Reklama

Gdy jesteś Miedzią, nie urządza cię nawet punkt z Wartą

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

13 lutego 2023, 22:13 • 3 min czytania 21 komentarzy

Mecz Warty z Miedzią nie rodził wielu ciekawych tematów, choć takowym mógł być pojedynek byłych asystentów Artura Skowronka. Jeden zbierał trenerskie szlify pod jego okiem przez ponad 70 meczów, drugi przez 100. Obaj prowadzili też Wigry Suwałki w podobnych okresach, a teraz – poniekąd dzięki wypromowaniu się w tamtym klubie – mogli zmierzyć się na ekstraklasowej arenie.

Gdy jesteś Miedzią, nie urządza cię nawet punkt z Wartą

Grzegorz Mokry jako ten mniej doświadczony szkoleniowiec być może dzisiaj utarłby nosa Dawidowi Szulczkowi, gdyby nie super-zmiennik Miłosz Szczepański i błąd Mateusza Abramowicza.

Fakt, że o tym w ogóle piszemy, trochę wam mówi.

Dobra, jak na poniedziałkowy mecz typowej Warty z typową Miedzią było całkiem nieźle. Po partidazo Górnika z Radomiakiem czy piątkowych przebojach na 0:0 w tej kolejce, poprzeczki wymagań nie stawiamy już tak wysoko.

Bramkarz Miedzi na ogół daje radę, ale dziś…

Dało się odnieść wrażenie, że Miedź Legnica ma obecnie bramkarza, którego po każdym meczu można pochwalić za coś ekstra. Jeśli test oka podeprzemy statystykami, wrażenie się potwierdza, choć nawet bez nich da się określić, ile dany bramkarz daje swojemu zespołowi, jak jest dobry, ile popełnia błędów. W każdej z tych kwestii Abramowicz ma coś pozytywnego na swoją obronę, a przed meczem z Wartą – według Sofascore – golkiper „Miedzianki” mógł popisać się wynikiem w postaci 78% zatrzymanych strzałów. Gorszym w lidze tylko od Kovacevicia, a minimalnie lepszym od Ravasa. To naprawdę dobra średnia, biorąc pod uwagę fakt, że w Ekstraklasie znajdziemy przecież wiele drużyn ze szczelniejszą linią obrony, które częściej wyręczają swoich golkiperów.

Reklama

Niestety dla kibiców Miedzi dziś, nawet mimo niezłej roboty wykonywanej przez cały mecz, Abramowicz ten jeden raz dał się zaskoczyć Szczepańskiemu. Owszem, doceniamy kunszt zawodnika Warty, który zauważył odkryty róg przy sprytnym strzale z dystansu, jednak od bramkarza spodziewalibyśmy się lepszej reakcji w tym przypadku.

Lis też ma swoje za uszami

To samo można powiedzieć o Adrianie Lisie, który dosłownie dał się zadziurować Carolinie wyrzucającemu piłkę z autu. Było w tym trochę groteski i zamieszania, ale wpadło! Generalnie zatem obaj bramkarze mogą mieć do siebie jakieś pretensje, mamy tutaj remis, ot, idealnie w odniesieniu do końcowego wyniku, który jest absolutnie sprawiedliwy. Żadna z ekip nie zrobiła na tyle dużo, żeby wygrać.

Poszliśmy tropem bramkarzy, ale warto też wspomnieć o napastnikach. Tutaj dopiero mamy niemoc, szczególnie gdy zestawimy Adama Zrelaka z Angelo Henriquezem. Piłkarz Warty swoje pięć goli ma, to mu oddajmy, ale czeka na kolejnego od 385 minut. Jest źle, choć mogło być gorzej. Z kolei Angelo Henriquez chyba zapomniał, jak strzela się bramki, bo nie zaznał jej smaku aż od 591 minut. Okej, sporo się nastrzelał w zimowych sparingach, ale dla „Miedzianki” to nie byłaby dobra informacja, jeśli Chilijczyk w Turcji wystrzelał się na cały rok.

Mokry punktuje jak zespół ze środka tabeli, ale to za mało

I tak dochodzimy do punktu, nad którym Miedź musi mocno popracować. Warta ma spokojną sytuację, umacnia się w środku tabeli i może pozwolić sobie na słabsze punktowanie, ale nie Miedź. Beniaminek z Legnicy bez skuteczności w polu karnym może co najwyżej pomarzyć o utrzymaniu, bo na remisach nie zajedzie do bezpiecznej strefy. Coś trzeba wygrać, trochę bardziej zaryzykować.

Mimo że za kadencji trenera Mokrego wygląda to solidnie, bo w ośmiu meczach Miedź zdobyła 9 punktów (bilans bramkowy 9:9), sytuacja w tabeli nie pozwala kibicom w pełni cieszyć się tym dorobkiem. Powtórzymy: do utrzymania trzeba czegoś więcej, a składa się na to tragiczna większość rundy jesiennej. Ten minusowy handicap, który niezmiennie jest sporą kulą u nogi.

Reklama

Grzegorz Mokry jest jak ten budowniczy, który został wezwany alarmowo, trafił na miejsce chaotycznej budowy, żeby naprawić fundamenty i postawić nowy, solidny dom. Sęk w tym, że deadline’u nie da się przesunąć i wszystko musi być ukończone w dość krótkim czasie. To wyzwanie, które w programie telewizyjnym Katarzyny Dowbor zostałoby zapewne ładnie wyreżyserowane, ale „Nasz nowy dom” to przecież nie boiska Ekstraklasy.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: 

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

21 komentarzy

Loading...