Ranking UEFA przyzwyczaił do szeregowania europejskich rozgrywek pod kątem siły najlepszych klubów w danym kraju. Ale przecież eksportowe towary to tylko wycinek rzeczywistego poziomu konkretnej ligi. Warto na moment odwrócić tabele i spojrzeć na świat piłki z perspektywy najsłabszych. Łatwo wtedy dostrzec, że ci, którzy twierdzą, że Ekstraklasa wcale nie jest taka słaba, jak pokazują wyniki w pucharach, mogą mieć sporo racji.

Ilekroć do Ekstraklasy przyjeżdża jakiś obcokrajowiec, który zwiedził już kilka innych krajów, tudzież Polak wracający z zagranicznej tułaczki, we wszystkich ich wywiadach powraca stała śpiewka: Ekstraklasa wcale nie jest taka słaba, jak wskazuje ranking, problem polega jedynie na braku odpowiedniej siły eksportowych drużyn. Za pierwszym, drugim, czy trzecim razem można było traktować to wyłącznie jako chęć przypodobania się miejscowej publice, ewentualnie podbicia własnej wartości, bo przecież nikt nie chce przyznać, że trafił do słabej ligi. Powtarzalność tego typu opinii sprawia jednak, że trudno ciągle wpuszczać je jednym uchem, a wypuszczać drugim. Zwłaszcza że przecież ranking UEFA, który każe widzieć polską ligę pod koniec trzeciej dziesiątki w Europie, faktycznie jest narzędziem porównującym tylko czołowe kluby. I tak jak siła Bayernu Monachium nie mówi wszystkiego o sile Bundesligi, tak Dinamo Zagrzeb, Crvena Zvezda Belgrad, Red Bull Salzburg albo Celtic mogą zaburzać obraz lig w swoich krajach.
Jak porównać słabsze zespoły w poszczególnych ligach?
Problemem tych teorii jest ich nieweryfikowalność. Choć UEFA tworzy kolejne rozgrywki, pozwalające zmierzyć się coraz większej liczbie drużyn, wciąż zaprasza do nich tylko szeroko albo wąsko pojętą czołówkę z danego kraju. Poza sparingami nie ma możliwości empirycznie przekonać się, jaka jest siła Miedzi Legnica na tle odpowiedników z Macedonii Północnej albo Węgier. Z drugiej jednak strony, są pewne obiektywne i wspólne dla wszystkich krajów narzędzia, którymi można choć spróbować zobaczyć, ile jest prawdy w przymilaniu się zagranicznych przyjezdnych. Zaczerpnięty z szachów, ale coraz powszechniejszy w piłkarskim użyciu ranking Elo szereguje zespoły według poziomu sportowego, nawet jeśli nigdy ze sobą się nie spotkały. To jednak, jak na przestrzeni lat radzą sobie z konkretnymi rywalami, z którymi faktycznie grają, też coś mówi o ich poziomie. Używany w nim algorytm bierze pod uwagę szacowaną siłę obu zespołów, miejsce rozgrywania meczu, różnicę bramek oraz rangę spotkania (za pokonanie Realu Madryt 5:0 na wyjeździe w półfinale Ligi Mistrzów otrzymuje się więcej punktów niż za wygraną 1:0 u siebie w zwykłym meczu ligowym).
Poziom indywidualny zatrudnianych piłkarzy można próbować oszacować za pomocą wycen transfermarkt.de, które, w sensie kwot transferowych, nie są oczywiście idealne, ale tworzą pewien spójny, zamknięty system, na podstawie którego można zmierzyć przybliżoną jakość kadry danego zespołu. Już od lat tabela wartości rynkowych dla danej ligi w zaskakująco dużej mierze pokrywa się z końcowymi tabelami na boisku. Można to więc uznać za przydatne narzędzie w poszukiwaniu miejsca polskiej ligi w Europie. By spróbować zmierzyć realną siłę finansową danego klubu, można się posiłkować jego rekordem transferowym. Pomijając drobne wyjątki, ci, którzy mają dużo, zwykle kupują drogo, a ci, którzy mają mało, nie wydają prawie nic. To także może coś powiedzieć o miejscu Ekstraklasy w łańcuchu pokarmowym.
Pozostałe dwa czynniki odnoszą się w mniejszym stopniu do siły sportowej, a w większym do siły marki. Najbardziej tradycyjny wskaźnik w tej dziedzinie to frekwencja na stadionie. Kto potrafi tydzień w tydzień zachęcać spore rzesze ludzi do przyjścia na trybuny, ten musi mieć dużą siłę przyciągania. W przypadku polskiej ligi mówimy często o pustych stadionach, porównując je do wypełnionych aren w innych krajach. Ale to nie musi być cała prawda o frekwencji na trybunach. W dzisiejszym futbolu siła marki to jednak nie tylko kibic stadionowy, ale też szeroko pojęta popularność w internecie. Można funkcjonować na co dzień po drugiej stronie świata niż ulubiony klub, ale być z nim na bieżąco, choćby śledząc jego konto na Instagramie. Nie ma więc przypadku w tym, że kluby z całego świata starają się od lat budować ten kanał, jak tylko mogą.
Trudno przekonywać, że przeanalizowanie tych pięciu czynników opowie całą prawdę o poziomie piłki w Europie. Ale może dać inną perspektywę niż ta narzucana przez ranking UEFA. Oto jak mógłby wyglądać system europejskich pucharów, gdyby kwalifikowały się do nich tylko cztery najsłabsze zespoły z danej ligi.
1. UCZESTNICY
Do europejskich pucharów dla pariasów zostałyby zaproszone po cztery najsłabsze zespoły z czołowych trzydziestu lig europejskich według rankingu UEFA. O uczestnictwie w eksperymencie decydowały tabele rozgrywek według stanu na 21 lutego. To może oczywiście sprawiać, że w najgorszej czwórce znajdą się zespoły, które przeżywają jedynie chwilowe kryzysy, a wcale nie należą do najsłabszych. Przecież FC Zuerich to aktualny mistrz Szwajcarii, Broendby należy do najsilniejszych klubów w Danii, West Ham niedawno był w półfinale Ligi Europy, a Piast czy Lechia Gdańsk grały w europejskich pucharach. To wszystko prawda. Ale do prawdziwych pucharów też nie wchodzą zawsze tylko największe kluby w danym kraju, lecz także te, które akurat rozgrywają wyjątkowo dobry sezon. Do pucharu pocieszenia mogą więc też od czasu do czasu trafić ekipy zwykle grające w bardziej prestiżowych rozgrywkach. To sprawia, że faworytami tej edycji są West Ham, Leeds i Southampton, zawsze groźna Valencia i Hoffenheim, którego nie można lekceważyć. Polskę reprezentują Piast, Lechia, Korona Kielce i Miedź Legnica. W przypadku krajów rywalizujących w systemie wiosna-jesień pod uwagę wzięta została tabela końcowa poprzedniego sezonu.
