Jest cały zalany we łzach, kiedy wytacza się z trybuny jakieś trzydzieści minut po tym jak Leo Messi ucałował puchar świata. Wytacza się to odpowiednie słowo, choć jeśli jest pijany, to jedynie wrażeniami. Idzie bezwiednie, a na jego twarzy malują się wszelkie emocje. Niedowierzanie. Szok. Spełnienie. Przekonanie, że warto było poświęcić tak dużo, by przeżyć coś, na co czekało się całe życie.

O takich jak on – kochających mundial bardziej niż własne życie – do tej pory tylko mi opowiadali. – Zostawiłem wszystko, aby tu przylecieć. Pracę, dziewczynę… Sprzedałem auto. Zobaczyć Messiego całującego puchar… – opowiada ocierając uprzednio łzy z oczu. Jeszcze nie myśli o tym, co będzie, gdy wróci do Argentyny. Czy szef okaże się wyrozumiałym kibicem i jak długo będzie musiał zbierać na kolejny samochód. To nie ma znaczenia. Za przeżycie tych emocji mógłby zapłacić każdą cenę.
By potem stwierdzić: było warto.
Jego koleżanka, idąca obok, tylko chowa twarz w dłoniach. Nie chce rozmawiać. Nie jest w stanie wydusić z siebie ani słowa. Siada pod murkiem, wyglądając, jakby przeżyła właśnie okropną tragedię. Łzy lecą jej ciurkiem. Jak wielu innych Argentyńczyków, miała już dość opowieści o Maradonie, meksykańskim turnieju w 1986 roku, ponad stutysięcznych widowniach na Estadio Azteca. Nie dlatego, że są boomerskie. Po prostu nie czuła się ich częścią. Jeszcze nie było jej na świecie, gdy Argentyna sięgała po „drugą gwiazdkę”. Potrzebowała swojej historii. Dostała ją.
– Nie żałujesz? – pytam zalanego łzami chłopaka, bez samochodu, bez pracy, bez dziewczyny. – Nieeee – odruchowo kręci głową, sprawiając wrażenie pewnego swojej odpowiedzi. – To najszczęśliwszy moment mojego życia. Nie ma nic lepszego. To dla mnie wszystko.
Rozmawiając z nim dochodzę do wniosku, że my – Polacy, Europejczycy – nie jesteśmy w stanie zrozumieć takich jak on. Piłka to nasze wielkie hobby, pasja wypełniająca dnie i noce, najistotniejsza z nieważnych rzeczy. Skakalibyśmy z radości, gdyby Polska zaszła daleko na mistrzostwach. Ale czy taki sukces zmieniłby życie zwykłego kibica? Raczej nie. Jeśli usłyszelibyście wtedy o kimś, kto sprzedałby swój samochód, by pojechać oglądać Lewandowskiego i spółkę na katarskich stadionach, pomyślelibyście zapewne, że postradał zmysły. A on – Argentyńczyk, z którym rozmawiam – nigdy tak o sobie nie pomyśli. – To najszczęśliwszy moment mojego życia – przypominam sobie te słowa i mam pewność, że nie ma w nich ani krzty blefu.
Nikt nie raduje się tak pięknie, jak Argentyna. Nikt nie wymyślił piękniejszej kibicowskiej pieśni niż „Muchachos”. Ogrom radości po finale był tak duży, że…
Nie, nie potrafię tego opisać słowami.
Nie wiem, jak opisać to szczęście wypisane na twarzach. Ten fanatyzm w oczach. To szaleństwo.
Odsyłam was do vloga, w którym to wszystko nagrałem. To vlog o radości.
A ja wiem jedno – dobrze się stało, że to Argentyna wygrała mistrzostwo.
I jestem o krok od postulatu, by wygrywała je co cztery lata.
– Jestem prostym człowiekiem, dla mnie im więcej flag, tym większe wsparcie.
No dobra, bez kultowego „jestem prostym człowiekiem”, ale ów kibic serio tak powiedział – im więcej flag, tym będzie lepiej.
Porzuciłem rodzinę? Wyczuwam lekkie kłamstewko, niemniej w przypadku Argentyńczyków byłoby to możliwe.
***
Jeśli finały mają tak wyglądać, jestem też o krok od postulatu, by mundial rozgrywać częściej.
Można wymyślać Ligi Narodów, rozszerzać Klubowe Mistrzostwa Świata, napychać kalendarz jeszcze większą Ligą Mistrzów, jeszcze następną Ligą Konferencji.
Ale czy coś jest w stanie pobić mundial?
Nie.
Zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z tak dobrym turniejem. Rozmawialiśmy ostatnio w Kanale Sportowym o tym, czy to najlepszy mundial spośród tych, które pamiętamy (w moim przypadku – od 2002 roku). Pomyślałem sobie, że raczej tak, ale miałbym pewność dopiero w momencie, gdyby w finale wydarzyło się coś legendarnego. Takie 7:1, jak w półfinałowym meczu w Brazylii. Albo powtórka starcia Argentyny z Francją z Rosji. No i wydarzyło się. Jak dla mnie, ten finał przebił oba te wydarzenia.
Bo choć 7:1 było spektakularne, wielkie, symboliczne, to nie miało w sobie dramaturgii.
Spotkanie 1/8, nawet najbardziej cudowne, nie może się równać z finałem.
