Ta informacja krążyła w tenisowych kuluarach już od kilku dni, jednak dziś oficjalnie potwierdziła ją sama zainteresowana. Iga Świątek nie zagra w turnieju WTA w Miami. Powodem absencji polskiej tenisistki jest uraz żebra, z którym zmagała się od zawodów w katarskiej Dosze.

W oświadczeniu, które Iga Świątek opublikowała na swoich profilach w mediach społecznościowych, możemy przeczytać [pisownia oryginalna]:
Wiecie, że w i po Doha zmagałam się z ostrą infekcją. Byłam dopuszczona do gry, ale silny epizod kaszlowy doprowadził do urazu żebra. Z zespołem staraliśmy się poradzić sobie z tym i pozwolić mi na grę tak długo, jak to było dla mnie bezpieczne.
W ostatnich dniach analizowaliśmy dane, a mój lekarz przygotował diagnozę. Niestety, ciągle odczuwam duży ból i dyskomfort i nie jestem w stanie w tym momencie grać. Potrzebuję przerwy, żeby wyzdrowieć i dlatego muszę zrezygnować z gry w Miami Open i Billie Jean King Cup.
Będę dawała znać, jaki kolejny turniej zagram, bo to zależy od procesu zdrowienia i rekomendacji mojego teamu medycznego. Mam za sobą najlepszy zespół, więc potrzebujemy jedynie trochę czasu, żeby sobie z tym poradzić.
To bardzo trudna decyzja, ale zdrowie jest najważniejsze… Mimo tych trudności jestem wdzięczna, że to pierwszy problem zdrowotny od dawna i że tak długo rywalizowałam w pełni sprawna. Ale taki jest sport… Czasami dzieją się rzeczy poza naszą kontrolą. Pora to zaakceptować i wrócić do pełni zdrowia tak szybko jak to możliwe.
Fot. Newspix
Oby tak naprawdę, nie była to kontuzja głowy, którą przerabiały między innymi Osaka i Andreescu…
Którą ty masz i nie ma na to lekarstwa
Toś mu odpowiedział. Gościu daje konkretny przykład, poparty zachowaniem Świątek po przegranych meczach(płaczliwa histeria) i momentalnie znajduje się wojownik zza klawiatury z odpowiedzią ad personam.
Osiągnij tyle co Iga i wówczas komentuj o płaczliwej histerii.
Iga to młoda, wrażliwa i ambitna dziewczyna. Reaguje, a ścislej – reagowała tak rok temu, gdy miala 20 lat.
Powtarzam-osiągnij tyle, co Iga.
Daj rodakom tyle radości i dumy. Zrób, by z Twojego powodu grali hymn narodowy i byś był w mediach na całym świecie.
Niemoto.
Tak mogę Tobie odpowiedzieć.
PS
Zwrot „mu” określa Ciebie i Twoje osiągnięcia. Lata Twojej nauki to zmarnowany czasy
Ojej to nie będzie mogła z dumą pokazać czapeczki z ukraińską flagą amerykańskiej publiczności. Kto teraz będzie mówił o okropnościach wojny? Świątek jest bardziej ukraińska od Ukrainy.
Jesteś przewraźliwiony na tym punkcie xd
Nie jest ukraińska, tylko wspiera Ukrainę, jak najbardziej w naszym interesie…
Ciekawe w jaki sposób to tobie szkodzi?
Świątek to taki tenisowy Krzysztof Piątek, który miał jeden znakomity sezon w karierze (no dobra, pół), a potem staczał się coraz bardziej. Tak jak Pio jeszcze nie trafił do bramki w tym sezonie, tak wkrótce Igusia nie będzie mogła wygrać turnieju nawet niższej rangi.
Co się szybko zapala, to szybko gaśnie.
Media zagraniczne już piszą że nie przeszła pierwszych antydopingowych testów przed turniejem. Szkoda
Możemy tylko przypuszczać, że jakby wygrała Indian Wells, to nie byłoby problemu z żebrem przed Miami. Zresztą jej były trener już się wypowiedział na ten temat….
– powiedział były trener Igi Świątek Artur Szostaczko w rozmowie z i.pl.
– dodał.
Wygląda na to, że będąc wciąż liderką rankingu WTA (a zostanie nią nadal również po zakończeniu turnieju w Miami) Iga Świątek ogólną jakością swej gry spadła na miejsce co najmniej czwarte. Wynika to wprost z doświadczeń oststanich miesięcy, kiedy uzyskała pewną wyraźną powtarzalność w występach. Powtarzalność ta polega na niezawodnym przegrywaniu z Rybakiną i z Krejcikovą. Ponadto nijak nie sposób sobie wyobrazić, aby obecnie udało się jej wygrać z Sabalenką, z którą ostatnio zresztą też przegrała, choć tylko raz. Potem nie dane było im się spotkać, bo albo Sabalenki nie było w turnieju, albo Iga odpadła wcześniej. Co ciekawe, obie panie wymienione wcześniej wydają się wcale nie być technicznie lepsze od Igi, natomiast wyraźnie wygrywaja mentalem. Zwłaszcza Rybakina (która zresztą jest też w ogóle sporo lepszą tenisistką od Krejcikowej). Sabalenka zaś wydaje się w tym wszystkim jeszcze z innej bajki. Ona jest raczej typem Sereny. Duża, silna baba z naturalną wysoką agresją, grająca na wysokim poziomie adrenaliny. Z nią zresztą Świątek dziś mogłaby pewnie wygrać łatwiej niż z tamtymi, bo najwyraźniej zupełnie nie radzi sobie przede wszystkim z zawodniczkami niezdradzającymi żadnych większych emocji w czasie gry. A już „kazachska” Rosjanka ze swoim wielkim spokojem, nieśmiałym „przepraszającym” uśmiechem i pozorną powolnością w ruchach zupełnie tym spokojem Igę załatwia (zresztą nie tylko ją, jak ostatnio widać). Przypomina się tu zresztą mecz sprzed dokładnie niemal 2 lat, kiedy Iga (jeszcze nie „jedynka” ale już w pierwszej dwudziestce) przegrała w 3 rundzie Miami z niejaką Aną Konjuh, Chorwatką, dziewczyną na prawdę o wiele słabszą, z kiepską motoryką i lekką nadwagą, wracającą zresztą po kontuzji. Miała jednak ta Konjuh właśnie nieswykle spokojny image przez cały mecz, w dodatku z przylepionym stale do ust lekkim, jakby drwiącym uśmiechem (choć pewnie po prostu ma taki naturalny wyraz twarzy). I Iga tego nie wytrzymała, wtedy chyba największe łzy bezsilności w karierze się jej polały. To ciekawy przyczynek do oceny wagi siły mentalnej w sporcie (zwłaszcza w sportach indywidualnych), bo tu wygląda na to, że jest co najmniej tak samo (a może i bardziej) ważna, jak siła, wytrzymałość i technika. Co więc było mówione już i wtedy – w pracy nad mentalem Igi Świątek jest wciąż bardzo dużo do zrobienia, choć wydawałoby się, że tak jest super…