Dziennikarz: „Gramy z Francją już w niedzielę”. Piotr Zieliński: „To do kościoła z rana, pomodlić się i będzie dobrze”. Dziennikarz: „W Dosze nie ma kościołów rzymsko-katolickich”. Zieliński: „Ale w Polsce ich nie brakuje”. Co prawda jest w tym dialogu drobna nieścisłość, bo w Katarze stoi pozbawiony zewnętrznych symboli chrześcijańskich Kościół Matki Bożej Różańcowej, ale sens pozostaje ten sam – mistrzostwa świata to jedna wielka msza.

Diego Maradona junior przyznał kiedyś, że należy do nieformalnego kościoła Zielińskiego. Ma to swoje znaczenie i swój wymiar, szczególnie w Neapolu na Stadio Diego Armando Maradona, gdzie Polak na co dzień czaruje swoimi piłkarskimi talentami. Klaustrofobiczne ulice tego miasta są czarne od brudu. Śmieci wypełzają z przepełnionych kubłów. Pety przykleją się do podeszwy. Nocą wszędzie roi się od szemranych typów spod ciemnej gwiazdy. Reszta kraju pogardza tym regionem Włoch. – Jesteście brudnymi południowcami! – tak niedawno przywitano Napoli na stadionie w Weronie. Bogatsza północ nabija się z biednego południa, że nie ma pojęcia, do czego służy muszla klozetowa, że w wannie robi sobie ogródek, że w łóżkach śpi po pięć osób, że chodzi cała umorusana i obłocona, że jest nędzna, licha i żałosna, a jednak nie potrafi odmówić jej dumy z prawa do kultu Diego Maradony.
To w Neapolu ochrzczono go mianem Il dio del calcio. Bóg futbolu. Miasto powstało przy nim z kolan. Pokochały go sprzątaczki, babcie klozetowe, siostry zakonne i damy z pałaców. Pokochali go śmieciarze, tragarze, księża, mafiosi i politycy. Pokochali go chorzy i zdrowi, zatrudnieni i bezrobotni, panicze i bezdomni, dziewczynki i chłopcy, kobiety i mężczyźni, biedni i bogaci, źli i dobrzy. Metafizyczność tego uwielbienia najlepiej pokazuje chyba film „To była ręka Boga” w reżyserii Paolo Sorrentino, gdzie losy kochającego piłkę nożną i wchodzącego w dorosłość Fabiettoto w jakiś absurdalnie blisko-odległy sposób przeplatają się z bohaterskim przybyciem Diego Maradony pod Wezuwiusza.
Na oczach tłumów futbol stał się czymś z pogranicza tajemniczego misterium, a najwybitniejszych piłkarzy wzniesiono niemal do rangi świętych.
Dość powiedzieć, że kiedy zmarł Diego Maradona, cały Neapol płakał, a policjanci zdemaskowali absurdalny plan dzikich wyznawców kultu Argentyńczyka, którzy planowali włamać się na cmentarz, rozkopać grób swojego boga i ukraść jego serce ku własnej sekciarskiej sławie. Dopiero później okazało się, że i tak wszystkie starania spełzłyby na niczym, bo lekarz Nelson Castro, autor książki „Zdrowie Diego: historia prawdziwa”, ujawnił, że Diego Armando Maradonę pogrzebano bez serca. Ważyło pół kilograma, czyli prawie dwa razy więcej niż serce przeciętnego człowieka. W końcu musiało pomieścić w sobie zbiorową miłość.
Mundial w Katarze to pierwszy mundial bez żyjącego Diego Armando Maradony od 1958 roku. A piłka nożna wciąż ma w sobie mnóstwo z religijnego obrządku. Rodrygo gładzi kolana i nogi Ronaldo Nazario, żeby następnie pogładzić swoje kończyny dolne i za pomocą tego pozornie absurdalnego gestu przenieść na siebie tajemniczą magię dwukrotnego mistrza świata, który w wieku czterdziestu sześciu lat już na dobre przybrał kształt kuleczki i najprawdopodobniej miałby niemały problem, żeby wdrapać się po schodach na dziesiąte piętro w bloku bez windy. Ale wciąż jest kochany. Siedzi na lożach VIP w towarzystwie innych wspaniałych, a realizatorzy meczów Brazylijczyków bezproblemowo wyszukają na trybunach kibiców, którzy każdymi dostępnymi sposobami próbują upodobnić się do idola. Świat obiegły obrazki z fanem, który wyciął sobie „grzywkę” na Ronaldo Nazario.