2. KRYTERIUM SPORTOWE — RANKING ELO
Absolutnie najważniejszy z czynników, czyli boisko. Od początku rysuje się wyraźna przewaga angielska, którą spróbują zaburzyć najsłabsze kluby hiszpańskie (Valencia, Cadiz, Almeria, Elche) i niemieckie (Hoffenheim, Schalke, Hertha, Bochum). Trochę w tyle zostają Włosi, bo Hellas Werona, ich najsilniejszy przedstawiciel, jest sklasyfikowany poza pierwszą dziesiątką, oraz Francuzi, którzy w pierwszej dwudziestce mają tylko Troyes i Auxerre. Włoscy i francuscy słabeusze są oceniani nawet słabiej od reprezentantów mniejszych lig — Broendby czy FC Zuerich w rywalizacji z Cremonese byłyby faworytami. Skład „Ligi Mistrzów dla najmniejszych” w dużej mierze pokrywa się z rozkładem w tej prawdziwej — jest miejsce dla Portugalczyków (Santa Clara, Maritimo, Estoril), czy Austriaków (Wolfsberger). Sportowo załapałaby się drużyna rosyjska (Lokomotiw Moskwa) czy turecka (Kasimpasa).
Czyli Polacy znów poza Ligą Mistrzów? Niekoniecznie. Piast Gliwice w tak skonstruowanym rankingu zajmowałby 35. miejsce, czyli byłby jednym z kandydatów do wygrania „Ligi Europy dla najmniejszych”, ze sporymi szansami na przebicie się do Ligi Mistrzów. Zwłaszcza że przecież obowiązują w niej pewne limity dla krajów. Nie powinny się więc w niej zmieścić wszystkie silniejsze od niego kluby francuskie, szwajcarskie czy portugalskie. Silną pozycję w „Lidze Europy” miałaby też Lechia, sklasyfikowana na 45. miejscu wśród europejskich drużyn z dołu tabeli. Na pograniczu pucharu drugiej kategorii byłyby natomiast Miedź Legnica i Korona Kielce. Ich miejsce w klasyfikacji pozwalałoby myśleć o triumfie w „Lidze Konferencji Europy”, a być może o kwalifikacji szczebel wyżej.
Już widać więc pewne różnice. W pucharach, do których kwalifikują się cztery (lub więcej) najlepsze zespoły z danego kraju, Liga Mistrzów pozostaje dla polskich klubów na ogół niedostępnym światem, do Ligi Europy udaje się awansować raz na kilka lat, a w miarę realnym celem dla mistrza Polski jest faza grupowa Ligi Konferencji. Wyjście w niej z grupy jest już uznawane za sukces. Tymczasem po odwróceniu tabel, polskie kluby to poziom pozwalający myśleć o wygraniu (!) drugiego i trzeciego poziomu europejskiego (czyli Ligi Europy oraz Ligi Konferencji). Najsłabsze drużyny z silniejszych piłkarsko krajów są wciąż poza zasięgiem, ale grono tych krajów znacznie się zmniejsza.
3. KRYTERIUM JAKOŚCI ZAWODNIKÓW – TRANSFERMARKT.DE
W czołówce nie ma wielkich zmian — wciąż królują kluby z pięciu czołowych lig europejskich. Do grona 32 najwyżej wycenianych przebijają się Belgowie (KV Oostende), Chorwaci (Lokomotiva Zagrzeb) czy Węgrzy (MOL Vidi). Najsilniejsze pod tym względem polskie kluby — Lechia i Piast — znajdują się w środku stawki „Ligi Europy” (miejsca 52-55 na kontynencie). Miedź Legnica czy Korona Kielce to pogranicze ósmej i dziewiątej dziesiątki. Wciąż mieszczą się pod tym względem w gronie klubów uczestniczących w Lidze Konferencji, ale są na jej granicy.
Jeśli traktować wyceny transfermarkt.de poważnie, można to uznać za dowód, że rynek wciąż nie do końca docenia średnich i przeciętnych polskich piłkarzy. Siła ekstraklasowych drużyn jest większa niż indywidualna wycena ich piłkarzy. Być może jednak to nie rynek niedoszacowuje wartości zawodników z polskich klubów, a jedynie sam Transfermarkt.
4. KRYTERIUM SIŁY NABYWCZEJ — REKORD TRANSFEROWY
To aspekt, który często uświadamia zaściankowość polskiej ligi. Tutejszy rekord transferowy to śmieszne w skali europejskiej pieniądze. Okazuje się jednak, że najsłabsze drużyny zachodnich lig wcale nie kupują na potęgę. Bogactwo najsilniejszych tamtejszych klubów spoza lig top 5 bierze się w dużej mierze z regularnego uczestnictwa w Lidze Mistrzów. Salzburg, Ajax, Benfica, czy Young Boys zapewniają sobie tym samym dostęp do sporych pieniędzy. To one także sprzedają zwykle najsilniejszych zawodników z danego rynku do najbogatszych klubów świata.
Z ich dobrobytu na dół spadają jednak jedynie okruchy. Rekord transferowy Ajaksu (31 mln euro) to dla polskich klubów kosmos. Ale już rekordem transferowym FC Emmen jest wykupienie… Marko Kolara (dziś Wisła Płock) z Wisły Kraków za pół miliona euro. Cambuur Leeuwarden czy Excelsior Rotterdam najdroższego zawodnika kupiły taniej niż Korona Kielce, czy Lechia Gdańsk. Nie mówiąc o Piaście, którego milion euro wyłożony za Świerczoka, plasuje na solidnym 43. miejscu w stawce. Pod względem rekordu transferowego najsłabsze polskie kluby to mniej więcej środek europejskiego towarzystwa. Słabiej wypada jedynie Miedź, której rekord transferowy to okolice 90. miejsca wśród najsłabszych na kontynencie, czyli naprawdę słabo.
Widać jednak, że polskie kluby na tym tle nie mają wcale aż tak mało pieniędzy. Dość powiedzieć, że z rekordem transferowym bundesligowego VfL Bochum Piast przegrywa tylko o pół miliona, a Lechia o 700 tysięcy euro. Tyle że rekordy klubu z Zagłębia Ruhry były ustanawiane na początku XXI wieku albo w latach 90. W ostatnich latach największy jego wydatek to 600 tysięcy euro wyłożone na Dominique’a Heintza. A to już nawet w polskich realiach nie są niewyobrażalne pieniądze. Polskie kluby niewątpliwie przegrywają nawet z najsłabszymi niemieckimi, jeśli chodzi o wydatki na płace (kadra Bochum jest warta cztery razy więcej niż Piasta), ale niekoniecznie na transfery. Znów jednak najsłabsze polskie kluby wypadają w europejskim porównaniu zdecydowanie lepiej niż najsilniejsze.
