Reklama

Trela: Kariera z Football Managera. Jak nałogowy gracz został najmłodszym trenerem lig top 5

Michał Trela

Autor:Michał Trela

29 stycznia 2023, 09:23 • 6 min czytania 19 komentarzy

Will Still spełnił marzenie każdego, kto przez Football Managera przegrywa życie: wirtualną rozgrywkę przeniósł do realnego świata. Ma 30 lat, jest najmłodszym trenerem w pięciu czołowych ligach świata, jeszcze nie przegrał meczu i właśnie szykuje się do starcia z Paris Saint-Germain.

Trela: Kariera z Football Managera. Jak nałogowy gracz został najmłodszym trenerem lig top 5

Szlabany, groźby i prośby nie pomagały. „Powtarzało się wiele wieczorów, gdy patrzyłem na zegarek i była 22.00. Mówiłem sobie: dobra, jeszcze chwilę pogram. I nagle robiła się czwarta rano”. Zna to każdy, kto miał kiedyś styczność z którymś wcieleniem gry Football Manager. Przepastna baza danych, przerażająco realistyczna rozgrywka, konieczność szczegółowego ustawienia każdego z aspektów funkcjonowania klubu, od skautingu, przez treningi i taktykę, po rozmowy indywidualne z zawodnikami. Możliwość rozgrywania sezonu za sezonem praktycznie w nieskończoność. To wciąga. Will Still pierwszy raz z serią zetknął się w 2001 roku, jako dziewięciolatek. Kilka lat później, widząc, że niewinna rozrywka zmienia się w nałóg, jego rodzice nie na żarty martwili się, że ich syn przegrywa życie.

ZATRZYMAĆ GWIAZDOZBIÓR

Ostatnie lata przyniosły kilka wdzięcznych medialnie historii o ludziach, którzy dostali pracę w prawdziwej piłce, bo dobrze radzili sobie w Football Managerze. Albo, ubiegając się o stanowisko w danym klubie, wpisywali do życiorysu, że w wirtualnym życiu wygrali z nim Ligę Mistrzów. Ale zwykle takie rzeczy działy się na peryferiach futbolu. A historia 30-letniego Anglika wychowanego w Belgii pisze się w samym środku czołowej ligi świata, w klubie, który grał w finałach Pucharu Mistrzów z Realem Madryt i który w najbliższy weekend spróbuje zatrzymać Paris Saint-Germain. Tym razem trzeba będzie przygotować taktykę, która zadziała przeciwko Leo Messiemu, Neymarowi czy Kylianowi Mbappe we własnych osobach.

KARA ZA BRAK LICENCJI

Reklama

Stillowi już raz się udało. W październiku, na kilka dni przed trzydziestymi urodzinami, stał przy linii bocznej, dyrygując ekipą Stade Reims w meczu z paryskim gwiazdozbiorem. Odniósł sukces, bo jego zawodnikom udało się wywalczyć bezbramkowy remis. Aż do styczniowej porażki z Lens był to jedyny mecz w sezonie, w którym ekipa Christophera Galtiera nie strzeliła gola. Wówczas Anglik był jedynie zastępcą swojego niedysponowanego szefa. Ale kilka dni później został jego następcą. Ekipa z północy Francji zwolniła Oscara Garcię, a zagrożony spadkiem zespół tymczasowo powierzono jego młodemu asystentowi. Od tego czasu Reims nie przegrało ani jednego meczu i trudno o nim powiedzieć, by wciąż realnie musiało się obawiać spadku z Ligue 1. Najmłodszemu aktualnie trenerowi w ligach top 5 usunięto już sprzed nazwiska człon „tymczasowy”. Przynajmniej do końca sezonu jego szefowie są gotowi płacić 25 tysięcy euro kary za każdy mecz, w którym Still prowadzi ich zespół, bo ich trener nie ma jeszcze licencji UEFA Pro. „Umówiliśmy się, że dopóki wygrywam, będą w ten sposób inwestować w mój rozwój” – śmiał się w rozmowie z „Daily Mail”.

ZAKOCHANY W FOOTBALL MANAGERZE

Jego rodzice wyemigrowali z Wielkiej Brytanii do Belgii jeszcze przed jego narodzinami. Całą piłkarską edukację przeszedł więc w kraju urodzenia. Był defensywnym pomocnikiem, który nigdy nie wyściubił nosa ponad amatorski poziom. Zwierzał się, że był niesamowicie wolny i przebiegnięcie stu metrów zajmowało mu „dziesięć dni”. Nigdy się jednak nie zatrzymywał. Ciągle biegał, nie unikał fizycznych starć, starał się, by rywalom było wyjątkowo nieprzyjemnie grać przeciwko niemu. – Poza boiskiem taki nie jestem, ale mama zawsze wstydziła się, gdy oglądała mnie w grze – opowiadał. Bardzo szybko uświadomił sobie, że na boisku kariery nie zrobi. A godziny spędzone przy Football Managerze pozwoliły mu odkryć, że to, co naprawdę chciałby robić w życiu, to zostać trenerem piłkarskim.

