Reklama

Najlepsi asystenci w Ekstraklasie? Bieda podobna jak ze strzelcami [ZAPOWIEDŹ 25. KOLEJKI]

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

17 marca 2023, 13:45 • 9 min czytania 3 komentarze

Kilka razy podkreślaliśmy już, jak niemrawa jest w tym sezonie Ekstraklasy walka o snajperską koronę, ale podobnie sytuacja wygląda w kontekście najlepszego asystenta. Za nami 24 kolejki, a pierwsi na tej liście Lukas Podolski i Rafał Wolski mają na koncie zaledwie 6 asyst. Łatwo policzyć, że średnio wystarczy wypracować koledze jedną bramkę na cztery mecze, żeby znajdować się na szczycie klasyfikacji.

Najlepsi asystenci w Ekstraklasie? Bieda podobna jak ze strzelcami [ZAPOWIEDŹ 25. KOLEJKI]

Tu warto jednak zaznaczyć, że trend ten trwa od pewnego czasu. W poprzednim sezonie królem asyst został Josue, które miał ich aż 14, ale on był wybrykiem natury. U pozostałych zawodników barierą nie do przekroczenia było 8 ostatnich podań (Joao Amaral, Bartosz Nowak, Damian Kądzior). Jeszcze sezon wcześniej do dwucyfrówki dobił jedynie Mateusz Szwoch (10), następny w kolejce był Josip Juranović (8).

W tym sezonie, przy zachowaniu dotychczasowego tempa, dwucyfrowego wyniku nie osiągnie nikt. Podolski i Wolski mieliby po 8 lub 9 asyst.

Z czego to się bierze? Nie chodzi o to, że poziom ligi nagle się obniżył albo nie ma już w niej żadnych indywidualności. Po prostu odpowiedzialność za ofensywę, podobnie jak za grę w defensywie, we współczesnym futbolu coraz bardziej rozkłada się na cały zespół, który rzadko jest już uzależniony od formy jednego czy dwóch zawodników.

A jak to wygląda na tę chwilę w obecnym sezonie w poszczególnych ekipach? Przyjrzymy się temu, przy okazji zapowiadając 25. kolejkę. Tu jeszcze jedno wyjaśnienie: podobnie jak oficjalna strona Ekstraklasy, nie uznajemy za asystę wywalczenia rzutu karnego zamienionego na gola, co honoruje na przykład Transfermarkt. Stąd gdzieniegdzie mogą być pewne różnice.

Reklama

Zapowiedź 25. kolejki Ekstraklasy, przewidywane składy:

Górnik Zabrze – Wisła Płock (piątek, 18:00)

Kolejkę zaczynamy z grubej rury, bo w Zabrzu o swoją posadę walczy Bartosch Gaul. Według słów prezesa Adama Matyska trener wcale nie dostał ultimatum, za to trener stwierdził, że rozmowa brzmiała jak postawienie ultimatum. Grunt to mówienie jednym głosem.

Gdyby udało się porozumieć z następcą, Gaul już by przy Roosevelta nie pracował. Wysoce niekomfortowa sytuacja, ale 35-latek może się pocieszać, że kilku jego kolegów po fachu znajduje się w podobnej. Pozostaje mu liczyć, że do formy wraca Podolski, który po serii niemrawych występów pięknie przymierzył w Białymstoku. Jeśli nie będzie strzelał, to może będzie asystował. Niespodziewanie pojedynek najlepszych asystentów ligi mamy właśnie w tym meczu, bo sześć ostatnich podań zaliczył także Rafał Wolski. Do tego dochodzą Erik Janża i Damian Rasak z pięcioma. Rasak te liczby wykręcił jeszcze w płockich barwach.

Stołek Pavola Stano nie jest rozgrzany aż tak bardzo jak Gaula, ale daleko mu do komfortu zasiadania na nim. Co prawda po pięciu porażkach z rzędu „Nafciarze” w dwóch ostatnich kolejkach zdobyli cztery punkty, lecz sama gra ciągle wygląda słabo, a zwycięstwo nad Widzewem zostało utracone w doliczonym czasie.