5. SIŁA LOKALNEGO PRZYCIĄGANIA — FREKWENCJA NA STADIONIE
Często można tego nie zauważać, ale Ekstraklasa to pewien frekwencyjny fenomen. Na niskiej klasy europejskie kluby, pomijając kilka wyjątków, po prostu się nie chodzi. Owszem, jeśli porównamy polską ligę do 60-tysięcznych tłumów na stadionach Schalke czy West Hamu, można popaść w kompleksy. Ale już, gdy spojrzy się na to, że Korona Kielce ma wyższą średnią frekwencję od Spezii (Serie A), czy Ajaccio (Ligue 1), żadnych powodów do wstydu nie ma. W europejskiej stawce drużyn z dołu tabeli beniaminek polskiej ligi zajmuje znakomite 24. miejsce. To frekwencyjna Liga Mistrzów. Lechia wcale nie jest daleko za nią (38. pozycja), a najniżej sklasyfikowany polski klub (Piast, 58. miejsce), to wciąż pod tym względem poziom Ligi Europy. Na drużyny walczące o utrzymanie na ponad połowie kontynentu chodzi mniej kibiców niż w Ekstraklasie. To powinno trochę zmienić perspektywę mówienia o pustych polskich trybunach. Najwyższy frekwencyjny wynik w Polsce (19400 Legii Warszawa) w porównaniu do najlepszych w Europie na nikim nie robiłby wrażenia. Lecz najgorszy (3400 na Warcie Poznań) w wielu krajach Europy wcale nie byłby taki zły. Na świecie trwa boom na futbol, ale nie lokalny. Ekstraklasa jeszcze jakoś się temu opiera.
6. SIŁA MARKI W INTERNECIE — INSTAGRAM
Do niektórych spośród klubów walczących w Europie o utrzymanie polskie zespoły nie mają oczywiście nawet startu. West Ham, Almerię, Southampton, Leeds, Schalke, Valencię czy Leeds obserwują na Instagramie miliony osób. Ale setki tysięcy to już pułap osiągalny choćby dla Lechii Gdańsk, która w tym medium, w dużej mierze dzięki efektowi Indonezyjczyka Egy’ego Maulany Vkriego, który przyciągnął do klubu rzesze rodaków, jest niezwykle silna. Klub z Pomorza ma obecnie 229 tysięcy obserwujących, co daje rewelacyjne 15. miejsce wśród najsłabszych w Europie, ex aequo z Hellasem Werona, a przed Elche, Angers, Bochum, Spezią czy Auxerre.
Korona żadnego Indonezyjczyka nie miała, jej liczba obserwujących chyba bardziej miarodajnie oddaje siłę jej marki. 24 tysiące obserwujących to jednak solidny rezultat na miarę 51. miejsca w stawce. Piast (55.) i Miedź (67.) też nie muszą się wstydzić. Lechia grałaby w instagramowej Lidze Mistrzów, ale gliwiczanie, kielczanie i legniczanie byliby solidnymi markami z Ligi Europy.
7. WNIOSKI
Polskie kluby muszą co roku drżeć, by którykolwiek z nich znalazł się w fazie grupowej jakiegoś europejskiego pucharu. W najlepszym wypadku udaje się to jednemu. To oznacza, że szczyt marzeń to znalezienie się w gronie 96 najlepszych klubów w Europie. Tymczasem jeśli odwróci się tabele i zacznie się analizować wyłącznie ostatnie czwórki każdej z lig, okaże się, że w żadnym z analizowanych kryteriów ani jeden polski klub nie spadł poniżej tego 96. miejsca. Cała czwórka zwykle znajduje się przynajmniej w środku stawki, czyli gdzieś na poziomie Ligi Europy, a w pojedynczych aspektach (Piast sportowo, Lechia instagramowo, Korona frekwencyjnie) potrafią się zakręcić nawet wśród 32 najlepszych w Europie. W teorii, że polska liga jest silniejsza, niż wskazuje ranking UEFA i wyniki w pucharach, faktycznie może być sporo prawdy i wygląda to na coś więcej niż tylko puszczanie oczka miejscowej publice.
To wszystko miałoby odzwierciedlenie także w sile poszczególnych lig, gdyby mierzyć ją czterema najsłabszymi zespołami, a nie, jak dziś, najlepszymi. Przeciętny ranking Elo polskich pucharowiczów wyniósłby w tym przypadku 1308 punktów, co dałoby Ekstraklasie czternaste miejsce w Europie, między Belgią a Chorwacją. To skok aż o czternaście pozycji względem jej aktualnego miejsca. Za polską ligą pozostają w tym ujęciu wszystkie ligi, które aktualnie są w klasyfikacji bezpośrednio przed nią: słowacka, bułgarska, rumuńska, węgierska, szwedzka, cypryjska, izraelska, grecka, a także kilka spośród tych będących dziś rankingowo odległymi światami: ukraińska, norweska, czeska, serbska, czy szkocka. Legia, Lech czy Raków mogą w rankingu pięcioletnim ustępować Crvenej Zveździe, Ferencvarosowi czy Slavii Praga, ale już Korona nie jest słabsza od Vasasu Budapeszt, Mladosti Lucani czy Pardubic.
Dziewiąta w Europie liga szkocka to najlepszy przykład, ile znaczą lokomotywy. Rangersi i Celtic to kluby, które — według rankingu Elo — biłyby na głowe wszystkie w Ekstraklasie. Ale już tamtejsza trzecia siła, czyli Hearts, rankingowo jest mniej więcej na poziomie Wisły Płock. Szósta, czyli St. Mirren, byłaby kandydatem do spadku z Ekstraklasy. Przypomnijmy, mowa o lidze, która w aktualnym europejskim rankingu wyprzedza Ekstraklasę o… 19 pozycji. Gdyby ułożyć ranking europejskich lig pod kątem najsłabszych drużyn, jakie w nich grają, w pierwszej piątce nie byłoby żadnych zmian. Z szóstego na dziesiąte miejsce zjechałaby Holandia, której lokatę w rankingu UEFA pompują dobre wyniki najlepszych klubów. Bezpośrednio poza ligami top 5 byłaby Portugalia, a za nią Szwajcaria (w rankingu UEFA dopiero trzynasta), Dania (rankingowo 17.) oraz Turcja (awans z 12. w rzeczywistości). Silniejsze od polskiej byłyby także liga austriacka, co pokazuje, że wbrew pozorom ciągnie ją nie tylko Salzburg oraz rosyjska i belgijska. Ekstraklasa śmiało mogłaby się czuć europejską klasą średnią i wyzbyć się przygnębiającego poczucia bycia trzecim światem.
Eksperyment pokazał, że nie ma w Europie drugiej ligi, która miałaby tak silnych słabeuszy, mając jednocześnie tak słabych potentatów. Pytanie, na które muszą sobie odpowiedzieć rządzący ligą oraz klubami brzmi, czy należy za wszelką cenę dążyć do zmiany tego stanu. Nie ma wątpliwości, że łatwiej byłoby o dobre wyniki w pucharach tym klubom, które byłyby w stanie zdominować polską ligę w sposób, w jaki Łudogorec Razgrad dominuje w Bułgarii albo Dinamo Zagrzeb w Chorwacji. Jednocześnie jednak jednym największym źródłem finansowego sukcesu polskich klubów, mimo niepowodzeń w pucharach, jest atrakcyjna w skali Europy umowa na prawa telewizyjne. A jest ona nieprzerwanie tak wysoka również dlatego, że liga jest niezwykle emocjonująca i wyrównana, co zapewnia wciąż spore zainteresowanie na dużym polskim rynku.