Ilu jeszcze było takich naśladowców godnej lub niegodnej miary?
Sam jeden Bóg wie.
Albo bóg, bo niekoniecznie ten u góry, niezależnie w jakim obrządku i porządku, może po prostu ten piłkarski.
Do którego z nich modlą się ludzie na stadionach? Tego nie wie nikt. A modlą się wszyscy. I telewizja lubi nam to pokazywać. Modliła się kostarykańska blondynka, kiedy jej reprezentacja pobiła Japonię i zrehabilitowała się za kompromitację z Hiszpanię. Modliły się irańskie kobiety, kiedy ich kadra nie śpiewała hymnu i stawiała się tyrańskiemu reżimowi, żeby przed meczem ze Stanami Zjednoczonymi zaśpiewać hymn i poddać się tyrańskiemu reżimowi pod groźbą skrzywdzenia niewinnych ludzi i rodzin. Modlili się saudyjscy kibice, gdy ich drużyna odnosiła największy sukces w swojej historii i pokonywała Argentynę. Modlili się argentyńscy fanatycy, gdy Leo Messi podchodził do rzutu karnego. Modlili się polscy kibice, gdy Wojciech Szczęsny miał bronić rzut karny i gdy do ostatnich sekund ważyły się losy awansu biało-czerwonych do 1/8 fazy pucharowej. Modliły się wszystkie narodowości we wszystkich językach. Modlili się też piłkarze, trenerzy, sztaby, prezesi, prezydenci, wszyscy. I będą się modlić, bo wszyscy w coś wierzą, nawet jak nie wierzą.
Mundial to jedna wielka modlitwa.
I Piotr Zieliński nie wypisuje siebie z tego jednego wielkiego piłkarskiego psalmu.
Wojciech Kuczok, nagradzany polski pisarz, który o sporcie pisze często i chętnie, wysmażył kilka lat temu skandalizujący felieton o religijnym inwentarzu gestów polskich skoczków narciarskich: „Dalibóg, w żadną pracę z psychologiem nie uwierzę, dopóki to nerwowe „Wymię ojca…” będzie poprzedzało każdy dojazd do progu. Wygląda na to, że w przypadku skoczka z Nowego Targu wiara w Boga jest silniejsza od wiary w siebie. Martwi mnie natomiast pobożność naszego pogromcy igielitu, co do którego wciąż żywimy uzasadnione nadzieje medalowe. Dawid Kubacki nie przestaje się żegnać przed skokiem. Żona uznaje to za jeszcze jeden dowód na przewagę narciarstwa alpejskiego. Mówi, że nie byłoby problemu, gdyby miał kijki. Chyba że idolem Kubackiego jest Piotr Fijas, orzeł pośród nielotów późnego PRL-u, który do rytualnego znaku krzyża przed każdym skokiem dodawał jeszcze pogańskie splunięcie na bok. Sportowcy manifestujący wiarę podczas transmitowanych zawodów obrażają moje uczucia ateistyczne, choć mniej mnie drażnią tacy, którzy po odniesionym sukcesie dziękują Bogu, niż ci, którzy wzywają go na pomoc przed startem. Skoczek, który pół roku temu miażdżył rywali jeszcze bezlitośniej, niż czyni to obecnie Kamil Stoch, nie powinien się zachowywać jak pan Zenek z aerofobią, który umiera ze strachu w kołującym aeroplanie. Mateczko Boska, jak się nie przeżegnam, to spadniemy. A przecież Bóg nie ogląda skoków narciarskich – od kiedy istnieje TV Trwam, nie przełącza na inne kanały”.
Jest w tym mnóstwo mniej lub bardziej wyszukanej ironii, krótszego lub dłuższego mrugnięcia oka, ale żyjemy jednak w bardzo pobożnym i bogobojnym społeczeństwie, więc na Kuczoka spadły wówczas gromy i krytyka, co, po prawdzie, jestem w stanie zrozumieć – może nie w ujęciu literackim, a czysto społecznym – bo sport bez wiary w wiarę, w umowność, w gesty, w symbole, w alegorie, w laury, w medale i w puchary nie miałby w sobie nic ciekawego. Mundial musi być jednym wielkim świętem różnorodności. Katolicy obok ateistów, islamiści obok hinduistów, buddyści obok judaistów, księża obok szamanów, wszyscy obok wszystkich, a w centrum tego wszystkiego – prostokątne boisko.
