Piłka nożna wielbi i adoruje popisy gwiazd w świetle reflektorów, a Polska kocha mężów opatrznościowych i zbawców serc, więc wszystkie historie mniejszych lub większych sukcesów naszych reprezentacji na wielkich futbolowych imprezach można pisać sylwetkami pojedynczych wyrazistych bohaterów. Jana Tomaszewskiego z 1974 roku, Zbigniewa Bońka z 1982 roku, Łukasza Fabiańskiego z 2016 roku, a teraz też Wojciecha Szczęsnego z 2022 roku.

Polska kocha wybawicieli. Zaczytuje się w bohaterskich dziejach literackiego Andrzeja Kmicica, który wysadził szwedzką kolubrynę pod Jasną Górą. Sławi Józefa Piłsudskiego, który wyzwolił kraj spod jarzma zaborców i zatrzymał bolszewicką inwazję na odrodzoną ojczyznę. Gloryfikuje postaci Jana Pawła II i Lecha Wałęsy, którzy w oczach dużej części narodu niemal w pojedynkę obalili komunizm. Lubimy narracje, hiperbole, wynoszenie na piedestał, takie zbiorowe akty miłości, które niekiedy przeradzają się w spektakle nienawiści, ale…
Nie o tym!
Polska piłka kocha bowiem swoich bohaterów w zdrowszy sposób niż polskie społeczeństwo wyznaje chwałę namaszczonych przez siebie zbawców. Może ranga mniejsza, nie chodzi w końcu o politykę i poglądy, o wyznania i sztandary, a o zwykłe kopanie piłki, to też na swój sposób uwalniające i pozwalająca na większą dowolność i mniejsze poczucie dziejowości przy stawianiu pomników.
Taki Jan Tomaszewskiego. Naczelny krytyk wszystkiego i wszystkich. Krzyczy, apeluje, awanturuje się, postuluje. Smaga rózgą na Boże Narodzenie. Obrzuca jajkami na Wielkanoc. Wypowiedział już tyle jadowitych zdań, że środowisko już nawet nie patrzy na niego wrogo, a co najwyżej pobłażliwie. I jest w tym jakiś urok. Kiedy dzieje się coś ważnego i potrzeba wyrazistego komentarza, jego telefon i tak dzwoni, a pan Tomaszewski prawie nigdy nie odmawia. Peroruje, gardłuje, papla, międli, trajluje, pytluje, monologuje, przemawia, snuje wątki, a na koniec jeszcze doda coś miłego od siebie. Ktoś przeczyta, machnie ręką, starość-nie radość. Ale ktoś inny pomyśli: o, to ten, który wybronił mecz z Anglikami na Wembley! Albo: o, to ten, który fenomenalnie bronił na MŚ 1974 w RFN! Bo to wciąż ten sam Jan Tomaszewski. Bohater pokolenia. Człowiek, który sam pilnuje swojej legendy. Nawet, jeśli kilka skutecznie obronionych strzałów sprzed pięćdziesięciu lat po latach przedstawia się jako najwybitniejsze interwencje w dziejach futbolu. Grzegorz Lato powiedział mi kiedyś i ma rację: – Bohaterów nikt z historii nie wygumkuje, nawet oni sami.
Zbigniew Boniek ma tylu wrogów, ilu przyjaciół. Krzysztof Kirpsza, były wiceprezes Widzewa Łódź, twierdzi: „Boniek jest jedyną osobą na świecie, która w jednym momencie co innego myśli, co innego mówi i co innego robi”. Wszystko wie najlepiej, nigdy publicznie nie przyznaje się do błędów, łatwo wytoczyć przeciwko niemu działa z zarzutami pychy i arogancji, ale, i to chyba najlepsze w tym całym rabanie, on się tego nie wypiera. Taki był, taki jest, taki będzie. Po kultowym hat-tricku z Belgią w 1982 roku ochrzcił się zbawcą narodu. Po bramce Janusza Kupcewicza z Francją na wagę medalu był pierwszym, który wskoczył mu na plecy, mimo że w przerwie przy wszystkich kolegach wręcz błagał Antoniego Piechniczka, żeby spuścił starszego o rok kolegę z boiska. No i wreszcie bez żadnego skrępowania i z właściwą sobie gracją na audiencji u papieża potrafił zadać pytanie: „kto ma większą sławę na świecie – Jan Paweł II czy Zbigniew Boniek?”. Tymczasem Robert Lewandowski mówi, że to jedyny człowiek w polskim futbolu, którego można nazwać światowcem i który zna się na futbolu największej miary.