Radomiak Radom – Legia Warszawa (piątek, 20:30)

W Radomiaku najwięcej goli kolegom wypracował… Maurides (4), którego od zimy już nie ma w klubie. W Legii po pięć ostatnich podań mają będący w bardzo dobrej dyspozycji Ernest Muci i wracający po kartkowej pauzie Josue.

Reklama

Motywacji do poprawienia statystyk na pewno im nie zabraknie, zwłaszcza że stołeczny klub ma z Radomiakiem rachunki do wyrównania. W poprzednim sezonie z ówczesnym beniaminkiem doznał dwóch wstydliwych porażek (1:3, 0:3), a Josue w końcówce starcia w Radomiu wyleciał z boiska, co skutkowało trzema meczami pauzy. Skromne 1:0 z jesieni jeszcze nie kończy sprawy.

Legia pozostaje niepokonana w lidze od jedenastu kolejek, za to Radomiak po dobrym wejściu w nowy rok (dwa zwycięstwa, trzy remisy, jeden stracony gol) wyhamował porażkami z Zagłębiem Lubin i Koroną Kielce.

Śląsk Wrocław – Stal Mielec (sobota, 12:30)

W Stali przeważnie najwięcej goli wypracowują Krystian Getinger i Maciej Domański, ale w tym sezonie obaj w tym względzie zawodzą: odpowiednio jedna i trzy asysty. A że nikt z pozostałych tego nie równoważy, nic dziwnego, że drużyna Adama Majewskiego nie wygrała od ośmiu kolejek i zdobyła w tym czasie zaledwie dwie bramki. W Śląsku liderem klasyfikacji z czterema asystami jest Victor Garcia, czyli też szału nie ma.

W kontekście trenera Majewskiego było ostatnio dużo zamieszania, o czym pisaliśmy kilka dni temu. Ma on problemy osobiste, przez które sam zastanawiał się nad odejściem, ale ciągle nie potrafi się określić. Niektóre jego decyzje i pomysły przestają się bronić, dlatego zarząd Stali ma twardy orzech do zgryzienia i rozważa, czy nie warto uprzedzić jego ruchów i dokonać zmiany. Przed tą decyzją powstrzymuje go głównie groźba kryzysu wizerunkowego. Zwolnienie Majewskiego na pewno zostałoby w wielu kręgach źle odebrane.

Fakty są takie, że Stal ponownie po udanej rundzie jesiennej, wiosną wraca do walki utrzymanie i to szybciej niż rok temu. Jeżeli w Mielcu mogą się czymś pocieszać, to dość przyjaznym na papierze terminarzem. Lech, Raków i Legię już odhaczono, ze ścisłej czołówki zostają jeszcze tylko często dające pograć rywalom Pogoń i Widzew.

W Śląsku do sielanki także bardzo daleko. Piłkarze Ivana Djurdjevicia lepiej czują się w starciach z faworytami, gdy mogą się przyczaić i wykorzystać szybkie skrzydła – nie przez przypadek po dwa razy wygrywali z Lechem i Pogonią – a gdy trzeba wykazać więcej inicjatywy, to zaczynają się schody. Czas jednak sprostać roli faworyta. Lepszej okazji może nie być.

Jagiellonia Białystok – Zagłębie Lubin (sobota, 15:00)

Jagiellonia to akurat przykład zespołu wiszącego na dwóch piłkarzach, a konkretnie na Imazie i Gualu. Jeśli duet Hiszpanów daje konkrety i ewentualnie dobrze broni Alomerović, to jest fajnie. W innym przypadku kończy się źle. Imaz z Gualem łącznie strzelili 19 goli (na 33), a asyst mają po trzy i również w tym względzie Maciej Stolarczyk lepszych od nich nie znajdzie.

W Zagłębiu znacznie zmalała rola Filipa Starzyńskiego. W tym momencie najwięcej ostatnich podań ma Damian Bohar (4).