W czasach, w których największym zagrożeniem dla rozwoju futbolu jako dyscypliny jest postępujące rozwarstwienie pomiędzy najsilniejszymi klubami a całą resztą, w których coraz więcej lig zabija nudna przewidywalność na szczycie, Ekstraklasa może za kilka miesięcy koronować czwartego mistrza w ciągu czterech lat. Nieprzewidywalność polskiej ligi to jej niedoceniany marketingowy atut, który trudno dostrzec, patrząc na ranking UEFA, czy wyniki w pucharach. Łatwo można jednak uczynić świat odrobinę piękniejszym. Wystarczy tylko odwrócić tabelę.
MICHAŁ TRELA, Canal+ Sport
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Finisz okienka w Radomiaku. Castaneda podpisany, pomocnik na wypożyczenie
- Wewnętrzny transfer w Ekstraklasie. Górnik Zabrze kupuje piłkarza Wisły Płock
Fot. Newspix
Ekstraklasa się nie zmieni, póki wielopoziomowo nie zmieni się w niej mentalność…
Póki będą w niej uważani za fachowców „trenerzy” zadaniowcy od jeżdżenia na dupach i chwaleni za to, że piłkarze biegają.
Póki będą wystawiani kiepscy obcokrajowcy, bo młody to jednak ryzyko i ma przecież dopiero 21 lat, więc ma czas.
Póki zawodnicy będą odsyłani do klubu kokosa przez działaczy, bo ośmielili się nie przedłużyć umowy, a nie daj bóg jeszcze podpisać nową z innym klubem, a debile trenerzy trzęsidupy będą się na to potulnie zgadzać.
Póki będą kluby zarządzane nie przez ludzi znających się na piłce, ale przez polityków.
Póki w opiniotwórcze role będą się wcielać zblatowani dziennikarze piszący dobrze o tych, z którymi się kumplują lub łączą ich biznesowe relacje.
Póki na szczytach piłkarskiej władzy będą się obracać leśne dziady starające się wmawiać, że „nie mamy się czego wstydzić”.
Póki kibice nie pojmą, że korupcyjna przeszłość nie może być zapomniana lub uważana za nieistotną, bo ktoś jakoby „wykonał zadanie”.
Można pewnie jeszcze nie jedno wymienić.
Ekstraklase ratuje tylko i wyłącznie telewizja, piękne oprawy i stadiony. Mi utkwiły w pamięci dwumecze naszych z Zaria Balti, Shkendija i Irtyszem. Oglądając młodych Ukraińców w pucharach odnoszę wrażenie, że gdzieś ktoś popełnił błędy w szkoleniu i nasi chłopcy po prostu nie mają od małego właściwych wzorców przez co ich rozwój a właściwie niedorozwój występuje. Nie możemy się równać na pewno z ligami typu holenderska, belgijska, portugalska, turecka bo tam jest albo szkolenie albo kasa. Dużo gorzej wyglądamy na tle Serbów,Chorwatów, Duńczyków, bo czołówki tych lig sa po prostu mocne a mistrz tego kraju nie ma w zwyczaju robienia jak z jakąś Levadia. Porównywanie się do ligi węgierskiej, słowackiej, jest dla nas przykre, o ile większym jesteśmy krajem przecież. Jednak nasze kluby to nie są żadne krezusy a szkolenie mamy podobne i grę podobna do jakichś Węgrów i Bułgarów(poza Ludogorets oczywiście). Czyli ogólnie świat futbolu nam odjechał, jest na maxa przeciętnie, pudrowanie fajnym wywiadem miernych kopaczy nie pomaga. W Szwecji zarabiają po 2-3k euro miesięcznie a liga też jest na wyższym poziomie. Obniżyć zarobki, i tak tych kopaczy nikt poważny nie weźmie, ilu upvhnie jakaś Riga albo Zalgiris? Niech grają za pół darmo i dorabiają jako wuefisci wtedy będą mieć chęć do rozwoju, zmieni się podejście trenerów, klubów,które żeby istnieć będą promować zawodników. Drenowanie canal plusa i miejskich pieniędzy jest tak samo przykre jak porównywanie się do ligi slowackiej. Tylko drastyczne obniżenie zarobków piłkarzy i zaprzestanie drenowania łatwych pieniędzy zmusi kluby do szkolenia narybku, niestety telewizja i jej piękne oprawy robią smutna przysługę. Pudrowanie gówna tak zwane.
2-3k euro zarobki w Szwecji 😀 chyba na budowie. Te twoje wypociny nijak się mają do komentowanego artykułu.
No właśnie, biorą się za komentowanie a wiedzy elementarnej brak
Przeczytaj sobie ten artykuł na weszło w którym jakiś piłkarz mówił że w Szwecji większość zarabia 2 tysiące Euro czyli tyle co kasjerzy, stąd transfery w stylu Kallstrom w Lechu
W czolowce drugiej ligi szwajcarskiej takie kontrakty ma 2-3 zawodnikow a reszta amatorsko gra za diety czyli za grosze na szwajcarskie warunki. Trzymaja tylko mlodych chlopakow, ktorzy daja nadzieje na rozwoj. 80% budzetu to utrzymanie idealnych muraw i szkolenie kilkuset dzieciakow. Nikt nie trwoni na pensje na „starych Slowakow”, ani nawet na starych Szwajcarow. Tutaj przyklad malego osiedlowego klubu Zurichu https://www.fcwitikon.ch/ 22 druzyny juniorskie chlopcow i 9 druzyn dziewczynek, cos a’la Wieczysta. Ciekawe, kto ma postawiony system na glowie?
no jak? Szwajcarzy !!!
„właściwe wzorce od małego” … wypierdalaj do nory pedofilu
Niestety ale nie masz racji z tymi zarobkami. I nie masz racji z tym szkoleniem. Aby mieć narybek (oczywiście młodzież piłkarską) trzeba potrafić ją szkolić od malutkiego szkraba. A poziom trenerów dla maluchów i podstawówki jest opłakany. Po prostu nie uczą tylko trenują wg własnego widzimisię. I mały drobiazg. Opłaty za treningi , sprzęt, obozy są astronomiczne. Istniejące szkółki są dla bogatych a biednym wstęp wzbroniony. A gdzie rodzą się talenty? Tam gdzie bieda.
Pozostałe sprawy opisane właściwie.
Tu sie nic zmienić nie może bo Układ (W) i Legia są zainteresowany tym, by
im konkurentom działo się jak najgorzej, a najlepiej jak by upadli, bo wtedy
najlepsze (ideałem by było WSZYSTKIE!) pieniądze trafią do nich, a te są potrzebne na wiele spraw (pomińmy na razie tzw. pranie mafijnych pieniędzy), ale też na podtrzymywanie tego układu w mediach, sprawy sędziowskie i ratowanie klimatu…
jaki jest wokól tej drużyny w pozostałej Polsce.
Jesteś idiot(k)ą. Już Ci się po staremu, Janko, odkleja; wszędzie Legia i mityczny spisek.
Dom wariatów się kłania.