A tu było wszystko. Rewelacyjne wymiany podań Argentyny, kapitalny powrót Francuzów, błysk Mbappe, wielki mecz Messiego, wielki turniej Messiego, zwieńczenie jego wielkiej kariery. Ale i dwa cholernie istotne polskie wątki. Pożegnanie z mundialem Dariusza Szpakowskiego (czego nie słyszałem, a więc się nie wypowiem) oraz znakomite zawody Szymona Marciniaka (o czym za chwilę).
Jestem zdania, że ten mecz był potrzebny piłce nożnej jako takiej. Dzięki temu, że Messi sięgnął po mistrzostwo świata, a rok wcześniej po Copa America, już się nie da polemizować z tym, kto jest najlepszym piłkarzem w historii futbolu. Wcześniej przeciwnicy kandydatury Argentyńczyka mogli sięgać po koronny argument: ale nie wygrał nic z reprezentacją!
Messi najlepszy w dziejach.
Ostatecznie i definitywnie.
***
„Jeden miesiąc w Katarze, widziałem wszystkie mecze Argentyny, potrzebuję biletu, by spełnić swoje marzenie”, ma napisane na kawałku kartonu jeden z argentyńskich kibiców, który stoi w widocznym miejscu przy wyjściu ze stacji metra. Oddałby wiele, by też przeżyć te emocje. Ale niewiele ma. Po prostu kończą mu się pieniądze. – Dwa tysiące dolarów – rzucił do niego jeden z koników, co na dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem jest niezwykle okazyjną ceną. Nie jest w stanie wyłożyć takiej sumy. Już na poprzednie wejściówki wydał grube dolary. Teraz czeka na gest. Na pomoc. Na litość.
Nie wiem, czy ostatecznie wszedł na stadion. Pewnie nie – bo niby czemu ktoś miałby się nad nim litować, skoro za cenę jednego biletu można odkupić któryś z samochodów, jakie argentyńscy kibice wstawili do komisów w Buenos Aires. Jeszcze kilka dni temu, chwilę przed półfinałami, ceny biletów na ten mecz u koników rozpoczynały się od pięciu tysięcy dolarów. I to w sytuacji, gdy niewiadomo było, kto w tym finale zagra. – Kup teraz, bo jeśli do finału awansuje Argentyna, ceny na pewno skoczą – kusili kibiców, przewidując, że najtańsze wejściówki osiągną na czarnym rynku poziom sześciu, siedmiu, ośmiu tysięcy dolarów.
A jednak ich ceny zamiast rosnąć – spadały. Nawet argentyński fanatyzm nie uciągnął tak dużych sum, chociaż gdyby było wiadomo przed meczem, co się wydarzy na stadionie Lusajl, znalazłoby się więcej osób skłonnych zapłacić każdą cenę. Dwa dni do meczu? Cztery tysiące. Dzień do meczu? Jeśli się dobrze zakręciłeś, wyrwałeś za 3,5 tysiące. W dniu finału rozpoczęła się wyprzedaż. Dwa tysiące dolarów to nie tylko okazyjna cena dla chłopaka, który trzymał w ręku ckliwy transparent. Wiele osób mogło stargować do tej kwoty, choć byli i tacy, którzy przyjmowali wejściówki od koników bez większych negocjacji, co jest typowe dla tego typu meczów. Klientela jest na nich dość specyficzna.
Finał był moim 26. meczem na tych mistrzostwach. Pod stadionem działo się tak niewiele, jak… na żadnym innym meczu w Katarze. Powody są dwa. Po pierwsze – wspomniana klientela. Na stadionie było wiele postronnych osób, jak zawsze w przypadku tego typu wydarzeń. Nie wierzcie tym, którzy mówią, że Argentyńczycy zajęli 82 tysięcy krzesełek. Było ich dużo, bardzo dużo, ale nie aż tak dużo. Po drugie – policjanci byli wyjątkowo zmobilizowani i kierowali kibiców od razu do bramek wejściowych. Stanie pod stadionem? Śpiewy? Zbiegowiska? Innym razem, idźcie na mecz.
Znacznie bardziej niż pod stadionem, atmosferę dużego (za dużego…) święta poczułem w metrze. Stacja Msheireb, czyli miejsce, w którym przecinają się wszystkie trzy linie metra. Przy czerwonej linii, prowadzącej prosto na Lusajl, zawalony ludźmi jest peron, schody, wejście i spora przestrzeń przed wejściem. Wygląda to jak solidna godzina czekania, aż uda się dopchać do pociągu. W tłoku, pocie i bezdechu.
Idę więc na peron obok, by ruszyć w przeciwległym kierunku, oddalić się o jedną stację, ale dzięki temu wejść do pociągu omijając tłum. Plan się powiódł, wszedłem do wagonu obłożonego tak w dziewięćdziesięciu procentach. Gdy otwarły się drzwi na stacji Msheireb, pojazd zaczął zalewać tłum, który nie jest w stanie nad sobą zapanować, bo jest pchany przez ludzi z peronu, którzy są pchani przez ludzi ze schodów, którzy są pchani przez ludzi z wejścia. Leci w tej ludzkiej masie bez żadnej kontroli.
Po drugiej ludzie, którzy krzyczą, żeby nikt już nie taranował drzwi, próbujący zatamować tę wlewającą się falę swoimi ciałami. Kobity, które wrzeszczą. Pałętające się pod nogami dzieci, które płaczą.