Ciekawi jesteśmy, kiedy Waldemar Fornalik wstawi do pierwszego składu Jakuba Świerczoka. Ostatnio już zadebiutował, ale Dawid Kurminowski od paru tygodni gra dobrze, więc trudno ot tak go zmienić. Nie zazdrościmy chłopakowi, bo czego by nie robił, utrata miejsca na rzecz Świerczoka wydaje się kwestią czasu. Jak nie teraz, to za kolejkę lub dwie.

Co do samego meczu. Jagiellonia ciągle wyciska więcej niż wskazywałaby na to jakość jej gry, za to Zagłębie znacznie lepiej punktuje na wyjazdach niż u siebie. A że w tym roku łącznie zdobyło już 12 punktów, dla nas faworyt jest jasny.

Pogoń Szczecin – Korona Kielce (sobota, 17:30)

Zaledwie trzy asysty Kamila Grosickiego to dorobek szokujący, zważywszy na to, ile zagrożenia doświadczony reprezentant Polski kreuje pod bramką rywali. Ma on za co rugać kolegów. Z wyliczeń Ekstrastats.pl wynika, że skrzydłowy Pogoni stwarza innym najwięcej okazji bramkowych w całej lidze (13), wyprzedzając Podolskiego i Josue. Dopiero co przed tygodniem w Lubinie powinien mieć trzy asysty, a nie miał żadnej, bo jego podania partolili Biczachczjan, Zahović i Gorgon.

Co ciekawe, na papierze najlepszym asystentem „Portowców” jest dziś Almqvist (4), który we wspomnianym zestawieniu także znajduje się w czołówce z dziewięcioma stworzonymi sytuacjami.

W Koronie liderem asyst jest Dawid Błanik (3), który dopiero co tak zakręcił Damianem Jakubikiem z Radomiaka, że ten chyba dopiero teraz przestał odczuwać zawroty głowy. W ekipie złocisto-krwistych największy niedosyt może odczuwać Ronaldo Deaconu. Wypracował partnerom sześć czystych szans na gola i tylko jedna została wykorzystana.

Biorąc pod uwagę styl gry Pogoni, czyli intensywność i bardzo ofensywne nastawienie przy jednoczesnych brakach w tyłach, i wiosenną, odważną odsłonę Korony, będziemy bardzo rozczarowani, jeżeli w Szczecinie nie obejrzymy fajnego meczu.

Raków Częstochowa – Cracovia (sobota, 20:00)

W Rakowie najczęściej gratulacje za ostatnie podanie odbierali Ivi Lopez i Fran Tudor (po 5). Tuż za nimi jest Bartosz Nowak (4). W Cracovii wyraźnie ponad resztę wybija się Otar Kakabadze z czterema asystami. To warte docenienia, zwłaszcza że Gruzin opuścił już sześć meczów w tym sezonie, a gdy jest do dyspozycji trenera, też nie zawsze pojawia się w podstawowym składzie.

Marek Papszun ma kłopot bogactwa w środku pola. Za kartki wraca Papanikolaou i trudno sobie wyobrazić, żeby usiadł na ławce, ale za kogo miałby wejść? Koczerhin przed tygodniem spisał się świetnie, Lederman również nie zawiódł i dopiero co został powołany przez Fernando Santosa. Ukrainiec mógłby zostać ustawiony wyżej za Nowaka lub Iviego, tyle że akurat obaj dali koncert ze Śląskiem. Przyjemny ból głowy.

Raków ostatniej ligowej porażki doznał właśnie z Cracovią – na początku września, w 8. kolejce. Chyba nie ma w tym przypadku, bo „Pasy” posiadają patent na drużynę spod Jasnej Góry, tak jak w Niemczech Borussia M’gladbach zawsze sprawia problemy Bayernowi. Odkąd Raków awansował, w Ekstraklasie nie wygrał z nimi ani razu: trzykrotnie zremisował i cztery razy przegrał. Jedyne zwycięstwo odniósł w kwietniu 2021 w półfinale Pucharu Polski. Niby więc gospodarze są zdecydowanym faworytem, ale jakaś niepewność pozostaje.