Kolego fajnie piszesz, tylko nie jest tak jak piszesz. 21 latek wszędzie na świecie musi sobie wywalczyć miejsce na boisku bo wszędzie są obcokrajowcy i musi sobie z tym poradzić. Tylko u nas mental jest powszechny taki, że trzeba na nich stawiać, bo przecież trener to jełop i na grze treningowej nie potrafi właściwie ocenić piłkarza. A młodym trzeba pomagać. A Ci kto w życiu pomógł?
Na młodym piłkarzu można dobrze zarobić i jak młodego, dobrego piłkarza trener nie wystawia, każdy prezes go wypierdoli z roboty, więc trzeba młodych gonić do roboty i dziękować, że są obcokrajowcy, bo mają kogo przeskakiwać poziomem.
Ten mental to trzeba zmieniać, ale TEŹ u takich ludzi jak ty. Najmądrzejsi, a w rzeczywistości posłuchać takich jak ty to cofnęliby nas o wiele lat do tyłu. A tak, ślamazarnie, nieudolnie i za wolno, ale jednak ta nasza liga się rozwija… Artykuł ciekawy i do dyskusji.
W porównaniu do innych krajów rozwija się w fatalnym tempie. Chyba nie interesuje nas zrobienie jednego kroku do przodu kiedy inni robią dwa?
No przecież wielokrotnie tak było, że przychodził inny trener, stawia na małolata, który wcześniej siedział na ławce i małolat sobie radzi. Patrz Cracovia Probierz/Zieliński…
Nasi trenerzy, którzy są w lidze od lat nie chcą grać ofensywnej piłki, bo wolą grać siermiężny futbol. Dlatego wolą wystawić na 6tce drwala zamiast kreatywnego chłopaka. Grając w ten sposób nie masz żadnych szans na rozwój. Ale nadal są zatrudniani bo kiedyś trenowali klub w ekstraklasie.
Mimo słabego szkolenia przeciętny młodzian jest lepiej wyszkolony technicznie od swojego starszego odpowiednika. Brakuje mu doświadczenia, a to zdobywa się na boisku. Tylko, że trener nie postawi na kreatywnego młodziana bo po trzech meczach bez punktów prezes go zwolni. Albo kibice się wkurzą, tak jak to było w przypadku świetnie grającej i stwarzającej sobie dużo sytuacji Pogonii. I dlatego trener będzie wolał grać nierozwojowo, czyli byle nie stracić i potem konterka, może wpadnie. Sami się ograniczamy.
Bzdura, nasza ligę cofają ci, którzy nie piętnują antyfutbolu.
bzdury
beton alert!!!
Na „mlodego Polaka” ciezko wyprowadzic miejskie pieniadze z klubu, a za caly „szrot balkansko-slowacki” mozna ciagnac prowizje od transferow i pensji na calego. Madry agent podzieli sie z kim trzeba…
fr
100% agreementowosci
Chłop z c+, to od razu inna jakość treści. Pozdrowienia dla redaktora 🙂
Z C+Sport które ma ogromny udział w niszczeniu polskiego futbolu i zamieniania go w rugby. Nie wspominając o ichnim wspieraniu ogromnej korupcji w Ekstraklasie,
przez krycie medialne mafijnego wspierania Legii i kreaowania jej rok w rok na mistrza.
Daj jakieś dowody sensowne na swoje durne teorie.
szkoda tylko, ze pier*oli trele morele jakieś
przecież nie chodzi o wyłanianie najlepszych z najsłabszych, tylko jeśli już, to najsłabszych z najsłabszych (bądźmy konsekwentni 😉 )
Każdy kto ma choć trochę oleju w głowie zdaje sobie sprawę z tego, że zespoły ze środka i dołu tabeli w ekstraklasie są dużo mocniejsze niż ich odpowiedniki z Czech, Serbii, Bułgarii itd. Z drugiej strony nasze czołowe kluby są daleko z tyłu za Slavią, Crveną i Ludogorcem, dlatego w rankingu uefa wygląda to tak słabo. Może jak Raków odjedzie reszcie ligi to coś się zmieni.
Chyba ochujales że dół tabeli ligi czeskiej i serbskiej jest słabszy od Miedzi czy innej Korony. Nie wiem jak Bułgaria ale zdarza mi się oglądać ligę czeska i serbska, zresztą w sparingach czy pucharach z nimi mamy bilans typu 3-2-10, wpierdol goni wpierdol. Tam się gra techniczna piłkę, więcej masz dryblingów, szybsze tempo a i zamiast przepłaconego beztalencia zwłaszcza w Czechach i Serbii stawia się na lokalów, często młodych. Ekstraklasa może wiązać buty tym dwóm ligom. Bułgaria to pewnie podobny poziom. Obejrz sobie ligę czeska, ciągle Polsat pokazuje a później włącz jakaś rąbanke z Płocka. Przepaść.
Pardubice walą Koronę i Miedź na łeb? Czy może Banik wali na łeb Zagłębie czy Płock?
Z ciekawości sprawdziłem wyniki sparingów tegorocznych. Banik vs Korona 5-0, Banik vs Cracovia 2-0. Pardubice z polskimi nie grały. Także wyniki z pucharów i wrażenia boiskowe na korzyść ligi czeskiej to raczej coś normalnego. Dodając to że taki Banik w ostatnim meczu miał 9 Czechów w 1 skladzie, podobnie zresztą jak Pardubice (9) wychodzi na to, że Czechom możemy buty sznurować a raczej zazdrościć poziomu szkolenia, gry itp. Ja nie potrzebuje wywiadów z marnymi kopaczami akurat. Jak mam chęć na rozmowy z piłkarzami to włączam sobie programy Premier League albo LM.
Miedź wygrała z Jabloncem i Hradec Kralowe teraz w sparingach i to raczej na luzie. To tylko sparingi więc nie potrzebnie się napinasz, ale jeśli już, to powinieneś sprawdzać całościowo a nie wybiórczo jak Ci pasuje.
liga bułgarska to dno, przy nich to nasi kopacze jawią się z innej planety…
Masz na myśli chłopaków z… Bułgarskiej?
Dużo w tym prawdy. Ludo u nas biłoby się o mistrza, CSKA o puchary, dwie lub trzy następnie skończyłyby sezon w górnej części tabeli, a cała reszta walczyłaby o utrzymanie.
„Obejrz”
Jesus Maria, helfen mir in der Armut, die verdammte Rechtschreibung lässt mich nicht schlafen..
dann halt die fotzen-fresse und geh pennen…
Zestawianie ligi czeskiej i serbskiej pod tym względem to nieporozumienie. Liga serbska jest bardzo bardzo nierówna i dół tam jest naprawdę bardzo słaby.
