Z rozrzewnieniem można wspominać ten Urugwaj, który w 2010 roku skończył na czwartym miejscu, a potem dwukrotnie wychodził z grupy – raz będąc nawet w ćwierćfinale. Oglądało się ich więcej niż przyjemnie. Jakość, rozmach, pasja, kapitalne historie. Dziś niestety niewiele z tego zostało.

Owszem, ktoś może wskazać, że Urugwaj miał dzisiaj pecha. No bo w drugiej połowie Gomez trafił w słupek, Suarez pomylił się nieznacznie, a Valverde i Bentancur (ten drugi akurat przed przerwą) marnowali sytuacje sam na sam z Costą. Niemniej trudno przy tym nie odnieść wrażenia, że to wszystko Urugwaj miał naprzeciwko Portugalii, która albo jechała na trzecim biegu, albo klasycznie męczyła swoją bułę.
Tak czy tak – Ghańczycy potrafili się postawić, upolowali dwie sztuki, Urugwaj nie ma ani jednej. To jest już niestety drużyna w podeszłym wieku, potrzebująca gruntownych zmian. Smutno się patrzy, jak z reprezentacyjną karierą finiszuje Suarez – jego sylwetka nie wskazuje nawet na to, że jest czynnym piłkarzem. Godin schodzi z boiska po godzinie, gdzieś tam kręci się bezbarwny Cavani…
No, słabo. A młodsi nie wypełniają tych luk. Trudno na przykład cokolwiek powiedzieć o występie Nuneza, bo po prostu został wpisany do protokołu i tyle. Na siedem pojedynków wygrał jeden. Dramacik. Więcej też spodziewaliśmy się po Valverde, że będzie napędzał akcję Urugwajczyków, a tego brakowało i – jak wspomnieliśmy – swoją setę też zmarnował.
Portugalia wypunktowała Urugwaj. Najpierw ze swojej bramki cieszył się Ronaldo, ale ona słusznie została ostatecznie przyznana Fernandesowi. Wrzucił, Cristiano chciał sięgnąć futbolówkę głową, jednak tego po prostu nie zrobił. Natomiast jak to on – musiał być pazerny i pokazać pełną cieszynkę, by choćby spróbować przekonać oficjeli do przymknięcia oczu. Nic z tego. I bardzo dobrze.
Bo to Bruno Fernandes jest MVP. W drugiej połowie wywalczył jeszcze rzut karny i sam go wykorzystał. Pomocnik założył kanał Gimenezowi, a ten zablokował to… ręką – naprawdę przypominało to interwencję bramkarską. A że Gimenez bramkarzem nie jest, to arbiter po VAR-ze wskazał na wapno. Do piłki podszedł Fernandes i z naskokiem przed strzałem pokonał Rocheta.
Po tym golu Urugwaj siadł całkowicie. Portugalia miała jeszcze choćby słupek i spokojnie mogła podwyższyć prowadzenie. Ostatecznie stanęło na 2:0, co pozwala Urugwajowi wyjść z tego jakoś z twarzą i jeszcze wierzyć.
Tylko że to może być złudna wiara, bo dynamiczni Ghańczycy powinni ich zjeść, rewanżując się tym samym za mundial w RPA. Wyrzuciliby Urugwaj z turnieju, a jak wiadomo – zemsta najlepiej smakuje na zimno. Portugalia? Jest już w kolejnej fazie, ale wciąż liczymy na więcej.
Ghanę (ledwo) i Urugwaj (bardziej) udało się wyprzedzić nie na pełnym gazie, ale w kolejnych fazach może nie być już tak różowo. Jeśli więc Portugalia chce przełamać swoją mundialową złą passę medalem, musi grać po prostu jeszcze lepiej.
