Reklama

Skały. Siła środka obrony Lecha Poznań

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

10 marca 2023, 12:18 • 8 min czytania 41 komentarzy

Kwartetu środkowych obrońców Lechowi Poznań zazdrościć mogą wszystkie inne polskie kluby. Antonio Milić, Filip Dagerstal, Bartosz Salamon i Lubomir Satka gwarantują pewność i niezawodność, niezależnie od tego, czy przychodzi im wybiegać na murawy Ekstraklasy, czy Ligi Konferencji. A przecież jeszcze niedawno Kolejorz cierpiał na niedobór właściwych stoperów i gimnastykował się niemiłosiernie przy obsadzie centralnej części swojej defensywy. 

Skały. Siła środka obrony Lecha Poznań

Kluczowy moment sezonu 2020/21. O sile środka obrony Lecha Poznań stanowi taka czwórka: Lubomir Satka, Thomas Rogne, Djordje Crnomarković, Tomasz Dejewski. Kluczowy moment sezonu 2021/22. O sile środka obrony Lecha Poznań stanowi taka czwórka: Bartosz Salamon, Antonio Milić, Lubomir Satka, Thomas Rogne. Kluczowy moment sezonu 2022/23. O sile środka obrony Lecha Poznań stanowi taka czwórka: Bartosz Salamon, Antonio Milić, Filip Dagerstal, Lubomir Satka.

Widoczny wzrost jakości?

Oj, widoczny.

To będzie krótka opowieść o zaplanowanym i przemyślanym podwyższaniu poprzeczki.

Reklama

Bóle porodowe

Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy Lecha Poznań, jawi się jako postać dalece niejednoznaczna. Nieudacznik? Cudotwórca? Człowiek uczący się na błędach? Każdą z tych łatek można byłoby do niego przypasować i skutecznie bronić jej słuszności. W połowie lutego poświęciliśmy mu monumentalny tekst pt. „Nieudacznik czy poznański Midas? Tomasz Rząsa i owoce jego pracy”, w którym wyliczaliśmy jego wpadki i sukcesy, żeby skonkludować, że „Lech po tych ponad czterech latach dyrektorowania Rząsy jest klubem mocniejszym, stabilniejszym i zdrowszym niż w 2018 roku”. I w tej kwestii nie ma żadnych wątpliwości.

Zdarzają mu się kompletnie nietrafione decyzje transferowe, niekiedy rzuci głupim tekstem i trzeba będzie go obśmiać, ale koniec końców miał niemały udział przy mądrym skonstruowaniu zespołu, który najpierw zdobył mistrzostwo Polski, a teraz znalazł się o krok od historycznego awansu do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Stało się to również za sprawą tego, że Lech dba o to, żeby jego barwy reprezentowali coraz lepsi piłkarze, czego chyba najlepszym przykładem są zmiany na środku obrony na przestrzeni kilku ostatnich rund czy sezonów.

Kiedy Kolejorz w kampanii 2020/21 przebijał się przez eliminacje do Ligi Europy i bił się w fazie grupowej z Rangersami, Benfiką czy Standardem, Dariusz Żuraw mógł rotować pomiędzy Lubomirem Satką, Thomasem Rogne, Djordje Crnomarkoviciem i Tomaszem Dejewskim. Solidnie się na tym zresztą przejechał, bo błyskawicznie okazało się, że Crnomarković (chwilę później partaczył w Zagłębiu Lubin, skąd wykopano go przy pierwszej lepszej okazji) i Dejewski (aktualnie piłkarz drugoligowej Raduni Stężyca) nie dojeżdżają poziomem do Ekstraklasy, a co dopiero do Ligi Europy.

Mało? Już na dobre jasne stało się, że Rogne nie jest okazem zdrowia i więcej czasu spędza w gabinetach lekarskich niż na boisku, co nieco paraliżowało cały układ, bo szanse dostawać musieli Crnomarković i Dejewski. Jeszcze mało? Satka prezentował się najsolidniej z całej tej bandy, problem w tym, że Lecha gnoił choćby Darwin Nunez, więc tego bajzlu ogarnąć się nie dało.

To nie wszystko.

Reklama

Zaburzmy chronologię.

Kiedy Kolejorz na początku sezonu 2022/23 przebijał się przez eliminacje do Ligi Mistrzów i Ligi Konferencji, John van den Brom cierpiał na nieprawdopodobny ból głowy przy obsadzie środka obrony. Wycofywał Nikę Kwekweskiriego. Przesuwał Barry’ego Douglasa i Alana Czerwińskiego. Regularne szanse dostawał nieopierzony Maksymilian Pingot. Niektóre zestawienia wyglądały komicznie. I nieprofesjonalnie. Aż dziw bierze, że zaledwie kilka tygodni później ukonstytuował się układ, który rządzi w lidze i europejskich pucharach.