Nieludzki ścisk, w którym jechało się przez dwie stacje. Duża część grupy wyszła na stacji Corniche, gdzie mieści się strefa kibica, dzięki czemu można było jechać do końca w spokoju (we względnym spokoju, bo na przykład para Koreańczyków kilka razy próbowała wysiąść, lecz jej się nie udało przepchać i musiała dojechać do końcowej stacji). Na Lusajlu zawsze był na tych mistrzostwach komplet, ale nigdy w dniu meczu nie kierowało się tam tyle osób. Jedni, by po prostu spędzić ten czas pod stadionem. Drudzy na strefę kibica. Trzeci jeszcze gdzieś indziej, w stronę centrum, by świętować Dzień Narodowy Kataru. Tak, wczoraj miało jeszcze miejsce najważniejsze święto państwowe organizatora mistrzostw.
Wiem, że brzmi to jak przesada. Ale jeśli kiedyś wyobrażałem sobie, jak wyglądają chwile przed tragedią spowodowaną zbyt dużą liczbą ludzi w jednym miejscu, to widziałem przed oczami mniej więcej coś takiego.
Ale na szczęście nic się nie wydarzyło.
– Say hello to my wife! – krzyknął pod koniec jazdy Argentyńczyk, chcąc rozgonić gęstą (dosłownie atmosferę).
Cały wagon sprezentował wielki hałas kobiecie, która została w Argentynie.
Po wyjściu z metra dalej szło się w tłoku i ogromym zaduchu, a podłoga… kleiła się jak nie przymierzając w Ulubionej. Nie od rozlanych drinków, a od ludzkiego potu.
***
Utarło się, że jeśli sędzia jest widoczny podczas meczu, oznacza to, że źle sędziuje. Szymon Marciniak był niezwykle widoczny. A mimo to posędziował świetnie.
Niezwykle trudne zawody dostał do prowadzenia polski arbiter. Wszystkie jego decyzje zostały już omówione, przemielone, przeanalizowane, więc nie będę robił tego raz jeszcze. Co rzucało się w oczy z perspektywy trybun? Przede wszystkim ta szybkość decyzji. Błyskawiczna. Ułamkosekundowa. Marciniak nie dawał sobie nawet żadnego czasu na zastanowienie się – a mógłby. On po prostu
I nieważne, czy mowa o zwykłej sytuacji w środku pola, czy niezwykle trudnej do wychwycenia symulce Thurama.
On widział wszystko.
Lepiej niż technologia.
A do tego znakomicie zarządzał tym spotkaniem. Szybko przypomniałem sobie o meczu o trzecie miejsce, w którym katarski sędzia – już abstrahując od potwornego babola – dawał sobie wchodzić na głowę. Marciniak? Druga minuta, faul de Paula, zdecydowanie podbiega, coś tłumaczy w żołnierski sposób. Wysyła sygnał: panowie, ja tu rządzę. Takich scenek – gdy polski arbiter pokazywał pewność siebie, budując swój autorytet – była masa. Thuram został od razu wyjaśniony po symulce. Gdy Otamendi pobiegł z mocnymi pretensjami, po dwóch sekundach spostrzegł, że nic nie ugra. I tak dalej, i tak dalej.
Ale wiecie, co najbardziej zapamiętam?
Radość. Uśmiech. Może nie taki, jak u Argentyńczyków, ale jednak. Marciniak celebrował moment. Stres zostawił gdzieś w Płocku. Przed dogrywką żartował sobie z Llorisem. Pocieszał Mbappe, jakby był jego dobrym kumplem (może jest?). Sprzedał gest pod tytułem „koniec gadania”, który stał się wiralem. Nie miało się poczucia, że ten gość znalazł się tam przypadkowo – jak ten Katarczyk. Wręcz przeciwnie. To on czuł się na boisku najlepiej. A finał mistrzostw świata wyglądał jak jego naturalne środowisko. Jak moment, którym się napawa, który celebruje.
I pomyśleć, że za chwilę wróci gwizdać w lidze, gdzie będzie „kurwą, która nie biegnie do VAR-u”.
Gdzie z pretensjami ruszy na niego potężny Sasza Balić.
Gdzie Artur Jędrzejczyk będzie próbował zrobić z niego durnia, gdy pokaże oczywisty faul.
Nie piszę tego z pozycji pana marudy, niszczyciela dobrej zabawy. Chcę w ten sposób jeszcze bardziej docenić sukces Szymona Marciniaka. Dojść do finału mistrzostw świata z takiej piłkarskiej pipidówy…
To się nie mieści w głowie.
***
Ten finał był niemalże bezbłędny. Wszystko wypadło idealnie, jak w srogo przekoloryzowanym scenariuszu. Jeśli miałbym się do czegoś doczepić to… po jaką cholerę nałożono Messiemu tę pelerynę?
Sam emir Kataru fajnie pracował na swój wizerunek. Wystarczyło, że się pojawił, a stadion nagle zaczął przestać gwizdać na Gianniego Infantino, co pokazuje skalę uwielbienia, jakim się cieszy. Ogrzał się w cieple gwiazd, z którymi zbijał piątki jak najlepsi kumple z liceum. Sprawiał wrażenie wesołego, trochę rubasznego wuja, z którym to pożartujesz, wypijesz karak, siądziesz w namiocie beduinów, pogadasz, jak najlepiej przewiązać na głowie chustę.
