Gregg Popovich poczuł się źle przed spotkaniem z Los Angeles Lakers i uznał, że z powodu choroby nie zdoła poprowadzić swojego zespołu w starciu z Jeziorowcami. Pod jego nieobecność Spurs gładko przegrali mecz (92:123). Jeremy Sochan rzucił 12 punktów.
Popovicha zastąpił asystent, Brett Brown. Sam wspominał, że o tym, że poprowadzi ekipę w tym spotkaniu, dowiedział się tuż przed jego startem. – Oczywiście, że kiedy dzieje się coś takiego, jest się zaniepokojonym. Ale rozmawialiśmy z nim, lekarze go zbadali. Wszystko jest w porządku – mówił o Popovichu. W porządku nie było jednak na parkiecie, bo Spurs przegrali po raz piąty z rzędu (dwunasty w sezonie) i to bardzo wyraźnie.
A Lakers wystąpili przecież bez kontuzjowanego LeBrona Jamesa. Pod jego nieobecność szalał Anthony Davis, który rzucił dziś 30 oczek i zaliczył aż 18 zbiórek. To w dużej mierze dzięki jego postawie gospodarze już po pierwszej kwarcie prowadzili 34:20, a potem tylko powiększali przewagę, ostatecznie odnosząc trzecie z rzędu zwycięstwo (piąte w sezonie), co sprawiło, że w tabeli konferencji… wyprzedzili Spurs i są aktualnie na 13., trzecim od końca miejscu.
CZYTAJ TEŻ: MIESIĄC OD DEBIUTU SOCHANA W SPURS. CO WIEMY?
Jeremy Sochan? Był – na spółkę z Keldonem Johnsonem – drugim najlepszym punktującym swojej ekipy. Zdobył 12 punktów, wszystkie rzutami za dwa (przy skuteczności 6/11). Nie trafił za to żadnej z trzech prób trójek. Inna sprawa, że nie było to dziś w ekipie z San Antonio niczym niezwykłym. Spurs uzyskali bowiem ledwie 39 procent skuteczności w rzutach z gry (41/105) i 20,6 procent w rzutach za trzy (7/34). Wspomniany Johnson, w normalnych okolicznościach lider ekipy, trafił 4 na 20 prób pola. Zza łuku? Ledwie 1 na 10.
To po prostu nie był mecz Spurs. Kolejny – już we własnej hali – czeka ich w nocy ze środy na czwartek polskiego czasu. Zmierzą się wtedy z New Orleans Pelicans.
Fot. San Antonio Spurs / NBA Entertaiment