Może i nierówna ale zobacz wyniki sparingów z tej zimy polskie zespoły vs serbskie znajdujące się w strefie spadkowej ligi!!. Mladost vs Śląsk 1-0, Radnik vs Nieciecza 1-0, Apatin vs Miedź 3-2, Radnicki vs Jaga 2-1, 4 mecze i 0-0-4 bilans mamy. Także polecam ochłonąć bo kluby serbskie dół tabeli może i graja na kartoflach ale piłkarsko mimo wszystko to inny poziom, inna technika i inne tempo
o pokazuje wyraźnie, ze my nie dajemy rade grac na kartoflach, oni tam muszą wyleźć z drewnianych chatek jak najszybciej
Dwie mocne drużyny z ligi czeskiej i chorwackiej w sparingach dostały od Miedźi, coś wspomniałeś o sparingach…
Patrzę i z jakimiś cieniasami z Serbii akurat Miedzianka przegrała. Nie ma co się pucować, do Crveny zvezdy mamy lata świetlne ale napinanie się czy lepsza jest jakaś padliniarnia z serbskiej wioski czy jakiś ekstraklasowicz jest bezsensowna, bo to ten sam poziom. Jedni i drudzy nie potrafią grać w piłkę na normalnym poziomie, który pozwoli im konkurować na europejskiej arenie.
Co ty pierdolisz człowieku. Tylu bzdur to dawno tu nie widziałem. Ja wiem, że ekstraklasa jest chujową ligą, ale trzeba miec naprawde spore kompleksy by tak się spuszczać nad ligami, które są równie chujowe, a nawet chujowsze od eklapy.
Skąd ten bilans 3-2-10 wziąłes to nie wiem, ale czytaj ze zrozumieniem, bo pisałem konkretnie o zespołach z dołu i środka tabeli, a te w pucharach przecież nie grają. Branie pod uwagę sparingów jest niepoważne, bo nikt tam nie gra na poważnie, a w dodatku te mecze są ostatnio często ustawiane przez sędziów (tak w ogóle to ostatnio Piast wygrał w sparingu z Ferencvarosem i zremisował ze Slavią, czy to znaczy, że Piast jest co najmniej na poziomie tych klubów?).
Z tymi dryblingami, techniczną grą i tempem tez się nieźle odkleiłeś. Jakiś czas temu na weszło był wywiad z jakimś czeskim dziennikarzem, który twierdził, że to ich liga jest dużo bardziej fizyczna i mniej techniczna od naszej. Ale chuj z tym, ty wiesz lepiej, bo oglądasz raz na rok jakiś mecz czeskiej ligi na Polsacie xD
Dalej mamy klasyczne pierdolenie o stawianiu na „młodzież”. Nie wiem czy wiesz, ale oni stawiają na tą „młodzież”, bo po prostu sa biedni jak dupa i nie stac ich na żadne transfery. Jak myślisz, dlaczego najlepsi piłkarze z tych klubów przechodzą do średniaków ekstraklasy (i często sa za słabi na tą ligę), a takich transferów w druga stronę prawie w ogóle nie ma i trafiaja tam zazwyczaj odrzuty z eklapy pokroju jakichś Twardków i Klimentów?
Tasowanie się niektórych nad czeską ligą to jakaś patologia i coś czego za cholerę nie da się zrozumieć. Prawda jest taka, że w Czechach i Serbii poza 2-3 czołowymi zespołami reszta to poziom albo dołu tabeli ekstraklasy, albo 1 ligi. Już nawet węgierska stoi na dużo wyższym poziomie.
Debil. W Czechach Slavia, Viktoria to drużyny które są lepsze od KAŻDEJ polskiej drużyny. Do tego dochodzi marka Sparta Praga plus takie drużyny jak Slovan Liberec, Slovacko, Jablonec czyli ekipy które grały niedawno bądź grają w grupach pucharów więc przestań pierdolić takie farmazony!
Liga czeska jest dużo lepsza od polskiej.
Dodatkowo to śmieszne Slovacko w grupie konferencji w tym roku wcale nie odstawało poziomem i potrafiło wygrać w Nicei czy toczyć równorzędne batalie z Koln! Juz sobie wyobrażam jak taki Piast jedzie do Nice i wygrywa tam spotkanie, więc zamknij sie człowieku i przestań gadac takie głupoty bo akurat w czeskiej piłce siedze.
a on w czeskiej upie i kto jest lepszy?
Legia ostatnio ograła Slavie …i na boisku pokazała kto jest lepszy.
Psim swedem zresztą
Slavia przecież tą Legię w 10 cisnęła, gdyby nie Boruc i masa farta to by musieli pod koniec meczu odrabiać 3:0 a nie tylko 1. Slavia popełniła błąd że cofnęła się do obrony, gdyby grali swoje do końca meczu to by to spokojnie wygrali.
Bo Slavia jest wyraźnie lepsza od każdej polskiej drużyny. Trudno wytłumaczyć odpadnięcie z Legią, nawet pomimo czerwonej kartki.
Cofnęli się bo byli już zmęczeni. Przecież grali praktycznie od pierwszej minuty w 10
legia na 10 meczów ze Slavią przegra 8, 1 zremisuje i 1 wygra jak dopisze jej szczęście tak jak z tą czerwoną kartką w 3 minucie
Jaka odklejka…zobaczymy jak w przyszłym roku Legia da popis w eliminacjach ligi konferencji. Zobaczymy
total bullshit
taki altach lub hartberg z aut wygrywaja nasza lige
Hartberg dostał w pizde od Piasta w eliminacjach do LE kilka lat temu, a mocniejsza od obu tych zespołów Austria dostała wpierdol od Lecha. Wskaż mi poza tym gdzie ja coś pisałem o lidze austriackiej.
Raków to niech najpierw wygra Mistrzostwo i zakwalifikuje się do fazy grupowej pucharów.
Obecnie to Lech gra w fazie pucharowej europejskich pucharów.
Do ligii konferencji powinien się ze spokojem doczołgać. Scenariusz będzie zapewne podobny do tego co Lecha w tym sezonie. Pierwszy lub drugi mecz bęcki a potem już rywale z dużo niższej półki.Kluczowy jest pierwszy mecz.Przy zwycięstwie mogą nawet zawalczyc o LE.
Kawał dobrego dziennikarstwa.
Największym problemem u nas jest ogólnie panująca czarna dziura jeśli chodzi o pieniądze. Polskie kluby sprzedają coraz drożej, a te pieniądze później magicznie znikają i nie ma to żadnego przełożenia na wzrost siły klubu. W innych krajach robi się piłkę na stosunkowo dobrym poziomie, a u nas robimy transfery za 7-10 milionów i dalej nikt nie potrafi nic za to zbudować.
Kluby z dołu tabeli u nas prezentują się tak dobrze w rankingu ELO bo stawka się wyrównała, ale niestety w dół, a nie w górę.
Bo kluby w Polsce wciąż służą jako maszynka do robienia hajsu jak najmniejszym kosztem. Taką polaki mają mentalność, nachapać się jak najmniejszym kosztem. Kawały o Januszexach typu „Areczku, jaka podwyżka? Cały czas dokładam się do tego interesu” nie wzięły się znikąd. Jak 25 lat interesuje się piłką tak cały czas słyszę jak to biedni prezesi klubów narzekają że kluby zadłużone, że brak kasy na transfery itd..
Hitem był Widzew w latach 90-tych, Liga Mistrzów, dwa mistrzostwa pod rząd, pełny stadion, duża baza kibiców i zarazem sprzedaż koszulek, szalików, czapek itd..