Tylko ta peleryna. A w zasadzie to biszt, czyli typowy, tradycyjny, katarski ubiór.
Gdy Tamim bin Hamad Al Than zaczął nakładać na niego tę pelerynę, Messi zgłupiał. Nie wiedział, co począć. Panowie raczej nie dogadywali tego gestu. Z jednej strony – co to w ogóle oznacza? Z drugiej – nie wypada nie włożyć, bo może to obraza.
Przemęczył się więc Argentyńczyk.
Ale czy to zepsuło mu ten wieczór?
Dajcie spokój. Wielki mecz. Wielka sprawa. Wielkie przeżycie.
REPORTAŻE Z KATARU
- Nie wierzymy w hidżab. O piekle irańskich kobiet
- Dzień wielkich miłości. Do Rosji, Ronaldo i praw człowieka
- Japończycy i sprzątanie stadionu. „Taką mamy kulturę”
- Schowani czy docenieni? Robotnicza strefa kibica
- Airport? This way! Jak odpadła Brazylia
- Piotr Słonka: – Organizacja mundialu? Po obejrzeniu 34 meczów z trybun oceniam ją na szóstkę!
- Messi jest większy niż inflacja
- Tu na razie jest ściernisko, ale będzie finał mistrzostw. Gdzie zostanie rozegrany finał mundialu?
Fot. Jakub Białek
Bardzo Podobal nam sie ten Mundial.Ogladalismy prawie kazdy mecz z tata.Oprocz meczy Polski bo Tata byl na tych meczach bardzo pijany ;( Jest Jakis Chlopak z Wrocka ?
Obciągnę kutasa!!! Promocyjna cena – place 150zl. Możliwość trójkąta – ja, ty i mója matka – place 500. Kontakt na priv
Podjade do wrocka
oj bedzie w kakało
Czy Twoja mama moze mi wylizac odbyt? I wsadzac swój jezyk do mojej kiszki stolcowej? Podczas gdy Ty bedziesz mi obciagal kutasa,tylko delikatnie, bez haratania zebami
Nie Meczy , a Meczów proszę pani
Nie wpierdalaj się. Gosia, dużego ma tata? Jak się upije, ma erekcję? Konkrety prosze
Dzień dobry. Co by ten Chlopak miał robić?
Czego tu nie rozumieć? Zakładam że Brazylijczycy tak samo by się cieszyli, 20 lat nic nie wygrali na MŚ
Brazylijczycy w kibicowaniu nie mają podejścia do Argentyny. Może dlatego że więcej sukcesów ich zblazowało, może dlatego że są bardzo przywiązani do barw klubowych a te narodowe to tak sobie (i jest coraz gorzej – kraj się mega podzielił ostatnimi czasy). Natomiast już Meksykanie czy Kolumbijczycy – ta sama liga.
Oj, nie, dla nich futbol to samba.. zabawa, impreza. Dla Argentynczyków to smiertelnie powazna sprawa.
jedynej rzeczy, której nie rozumiem, to wchodzenie w dupę tym latynoskim pajacom. zrozumiem wazelinę do Messiego (z trudem), zrozumiem nawet do Scaloniego. ale nie rozumiem wjazdu w dupala tym jaskiniowcom, traktowania ich kibicowania jako lepszego i bardziej kompletnego od kibiców z innych stron świata.
No, oni mają właśnie największe bydło na trybunach xd
A tu sie zgodze. Typowy argentyński kibic to jednak prymityw.
Gdzie tam widziales prynitywow na trybunach?
Ale pierdolenie, bol dupska niesamowity.. Człowieku byłem na bardzo wielu meczach Polski i takich prymitywów to dopiero nie widziałeś, nie wspominając o braku zgrania przy dopingu, kończąc na prymitywnych grajkach
Zobacz sobie na You Tube jak kibicuje sie w Argentynie Boca Juniors, czy klub obecnego papieza. Tam jest doping przez 90 minut. Jedna z druzyn sprowadzila na trybuny otwarta,…. trumne ze zmarlym kibicem bo tak kochal swoja druzyne i chcial zobaczyc ten mecz ale umarl dzien wczesniej.
wciąż nie widzę powodów, żeby odpierdalanie specyficznych akcji i śmiertelnie poważnie oddanie piłce było w czymkolwiek „lepsze”, a taki wydźwięk ma ten wysryw białka.
Zrozumiem.Marciniak był wczoraj przewspaniały ,był równy Messiemu ,absolutnie najlepszemu piłkarzowi wszechczasów(nie potrzebowałem do tego wczorajszego lauru ,a Maradonę i prawie wszystkich wielkich pamiętam )Kibicuję zawsze najpierw Polsce od1974,Argentynie od 1978 roku- oni są na przestrzeni lat najlepsi ,choć nie zawsze pomimo wygrywanych tytułów uznawałem ich za najładniej grajacą ekipę,np 86 byli trochę siermiężni,za to 1978 rok absolutnie najlepsi i piękni.Na tym turnieju wygrywają kiedy trzeba,ale za tych kibiców i lata upokorzeń to im siętytuł zwyczajnie należał.Kocham dryblerów,więc moi idole przez lata mojej pasji- nazywali się-Rene Houseman,Claudio Caniggia,Lionel Messi.Maradona był wielki ,ale w klubie niewiele ugrał,dlatego Messi był u mnie od dawna nr1.