Pewnie można byłoby wyśmiać Piotra Zielińskiego. Jesteś świetnym piłkarzem, więc graj świetnie w piłkę, a nie apeluj (?) czy żartuj (?), nie mów po prostu: „to do kościoła z rana, pomodlić się i będzie dobrze”. Bo tak przecież z Francją nie wygramy i nie zremisujemy, może nawet, niestety, się skompromitujemy, choć już jakoś od bitwy pod Grunwaldem wiadomo, że Bóg jest z nami, a nie z nimi. Ale po co wyśmiewać, skoro sami sprawiamy, że idea il dio del calcio jest wiecznie żywa. Nie wierzysz? Przyjrzyj się uważnie, jakie gesty wykona większość Polski, gdy tylko z Francją uda nam się wcisnąć gola i wizja ćwierćfinału stanie się choćby ciut prawdopodobna.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Spóźniony, schowany, mijany. Ile pożytku z Grzegorza Krychowiak ma Polska?
- Awans dał szczęście, szczęście dało awans
- Koniec złudzeń: Bielik i Krychowiak to nie jest duet na mundial
- Michniewicz dowiódł swego. Czas zostawić po sobie dobre wrażenie
- Polska piłka kocha bohaterów, więc wielbi Szczęsnego
Fot. Newspix
Zieliński, ty pizdo, poproś Francuzów, by zwolnili tempo to może wam odpuszczą, gdy na tablicy będzie 3:0 🙂
Ale ty musisz mieć smutne życie.
Smutne to jest to, że zawodowy piłkarz nie ma ambicji i przez myśl mu przeszło, by prosić rywali, by zmniejszyli tempo gry! Godne pożałowania 🙂
Nie, smutne jest to że dorosły (?, ok piszesz jak gimbus, więc nie przesądzam) człowiek siedzi cały dzień w komentarzach na portaliku o piłce i spina się o byle pierdołę. Ogarnij się.
Każdy ze swoim czasem robi to co chce, więc nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Czy ja Ci się w trącam w to co robisz? No nie, więc liczę na wzajemność. Proste.
Zabawne jest to ze ta radośc z awansu także w mediach jest generalnie mocno udawana. Nie wiadomo za bardzo czy wypada sie cieszyć, czy narzekać. Media narodowe za to zgodnie i chóralnie cieszą się z tego ze odpadła kadra Niemiec. I to jest dosyć trudno zrozumieć, bo z nami nie grali, natomiast wizualnie łatwo poznać że grali lepiej i mają lepszy zespół. ich odpadnięcie nie daje nam kompletnie nic, poza dziwnym i bełkotliwym rechotem. Nasz awans jest pozytywny tylko statystycznie, bo 36 lat, bo sie nie udawało, natomiast poza tym jest kompletnie bezwartościowy. uznaliśmy zgodnie że to i tak bardzo dużo i z Francją szanse są żadne. Cieszmy się zatem że kilkadziesiąt osób przedłużyło sobie wakacje w luksusowym hotelu o tydzien, podczas gdy 38 mln ludzi między Odrą a Bugiem, musi zap…. lać cały Boży dzień. Nie ma chyba drugiej takiej ekipy która już przed meczem na zawodach tej rangi uznałaby że „nie ma szans”. Nawet Tunezja warkneła, ale to jest przynajmniej jakaś drużyna a nie zbieranina ludzi bez jakiejkolwiek motywacji.
Nic dodać.
Oczywiście, że jest mocno udawana, bo nie było w tym stylu i gry. Chwalić można Szczęsnego, bo w dużej mierze to jego zasługa. Gra z przodu praktycznie nie istniała, nie ma czym się podniecać, więc uśmiech mogą pokazać przed kamerą, ale na ich potwierdzenie tylko parady Szczęsnego.
„To w Nepalu ochrzczono go mianem Il dio del calcio.”
