Reklama

Holandia mierzy wysoko, ale gdzie wyląduje?

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

06 listopada 2022, 19:23 • 13 min czytania 9 komentarzy

Prosta grupa, ambitny trener z ostatnią misją w karierze, solidna defensywa to główne powody, by sądzić, że Holendrzy mogą zdziałać wiele na mundialu. W kraju liczy się nawet na medal. Z drugiej strony podobne nastroje towarzyszyły Oranje podczas Euro 2020, a skończyło się na klapie. Jak będzie w mistrzostwach świata?

Holandia mierzy wysoko, ale gdzie wyląduje?

Tylko w XXI wieku kibice reprezentacji Holandii przeżyli już niemal wszystkie możliwe emocje podczas występów swojej kadry w mistrzostwach świata. Były świetne historie i medale na mundialach w RPA i Brazylii. Pojawiło się również rozczarowanie po odpadnięciu w 1/8 finału na turnieju w Niemczech. Fanom towarzyszył również brak jakichkolwiek emocji spowodowany nieobecnością Oranje w mistrzostwach w 2002 i 2018 roku. Obecnie w kraju tulipanów panują mieszane odczucia. Z jednej strony Holendrzy trafili do łatwej grupy, z której wyjście to obowiązek, a po nim można próbować zdziałać coś więcej. Z drugiej podobnie mówiło się podczas Euro 2020, które reprezentacja zakończyła na 1/8 finału po porażce z Czechami (0:2).

Mistrzostwa Świata 2022. Holandia

Holendrów usatysfakcjonowałby tylko medal. Jednak czy reprezentacja ma na tyle silną kadrę, by o nim myśleć? Można w to wątpić. Niemniej jednak w mistrzostwach świata często nie chodzi o indywidualności, a drużynę i niekiedy dużą dozę szczęścia. Za sterami kadry Oranje stoi natomiast człowiek, który potrafi stworzyć zgrany zespół, jest detalistą, pozostaje niepokonany od momentu objęcia posady selekcjonera i zamierza dać ostatnie show w karierze. Louisa van Gaala czeka w Katarze ostatni taniec. Pytanie czy zobaczymy galowego walca czy zwykłą potupaję zakończoną przed północą?

Ocena rozdania – 4

Holendrzy są wyraźnym faworytem grupy A. Ani Senegal, ani Ekwador, ani tym bardziej Katar nie powinny stanowić zagrożenia dla Oranje. Wyjście z grupy jest zatem dla nich obowiązkiem. Jeśli to by się im nie udało, mundial w ich wykonaniu można uznać za blamaż. Właściwe mistrzostwa świata zaczną się dla kadry van Gaala w fazie pucharowej. Pierwsze trzy spotkanie może zatem poświęcić na danie większego kredytu zaufania niektórym zawodnikom. Jednym z nich będzie Memphis Depay, który nie gra w Barcelonie, obecnie leczy kontuzję, a mimo to pozostaje numerem jeden w ataku. Doprowadzenie snajpera do dobrej formy, może być kluczem dla końcowego sukcesu Holendrów.

Niemniej jednak najważniejszą postacią reprezentacji pozostaje Frenkie de Jong. Choć Virgil van Dijk jest kapitanem i liderem defensywy, to od pomocnika wszystko się rozpoczyna i niejednokrotnie również na nim kończy. To mózg, płuca i serce Oranje, dlatego z zapartym tchem obserwowano w Holandii rozwój jego sytuacji w Barcelonie. Gdy nie grał i był bliski opuszczenia Katalonii, wrogiem numer jeden w kraju był Xavi. W ostatnich tygodniach de Jong powrócił jednak do pierwszego składu, radzi sobie coraz lepiej, dlatego wielu kibicom spadł kamień z serca.

Pod zawodnika Barcelony podporządkowana jest cała gra Holendrów. Właśnie dlatego van Gaal zmienił system funkcjonowania zespołu. Po eliminacjach mistrzostw świata doszedł do wniosku, że gra klasyczną dla Holendrów formacją 1-4-3-3 nie spełnia jego oczekiwań i postanowił wdrożyć nowe ustawienie 1-3-5-2. Spotkał się falą nieprzychylnych komentarzy. Stał się wręcz celem ataków największego dziennika w kraju De Telegraaf. 71-letni selekcjoner dokonał tego jednak z pełną premedytacją. Po pierwsze widział, że drużyna w klasycznym holenderskim ustawieniu zmierza do autodestrukcji i nie zdziała niczego na mundialu. Po drugie zrzucił odpowiedzialność z barków piłkarzy, którzy nawet wobec niepowodzeń mieliby wytłumaczenie w postaci zmiany taktyki.