Nie są wcale najlepsi. Na przestrzeni lat mieli wysokiej klasy piłkarzy ale nie tworzyli zespołu. Teraz nieco słabsza generacja ale potrafiąca stworzyć kolektyw + długowieczny Messi i jest puchar.
Kiwacze decydują,że od zawsze lepsi od Brazylii .Ja i mój św,pamieci ojciec uwielbiamy kiwaczy .W Polsce Stasiu Terlecki i Jacek Ziober dla mnie ,dla taty był jeszcze Lentner,za granicą Giggs i Waddle.
„Jeśli finały mają tak wyglądać to jestem o krok od postulatu by rozgrywać go częściej”
Tu bym polemizował. Cała magia mundialu polega na tym że jest właśnie rozgrywany raz na 4 lata. Dodatkowo sprzyjającym niewątpliwie czynnikiem był fakt że mundial w tym roku był rozgrywany w szczycie sezonu więc większość drużyn była w optymalnej formie stąd też i mecze były zacięte i ciekawe. Mało było typowego męczenia buły – jakie na pewno by było gdyby mundial był po sezonie.
Granie mundialu częściej, rozszerzanie go na 48 drużyn- to decyzję absurdalne. Można się boczyć na ruskich i turbany ale zobaczycie- za ileś lat stwierdzicie że to były ostatnie w miarę normalne mistrzostwa świata na poziomie. Zaoraja tą imprezę jak zaorali euro (rozszerzając do 24 drużyn).
W przypadku repry Polski to było mimo to męczenie buły
Bo mielismy Mistrza Czesia- inni mieli trenerow
„I pomyśleć, że za chwilę wróci gwizdać w lidze, gdzie będzie „kurwą, która nie biegnie do VAR-u”.
No niestety Marciniak naodpierdalał błędów przez swoją arogancję w Rosji to się smród ciągnął potem.
drukuje mecze wiec dla normalnych fanow pilki jest kurwa. A fakt, ze nie wydrukowal 2 meczy w katarze tego nie zmienia. Widocznie zaplacili mu za normalnie sedziowanie a nie konkretny wynik. Z reszta po co drukowac final ms? bylby duzy smrod. Juz lepiej wydrukowac japonia kostaryka czy cos w tym stylu
no brawo, sprzedać środek transportu, porzucić miejsce pracy i partnerkę, żeby obejrzeć jak multimilioner powiększa swoje zasięgi na socialach podnosząc złote trofeum – bardzo ku*wa mądrze xD kałmuki je*ane xD
Wygląda na to, że przeciętny Argentyńczyk to cały czas opowiada/rozmawia o piłce nożnej(czyli o kopaniu piłeczki po boisku trawiastym). Nie dziwota, że ich kraj jest w totalnej ruinie, skoro zajmują się rzeczą tak nieistotną, a nawet wydają wszystkie oszczędności, żeby coś takiego obejrzeć.
No i właśnie artykuł jest o tym, że nie zrozumiemy radości Argentyńczyków. Potwierdzasz to. Ty byś postąpił inaczej, ja bym postąpił inaczej, oni postępują nieracjonalnie z naszego punktu widzenia. Ale logicznie dla siebie.
PS. Znałem jednak i w Polsce ludzi, którzy potrafili rzucić pracę, dobrą pracę, jeśli przeszkadzała im w wyjeździe na mecz. Jeden z takich kumpli zmienił priorytety (bo rodzina), drugi nie zmienił (choć też rodzina), obydwaj są dziś chyba zadowoleni ze swojego życia ale i obydwaj trochę żałują rzeczy, które nie przytrafiły im się z takich wyborów jakie podjęli.
PS2 Znam też naprawdę sporo kumpli, którzy podejmowali w całym życiu inne decyzje, dziewczyna lub praca była przed klubem lub meczem – i z kobietami tez się porozstawiali lub życie zawodowe też się zawaliło ;). Chyba po prostu nie da się podjąć takich decyzji za kogoś. Ani trafnie do końca ocenić czy sa dobre dla kogoś.
Gdyby to chodziło o „nasz punkt widzenia”, Argentyna nie byłaby biednym krajem z olbrzymią inflacją i zapaścią gospodarczą.
A skoro jest, to ci kibice są po prostu debilami, dorabiającymi sobie ideologię do własnej lekkomyślności
Tylko, że my też jesteśmy biednym krajem z olbrzymią inflancją i zapaścią gospodarczą (zresztą wszystkie kraje, których politykierzy poprzyjmowali gargantuiczne łapówki od żydów, żeby nakręcić covidową psychozę są teraz mniej więcej w tej samej czarnej dupie). Różnica polega na tym, że Argentyńczycy mają emocjonalny moment wytchnienia od problemów, a my jesteśmy pośmiewiskiem na całym świecie, jako jedyna drużyna, która na mundialu postanowiła bawić się w budowlankę (murarkę), a nie grać w piłkę. My na pocieszenie emocjonalne mamy kretyna wszechczasów, który odpalił nielegalny, przeszmuglowany zza granicy granatnik w swoim biurze o 7:30 nad ranem, bo tak był najebany. Chyba wolałbym jednak, żeby Polska zdobyła mistrzostwo świata w kopaniu piłki, niż w sadzaniu na intratne stołki największych kretynów.
Myślę że użyłbyś słowa „zapaść” na określenie Polski, gdybyś widział kryzysy w Ameryce Łacińskiej:) Zresztą dziś nasze PKB na mieszkańca jest 70% wyższe niż w Argentynie. Jesteśmy zdecydowanie w mniej czarnej dupie.
