Reklama

Potrzebujesz przełamania? Pogoń służy pomocą

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

11 lutego 2023, 23:22 • 4 min czytania 20 komentarzy

Jak mawia klasyk Zlatan Alomerović „siatkówkę grał”, ale robił to na tyle skutecznie, że został bohaterem Jagiellonii. Serb odbijał w zasadzie wszystko, co posłali w jego kierunku zawodnicy Pogoni. Do pola karnego gra gości mogła się podobać. Wszystko, co działo się później, jest trudne do wytłumaczenia. Szczecinianie wyglądali jak koszykarze NBA w „Kosmicznym meczu”, jakby ktoś zabrał im umiejętności. Po ponad czterech miesiącach Jaga w końcu wygrała ligowe spotkanie.

Potrzebujesz przełamania? Pogoń służy pomocą

Maciej Stolarczyk musiał dziś niesamowicie rzeźbić, żeby zmontować ofensywę swojego zespołu. Po kontuzji w pełni dyspozycji nie był Jesus Imaz, uraz leczy Marc Gual, Mateusz Kowalski strzela już dla juniorów Parmy, a kontrakt z Andrzejem Trubehą został rozwiązany (już związał się z Bruk-Betem). Jakby tego było mało tuż przed meczem niedyspozycję zgłosił Tomaš Přikryl. W efekcie na szpicy w podstawowym składzie Jagi wyszedł Juan Camara. To nominalny skrzydłowy lub maksymalnie ofensywny pomocnik, a z konieczności musiał grać (lub starał się to robić) w ataku.

Takich problemów nie miał trener Pogoni Jens Gustafsson, który poza pauzującym po czerwone kartce Kostasem Triantafyllopoulosem i kontuzjowanym Michałem Kucharczykiem, miał do swojej dyspozycji w zasadzie wszystkich zawodników, aspirujących do gry w wyjściowym składzie. Na Podlasiu zabrakło jeszcze najnowszego nabytku Pogoni Danijela Lončara (kupiony za ok. 400 tys. euro z NK Osijek), ale Chorwat z bośniackim paszportem podpisał umowę z klubem ledwie wczoraj. Inna sprawa, że pewnie prosto z samolotu i tak wyglądałby lepiej niż Benedikt Zech, ale o nim za chwilę.

Jagiellonia – Pogoń 2:0. „Kopiuj-wklej” mecz ze Śląskiem

Pogoń przez cały mecz przeważała. Miała więcej sytuacji, wymieniła więcej podań, częściej była przy piłce i oddała więcej celnych strzałów. Brzmi znajomo? Dla kibiców ze Szczecina na pewno. Tak samo było sześć dni temu ze Śląskiem. Wtedy skończyło się domową porażką 0:2. Teraz wynik jest taki sam tylko, że w delegacji. Grosicki, Kowalczyk, Wędrychowski, Almqvist, a później Zahović sami tylko wiedzą, jak nie strzelili chociażby jednego gola. Wszyscy nawet w najprostszych sytuacjach strzelali zazwyczaj w Alomerovicia. Ten bronił czasami nieporadnie, ślamazarnie, ale skutecznie. Odbijał piłki przed siebie i do boku, a jak już nie dawał rady, to wyręczali go koledzy z obrony.

Reklama

Jagiellonia – Pogoń 2:0. Znowu ławka pomogła

Ofensywni piłkarze Pogoni powinni wzorować się na Tomaszu Kupiszu i Jesusie Imazie. Obaj w całym meczu mieli dosłownie po jednej dobrej okazji i obie wykorzystali. Warto podkreślić, że oba trafienia padły przy udziale białostockich rezerwowych. Imaz wszedł na boisko za beznadziejnego Camarę, a przy pierwszej bramce z rożnego dogrywał inny człowiek z ławki, Bartłomiej Wdowik. To już trzecie spotkanie tej wiosny, w którym różnicę w Jadze robią zmiennicy. W Gliwicach strzelił Wojciech Łaski, a w Łodzi z Widzewem gola wykreowali Nene i Bartosz Bida (ostatecznie zaliczono samobója Kreuzrieglerowi).

Jagiellonia – Pogoń 2:0. Co się dzieje z Austriakiem?

Błędy przy obu golach gospodarzy popełnił dziś Benedikt Zech. Stoper Pogoni zalicza niesamowity zjazd. Albo źle pokryje, albo złamie linię. Tak się właśnie stało przy Słonecznej. To już kolejne takie spotkanie. Szczeciński zespół zajmuje obecnie mało zaszczytne miejsca lidera pośród najsłabiej broniących drużyn w Ekstraklasie. Defensywa Gustafssona dała sobie wbić już 32 bramki, czyli o jedną więcej niż w całym poprzednim sezonie, a mamy dopiero 20. kolejkę. Nie jest to tylko wina Zecha, bo Dante Stipica też jest cieniem samego siebie. Teraz wygląda to tak jakby pod wodzą szwedzkiego szkoleniowca szczecinianie nie tylko zapomnieli jak się strzela, ale również jak się broni. Całkiem „niezłe” osiągnięcie. Portowcy notują więc fatalne otwarcie wiosny. Tak trzeba nazwać zdobycie punktu w trzech spotkaniach.

Jagiellonia – Pogoń 2:0. Wygrana po 132 dniach

Z kolei Jaga wygrała pierwszy raz w lidze od 2 października ubiegłego roku i zwycięstwa 4:1 z Koroną (dokładnie 4 miesiące i 9 dni temu). Od tamtego momentu były po cztery remisy i porażki. Pewnie głosy nawołujące do zwolnienia trenera Stolarczyka nieco osłabną. Co innego w Szczecinie. Kibice Pogoni po meczu wołali pod swój sektor Gustafssona. Ten oczywiście nie podszedł w ich kierunku. Inna sprawa, że i tak niewiele by zrozumiał, bo naszego nie zna. Obecna Pogoń wygląda na drużynę bez wyrazu. Brakuje kogoś, kto będzie potrafił wykończyć akcje. Dziś brak egzekutora był bardzo widoczny. Ciekawe jak duży kredyt zaufania będą miały władze Pogoni do Szweda. Na razie „pudło” odjechało na sześć oczek. Gdyby tylko w piłce nożnej wystawiano noty i przyznawano punkty za styl, to pewnie coś Portowcy powoli ciułaliby. Niestety, trzeba strzelać i bronić, a z tym brązowi medaliści poprzedniego sezonu mają ogromny problem. Efekty artystyczne niczego w futbolu nie dają. Szczecinianie wyglądają jak koszykarze NBA w „Kosmicznym meczu”. Jakby ktoś zabrał im umiejętności. Na kinowych ekranach nie trwało to jednak permanentnie.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Reklama

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

20 komentarzy

Loading...