Do tego typu sytuacji nie doszło. Od objęcia posady przez Van Gaala Oranje ani razu nie przegrali meczu. Stracili tylko 13 goli w 15 meczach. Selekcjoner dokonał prostego rachunku. Skoro w defensywie posiada więcej klasowych piłkarzy, postarał się znaleźć dla nich miejsce kosztem przeciętnej jakości ofensywnych piłkarzy. Wzmocnił tym samym obronę, a w ataku występowali tylko najlepsi, co nie odbiło się w żaden sposób na zdobyczach bramkowych. Nie dość, że punktuje najlepiej spośród wszystkich selekcjonerów, którzy poprowadzili kadrę w co najmniej pięciu meczach, to jeszcze jego drużyna strzela średnio 2,73 gola na mecz. Ostatni trenerzy jak De Boer czy Koeman tylko nieznacznie przekroczyli granicę dwóch trafień, a Blind nawet jej nie osiągnął.

Van Gaal z pewnością już teraz rozplanował cały mundial. Jest niebywałym detalistą. Nie zostawia niczego przypadkowi. Właśnie dlatego już na początku kadencji zadbał o odpowiednie relacje z Frenkiem de Jongiem. Zapowiedział również, że na mistrzostwa świata zabierze specjalistę od rzutów karnych. Zdaje sobie sprawę, że do finału można dotrzeć nie tylko wygrywając wszystkie mecze, ale również je remisując, a szalę zwycięstwa przechylić na swoją korzyść w serii jedenastek. Tak stało się choćby podczas poprzedniego mundialu z jego udziałem, czyli MŚ w Brazylii. W ćwierćfinale Oranje wyeliminowali Kostarykę dopiero po karnych, a bohaterem został wprowadzony w dogrywce golkiper – Tim Krul, który powstrzymał dwa uderzenia rywali.

To również pokazuje mądrość i duży stopień prewencji przed potencjalną ofensywną indolencją Holendrów. Atak to obecnie największe zmartwienie Oranje, o czym piszemy niżej. Próba skupienia gry na najsilniejszych punktach jak dotąd się sprawdzała, o czym przekonali się nie tylko Polacy, ale również Belgowie czy Duńczycy.

Holendrzy napisali już kilka fantastycznych kart historii mistrzostw świata. Sukcesy przychodziły jednak po latach chudych. Przed zdobyciem pierwszego i drugiego srebrnego medalu, nie potrafili zakwalifikować się na na cztery wcześniejsze mundiale. Przed finałem w RPA i trzecim miejscu w Brazylii odpadli w 1/8 finału i nie dostali się na turniej w Korei i Japonii. Teraz do Kataru jadą po nieobecności w mistrzostwach w Rosji. Powtórzą zatem swoją sinusoidalną tendencję i dotrą do strefy medalowej?

As w talii – Virgil van Dijk

Jest jednym z najlepszych obrońców na świecie. W Liverpool i reprezentacji Holandii pełni nie tylko rolę defensora, ale również lidera całego zespołu. To kapitan kadry Oranje. Trafił do najlepszej drużyny świata drugiej dekady XXI wieku w rankingu IFFHS. Peany nad jego wysokimi umiejętnościami zaczęły pojawiać się na dobre, gdy przeniósł się w 2018 roku z Southampton do The Reds. Wcześniej nie miał aż tak wiele szczęścia, a jego wejście do futbolu okupił wieloma nieprzychylnymi komentarzami i dużą dozą samozaparcia. W Eredivisie zadebiutował tuż przed 20 urodzinami.

