Reklama

Górnik chce Grzelaka, a Grzelak chce stabilnego projektu

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

14 marca 2023, 12:30 • 4 min czytania 53 komentarzy

Bartosz Grzelak za chwilę przestanie odbierać telefony z polskim numerem kierunkowym. Nasze kluby wydzwaniają do niego częściej niż fotowoltaika. Na przestrzeni jednego roku odmówił Pogoni Szczecin, Lechii Gdańsk i Zagłębiu Lubin. Mimo że działacze Górnika Zabrze znają te historie, pełni wiary stwierdzili, że akurat im się uda. No cóż – nie udało się. Wicemistrz Szwecji z 2021 roku grzecznie podziękował za propozycję.

Górnik chce Grzelaka, a Grzelak chce stabilnego projektu

Pogoń próbowała po rezygnacji Kosty Runjaicia, gdy Grzelak pracował jeszcze w AIK. Lechia nie dogadała się ani jesienią, ani w ostatnich dniach, gdy ponowiła próbę. Z Zagłębiem było bardzo blisko tej zimy. Trener był już nawet przekonany, odwiedził Lubin, poznał klub. W czasie rozmów obie strony nabierały jednak wątpliwości, szkoleniowiec miał swoje zastrzeżenia, temat się lekko przedłużał, aż w końcu „Miedziowi” przechwycili Waldemara Fornalika.

Bartosz Grzelak odmówił Górnikowi Zabrze

Trudno powiedzieć, na co liczył 14-krotny mistrz Polski, skoro wychowany w Szwecji trener nie porozumiał się wcześniej ze stabilniejszymi klubami. Nie trzeba być znawcą szwedzkiej piłki, by szybko ustalić, że Grzelak…

  • nie ma ciśnienia ani na podejmowanie pracy już teraz, ani na wejście na polski rynek (więc czemu miałby brać klub, który może spaść?)
  • jest zainteresowany wyłącznie stabilnym i poukładanym projektem (a Górnik taki nie jest)
  • wciąż ma obowiązujący kontrakt z AIK Solna, a więc stawia wysokie warunki (a Górnika na to nie stać)

Górnik skontaktował się z polsko-szwedzkim szkoleniowcem po przegranym meczu z Jagiellonią (1:2). W Zabrzu liczyli na to, że uda się ściągnąć nowego trenera już na początek tego tygodnia, by ten płynnie przejął pałeczkę od Bartoscha Gaula. Kandydat numer jeden, czyli Grzelak właśnie, nie podzielił entuzjazmu zabrzańskich działaczy. Podczas rozmów szybko wyszło, że obu stronom chodzi o coś zupełnie innego. Zwłaszcza Grzelakowi, któremu średnio uśmiecha się rezygnowanie z kontraktu z AIK, by ratować przesiąknięty organizacyjnym bajzlem klub, który obrał kurs do pierwszej ligi… Z podobnego powodu odmówił zresztą dwukrotnie Lechii Gdańsk.

 

Reklama

Bartosz Gaul i ultimatum, jakiego polska piłka jeszcze nie widziała

Nie czepiamy się Górnika za próbę – skoro jest do wzięcia uznany trener, skontaktować się nie zaszkodzi. Inna sprawą jest to, że w Zabrzu wskutek nieudanych rozmów zapanował spory chaos. Gaul miał zostać zwolniony w poniedziałek. Pracuje dalej tylko dlatego, że nie udało się porozumieć z jego następcą. Co więcej, „Dziennik Zachodni” pisze, że niemiecki trener dostał od klubu ultimatum na piątkowy mecz z Wisłą Płock.

I teraz uwaga, uwaga.

Złapcie się czegoś.

Gaul nie tylko ma wygrać. Żeby zachować swoją posadę, ma WYGRAĆ PRZEKONUJĄCO.

Wygrać przekonująco – tego jeszcze polska piłka nie grała! Ciekawi nas, co przekona Małgorzatę Mańkę-Szulik. Wygrana dwoma bramkami jest OK? Czy trzeba trzema? A może czterema? Co z czystym kontem? Dopuszcza się hokejowy wynik, np. 6:3? Czy wygrana bez gola Podolskiego zza pola karnego się liczy? A może mistrz świata powinien poczynić progres względem ostatniego meczu i załadować dwie takie bomby? Procent posiadania piłki wyższy niż 60%? Co najmniej osiem celnych strzałów? Próba strzału raboną co kwadrans, a ruleta raz na pół godziny? A co, jeśli w 80. minucie będzie 1:0 dla Górnika? To chyba nie musi być jeszcze przekonująco, prawda? Trzeba więc ściągać obrońców, wprowadzać napastników i rozpaczliwie gonić wynik? 

Równie dobrze Górnik mógł przekazać to Gaulowi tak: – Nie znaleźliśmy jeszcze trenera, więc musisz pracować dalej. Stworzyliśmy za to fikcyjne ultimatum z uznaniowymi kryteriami, by zachować ruch, jeśli niespodziewanie wygrasz. No, to powodzenia!

Reklama

Jeśli Górnik wygra 1:0 i uda się znaleźć innego trenera, wtedy będzie można powiedzieć, że nie było zbyt przekonująco. Jeśli straci punkty i nie znajdzie nikogo na gorący stołek, będzie można udawać, że nikogo nawet nie szukano, bo Gaul od zawsze cieszy się ogromnym wsparciem. Drużyna może jeszcze zrobić psikusa i wygrać 4:0, ale skoro Gaul stracił uznanie w oczach pani prezydent, to już zapewne niewiele może go uratować. 

A Grzelak? No cóż – nie ta liga. Trener o takiej reputacji nie weźmie klubu, który stawia przed trenerem ultimatum wymagając zwycięstwa i to w efektownym stylu. Kiedy Grzelak zjawi się znowu w Polsce i taksówkarz zapyta go, dokąd ma się kierować, może odpowiedzieć jak Andrzej Strejlau:

Nie ma znaczenia, wszędzie mnie potrzebują.

Wiele się nie pomyli. A my czekamy na kozaków, którym uda się wreszcie przekonać Grzelaka do pracy w Ekstraklasie. Górnik dopisujemy do coraz szerszego grona klubów, które odbiły się od ściany. 

WIĘCEJ O GÓRNIKU ZABRZE:

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Dziółka: Nie dziwię się, że jako piłkarz częściej siedziałem na ławce niż grałem

Przemysław Michalak
1
Dziółka: Nie dziwię się, że jako piłkarz częściej siedziałem na ławce niż grałem

Ekstraklasa

1 liga

Dziółka: Nie dziwię się, że jako piłkarz częściej siedziałem na ławce niż grałem

Przemysław Michalak
1
Dziółka: Nie dziwię się, że jako piłkarz częściej siedziałem na ławce niż grałem

Komentarze

53 komentarzy

Loading...