Czytaj więcej o mistrzostwach świata:
Fot. Newspix
Jestem rozczarowany postawą Urugwaju. Pierwsza połowa fatalna, druga nieco lepsza, ale to jest o wiele za mało jeśli chodzi o imprezę rangi mistrzowskiej, by się liczyć. Mają jeden punkt, więc by awansować do fazy pucharowej musieliby opędzlować Ghanę 3:0 czy nawet 4:0, a w obecnym położeniu to się wydaje praktycznie niewykonalne. No chyba, że będą mieć jakiś dzień konia i trener postawi na odpowiednich zawodników. Zmiany dały trochę życia. Ten typ z dyszką powinien grać od początku. Matematyczne szanse mają, ale po mojemu można już dzisiaj powiedzieć, że Urugwaj w mizernym stylu pożegnał się z czempionatem. Koniec mistrzostw, do widzenia.
Nie no jak 3, 4-0?
Wymęczone upchnięte kolanem 1-0 z automatu przesuwa ich nad Ghanę, a wątpliwe jest, że Korea ogra Portugalię. A remis Korei nie zagraża Urusom, przy założeniu, że wygrają swoje spotkanie.
A rzeczywiście xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Nic nie piłem, ale wszystko mi się pomieszało i wygląda jak bełkot nawalonego typa. Masz słuszność i przepraszam za swój błąd.
Ghana ma 3pkt
Urugwaj ma 1pkt
Więc jeśli Urugwaj ogra Ghanę to powinien przejść dalej, ale i tak tego nie widzę, bo trener Alonso mnie nie przekonuje. Jest zbyt zachowawczy i źle zestawia skład.
de Arrascaeta to mega kozak, chyba najlepszy technik w lidze brazylijskiej
Właśnie to mnie dziwi, że taki kocur siedzi na ławie, gdzie nie oszukujmy się linia pomocy to były śpiochy i wszyscy byli praktycznie bezproduktywni. De Arrascaeta wszedł i od razu obraz gry się zmienił. To jest gość na pierwszy skład, więc nie wiem czemu Alonso sadowi go na ławkę…To się musi zmienić.
2:0 z Ghaną im wystarczy do awansu, jeżeli Portugalia nie przegra z Koreą.
Dobrze że nie zaliczyli gola Ronaldo. Najpierw karny z kapelusza teraz dotknięcie włosami. Gra bardzo słabo a wszyscy by mówili że ciągle jest wielki bo ma dwa gole.
Wiem, że tego nigdy nie zrobisz, ale zaanalizuj sobie proszę w jakim stopniu poruszanie się Ronaldo robi miejsce innym portugalskim graczom. Piłka nożna to nie tylko bramki i rajdy skrzydłowych, to także angażowanie uwagi obrońców, by kolegom zrobić miejsce czy zarządzenie piłką przez defensywnego pomocnika jak to robił w swoich najlepszych latach Busquets.
bez jego udziału ta bramka by nie padła
Urugwaj to samo co Chile powoli i może też Belgia. Stare dziady które już na Reprezentacji nie mają ambicji, Urugwaj nie mógł nawet Korei pokonać, Darwin Nunez też bez polotu. Portugalia wydaję się być w topie kandydatów do końcowego triumfu lub medalu. Są mocni a wydaję się że nie grają jeszcze na 100 % nawet Ronaldo wygląda dużo lepiej. Jeśli miałbym teraz typować to zwycięzcę widzę w trójce FRANCJA/ BRAZYLIA/ PORTUGALIA. W dalszej kolejności Hiszpania, Anglia, lub Niemcy jak się rozpędzą bo zaskoczyli z Hiszpanią. Maroko jak czarny koń.
A gdzie ta cieszynka Ronaldo?
Bo ja widzę że biegnie do Bruno F i mu gratuluje..
Niech już ten CR idzie do domu. Wszędzie gdzie się pojawia, zaburza porządek Wrzechświata. Słońce przy nim gaśnie, ludzie idiocieją, kumple z kadry przestają przy nim grać. Całe lata obrzydza mi tę drużynę. I jeszcze chciał sobie przywłaszczyć cudzego gola, bo nie protestował przecież. A on musi świecić przecież najjaśniej.