Reklama

Atletico to nie Liverpool. 18-latek musiał ratować Królewskich

Patryk Fabisiak

Autor:Patryk Fabisiak

25 lutego 2023, 21:30 • 4 min czytania 5 komentarzy

Cóż, oglądanie derbów Madrytu to może nie był najlepszy pomysł na spędzenie sobotniego wieczoru, ale zawsze mogło być gorzej. Niemal 80 minut tego spotkania można wymazać z pamięci, ponieważ poza idiotycznym faulem Correi i czerwoną kartką, nic się w tym czasie nie wydarzyło. Za to ostatnie 10 minut to coś, na co jednak warto było poczekać.

Atletico to nie Liverpool. 18-latek musiał ratować Królewskich

Czego mogliśmy oczekiwać po derbach Madrytu? Na pewno sporych emocji i złej krwi. Ale czy mogliśmy oczekiwać bramek? Mogliśmy, ale szanse, że one padną, były mizerne.

Real Madryt – Atletico Madryt 1:1. Ostatnie derby Diego Simeone?

Na szczęście jakieś bramki padły, ale trzeba było na nie trochę poczekać. Trochę to dziwne, bo przecież w teorii obu zespołom powinno zależeć na tym, żeby ten mecz wygrać. Sytuacja Realu Madryt nie jest zbyt kolorowa, bo przewaga FC Barcelony ostatnio urosła do ośmiu punktów. Forma też nie jest najwyższa i rzeczywistości nie zakrzywi nawet upokorzenie Liverpoolu na Anfield.

Z kolei Atletico jest już dawno w innym świecie niż jeszcze kilka lat temu i obecnie musi drżeć o to, żeby w ogóle awansować do Ligi Mistrzów. Większość zawodników jest pod formą, a nie najlepiej zdaje sobie ostatnio radzić także Diego Simeone. Pojawia się sporo głosów na temat jego możliwego odejścia z klubu wraz z końcem sezonu. Może się więc okazać, że były to ostatnie derby Madrytu Argentyńczyka.

Niestety ani to, ani konieczność ciułania punktów, nie skłoniła obu zespołów do naciśnięcia pedału gazu. Pierwsza połowa sobotniego spotkania pod względem emocji niemal niczym nie różniła się od przeciętnego spotkania Ekstraklasy i to takiego rozgrywanego w poniedziałkowy wieczór. Sporo zachowawczości, solidna gra w obronie i pojedyncze wypady w pole karne, to nie jest coś, co pobudza kibica.

Reklama

Tak naprawdę warta odnotowania z początku spotkania jest tylko oprawa, jaką kibice Realu przygotowali w celu pożegnania legendy klubu – Amancio Amaro, który zmarł kilka dni temu w wieku 83 lat. Duża klasa.

Real Madryt – Atletico Madryt 1:1. Alvaro Rodriguez ratuje Królewskich

Dopiero w drugiej części spotkania coś tam zaczęło się dziać. Oba zespoły nieśmiało, ale podejmowały coraz więcej prób zaatakowania bramki przeciwnika. W pewnym momencie nawet przewagę zyskało Atletico, ale wtedy do akcji wkroczył Angel Correa. Argentyńczyk niczym amatorski piłkarz, który pierwszy raz został sprowokowany przez rywala na boisku, postanowił po prostu walnąć łokciem w brzuch Antonio Ruedigera. I oczywiście, można tutaj przywoływać poprzednie występki sędziego Gila Manzano, ale tym razem trudno mieć do niego pretensje. Zachowanie zawodnika Atletico było co najmniej głupie i zasłużył eksmisję z boiska.

Zgodnie z logiką, po czerwonej kartce na moment inicjatywę przejął Real, ale tylko na moment. Kwadrans po wymaszerowaniu Correi do szatni, bramkę zdobył… Jose Maria Gimenez. Urugwajczyk wyskoczył najwyżej przy rzucie wolnym, wykorzystując gapiostwo obrońców gospodarzy i uciszył Santiago Bernabeu. Wyczyn o tyle wyjątkowy, że 28-latka mogło nie być w ogóle na boisku. Pojawił się tylko dlatego, że Reinildo doznał bardzo poważnie wyglądającej kontuzji i musiał zostać zniesiony na noszach.

Wydawać by się mogło, że to zamyka temat wyniku, a na Camp Nou mogą wystrzelić korki od szampanów, ale przecież mamy do czynienia z Realem Madryt. I tak Królewscy oczywiście odrobili straty, a konkretnie zrobił to Alvaro Rodriguez. 18-latek ma iście gwiazdorskie wejście do drużyny Carlo Ancelottiego. Dopiero co, bo przed tygodniem, zadebiutował – w lidze – w barwach Królewskich, wchodząc na dwie minuty w meczu z Osasuną i od razu zaliczył asystę. A mógł mieć nawet dwie, ale niestety Vinicius nie utrzymał wtedy linii spalonego.

Reklama

Tak więc wygląda na to, że Real dorobił się kolejnego wielkiego talentu. Bramka i asysta w dwóch pierwszych meczach dla Los Blancos to wielki wyczyn, szczególnie kiedy masz 18 lat. Szczególnie jeżeli ta bramka pada w derbach Madrytu i w dodatku daje ten niezwykle ważny punkt. Ten gość ma w sobie coś ekstra, ale jak ma być inaczej, skoro wyrzeźbił go sam Raul. Pozostaje mu życzyć, żeby poszedł drogą Viniciusa czy Rodrygo i szybko stał się bohaterem Santiago Bernabeu.

Cóż, każdy może robić w wieku 18 lat, co tylko chce.

Real Madryt – Atletico Madryt 1:1

Rodriguez 85′ – Gimenez 78′

Czytaj więcej o LaLiga:

Fot. Newspix

Urodzony w 1998 roku. Warszawiak z wyboru i zamiłowania, kaliszanin z urodzenia. Wierny kibic potężnego KKS-u Kalisz, który w niedalekiej przyszłości zagra w Ekstraklasie. Brytyjska dusza i fanatyk wyspiarskiego futbolu na każdym poziomie. Nieśmiało spogląda w kierunku polskiej piłki, ale to jednak nie to samo, co chłodny, deszczowy wieczór w Stoke. Nie ogranicza się jednak tylko do futbolu. Charakteryzuje go nieograniczona miłość do boksu i żużla. Sporo podróżuje, a przynajmniej bardzo by chciał. Poza sportem interesuje się w zasadzie wszystkim. Polityka go irytuje, ale i tak wciąż się jej przygląda. Fascynuje go… Polska. Kocha polskie kino, polską literaturę i polską muzykę. Kiedyś napisze powieść – długą, ale nie nudną. I oczywiście z fabułą osadzoną w polskich realiach.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Syn trenera Włodarskiego i czwarty występ w Turnieju. Puchar Tymbarku w Stalowej Woli

Bartosz Lodko
0
Syn trenera Włodarskiego i czwarty występ w Turnieju. Puchar Tymbarku w Stalowej Woli
Anglia

Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Piotr Rzepecki
6
Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Hiszpania

Piłka nożna

Syn trenera Włodarskiego i czwarty występ w Turnieju. Puchar Tymbarku w Stalowej Woli

Bartosz Lodko
0
Syn trenera Włodarskiego i czwarty występ w Turnieju. Puchar Tymbarku w Stalowej Woli
Anglia

Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Piotr Rzepecki
6
Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Komentarze

5 komentarzy

Loading...