu z 35 metra, który Pavlenka odbił do boku, co było chyba najtrudniejszą interwencją czeskiego bramkarza w tym spotkaniu. Ma próbę prostopadłej piłki na Lewego. Ale to za mało. Pogódźmy się z tym, że z Linettego nie ulepimy już reprezentanta. To jego 43 mecz w reprezentacji, a wciąż nie wiemy, czy on cokolwiek może tej drużynie dać.

SEBASTIAN SZYMAŃSKI – 1

Czy ktoś może wytłumaczyć portugalskim selekcjonerom, że Sebastian Szymański nie jest skrzydłowym i nie czuje się na tej pozycji dobrze? Sousa wystawił Szymańskiego na wahadle, a potem go skasował. Santos rzucił go na skrzydło i, no cóż, spośród naszych ofensywnych piłkarzy wyglądał najbardziej blado. Gdy już mógł mieć swoje pięć minut i dostał miękką piłkę od Lewego, nie udało mu się jej skleić na klatkę. Beznadziejny w pojedynkach. Praktycznie wszystkie przegrywał. Wziął na plecy dychę, ale chyba przedwcześnie. 

PIOTR ZIELIŃSKI – 3

Zyskał w reprezentacji już tak duży status, że w takich spotkaniach musimy wymagać od niego więcej. Powinien brać na siebie większą odpowiedzialność. Reżyserować grę. Odciskać na niej większe piętno. Zdarzały mu się już przecież w kadrze mecze, w których wyglądał świetnie, mimo że inni nie dojechali. Dziś jednak nie dojechał wraz z nimi. Może i jego strzał z wolnego wyglądał obiecująco, ale koniec końców mówimy o niecelnym uderzeniu.

PRZEMYSŁAW FRANKOWSKI – 2

Niezmiernie ciekawi nas, co robił przy golu na 3:0. Niby kogoś krył, ale nie wiadomo kogo. Chyba były to plecy Kuchty. Zrobił to kapitalnie, bo choć Kuchta gola strzelił, to nie plecami. Wyglądał jako tako jeszcze w pierwszej połowie, gdy biegał po skrzydle. W drugiej cofnięto go na lewą obronę. Nabiegał się, tego nie można mu odebrać. Ale skoro zwykłe starania opisujemy słowami „tego nie można mu odebrać”, to chyba już wiecie, jaki to był występ. Pełen chaosu, nieudanych prób, może i ambitnych, ale jednak nie dających skutku. Lekko się zaśmialiśmy, gdy w akcji na skrzydle postanowił ugrać rzut rożny, ale tak nabił rywala, że piłka odbiła się jeszcze od jego nóg. Kończył akcję Lewego i Szymańskiego, ale jego strzał popłochu nie zrobił.

ROBERT LEWANDOWSKI – 3

Zaliczył asystę drugiego stopnia przy golu honorowym. Zagrał ciekawą piłkę do Szymańskiego w pierwszej połowie. Posłał centrostrzał z pola karnego w rękawice bramkarza.

To tyle.

ROBERT GUMNY – 1

Miał dzisiaj problem z agresywniejszym i szybszym doskokiem do rywala. Parokrotnie zostawiał przeciwnikom sporo miejsca, a ci chętnie z tego korzystali. Na przykład Hlosek, który mimo krycia obrońcy Augsburga potrafił się obrócić z piłką, wypracować pozycję na strzał i wreszcie oddać strzał, gdy Gumny – wcale nie zaczynając na straconej pozycji – na żadnym z etapów nie był nawet blisko przecięcia. Trzecia bramka obciąża sektor, za który odpowiadał. Dał się nabrać na prosty zwód i spowodować rzut wolny na 18. metrze. Z przodu niewiele zdziałał. Raz zaproponował tak piorunujący drybling, że musiał ratować się wybiciem na aut.

KAROL ŚWIDERSKI – 4

Pojawił się na boisku po przerwie. Wychodziło mu tyle samo, co kolegom, czyli niewiele. Ale mieliśmy wrażenie, że jest trochę bardziej ruchliwy niż reszta i trochę bardziej mu się chce. Wszedł z pozytywną energią, ale koniec końców niczego wielkiego nie zrobił. Miał dwie główki w doliczonym czasie gry, obie niecelne.

MICHAŁ SKÓRAŚ – 5

Jego płaskie dośrodkowanie zamienił na gola Szymański. Skóraś, jak to Skóraś – próbował odważnych rajdów, nie bał się dryblingów, szarpał. Z większości nie wynikało kompletnie nic, ale na koniec dnia to on może powiedzieć o sobie, że przynajmniej zaliczył asystę. To jego pierwszy ofensywny konkret w reprezentacji.

NICOLA ZALEWSKI – 4

Kolejny, który wszedł na boisko z pozytywną energią. Mimo że spędził na boisku 26 minut, zrobił więcej niż wielu jego kolegów z większym dorobkiem minut. Dobrze dryblował. Niczego wielkiego nie zrobił, ale to z pewnością obiecujące wejście.

DAMIAN SZYMAŃSKI – bez oceny

Grał za krótko, by go ocenić. Zachował przytomność pod bramką. Sprawdził, jak się rzuca bramkarz, posłał podcinkę nad nim – choć na pozór znalazł się w łatwej sytuacji, trzeba było pokazać w niej trochę inteligencji.

WIĘCEJ O MECZU Z CZECHAMI:

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

114 komentarzy

Loading...