*nie użyłbyś
Różnica polega na tym że weszliśmy do UE i to wywindowało nasz rozwój. Gdyby nie kasa z UE i pewna kontrola jaką musimy spełniać to byśmy byli drugą Argentyną.
„życie zawodowe też się zawaliło ;)”
samo?
No i fajnie to sie nazywa brac od zycia na pelnej kurwie. A ty zapierdalasz w korpo i obkupujesz sie huja wartymi przedmiotami ktore i tak nic nie wnosza do twojego zycia i modlisz sie zeby cie nie wyjebali z roboty bo zakredytowany pod korek jestes. No faktycznie masz lepiej.
trafiłeś, zapierdalam w korpo, ale o nic się nie modlę bo: 1. jestem ateistą 2. na miejsce mojego pracodawcy czekają kolejni. Kredyty „pod korek” to jakieś 20 procent mojej pensji – dom i samochód. I też trafiłeś z kupowaniem przedmiotów, ale ja je kurwa lubię. A nie porzucam miejsca pracy, żony i dzieci, żeby nabijać kabzę multimilionerowi bez szkoły bo jestem odpowiedzialny i za ten hajs odkładam dzieciom na mieszkania, żeby miały jakiś start. To teraz Ty, panie hedonisto. Z teściami czy wynajem?
Jeden i drugi pierdolicie.
PIerwszy wymysla skrajny scenariusz a drugi chełpi się tym ze ma więcej od innego Janusza.
Kazdy ma prawo do samostanowienia.
W.intermetach to wiesz kazdy ma parówe 25 cm wiec po co te chwalenie sie co sie ma? Ps. Ja mam zajebiste zycie ktore.kocham i to.tyle.
a ja mam parówe 16 cm, właśnie internet pozwala mi na szczerość bo nikt mnie nie zna.
Ja też mam parówę 16 cm ale w obwodzie
Czyli wuja masz.. Czajnik też na raty kupujesz? A dzieci łamagi. żeby 20letniemu baranowi Tatuś na mieszkanie dał? Paseratti w tedeiku już im kupiłeś? Weź takie lekarstwo(NiePierdol)
Łysy cwel łądnie podgwizdywał mecz;)
Gośc wjeżdza sankami i nie wylatuje z boiska a inny gra w siatkówkę w polu karnym 🙂
Ładnie kupiony Mundial
Podróbka przegranej ruskiej kurwy. Jedyne co się zgadza, że Janusz prawdziwy to ruskie gówno, na dodatek putlerowski przegryw.
Jak tam putlerowskie śmieci, Donbas już „wyzwolony”?:)
Nazywam się Kibolkiewicz i jestem synem banderowskiej przegranej kurwy która spierdoliła z Krymu w 2014 🙂
Kibolkiewicz męska kurwa :))))))
Ruskie kurwy zdychają pod Bachmutem i zdobywają to miasto od sierpnia. Obsrany putler chciał zająć cały Donbas… do kiedy?:)
Nazywam się Kibolkiewicz i jestem synem banderowskiej przegranej kurwy która spierdoliła z Krymu w 2014
Kibolkiewicz męska kurwa :))))))
Trochę mnie ta radość Argentyny zniesmacza. Wybryki patologicznego bramkarza czy Aguero to nie jest to co powoduje sympatię u postronnych kibiców. Brazylia jednak potrafi się cieszyć w pozytywny sposób. Tyle było pierdolenia, że sobie potanczyli ale co w tym kurwa złego?
Znieszmacza to mnie taka banderowska kurwa jak ty. Odpierdol się od Messiego.
Co cie kurwa niby zniesmacza?
Sędziowie cały Mundial rzucali Argentynie kłody pod nogi a trole pierdolą ze było na odwró ja jebie.
To jest kurwa niesamowite jakie spaczone umysły ma polactwo 🙂 Odklejone od rzeczywistości śmiecie, pracujące za ogryzki u Pana Janusza na prowincji, ja pierdole 😀
Mbappe mnie wyruchal w dupe i moja matkę też!!!!
Ale odleciałeś z tym umysłem.. To są kurwa jebane zwierzęta najpewniej z podkarpacia, kieleckie go, albo innych bialych stoków. A najlepsze pokolonie tych pisowskich zwierząt dopiero nadciąga. Alanki, aronki i brajanki już zaczynają dochodzić do głosu. Poczatek konca
Czyj jest Cherson ty ruska przegrana świnio?:)
Futbol? Zostaw futbol, jebany ruski nieudaczniku. Brandzluj się waszymi rakietami i armia złodziei kibli, która wygrywa BUHAHAHA! na Ukrainie:)
Nazywam się KIbolkiewicz podszywam się jak zwykły cwel bez honoru 🙂
Jestem synem banderowskiej kurwy która spierdoliła z KRymu w 2014 i jestem z tego dumny !!!
„Zaczął przestać” oczy krwawić.