To tylko dwa największe przykłady. Modelowe i medalowe, chciałoby się powiedzieć. Bo potem polska piłka szukała bohaterów przy mniejszych sukcesach. Adorowano Jerzego Dudka, gdy dokonywał cudu w stambulskim finale Ligi Mistrzów. Sławiono Euzebiusza Smolarka, gdy walił gole Portugalii w eliminacjach do Euro 2008. Bohaterem straconej sprawy został też Artur Boruc, gdy nadaremno dwoił się i troił na czempionatach z 2006 i 2008 roku. Można tak szukać i szukać, przykładać i przekładać, ale to fakt, że jeśli Polska odnosi jakiś sukces, od razu szuka mężów opatrznościowych i zbawców serc, i tak to pewnie działa w wielu miejscach na świecie, ale zasługujemy na to rozróżnienie.
Euro 2016 pod kątem czysto symbolicznym było turniejem Michała Pazdana. Wszyscy gadali o tej jego łysince. Miało też coś w sobie z dramatycznego heroizmu Jakuba Błaszczykowskiego, który rozegrał fenomenalny turniej, żeby na samym koniec nie trafić kluczowego rzutu karnego. Ale tak czysto sportowo, niewykluczone, że najlepszym z najlepszych był Łukasz Fabiański. Najpierw wniósł konieczną solidność, a następnie wybitnie bronił podczas spotkania ze Szwajcarią, no i szkoda było tylko tych niewybronionych jedenastek…
Teraz bohaterem małego sukcesu jest Wojciech Szczęsny. O milion razy mniejszego niż te z 1974 i 1982 roku. Wciąż pewnie o tysiące razy mniejszego niż ten z 2016 roku. Ale naprawdę dużego. Bo gdyby nie jeden Szczęsny, Polski nie byłoby w fazie pucharowej mistrzostw świata. Gdyby nie najprawdopodobniej najwybitniejsza bramkarska parada współczesnej polskiej piłki w meczu z Arabią Saudyjską i gdyby nie kapitalnie wybronione huknięcie Leo Messiego ze starcia z Argentyną, Polska wracałaby do domu w atmosferze przegranej sprawy.
Bo to też jest wyróżniające w Szczęsnym na tym turnieju. Sam wmówił sobie, że nic nie musi. Machnął ręką na czerwoną kartkę z 2012 roku, na kontuzję z 2016 roku, na błędy z 2018 roku, na samobója z 2021 roku, bo przyjechał do Kataru na swój ostatni mundial, a nie po to, żeby umartwiać się i gnębić na zapas. Wzniósł sztukę bronienia na nieosiągalny ani dla siebie, ani dla setek innych topowych golkiperów poziom luzu. Niesamowitego luzu.
Po meczu z Arabią Saudyjską śmiał się w FootTracku, że nawet nie za bardzo wiedział, który z Saudyjczyków podchodzi do jedenastki. W czasie spotkania z Argentyną puszczał oczko do Di Marii i luźno gibał się przed Messim. To było piłkarskie bohaterstwo w jakiejś nowej definicji tego pojęcia. Bez nadęcia, zadęcia, patetyczności, dufności, tej całej pompy.
Szczęsny broni wybitnie.
I Szczęsny rozkochuje.
Tak po swojemu.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Zagrali na 0:2. I awansowali!
- Koniec złudzeń: Bielik i Krychowiak to nie jest duet na mundial
- Michniewicz dowiódł swego. Czas zostawić po sobie dobre wrażenie
Fot. Fotopyk
To dzięki niemu jest ten awans i za to brawa. Nie dzięki spoconemu utuczonemu bajerantowi, ale pomimo niego.
Zgoda oprocz tego ” utuczonego”. Nie wierze, ze sam sie nigdy nie obzerasz/przezerasz, ze masz idealna wage albo, ze z wiekiem ci sie nie przytyje, takze nie rzucaj kamieniem..
Gdy Polacken coś osiągną, to zawsze to jest takie wyżebrane, wymęczone …
Z wejściem do UE było tak samo. Miało być przesunięte z powodu niespełnienia wymagań, ale wyżebrano ten 2004 r.
pierwszy gol dla Argentyny to jednak szmata do wybronienia byla
Ale to messi nei strzelał tylko mac alistar
kurwa strzał od słupka po długim rogu – pewnie ty byś wybronił baranie – bo napewno żaden bramkarz na tym turnieju
Szmata, to twoja matka i nikt jej nie broni, tylko każdy pierdoli spoconym, niemytym kutasem.
Pan Wojtek! Pan!
Odkupił wszystkie swoje grzechy z poprzednich turniejów 😉
Brawo!
100% racji!
Szczęsny w reprezentacji zagrał wiele chujowych meczów, żeby akurat na swoim last dans wyglądać zajebiscie. Paradoks naszej kopanej 😉
Wcześniej też miał nie złe mecze i jeden wybitny z Niemcami za Nawałki 2:0. Tylko dzięki niemu.