Widzew piłkarzy wyciągał z małych klubów: Citko i Bogusz z II-ligowej Jagiellonii, Michalczuk z Chemika Bydgoszcz, Wyciszkiewicz z Odry Opole, Szarpak z Hutnika Kraków, Szymkowiak z Olimpii Poznań
Jak Widzew sprzedawał to już za kilkukrotną sumę do Bundesligi albo do Legii lub Wisły.
I nagle bach, Widzew nie ma pieniędzy i popada w przeciętność, a prezes Widzewa niejaki Pawelec odchodzi z klubu. Poczytajcie sobie wywiady z nim, willa na Korsyce obok Berlusconiego, wakacje na Mauritiusie a to wszystko w latach 90-tych gdzie ludzie jedli chleb ze smalcem i pomidorem.
Śmiejecie się z Ukraińców i ich oligarchów, ale oni chociaż wyłożyli grube miliony w swoje kluby, a tymczasem takie Rutkowskie czy Mioduskie robią grube miliony na polskich frajerach, którzy przychodzą na stadiony, kupują koszulki itp.. I mamią was że kluby zadłużone i muszą dopłacać. JAK BY TAK BYŁO, TO BY DAWNO ODESZLI
Zadłużenie Legii przeraża głównie na papierze i sprawia wrażenie bardziej narzędzia do wyciągania kasy plus przy okazji pewnej zastawki właściciela żeby kibice nie mieli oczekiwań. Nie zastanawia was jak to jest że niby Legia taki bankrut, że olaboga za rok zaczną od IV ligi jak anioł biznesu nie przyjdzie (jak to piał kiedyś Stanowski) a jednak klub dostaje cały czas pożyczki bez problemu (co, debile w tych bankach pracują? Nie boją się że nie odzyskają kasy?) i pozwala sobie na mimo wszystko dość wysokie koszty, w obecnym i poprzednim sezonie zrobiła 2 i 3 najwyższy transfer w swojej historii. Z tego mitycznego stracznego długu aż 50 mln to tylko pożyczka własciciela (Miodek doi zatem na odsetkach), jest to zabieg celowy bo podatkowo i prawnie bardziej się opłaca dać klubowi pożyczke niż po prostu wpłacić na kapitał. Ponad 60 mln to tajemnicza dotacja luksemburska, lakonicznie wspomniana w sprawozdaniach klubu, gdzie co roku płaci się tylko % z praw z TV a nie żadne raty (brak praw z TV – nie trzeba nic płacić więc to taki „wygodny” dług) która prawdopodobnie jest wehikułem Miodka do wyciągania z klubu kasy z praw TV na dziesięciolecia. Ponad 50 mln to dług pod LTC a wiec długoterminowy, zabezpieczony „w murach”, grozny jak dla Kowalskiego kredyt hipoteczny czyli niespecjalnie. Gardłowa sprawa to jest zatem „tylko” 35 mln i nagle robi sie nie taki straszny ten dług ale na psychologie osób z zewnątrz te 200 baniek robi wrażenie i oczekiwania od klubu są dużo niższe
Muszą „płakać” tym bardziej,że spora część budżetu była przekazywana przez warszawski ratusz „naookoło” przepisowo..:) Jakaś tam jest teraz aferka,która oczywiście szysbko przygaśnie…
Znikają, bo może to jest biznes i ktoś kto wkładał kilka milionów złotych chciałby chociaż trochę tej kasy odzyskać? Wiem że dla większości finansowanie klubów to albo wzór sponsorowania w stylu Wojciechowskiego czy Filipiaka albo z miejskiego budżetu, ale często i gęsto piłka zajmują się biznesmeni-lokalni fascynaci, którzy wykładają grupy hajs na to aby poziomem nie odstawać od reszty drużyn. Często takie kluby są pod kreską.
Jak by wziąć pod uwage stosunek wielkośc kraju/ ludnośc/ kasa z prawtv/budżety klubów do osiaganych wynikówm w rankingu Uefa to nie wiem czy Ekstraklas nie jest najgorszą liga w Europie.
Serio cieżko znalezć gdzieś ligę która by była tak nieurodzajną ziemią.
Znajdziesz takie ligi, ale to są ewenementy. Typu Indie, Chiny, Etiopia, Nigeria, DR Kongo, jednak w tego typu ligach albo genetyka piłkarzy jest na innym poziomie albo brakuje zwyczajnie środków na cokolwiek, wcale się nie zdziwię jak w takiej Etiopii piłkarza nie stać na solidny obiad. Padlina jest całkowita u nas, tylko odcięcie telewizji od klubów moze uratować sytuację i uzdrowić działanie klubów. Wtedy nie sprowadza gownograjka i nie zaoferują kontraktu jakiemuś przeciętniaków tylko będą zmuszone szkolić.
A od kiedy Indie, Chiny, Etiopia, Nigeria i DRK leżą w Europie?
Z resztą z tych lig to tylko Chińczycy mają większe budżety (swoją drogą liga Chińska jest dużo mocniejsza od ESA), reszta albo ma chujowe ligi, albo żyje w chatkach z gówna i telewizor, podobnie jak elektryczność to dla nich magia.
Dane na temat chińskiej ligi masz nieaktualne.Obecnie to już nie to samo co pare lat temu…
Pod tym względem gorsza jest jedynie ruska liga – hajsu w cholerę, 140 mln mieszkańców, wiele dużych klubów ze sporą bazą kibiców, a w pucharach w ostatnich latach gdy jeszcze grali, to dostawali wpierdol dosłownie od każdego. Turecka w sumie podobnie.
CSKA Moskwa i Zenit zdobyły Puchar UEFA, turecki Galatasaray podobnie. Ile razy rosyjskie lub tureckie kluby grały na wiosnę w Lidze Mistrzów? A my się jaramy od 20 lat 1/8 PUEFA Wisły Kraków albo 4:8 Legii z Dortmundem w fazie grupowej LM z przed 7 lat 😀 Z czym do ludzi!
31 lat czekamy na przebrnięcie JEDNEJ rundy w JAKIMKOLWIEK pucharze na wiosnę…z 60% forumowiczów nie było jeszcze wtedy na świecie:( Gdy inne kraje ZACZYNAJĄ dopiero prawdziwą walkę w pucharach ,u nas w 99% przypadków już jest pozamiatane
Wreszcie jakaś ciekawa i coś wnosząca treść. Zabrakło tylko grafik z pełnymi zestawieniami w każdej kategorii. Ale daje do myślenia i trudno się nie zgodzić z faktami.