Warta Poznań – Lechia Gdańsk (niedziela, 12:30)

W Warcie po trzy asysty mają Jan Grzesik, Konrad Matuszewski i Adam Zrelak. W Lechii ta cyfra wystarcza Durmusowi, żeby być samodzielnym liderem tej klasyfikacji, a przecież mówimy o zawodniku, który w przekroju całego sezonu mocno rozczarowuje. Dopiero ostatni występ z Miedzią dał nadzieję, że coś się jeszcze zmieni.

Krótko mówiąc, gradu goli w Grodzisku Wielkopolskim nie należy się spodziewać.

Wydarzeniem będzie pierwsze od 1 maja 2021 roku ligowe spotkanie opuszczone przez Grzesika. W tamtym sezonie nie opuścił on ani minuty, podobnie jak w dwudziestu czterech kolejkach obecnych rozgrywek. Z Cracovią dostał jednak czwartą żółtą kartkę i musi pauzować.

Miedź Legnica – Piast Gliwice (niedziela, 15:00)

Pięć asyst Maxime’a Domingueza to ligowa czołówka, Hubert Matynia z czterema także nie ma powodu do wstydu. W Piaście tradycyjnie rządzi Damian Kądzior (5), ale dzielnie kroku dotrzymuje mu Michał Chrapek (4).

Niby Miedź ciągle może zachować ligowy byt, do zdobycia pozostało 30 punktów, lecz w praktyce szanse są już minimalne. Legnicki beniaminek musiałby złapać serię zwycięstw, czego od początku sezonu nie potrafi zrobić, nawet jeśli często sama gra nie wygląda źle. Z Piastem o wygraną będzie niezwykle ciężko, bo Aleksandar Vuković całkiem sprawnie poukładał wszystkie klocki. Wiosną gliwiczanie wywalczyli już 11 punktów, a jedynych porażek – i to minimalnych – doznali z Rakowem i Legią.

Miedź u siebie głównie remisuje, a na wyjazdach głównie przegrywa. W ten sposób jeszcze nikt się nie utrzymał.

Widzew Łódź – Lech Poznań (niedziela, 17:30)

Ernest Terpiłowski królem asyst w Widzewie. Zaskakujące, prawda? Młodzieżowiec beniaminka cztery razy podawał na gola i to wystarcza. Odruchowo wszyscy stawialibyśmy na pierwsze miejsce Bartłomieja Pawłowskiego, który wypracował trzy bramki. On, podobnie jak Grosicki, często mógł się irytować nieskutecznością innych zawodników po jego akcjach.

W Lechu Ishak nie tylko ma najwięcej goli (10), ale także asyst (4). Pozostali w najlepszym razie dorobili się dwóch ostatnich podań. W sporej mierze to efekt ciągłych rotacji wymuszonych przez łączenie frontu krajowego z międzynarodowym.

Widzew po rewelacyjnej rundzie jesiennej spuścił z tonu. Niby tylko raz przegrał wiosną, ale też tylko raz wygrał. Do pewnego momentu w jego grze ciągle było sporo entuzjazmu, ale z Wartą i Wisłą Płock już nawet tego zabrakło. Mecz ze świętującym awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji „Kolejorzem” wbrew pozorom może być niezłą okazją na przełamanie. John van den Brom zapewne nie dokona tylu zmian w składzie co na Piasta, bo potem przerwa reprezentacyjna, a pierwszy mecz w 1/4 finału LK odbędzie się dopiero 13 kwietnia, jednak jakieś roszady będą na pewno. Jedna jest wymuszona przez kartki Skórasia.

Lech po spotkaniach pucharowych zawsze miał ciężką przeprawę w lidze i nie ma tu żadnego zdziwienia przy tak wyrównanej stawce. Najlepiej nastawić się na ciekawe widowisko w Łodzi. Reszta wyjdzie w praniu.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Kacper Marciniak
1
Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
8
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Komentarze

3 komentarze

Loading...