NAJMŁODSZY SZKOLENIOWIEC W BELGII

Pierwszą styczność z tym fachem miał podczas szkolnych praktyk, gdy jako 19-latek był asystentem w drużynie 14-latków w jednej ze szkół w Preston. Po powrocie do Belgii zaczął wydzwaniać do tamtejszych klubów, poszukując kogoś, kto da mu szansę. Sint-Truiden zgodziło się, by bez żadnego wynagrodzenia przeprowadzał dla nich wideoanalizy. Pozwoliło mu to wejść do piłkarskiego świata. Trener Yannick Ferreira docenił jego pracę i wziął ze sobą do Standardu Liege. A później to samo stanowisko obsadzał w II-ligowym, ale posiadającym bogate tradycje Lierse. To tam zaczął zbliżać się do boiska. W 2017 roku, gdy miał 24 lata, awansowano go na asystenta trenera, a wkrótce na tymczasowego szkoleniowca. W ciągu dwóch miesięcy wygrał siedem z ośmiu prowadzonych meczów, ale klub wkrótce potem i tak ogłosił bankructwo. Młody trener znów musiał wrócić do drugiego szeregu. W drugoligowym Beerschot był asystentem przez trzy lata i świętował awans do najwyższej ligi. A na początku 2021 roku, gdy mianowano go pierwszym trenerem, w wieku 27 lat został najmłodszym szkoleniowcem w historii ligi belgijskiej.

ZAPROSZENIE DO FRANCJI

Reklama

Najpóźniej wtedy stał się gwiazdą w branżowym lokalnym światku. Doprowadził zespół do bezpiecznego środka tabeli i zaczął otrzymywać ciekawsze oferty. Anderlecht proponował mu, by został asystentem Vincenta Kompany’ego. Reims, położone tylko 40 minut drogi od belgijskiej granicy, zaproponowało mu już w 2021 roku posadę asystenta Garcii. Musiał ją jednak szybko porzucić, gdy okazało się, że jego licencja trenerska obowiązywała tylko w Belgii. Na krótko wrócił więc do kraju, pomagając w prowadzeniu Standardu Liege i w międzyczasie uzupełniając wykształcenie, by w połowie zeszłego roku wrócić do Reims już w roli pełnoprawnego asystenta pierwszego trenera. Tego, którego trzy miesiące później zastąpił.

PŁASKA HIERARCHIA

Still porzucił preferowaną przez poprzednika grę trójką stoperów i przeszedł na ustawienie 4-2-3-1. Dokonał korekt personalnych i wykorzystał dobrą znajomość belgijskiego rynku. Ale przede odmienił atmosferę pracy. W wywiadach podkreślał, że obecne pokolenie zawodników chce czerpać z futbolu przyjemność. Pragnie robić na co dzień coś fajnego, a on im w tym jedynie pomaga. Każe do siebie mówić „Will”, a nie „panie trenerze”. Daje drużynie swobodę i wspiera jej kreatywność w rozwiązywaniu boiskowych problemów. – Dobrze rozumiem zawodników. Słuchają muzyki, której ja też słucham, rozmawiają o rzeczach, które też oglądałem w telewizji albo robiłem z kumplami. Nie ma między nami przepaści – podkreśla.

NAJMŁODSZY ZESPÓŁ WE FRANCJI

Według danych CIES Football Observatory Still wystawia najmłodszy zespół w lidze, o średniej wieku piłkarzy przebywających na boisku wynoszącej jedynie 25 lat (tyle, ile AS Monaco). Jako pierwszy trener jeszcze nie przegrał. Prowadził zespół do sześciu zwycięstw — w tym dwóch w pucharze przeciwko drużynom z niższych lig — oraz do sześciu remisów. Stawia na grę pressingiem i zachęca zawodników do zachowań proaktywnych. W Football Managera już nie gra, ale dopiero teraz uświadamia sobie stopień jego realizmu. – To szalone, jak wiele rzeczy się z nim pokrywa w rzeczywistym świecie – twierdzi. Przetestował to już zresztą w Sint-Truiden. Dostawszy tam pracę, zaczął grać tym klubem, korzystając z przepastnej bazy zawodników do podpowiadania rozwiązań skautingowych.

BRAT W EKSTRAKLASIE BELGIJSKIEJ

Sam najczęściej prowadził w grze West Ham United. To samo za ścianą robił jego dwa lata starszy brat. – Jest zupełnie inny. Wszystko u niego jest poukładane, ma swoją strukturę, podczas gdy u mnie dzieje się spontanicznie. Gdybyś wszedł do jego domu, myślałbyś, że jesteś w jakimś muzeum – wyjaśniał jednemu z przepytujących go dziennikarzy. W jednym Edward Still jest jednak do młodszego brata bardzo podobny. On też podczas gry w FM-a uświadomił sobie, że właśnie to chce robić w życiu. Dziś jest trenerem KAS Eupen w najwyższej lidze belgijskiej. Dopiero dziś ich rodzice widzą, że synowie nie przegrywali przed komputerem życia, tylko pilnie przygotowywali się do przyszłej pracy.

Czytaj więcej o trendach w piłce nożnej:

Fot. Newspix

Patrzy podejrzliwie na ludzi, którzy mówią, że futbol to prosta gra, bo sam najbardziej lubi jej złożoność. Perspektywę emocjonalną, społeczną, strategiczną, biznesową, czy ludzką. Zajmując się dyscypliną, która ma tyle warstw i daje tak wiele narzędzi opowiadania o świecie, cierpi raczej na nadmiar tematów, a nie ich brak. Próbuje patrzeć na futbol z analitycznego dystansu. Unika emocjonalnych sądów, stara się zawsze widzieć szerszą perspektywę. Sam się sobie dziwi, bo tych cech nabywa tylko, gdy siada do pisania. Od zawsze słyszał, że ludzie nie chcą już czytać dłuższych i pogłębionych tekstów. Mimo to starał się je pisać. A później zwykle okazywało się, że ktoś jednak je czytał. Rzadko pisze teksty krótsze niż 10 tysięcy znaków, choć wyznaje zasadę, że backspace to najlepszy środek stylistyczny. Na co dzień komentuje Ekstraklasę w CANAL+SPORT.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Antoni Figlewicz
1
Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Komentarze

19 komentarzy

Loading...