Też skislem jak mrugnął do Di Marii XD
JAKI KOCUR LUZ MA
’Ale tak czysto sportowo, niewykluczone, że najlepszym z najlepszych był Łukasz Fabiański. Najpierw wniósł konieczną solidność, a następnie wybitnie bronił podczas spotkania ze Szwajcarią’
Puknij się w łeb głupi dzieciaku. To właśnie przez takie pseudo dziennikarskie parówy jak ty mąci się później w głowach. Polska na ME grała 5 meczów. To, że rywale nawet nie stwarzali sytuacji było zasługą całej drużyny, ale w najmniejszym stopniu bramkarza. Miał dwie interwencje ze Szwajcarią, które i tak gówno by dały bo nie potrafił się nawet w karnych rzucić we właściwą stronę. Robienie z niego największego bohatera Euro to już jest kpina z logiki i kierowanie się wyłącznie sympatią do danego zawodnika, niczym innym. W tamtej drużynie postawa tego Pazdana, czy Glika znaczyła dużo więcej niż sporadyczne interwencje Fabiańskiego. Dobry turniej? Tak, ale jako jeden z wielu, a nie jakiś wielki bohater, który na 10 karnych nie potrafił się nawet rzucić we właściwą stronę.
Wlasnie! Przeciez gdyby sie nawet rzucal w przypadkowy rog, to mal szanse trafis 5 na 5, a on nie trafil ani razu. ANI RAZU!!! Tragedia…
Najlepsze było argumentowanie przez któregoś dziennikarza dlaczego nie wpuszczenie Boruca na karne to dobra decyzja: „bo mogłoby to źle wpłynąć na morale Łukasza w dalszej fazie turnieju” Jakie to ma kurwa znaczenie, skoro doprowadziło to do tego że w niej nie zagraliśmy xD Szacun za interwencje ze Szwajcarią, ale to nie oznacza że stał się na tym turnieju już nietykalny, trener bramkarzy widząc co się dzieje (nawet po meczu Fabiański sam się biczował że nie rzucał się w dobrą stronę) powinien to zasugerować Nawałce (chociaż on akurat ze swoimi przesądami pewnie i tak miał to w dupie).
Czy pamięć mnie nie myli i on miał tragiczny początek sezonu w tragicznym Juventusie? Potem się poprawił, no i teraz na Mundialu… bez jaj, najlepszy bramkarz? Na 150%
To jak mu ADM próbował rogala wkręcić, ciekawe czy to challenge z treningów w klubie? Kozackie to było.
Nie mniej jeśli twoim najlepszym zawodnikiem turnieju jest GK to… jak nic pamiętam Oliego Kahna i nagrodę MVP turnieju, a potem Ronaldo puknął go na miętko. Chociaż w finale MŚ… kurde, gdyby Dzwoniący Bajerant przywiózł srebro Mundialu, ale nie… tam Niemcy strzelali po jednym golu… Paragwajowi, USA i Korei.
Kahn grał finał ze złamanym palcem i nawet w tym finale zaliczył ze dwie świetne interwencje. MVP turnieju zasłużone bo reprezentacja Niemiec była słaba(Kahn przepchnął ich też w barażach do MŚ) i to na jego plecach weszła do finału. Ronaldo miał świetny turniej, ale Brazylia jednak miała wielu jakościowych graczy i nie była zależna od niego, tak jak Niemcy od Kahna.
To może w końcu Marina pokona magiczną cyfrę tysiąca sprzedanych płyt? Święta idą….
Do szkoły, panie Mazurek. Piłsudski nikogo ani niczego nie wyzwolił, niepodległość uzyskaliśmy przede wszystkim dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności.
A w ogóle to to jest właśnie polską tragedią – wypatrywanie wielkiego wodza/bohatera, który poprowadzi nas w bój zamiast mozolnej pracy organicznej.
Dokładnie. Właśnie o to chodzi. Historycznie nadaliśmy 1918 rokowi i uzyskaniu niepodległości twarz jednego bohatera – Józefa Piłsudskiego. Ten cały akapit jest napisany tak, żeby pokazywać narracje, hiperbole, wynoszenia na piedestał, zbiorowe akty miłości, taki kult jednostek:
Polska kocha wybawicieli. Zaczytuje się w bohaterskich dziejach literackiego Andrzeja Kmicica, który wysadził szwedzką kolubrynę pod Jasną Górą. Sławi Józefa Piłsudskiego, który wyzwolił kraj spod jarzma zaborców i zatrzymał bolszewicką inwazję na odrodzoną ojczyznę. Gloryfikuje postaci Jana Pawła II i Lecha Wałęsy, którzy w oczach dużej części narodu niemal w pojedynkę obalili komunizm. Lubimy narracje, hiperbole, wynoszenie na piedestał, takie zbiorowe akty miłości, które niekiedy przeradzają się w spektakle nienawiści
Ktoś jeszcze wierzy w to, że Bolek obalił cokolwiek poza gorzałą z Kiszczakiem?