A poprzednio był artykuł, że jakby tylko trójka nas reprezentowała w Europie, to bylibyśmy dużo wyżej, bo zawsze ten czwarty klub nam wszystko psuhe odpadając w I rundzie. Czyli Ekstraklasa byłaby mocniejsza, albo gdyby nas mniej klubów reprezentowało, albo więcej. Ja takiej gadki nie kupuję. Mamy w chuj słabą ligę i powodem tego nie są marni kopacze, tylko skostniały system szkolenia i karuzela trenerska, z której niełatwo pozbyć się nieudaczników, bo mają w cv trenowanie klubów ejstraklasy, więc kolejni działacze się na nich nabierają. W zasadzie jest teraz dwóch świeżych i rokujących trenerów. Oczywiście Papszun, a do tego Niedźwiedź. W ogóle działacze są pojebani. Radomiak wyjebał Banasiaka, bo ten zamiast walczyć o utrzymanie to zajmował piątą pozycję w lidze, ale trafił mi się mały kryzys i przegrał parę meczów, a już działacze idioci liczyli kasiurę z pucharów… W jego miejsce przyszedł nieudacznik trenerski – Lewandowski, bo to były piłkarz, feprezentant kraju… No jak ma być dobrze z takim podejściem? A to i tak wierzchołek góry lodowej, bo całą ligą i tak kręcą bukmacherzy. Jest w ogóle jakiś klub w ekstraklasie, którego nie sponsoruje jakiś bukmacher? No i jak tak liga ma być czysta i dobra?
Dobry artykuł.Zawsze to czułem:
Odwróć tabelę, Polska na czele.
Ładny, pozytywny tekst o Ekstraklasie, oczywiście z przymrużeniem oka przy stosowanej metodyce, ale z innej perspektywy niż zwyczajna narracja, napawający jakby… optymizmem?
Przewiń w dół aby zdemotywować się wysrywami zakompleksionych malkontentów.
Jakimi malkontentami? Przecież na większość meczów ekstraklapy nie da się zwyczajnie patrzeć,to też większość osób tego szajsu nie ogląda. Kazdy Twój znajomy co interesuje się piłka kibicuje Barcy/Juventusowi/Liverpoolowi i jakiemuś np Zagłębiu Sosnowiec. Gdybyśmy byli poważnym piłkarsko krajem to mielibyśmy choć 1 ekipę eksportowa która mogłaby rywalizować w Europie coś jak Ukraina. A u nas jest muł i poziom 3 Bundesligi. Padaka co nie i trzeba mówić wprost o tym
A ja kibicuje tylko Lechowi i Warcie , a mecze lig zagranicznych oglądam bo oglądam…
kawał dobrego, nikomu niepotrzebnego tekstu
btw ciekawe czy chatgtp zastąpi w kolejnych latach pismaków z wzeszło… 😀
Stawiam raczej na AI oraz sztuczną inteligencję.
Skończy się wtedy problem z wiarygodnością i bezstronniczością dziennikarską.
AI to właśnie sztuczna inteligencja. I nic się nie skończy, bo wszystko zależy od tego kto programuje ową AI. Zapytaj chat bota o kawał o Polakach, to wypluje ich ile zechcesz, a zapytaj o kawał o żydach, to ci napisze, że nie może, bo ktoś mógłby się poczuć urażony. Tyle na temat bezstronności AI.
Siłą rzeczy, tacy ludzie jak Gates posiłkują się największymi umysłami,
takimi jak Soros, Zuckerberg i innymi członkami Grupy Bilderberg.
PS a jaki link jest do tego Twojego znajomego chat bota?
https://chat.openai.com/chat
No tak, ale tu dzieją się dziwne rzeczy, ciągłe żądania potwierdzenia swej „humanistyki’ i sprawdzanie browsera, i tak na okrągło.
Może im VPN nie pasi, bo przecież cel tego wszystkiego jest jasny i (żeby choć) Orwellowski.
Branie pod uwagę stanu na konkretny dzień nie ma najmniejszego sensu i przy tak minimalnych różnicach w dole tabeli(ekstraklasy i innych lig) sprawia, że pojedyncze sytuację boiskowe mogą miec wpływ na dobór druzy, a przez to dalsza analizę. Ta sama analiza robiona na stan za tydzień albo sprzed tygodnia może doprowadzić do skrajnie innych wniosków.
Z czegoś trzeba korzystać, a tabele końcowe też różnią się niekiedy różnicą bramek zainteresowanych zespołów. Trzeba jednak przyznać że tabele na koniec sezonu są uczciwsze, bo każdy rozgrywa tyle spotkań ile było ustalone przed startem rozgrywek.
Bardzo rzetelna ocena ekstraklasy.Z każdy rokiem poziom ekstraklasy jest wyższy,dlatego tyle niespodzianek i tak naprawdę każy może wygrać z każdym.Pucharowicze co roku zaniżają ocenę ekstraklasy i to się zmieni w przyszłości dzięki Rakowowi,Lechowii ale musi to potrwać kilka lat.
Ok, czyli chujowo ale jednakowo. Dno, ale chociaż równe. Mane to pocieszenie, bo spadkowicz z Premier League, Bundesligi, czy Serie A byłby u nas mimo wszystko faworytem do mistrza.
Z serie a ni huja tam dol.tabeli to sa.ciecie na maxa
Tyle tu statystyk, liczb i zestawień, że czuję się jakbym słuchał „Dwójek Komentatorskich”
podczas transmisji ekstraklasy w C+Sport, zwł. w pierwszych połowach, kiedy podaje sie nam dziesiątki nikogo nie interesujących cyfrowych rewelacji…
czy to ma
byc przyzwyczajanie do dziadostwa??
bardzo dobry artykuł. ciekawa teza, dobra analiza, przykłady. i jeszcze pozytywny wydźwięk całości w perspektywie siły ligi:D
cóż, kolejny dowód że ten ranking lig UEFA jest z dupy wzięty
Czternasta w Europie, ale żadnego rankingu. Kpina z czytelnika.
Łatwo można jednak uczynić świat odrobinę piękniejszym. Wystarczy tylko odwrócić tabelę.
To szyderka? Żart? Bo jeśli na poważnie to nie dziwne, że wielu pismaków twierdzi do dzisiaj, że Michniewicz zrobił „sukces” na MŚ :/
Świetny artykuł! Czekałem na ruszenie tego tematu. Oglądam czasami ligę szkocka, czeska czy dla ciekawości rumuńska czy serbska. Zgodzę się że poziom drużynami pozapucharowych z tych ligi nie jest wyższy od naszych ekstraklasowców, często zaś co było dla mnie zaskoczeniem niższy.
Może lepsze byłoby porównanie mistrzów zapleczy lig niż taka LM spadkowiczów – poziom powinien być zbliżony
Czyli stara dobra prawda wciąż obowiązuje – odwróć tabelę, nasi na czele
Słowem c*ujowo ale stabilnie. Ogólny poziom naszej ligi jest bardzo niski, więc różnice między najlepszymi a najgorszymi też nie są duże. Nie ma się co dziwić, że co chwila kto inny jest mistrzem. Między ślepymi jednooki królem.
ZA-JE-BIS-TY TEKST.
Coś takiego czyta się z wielką przyjemnością, fajny język, wyraźne akapity, ciekawy pomysł. Dawno nie czytałem tak dobrego tekstu, dzięki!
Czyli co? Ekstraklasa nie jest taka słaba i wszystko jest ok?
No fajny artykuł, ale co on ma na celu? Liczą się silne drużyny, więc jakie to ma znaczenie, że Korona jest silniejsza od beniaminka ligi austriackiej? Pomijając, że nie wierzę w to, że te drużyny faktycznie są realnie silniejsze, trochę statystyk pod tezę i tyle.