Skały

Antonio Milić pojawił się w klubie po niesławnej jesieni z Djordje Crnomarkoviciem i Tomaszem Dejewskim. Trafiał do Ekstraklasy po półrocznym okresie bez grania. W dalszej przeszłości miewał przekonujące momenty w belgijskiej Jupiler Lidze, kiedy wyrabiał sobie markę w KV Oostende, ale predyspozycji do większego futbolu najwyraźniej nie miał, bo jego charakter i umiejętności negatywnie weryfikowano w Rayo Vallecano i Anderlechcie, gdzie zresztą od występów odciął go Vincent Kompany, który jakieś tam pojęcie o grze środkowych obrońców chyba ma. Dość powiedzieć, że kibice Fiołków gremialnie wiwatowali na cześć jego odejścia z klubu. Milić słynął z tego, że sam ceni się wyżej niż faktycznie wycenia go rynek.

Powstawały wątpliwości.

Ładne CV, ale też głosy o szwankującej głowie.

Głosy, które nigdy nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości. Milić potrzebował pół roku, żeby wznieść się na absolutnie kozacki poziom i w sezonie mistrzowskim dość niespodziewanie stać się jednym z głównych architektów sukcesu na stulecie istnienia klubu. Wyrósł na lidera defensywy „Kolejorza”. Wskazywaliśmy go jako najlepszego stopera Ekstraklasy. Zachwycaliśmy się, że nie popełnia błędów, jest skuteczny w destrukcji i potrafił rozegrać piłkę. Wyliczaliśmy bardziej zaawansowane statystyki:

  • 73,5% wygranych pojedynków w defensywie — tylko trzech stoperów mających >2000 minut na koncie miało lepszą skuteczność, z czego dwóch minimalnie (73,55%);
  • średnio 55,92 podań/90 minut — drugi najlepszy wynik wśród stoperów;
  • 90,64% celnych podań — drugi wynik wśród stoperów;
  • 333,82 – progresja piłki poprzez podania, piąty wynik wśród stoperów >2000 minut.

Podobnym bossem okazał się sprowadzony w tym samym momencie Bartosz Salamon. Tylko po nim akurat można się było tego spodziewać. Ponad dwieście występów w Serie A i Serie B. Nauka włoskiego stylu gry w Brescii, Cagliari i SPAL. Wcześniej też niekrótki epizod w reprezentacji Polski u Adama Nawałki. Również wymiatał, choć kontuzja wykluczyła go z najważniejszego momentu sezonu:

  • 153 pojedynki w powietrzu — dziewiąty wynik wśród stoperów;
  • 70% wygranych główek we własnym polu karnym (z 27) – piąty wynik wśród stoperów >2000 minut;
  • 12 strzałów głową — czwarty wynik wśród stoperów;
  • 51,42 podań/90 minut — piąty wynik wśród stoperów;
  • 8,1 podań w tercję ataku/90 minut — najlepszy wśród stoperów >2000 minut.

Na tych dwóch skałach Lech chciał budować środek defensywy na najbliższe lata. Kontrakt Salamona wygasa dopiero 30 czerwca 2024 roku, a jesienią przedłużono umowę z Miliciem do 30 czerwca 2026 roku.

Jeszcze jedna skała

Latem Lech błądził na rynku transferowym. Skompromitował się ze sprowadzeniem Artura Rudko z cypryjskiego Pafos. Przegapił moment na przygarnięcie Dawida Kownackiego. No i zwlekał ze złożeniem satysfakcjonującej angielską stronę oferty za Michała Helika, tym samym ignorując rozrastający się rozgardiasz na środku obrony. Przedłużała się rehabilitacja Salamona, z gry wypadł Milić, kontuzji nabawił się Satka, trzeba było łatać na pierdyliard różnych dziwacznych sposobów.

I wtedy pojawił się on.

Filip Dagerstal.

Mistrz Polski wypożyczył go z rosyjskiego FK Chimki. Szwed zaczął fatalnie. W debiucie zawalił mecz z Wisłą Płock. Najpierw nie porozumiał się z Czerwińskim przy kryciu strzelającego głową Vallo, a następnie w przedziwny sposób uchylił się przed uderzeniem Wolskiego. Kilka dni później „Kolejorz” ze Szwedem w składzie sensacyjnie poległ na Islandii z Vikingurem.