Chyba literówka się wkradła
Nie . Bedzie gral w Nepalu. Po tym mundialu stwierdzili ze gra jak ostatnia pizda i musi dojsc do siebie
Dzięki wielkie. Poprawiłem. Piątka.
odebraliscie juz kase z pzpn i zostaliscie przez nich poklepani po dupie?
sprzedawczyki z weszlo…
ponadto jestes zjebem
a gdyby tak zamiast Zielińskiego wystawić dodatkowego obrońcę? Przecież i tak omijamy druga linię, to po co ten Zieliński ma tam stac i się marnować? Oddajmy go do jakiegoś San Marino, tam chociaż będa go używać
Czesio geniusz taktyki wystawi go na środku obrony aby ten gral precyzyjną lage
Piotruś dostał trochę talentu do piłki, niestety nie zabrakło jaj, bo to zwykła pizda. Nie da się być wielkim sportowcem nie mając odpowiedniego mentalu, bo talent to tylko jedna z części składowych- tak jak odpowiednie zdrowie czy trochę szczęście.
Dopiero jak masz wszystko czyli talent, głowę, zdrowie, szczęście to zostajesz wielkim sportowcem.
Sam jesteś pizdą ….gdzie jest ten chłopak a gdzie jesteś ty?….Zarzucasz mu brak charakteru na jakiej podstawie? Ciebie starzy nie puszczali na kolonie, a on wieku 16lat pojechał do Włoch. Ty piszesz komentarze na Weszło i ja też…a on gra w pierwszym składzie Napoli….na 200tys kopiących piłkę w Polsce to jest dobrywynik. Swoje flustracje zostaw dla siebie.
Jak widzę, że ktoś pisze „flustracje” to wiem, że mam do czynienia z debilem i nie ma sensu tłumaczyć, bo jesteś zbyt głupi żeby zrozumieć tych kilka zdań i czego dotyczy problem.
Debil wyzywa innych od debili, dobre.
W kilku zdaniach zrobiłeś jeden błąd ortograficzny…i dwa logiczne.pozdrawiam
„flustracje”, ha, ha, ha ty chuju tępy. Idealny materiał na przeżuwacza pampersów polskich „piłkarzy”…
A ty jakiś potłuczony jesteś? Zieliński jest 10klas wyżej niż nasi ligowcy. Chuju to możesz do taty…
Powtarzasz bezsensowne komunaly – ten mityczny brak jaj nie przeszkadza mu byc rezyserem i liderem swietnegp Napoli.
Ale ja piszę o reprezentacji, a nie o Napoli, bo chuj mnie obchodzi Napoli.
Co mi tłumaczysz gimbie bez szkoły?….Napisałeś o Zielińskim jako sportowcu a nie reprezentancie Polski. Tobie może jest potrzebny trening mentalny…bo szczasz w gacie z podniecenia pisząc na Weszło.
Trening mentalny jest potrzebny Zielińskiemu skoro chciał prosić Argentyńczyków, by Ci zmniejszyli tempo gry!
A jak ty mala pisdo ma kreowac gre? Podchodzi pod bramkarza, kiwa 10 przeciwnikow i podaje lewemu? Ty pisdo, zielinski gdyby sie cofna, podalbybdo kogokolwiek, to pilki by juz nie odzyskal. Ale ty musisz byc zyciowywm frajerem, w pilke pisda pewnie tez nigdy nie grala
Znasz takie przysłowie o wronach? W Neapolu ma kozaków na boisku, w kadrze kilka pizd
nocnikarz udaje felietoniste
Zielinski osiagnal swoj cel w zyciu, jest jednym z najlepszych pilkarzy w Europie. Pseudo dziennikarz moze szczycic sie tym ze lisze wysrywy o tym ze jeat ateista i gesty religijne mu przeszkadzaja… Ale trzeba byc pisda zeby cos takiego pisac, no ale tak robia glownie pisdy, ktore niczego nie osiagnely w zyciu i zazdroszcza innym
Jebac kurwe Zakolaka i grubasa,skorumpowanego Czesia 711
Teraz i zawsze!
Teraz i na wieki bardziej by pasowało.
Po zakończeniu kariery przez Lewandowskiego i Glika wielu namaściło już Ziela na przyszłego lidera kadry… Litości! Mój trener WF-u z gimnazjum miał więcej charyzmy…
Nie kazdy musi byc atencyjna ku*wą. Jak widac dzisiejszemu pisdowatemy spoleczenstwo tylko to imponuje, frajerze
Skończyłeś gimnazjum?