Reklama

Będąc nastolatkiem miał wiele problemów zdrowotnych. W ciągu jednego roku urósł blisko 20 centymetrów. W takim samym tempie nie rosły jednak jego umiejętności piłkarskie i muskulatura, dlatego został odrzucony w pierwszym klubie – Willem II. Jego trener Edwin Hermans powiedział wprost, że ma zbyt wiele braków, by zadebiutował w pierwszej drużynie. Dlatego za darmo odszedł do Groningen. Dopiero w drużynie, która wychowała m.in. Arjena Robbena, poznano się na jego talencie. Jak wspominał po latach znany z Wisły Kraków trener Robert Maaskant van Dijk był świetnym uczniem. Przyswajał wiedzę szybko i konsekwentnie. W trzy lata od przenosin Groningen zainkasowało blisko trzy miliony euro sprzedając go do Celtiku Glasgow.

Już pięć lat później w 2018 roku został najdroższym obrońcą świata, po tym jak Liverpool kupił go za blisko 85 mln euro. Stał się talizmanem The Reds. Dopiero w październiku przegrał pierwsze spotkanie na Anfield Road. W klubie z Merseyside ceni się go nie tylko za umiejętności piłkarskie, ale również postawę poza boiskiem, co najlepiej zdefiniował Georginio Wijnaldum. – Jeśli Virgil się z czymś nie zgadza, usłyszysz to od niego. To przyjemność z nim grać, bo stale ci podpowiada. Bierze odpowiedzialność za wszystko: siebie, swoich kolegów, a nawet ludzi, którzy nie grają – ocenił pomocnik na stronie Nu.nl.

Holender swoją postawą chce pokazać, że jest przeciwieństwem swego ojca, który opuścił go i jego rodzinę, gdy był jeszcze dzieckiem. Właśnie dlatego Van Dijk na koszulce nosi swoje imię, a nie nazwisko. Jak twierdzi wuj zawodnika Steven, chce w ten sposób zapobiec rozpowszechnianiu nazwiska człowieka, który go skrzywdził. Sama historia losów zawodnika jest równie interesująca. Pochodzi bowiem z Surinamu, ale posiada również chińskie korzenie.

Blotka – atak

Przez lata najważniejszą formacją największych holenderskich składów był atak. To właśnie z kraju tulipanów pochodzi ofensywny system gry 1-4-3-3 rozwinięty przez Johana Cruijffa. Przyglądając się obecnej kadrze największe kłopoty van Gaal ma z obsadą środka ataku. Z konieczności stawia z przodu na zawodników, którzy w klubach występują na skrzydłach jak Steven Bergwijn bądź Cody Gakpo. Swoje szanse otrzymuje również napastnik, który nie gra w swoim zespole – Memphis Depay. W kręgu zainteresowań selekcjonera znajdują się również snajperzy występujący w marginalnych ekipach z perspektywy ścisłego europejskiego topu, czyli Wout Weghorst z Besiktasu i Vincent Janssen z Royal Antwerp.

Sytuacja jest na tyle kiepska, że selekcjoner musiał porzucić swoją zasadę o niepowoływaniu zawodników, którzy nie występują w swoich klubach. Wierzy, że napastnik pokroju Depaya nawet bez regularnej gry będzie w stanie zrobić różnicę. Napastnik Barcelony wziął sobie to mocno do serca bowiem rozegrał w tym sezonie zaledwie 131 minut. Ostatnio został nawet posądzony o to, że celowo pozoruj kontuzję, by być wypoczętym na mistrzostwa świata, czemu kategorycznie zaprzeczył.

Słyszę lekceważące plotki na mój temat o tym, że celowo spowalniam powrót do gry po kontuzji. Media dzielą się takimi rzeczami bardzo łatwo, nie znając faktów, co w efekcie tworzy negatywną narrację. Nigdy nie lekceważcie mojego profesjonalizmu! – napisał w oświadczeniu na Twitterze zawodnik. Prawda jest jednak taka, że wyraźnie przegrał rywalizację w Barcelonie, m.in. z Robertem Lewandowskim, a próba zmiany klubu w letnim oknie transferowym spaliła na panewce.

Reklama

Van Gaal na papierze nie ma indywidualnie kim straszyć z przodu. Siłą ofensywną Oranje jest jednak gra zespołowa. Choć obecnie nie widać jednego lidera w ataku, to Holendrzy pokazali w Lidze Narodów, że potrafią strzelać gole nawet bez klasycznego napastnika.