Jestem w 100 % pewien że wśród tych wydających ostatnie pieniądze na bilet na mecz Argentyny na mundialu
i cieszących się teraz po sukcesie
„biedaków ” z Argentyny
jest mniej ludzi mających stany depresyjne czy różnego rodzaju zaburzenia psychiczne
niż wśród ( w sumie dużo bogatszych od nich )
nastawionych na pracę , sukces i karierę Polaków
a ja jestem w 100% pewny, że masz rację. Jeśli marzeniem życia było właśnie to, żeby to zobaczyć, to każda kwota jest tego warta. Piłka absurdalne hobby i nie ma za wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Ale całe życie samo w sobie jest dość absurdalne 🙂
Niepotrzebnie sędziowie chamsko pomagali Argentynie. 3 karne w tym turnieju dostała z kapelusza, w tym karnego z Polską.
Messi jako najlepszy piłkarz świata??? Polemizowałbym. Mbappe, mimo że Francja przegrała finał, przykrył go czapką. 4 bramki w finale 23-letniego zawodnika robi na mnie dużo większe wrażenie, niż bramki Messiego z kolejnego, dyskusyjnego karnego.
Francja bez Benzemy i Pogby przegrała ten finał o milimetry. Osobiście kibicowałem Francji, bo Francuzi stworzyli najbardziej profesjonalny system szkolenia na świecie. Zainwestowali w niego gigantyczne pieniądze. Zintegrowali ten system z systemem asymilacji imigrantów z biednych dzielnic i hula im, jak złoto.
Dla mnie to Francja jest wzorem do naśladowania A Argentyna przez całe dziesięciolecia marnowała potencjał swoich mega utalentowanych piłkarzy argentyńskimi trenerami, którzy są kompletnie beznadziejni i nikt ich na świecie nie ceni. Tym razem jakimś cudem, nie wiedząc czemu, Scaloni tego nie zepsuł. A to dziwne, bo w drużynie Argentyny trener zawsze był najsłabszym ogniwem.
Cztery bramki? Moze kurwa osiem?
@711 – na poprzednich mistrzostwach w 2018 roku w finale przeciwko Chorwacji, Kylian strzelił jedną bramkę, w tym roku przeciwko Argentynie trzy, suma daje cztery (konkursu rzutów karnych nie liczę).
Czy ja wiem, czy Pochetino nikt nie ceni? Oczywiście Mbappe nakrył czapką małego sterydziarza, tu pełna zgoda, ale też strzelał gole z karnych. W ogóle bramki zdobywane z karnych nie powinny się liczyć w klasyfikacji strzelców, bo tylko zakłamują obraz. Ale może o to chodzi, żeby ci „wielcy” mogli ponabijać sobie statystyk, bo jeszcze okazałoby się, że jakiś mniej popularny piłkarz jest lepszy od ultragwiazdy. U nas taki Bosacki (obrońca) potrzebował jednego meczu na mundialu, by zdobyć dublet, a Lewandowski potrzebował dwóch turniejów na szpicy, by zdobyć jedną bramkę z gry. Wymowne.
Dwie z karnych a do 80 min huja niewidoczny na boisku. Faktycznie nakryl czapka Messiego.
Mapet nie jest rozgrywającym, to raczej ktoś w stylu wcześniejszego CR7 z Realu na skrzydle.
Jestem fanem KRólewskich i myslałem ze to primadonna który woli kisić się w PSG zamiast podjąć rywalizację w ekipie Blancos.
Ale tym finałem udowodnił że to jednak kozak i ma stalowe jaja.
To nie sztuka grac piętkami i walic w okienko kiedy druzynie idzie i masz zapas bramek .
Prawdziwego kozaka poznaje sie kiedy na 10m minut przed końcem meczu bierze piłke i strzela karnego a chwilę pozniej robi akcję jak ta na 2:2.
Właśnie to jest jego siła że włąściwie potrafi w 10 minut swojej dobrej gry odwrócić mecz.
Zresztą Messi tez potrafi znikać na wiele minut w meczu.
Ale nie zmienia faktu że obydwaj to piłkarze absolutnie wybitni
No Mapet to kozak za 5 lat bedzie na absolutnym topie.
Moim zdaniem już jest.
Myślę ze mocno zepnie sie zeby wygrac Euro 2024 chocby z racji tego ze tylko tego trofeum mu brakuje .w reprezentacji.
Mundial juz wygrał a na ostatnim Euro dał plame marnując karnego , więc ma duzo do udowodnienia.
W klubie tez bedzie sie spinał na LM której nie ma.
Messi zresztą tez gdyz ostatni raz wygrał w 2015, więc pewnie chętnie by dorzucił by 5 LM .
Tym bardziej ze jego wielki rywal CR7 wyprzedza go o jeden triumf więcej.Na początku ich rywalizacji lata 2008-2012 Messi bił Ronaldo , ale od 2014 do 2018 to Ronaldo rzadził.
Póżniej był chwilowy zjazd obu ale Messi jeszcze powstał , ale pamiętajmy ze jest 2 lata młodszy, a to duza roznica jesli beirzemy pod uwage graczy po 30 dziestce.
Swoją drogą zawsze sie zastanwiałem czemu Niemcy szybko konczą grę w kadrze lub w ogóle kariery ?
Schurrle 29 koniec kariery definitywnie
Kroos 28 lat koniec reprezentacyjnej
Lahm 31 lat koniec reprezentracyjnej koniec definitywny 34 lata
>Jak wielu innych Argentyńczyków, miała już dość opowieści o Maradonie, meksykańskim turnieju w 1986 rok…
Witamy w naszym uniwersum z Piechniczkiem, polską myślą szkoleniową i rudą pałą.