„Pewnie można byłoby wyśmiać Piotra Zielińskiego. Jesteś świetnym piłkarzem, więc graj świetnie w piłkę, a nie apeluj (?) czy żartuj (?), nie mów po prostu: „to do kościoła z rana, pomodlić się i będzie dobrze”. Bo tak przecież z Francją nie wygramy i nie zremisujemy, może nawet, niestety, się skompromitujemy, choć już jakoś od Bitwy pod Grunwaldem wiadomo, że Bóg jest z nami, a nie z nimi. Ale po co wyśmiewać, skoro sami sprawiamy, że idea il dio del calcio jest wiecznie żywa. Nie wierzysz? Przyjrzyj się uważnie, jakie gesty wykona większość Polski, gdy tylko z Francją uda nam się wcisnąć gola i wizja ćwierćfinału stanie się choćby ciut prawdopodobna.”
Ty mu będziesz śmieciu mówił co ma robić i w co wierzyć XDD
Smiecie płaczą ze KK im mowi jak maja zyc wiec odchodzs od KK i mowia innym jak maja zyc. Jak ja nie znosze takich pisd.
K*rwa, Mazurek… ty czytasz co wysrywasz?? „W Nepalu”?? „Kultu Diego Maradona”??
Ogarnij się pajacu :/
Zgadza sie wszystko. Z taką grą w Nepalu bedzie wsrod swoich
Niestety na TYM mundialu Zielinski gra jak kompletna PIZDA .
Zawsze w reprezentacji nią był, jest i będzie. 80 występów w kadrze i zawsze niewidoczny. Fenomen!
A co nie wykorzystal trzech setek w meczu z arabia? A nie przepraszan, to lewy, ale potrm strzelil gola jak podal mu arab i wszyscy sie spuszcali, w tym ty, pisdo.
Pisze o tym jak gra a raczej jak od niej ucieka.. Lewy przynajmniej walczy ,biega a i tak Zielinski za chuja mu pilki nie zagra . A nie zagra bo jej sobie nie wywalczy
No słabo gra głową.
Coraz mniej europejskich piłkarzy wykonuje znak krzyża przed wejściem na boisko. Co ciekawe ten chrześcijański znak wykonuje za to wielu zawodników z naszego kontynentu mających afrykańskie korzenie. Świadczy to o tym, że są bardziej europejscy niż ci najbielsi z białych, których rodziny od pokoleń zamieszkują Belgię, Francję czy Wielką Brytanię, a którzy zatracili jakąkolwiek więź kulturową związaną z tym obszarem.
Czyli z im prymitywniejszego zadupia tym bardziej pierdolnięty w kszysz…
Myślę, że najbardziej prymitywni są ci, którzy z żadną kulturą się nie identyfikują,.
Trzy filary zachodniej kultury: grecka filozofia, rzymskie prawo i chrześcijaństwo…tu nie ma nic do dodania.
xD
O, polska inteligencja XXI w. dała wlasnie glos. Nasz krsj ma szczescie ze ma takich ludzi jak ty. Musisz czesciej sie wypowiadać, zebysmy sie mogli od tak madrych ludzi uczyc zycia.
Ps. Dzieci do 15r zycia powinny uzywac internetu tylko pod okiem rodzica. Chyba ze stary rownie taki tępy jak syn.
Tam są nauczeni wierzyć w niewidziane duchy i śmiesznie ubranych czarowników, to czemu się dziwisz.
Co za głupi artykuł pismak się mądrzy na temat wiary, durniu otrzeżwiej potem pisz
Booooooguuuuurodzicaaaa!
Dziewiiiiicaaaaaa!
Debil.
Módl się tak jakby wszystko zależało od Boga,pracuj i graj tak jakby wszystko zależało od Ciebie.Widać lewaków i ateuszy boli, ze sportowcy są wierzący…
Zieliński, jak przystało na chłopaczka urodzonego w małym miasteczku pod jarzem watykańskiego okupanta, nie zna innych sposobów na radzenie sobie ze stresem niż Jezusek i bozia mateczka, zawsze niepokalana.
Spoko, można i tak, potem jak Francuzi będą robili dookoła niego kółka, przynajmniej będzie mógł w duchu sobie powiedzieć „O Jezus Maria, co to siem dziejem”.
A to akurat jego prywatna sprawa. Jesteś żałosną, nietolerancyjną kreaturą. I żeby wybić argumenty do debilnej dyskusji powiem ci, że mam wyjebane w kościół katolicki tak bardzo, że pewnie nawet sobie nie wyobrażasz.
Debil.
No i co z tego?
Alleluja i do przodu
Allechuja
Kuczok- chuj ci w dupę i na imię
NIe będzie żadnej piłki, będzie napierdalanka wybijanka i strata piłki po wymianie trzech podań. Przygotujcie się na to.