Ciężko było spodziewać się innego rozstrzygnięcia tego meczu. W końcu drużyna San Antonio Spurs, która zajmuje przedostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej, grała na terenie jednej z najmocniejszych ekip tego sezonu w NBA – Brooklyn Nets. Do żadnej sensacji nie doszło – Jeremy Sochan i spółka ulegli zespołowi gospodarzy 103:139.
Netsów do triumfu poprowadził duet Kyrie Irving-Kevin Durant, który łącznie zdobył 52 punkty w meczu. Dodatkowo Durant zapisał na swoim koncie 11 asyst. Opór gwiazdom Netsów starał się dać Keldon Johnson, autor 22 oczek dla zespołu prowadzonego przez Gregga Popovicha. Jednak jego starania na niewiele się zdały przy słabszej postawie reszty kolegów z drużyny.
Ostatnie trzy spotkania w wykonaniu Sochana pokazały, że po niedawnej kontuzji Polaka nie ma już śladu. Każde z nich Jeremy kończył z dorobkiem powyżej dziesięciu oczek. Szczególnie dobrze wypadł w tym ostatnim, które Ostrogi przegrały z Dallas Mavericks 125:126. Głównym aktorem widowiska był wówczas Luka Doncić, który zaliczył kolejny kosmiczny występ i rzucił aż 51 punktów. Ale 20 oczek Sochana również mogło zrobić wrażenie na kibicach – w końcu mówimy o pierwszoroczniaku.
Tym sposobem przechodzimy do odpowiedzi na pytanie – jak dziś zagrał Sochan? A brzmi ona – słabiutko. Polak spędził na parkiecie 22 minuty, które przełożyły się na zaledwie 5 punktów, 3 zbiórki i 1 asystę.
.@MalakiBranham ➡️ @JeremySochan 👏 pic.twitter.com/CxCsxrAPrm
— San Antonio Spurs (@spurs) January 3, 2023
Nie żeby taki występ Polaka był powodem do bicia na alarm. Naprzeciw niego stanęła ekipa, która wcześniej wygrała 11 spotkań z rzędu i posiada aspiracje sięgające nawet dalej niż tylko awans do fazy play off. I jak wspomnieliśmy, Sochan to rookie. W jego przypadku na uwagę zasługuje fakt, że w prawie każdym spotkaniu spędza na parkiecie ponad 20 minut. Trener Popovich widzi w nim potencjał i darzy sporym zaufaniem. Jedno gorsze spotkanie na tle świetnej ekipy niczego w tej kwestii nie zmieni.
Fot. San Antonio Spurs / NBA Entertaiment