Kiedyś na raz rzuciłem studia, niewłaściwą kobietą, słabą pracę i wyjechałem do Hiszpanii. Do dziś uznaję to i za najodważniejszą, i za najlepszą decyzję w moim życiu. Więc jestem w stanie zrozumieć tych Argentyńczyków. Południowe narody są bardziej spontaniczne i emocjonalne. W Polsce mało kto to zrozumie, bo dominuje presja posiadania i „bycia kimś”.
Szkoda, że piszesz z polskiego IP.
Masz z tym jakiś problem? Rudzki, znów namierzyłeś moje IP :))) Pozdrawiam z Poznania, gdzie jestem do 29 grudnia, Sherlocku :)))
jesteś tym słynnym kolegą Przemka Rudzkiego?
No i sam wyjechałeś do Hiszpanii pod presją posiadania i ,,bycia kimś”. Na moje to jesteś sfrustrowanym lebiegą bez wykształcenia czy wyuczonego zawodu chociażby. I, na wzór narodów południowych, spontanicznie i emocjonalnie, powziąłeś decyzję o wyjeździe.
,,W Polsce mało kto to zrozumie…” hahaha
Boże, ile w tych randomowych internetowych Polaczkach bezinteresownej zawiści. Życzę Ci wszystkiego dobrego. Może Ci się jeszcze coś w życiu ułoży… Trzymam kciuki.
Zajebał mundial 711. Co jesteśmy za narodem wybranym że go wyniosło na salon
Fajnie tak bylo by dożyc takich sukcesow u nas w pilke kopana co?
To mistrzostwo w niczym im życia nie polepszy – polepszy tym 26 piłkarzom i tyle. Zdajmy sobie sprawe że ci piłkarze maja nas w dupie totalnie. Pokazał to idealnie Lewandowski cieszący mordę po odpadnięciu z francją albo jak nie wyszedł do kibiców stojących przed hotelem a potem sam zaprosił arabusa i dał mu koszulkę – oczywiście zrobił to pod publiczkę bo z kamerą poszli i nagrali.
Ci piłkarze REPREZENTUJĄ SIEBIE nie Polskę. To samo mesiu i ekipa.
Nawet jakby Polska zdobyła to mistrzostwo to nic nam to nie da. Dalej będzie ten sam syf w kraju. Ta sama beznadzieja i korupcja.
Ale czy pilkarze sa od zmiany twojego zycia i panstwa na lepsze?
Ojciec mnie rucha w dupe i krzyczy De Paul oooooh , oooooh juz sie spuszczaaaaaaa aaaaaaah jak mi ciepło w dupkę
No właśnie nie są, ale mam wrażenie że ludzie to celebrują jakby coś z tego mieli – nic to nie zmienia. Jedyni którzy zarobią to ta kadra.
Takie jest zycie
Bialek ale przyznaj sie.Podotykales troszke te latynoski po dupciach w tłumie, co?
Toć on rycerz z lgbt to chłopców wolał podotykać.
Ciekawe. Osobiście oddałbym 3 mistrzostwa świata dla Polski za nic nie znaczący ale wygrany sparing dla mojej Legii. Mam nadzieję, że takich jak ja jest jeszcze trochę w PL, niezależnie od miasta i nazwy klubu;)
Dziennikarze „L’Equipe” przedstawili ranking selekcjonerów drużyn, które wzięły udział w fazie pucharowej mundialu. Na ostatniej pozycji znalazł się trener Czesław Michniewicz.
Wrzutki na Marciniaka całkowicie nieuzasadnione, ale ocena Michniewicza w 100% sprawiedliwa i adekwatna.
Poprzytulałby się trochę z tymi Argentynkami 🙂
Ja na fazę grupową wziąłem urlop. Zamiast na święta. Nie żałuję. 🙂
A propos sędziowania i tego, że Marciniak gwiżdże finał MŚ, by potem w kraju barować się z ludźmi typu Balić czy Jędrzejczyk – może jestem jakimś europocentrykiem, ale jak sobie uświadomię, że każdy z tych sędziów, którzy gwiżdżą na MŚ, prowadzą też mecze w swoich ligach i potem widzę, jakie to są kraje (np. Gambia, Wenezuela, Zambia, Salwador, Gwatemala) to naprawdę jestem za tym, żeby znieść te pieprzone parytety, że każda konfederacja musi mieć swojego przedstawiciela na mundialu. Przeglądając Flashscore przy meczach z takich ogórkowych lig są czasem informacje o transmisjach np. na Youtube – z ciekawości parę razy sobie je odpaliłem, żeby zobaczyć, jak wyglądają takie rozgrywki, poziom, otoczka itp. Sorry, ale nikt mi nie wmówi, że gość, który gwiżdże ligę Zambii albo Ligę Mistrzów CONCACAF, gdzie na jakimś klepisku ogląda go ze 100 widzów, a poziom piłkarski to nasza okręgówka, da radę, gdy przyjdzie mu próbować ustawiać gości typu Pepe, Otamendi czy Paredes. Zresztą arbiter z Kataru najlepiej to pokazał w meczu o 3. miejsce – Marokańczycy go obskakiwali, popychali, a on się tylko uśmiechał, zero reakcji. Niestety, ale oni nie są przyzwyczajeni do radzenia sobie z największymi gwiazdami i ich ego wywalonym w kosmos i potem efekt jest jaki jest, nie radzą sobie z presją i popełniają często proste błędy