jebać cię lewacka szmato
Ja to już się cieszę że od soboty zaczyna się 1/8 ! Prawdziwy mundial, koniec kalkulacji i piszę to też w kontekście naszej kadry, koniec grania murary na czas, dziadowania i matematycznego oczekiwania czy Meksyk strzeli czy nie, czy Arabia powalczy czy nie powalczy czy tego pies ugryzie w dupę a tamten przed psem ucieknie. Będziesz chciał awansować musisz wygrać… Teraz niech się nasi wykażą, mają pecha że będą to musieli udowodnić z Francją…. Zagrają murarskie, tynkarskie tango jak z Argentyną dostaną takiegio samego gonga jak z Argentyną a może jeszcze lepszego.
Nie miej złudzeń. Murarka i modlitwa o jak najmniejszy wymiar kary.
pewnie w składzie pojawi się Wieteska (argument dla Czesia prosty: Kiwior popełniał błędy, więc czas na „nowe”). Kurcze, jak pomyślę kogo on na Argentynę na zmiany wpuścił to do tej pory nie mogę uwierzyć.
Boniek, Dudek, Stanowisko, Skokowski, Włodarczyk, Borek …ludzie o ogromnej wiedzy, doświadczeniu..Osoby opiniotwórcze , ludzie od , których mamy prawo wymagać otwarcia rzetelnej dyskusji o polskiej piłce , nie robią nic. Żaden z tych gości o do bólu napchanych kieszeniach nie stara się nawet być czymś więcej jak tylko portalem dla firm bukmacherskich. WSTYD .Nie będzie szkolenia dzieci i młodzieży nie będzie stylu i wyników. Czesław jest produktem zaniedbań polskiej piłki. Kraje tak jak materiału staje . Zacznijmy my o tym gadać bo oni mają tylko bankomaty w głowach a wasza klikalności ich artykułów, tweetów itd tylko napędza cały ten syf .
Nie wierzyłem w Ciebie Wojtek, ale za dwa ostatnie mecze i ten turniej, póki co – chapeau bas!
Michniewicz powinien zostać wypierdolony w trybie natychmiastowym. Trener którego jedyną taktyką na mecz jest laga na Robercika nie powinien dostać nawet drużyny w Pierdziszewicach Dolnych a co dopiero reprezentację. To skandal. A on jeszcze po meczu mówi że taki był plan na mecz i że czekali na wynik drugiego meczu. Nie no, super plan kurwo. Czekać biernie na wynik drugiego meczu i modlić się aby Argentyna nie wpierdoliła kolejnych bramek(a była blisko), to tak awangardowy i rewolucyjny system gry w piłkę, że powinni tego nauczać na kursach UEFA. Teraz widać jak na dłoni że jedyne co mógł w życiu poważnego wygrać to tylko za korupcję bo w normalnej piłce chłop sobie nie radzi (przypominam że mało co nie spuścił z tej śmiesznej ekstraklasy Legii co jest wyczynem wręcz abstrakcyjnym).
Ja najbardziej podziwiam… siebie. Że to gówno obejrzałem do końca
Kudos, panie Mazurek. Bardzo dobrze czyta się Twoje teksty 😉
kurwa Janek co to za brednie? „ kocha wybawicieli. Zaczytuje się w bohaterskich dziejach literackiego Andrzeja Kmicica, który wysadził szwedzką kolubrynę pod Jasną Górą. Sławi Józefa Piłsudskiego, który wyzwolił kraj spod jarzma zaborców i zatrzymał bolszewicką inwazję na odrodzoną ojczyznę” dziela literackiego Andrzeja Kmicica? co to za skladnia? w jaki sposob marszalek nas wyzwolil spod zaboru? myślalem ze to byla decyzja polityczna aby stworzyc panstwo buforowe dla zachodniej europy zeby odzielalo ja od zsrr i niby postawa legionow miala na to wplyw ale po pierwsze nie przecenialbym jej a po drugie legiony to nie tylko pilsudski. no z historii jestes dupa musisz ewidentnie przyjebac wiadro bo chyba na trzezwo bylo pisane a uCiebie to blad pozdro
ten fiutek , tzn. Wojtek !!! jest o MILION RAZY GORSZY !!! od swojego OJCA !!! Maciej Szczesny to ELITA bramki !!! popatrzcie na ich mecze !!! Wojtuś to pasmo wpadek , ok , w Katarze ma farta , ale chwilowo … Maciej Szczęsny to zupełnie inna liga !!! Amen !!!
Szczęsny to największy pozer na tym mundialu, nasz stały klaun reprezentacyjny. Jeżeli kończy karierę to nic, tylko się cieszyć. Cytując klasyka: kończ waść, wstydu oszczędź.