Od tamtej pory jednak Dagerstal nie rozegrał oczywiście nieudanego spotkania. Twardy, uważany, doświadczony, przewidujący, asekurujący, skoncentrowany, unikający błędów i obcinek. Szef w obronie, który do tego umie precyzyjnie wprowadzać piłkę. Wymiata w Ekstraklasie, może się podobać w Lidze Konferencji. Z Antonio Miliciem tworzy niemal perfekcyjny duet na polskie standardy.

Co dalej z defensywą Lecha?

Wypełniony stadion przy ulicy Bułgarskiej. Lech wygrywa z Djurgarden w 1/8 fazy pucharowej Ligi Konferencji. Środek obrony tworzą Filip Dagerstal i Antonio Milić. Na ławce siedzą zdrowi Bartosz Salamon i Lubomir Satka. Lepiej być chyba nie może. Stoperzy rządzą defensywą Kolejorza, którego cała obrona należy do czołówki całej stawki w Lidze Konferencji. Może pochwalić się trzecim najniższym (po Pjunniku Erywań i Anderlechcie) wynikiem w statystyce xGA/shot. Co to znaczy? W skrócie: mistrz Polski nie pozwala rywalom na oddawanie jakościowych strzałów na swoją bramkę.

Mało?

Milić wygrywa ponad siedemdziesiąt procent pojedynków w defensywie i w powietrzu, a Dagerstal jest w pierwszej dziesiątce pod względem zablokowanych strzałów (dziewięć). I teraz zestawić sobie to z poczynaniami Thomasa Rogne, Djordje Crnomarkovicia i Tomasza Dejewskiego w Lidze Europy sprzed kilku lat. Niebo a ziemia. Albo: niebo a piekło. Podobnie w Ekstraklasie. Zaglądamy w nasze noty:

  • Milić – 5,38,
  • Dagerstal – 5,29,
  • Satka – 5,14,
  • Salamon – 5,00.

Wszyscy na wyróżniającym się poziomie. Milić i Dagerstal to ligowa czołówka bez podziału na kategorie wagowe. Satka gwarantuje solidność. Salamon niby najniżej, ale dopiero wrócił, jeszcze się rozkręca, a już aspiruje do gry w pierwszym składzie. Jest pięknie. Powstaje kluczowe pytanie: co dalej? I czy dalej będzie tak ślicznie, ładnie i kolorowo?

Milić ma 29 lat i długi kontrakt. Przy nim nie ma właściwie żadnego „ale”. Salamon ma 31 lat, za sobą groźne kontuzje, ale też nigdy nie bazował na umiejętnościach, które mógłby stracić z wiekiem i przebiegiem, a do tego jest silnie związany z tym klubem, więc też powinien służyć mu, dopóki tylko obie strony będą miały na to ochotę. To solidna baza.

Przy dwóch kolejnych nazwiskach sytuacja wygląda ciut bardziej skomplikowanie. Satka to wierny żołnierz, ale od dłuższego czasu przebąkuje o chęci poszukania innych wyzwań, najlepiej w jednej z najlepszych pięciu lig kontynentu. Szykuje się transfer. Dagerstal zaś związany jest niewygodnym kontraktem w Rosji. Lech będzie musiał postarać się w gabinetowych negocjacjach, żeby spróbować zatrzymać go na dłużej, bo Szwed niewątpliwie warty jest takiej inwestycji. Ponoć będzie to trudne, może nawet bardzo trudne, ale nie jakieś absolutnie niemożliwe do zrealizowania. Ponadto latem z wypożyczenia wróci Maksymilian Pingot, z którym w Kolejorzu wiążą pewne nadzieje, ale na razie gnije na ławce w pierwszoligowej Odrze Opole, więc trudno będzie mu się wbić między najlepszych stoperów w tym kraju.

Nie wybiegajmy w przyszłość.

Na razie jest wyśmienicie.

I to chyba jest najważniejsze.

Czytaj więcej o Lechu Poznań:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Śląsk znów rozczarował. Piast wygrywa po rzutach karnych

redakcja
7
Śląsk znów rozczarował. Piast wygrywa po rzutach karnych

Ekstraklasa

Piłka nożna

Śląsk znów rozczarował. Piast wygrywa po rzutach karnych

redakcja
7
Śląsk znów rozczarował. Piast wygrywa po rzutach karnych

Komentarze

41 komentarzy

Loading...