Rozdający – Louis van Gaal

Bogatej historii tego trenera nie da się skrócić w zaledwie kilku akapitach. Skupimy się zatem na ostatnich miesiącach, które były słodko-gorzkie dla 71-letniego szkoleniowca. Znajdował się już na emeryturze, gdy po ostatnią przysługę zadzwonił holenderski związek. Pomimo tego że korzystał już z zasłużonego urlopu w Portugalii, racząc się winem, po raz trzeci postanowił objąć posadę selekcjonera reprezentacji Oranje. Momentalnie wywołał ogromny skandal w kraju, zmieniając tradycyjny styl 1-4-3-3 na 1-3-5-2, czym zapoczątkował ogólnonarodową dyskusję. Po raz kolejny w karierze wyszło na jego bowiem od sierpnia 2021 roku, gdy stanął za sterem holenderskiej drużyny, ta nie przegrała żadnego spotkania, po drodze rozprawiając się z Danią, Belgią czy Polską.

Pod płaszczykiem tych sukcesów kryły się osobiste problemy van Gaala. 71-letni trener zmaga się od 2020 roku z rakiem prostaty. Podczas zgrupowań urywał się w nocy do szpitala na kolejne badania. Przeszedł przeszło 20 sesji napromieniowania. Nic pisnął o nich jednak nawet słowem, próbując chronić przed złymi informacjami swoich zawodników, którzy jego zdaniem mieli w pełni skupiać się na grze, a nie na chorobie ich trenera. Dlatego gdy nabawił się urazu biodra podczas jednego z treningów, nie opuścił go, a dokończył zajęcia siedząc na przenośnej lodówce i jeżdżąc wózkiem golfowym.

Swojej choroby nie był jednak w stanie utrzymywać dłużej w tajemnicy. Opowiedział o niej w kwietniu w szczegółach przed kamerami Humberto, a ostatnio w dużym wywiadzie rzece dla holenderskich mediów. – Piłkarze nie mogli się niczego dowiedzieć. Mieli myśleć, że jestem zdrowy. Nie chciałem im mówić, bo mogłoby to wpłynąć na ich występy. Mam w sobie dużo dyscypliny i silnej woli. Mogę wykonywać swoją pracę, bo ją lubię, lubię też być z tym zespołem. Traktuję to jak prezent na późny wiek mojego życia. Cierpiałem na dość agresywną formę tego nowotworu. Przeszedłem dwadzieścia pięć sesji napromieniowania. W szpitalu traktowano mnie priorytetowo. Gdy poszedłem na wizytę, zostałem wpuszczony tylnymi drzwiami i natychmiast wepchnięto mnie do innego pokoju. To było wspaniałe, zadbano o moją prywatność – powiedział.

Pomimo choroby i pięcioletniego rozbratu z piłką van Gaal się nie zmienił. Dalej jest kontrowersyjny oraz elokwentny. Swoimi wypowiedziami daje dziennikarzom wiele tematów na artykuły. Wciąż posiada również iskrę, którą rozpalił medalowy ogień w kraju. Oczekuje się od niego sukcesów, a seria meczów bez porażki, tylko to spotęgowała. Dla niego samego będzie to ostatnia szansa, by pokazać się światu. Z końcem roku wygasa jego kontrakt z reprezentacją, którą przejmie Ronald Koeman. Van Gaal ma zatem ostatnie kilka meczów, by jeszcze raz zaimponować światu i poprowadzić ponownie Holandię do medalu mistrzostw świata.

Świeżak – Jurrien Timber

Mając takich rywali w środku obrony jak Virgil van Dijk, Nathan Ake, Matthijs de Ligt, Stefan de Vrij ciężko było przypuszczać, że wciąż nieopierzony 21-letni Jurrien Timber wywalczy sobie miejsce w podstawowym składzie reprezentacji Holandii. Kolejne spotkania potwierdzają jednak, że van Gaal wyżej ceni sobie umiejętności zawodnika Ajaxu Amsterdam niż de Ligta czy de Vrija. Bardzo dobrze czuje się w systemie z trójką z tyłu. Już poprzedni duży turniej, czyli Euro 2020 rozpoczął w pierwszym składzie. Nie był on jednak dobry dla całej kadry Oranje, co Timber przypłacił chwilowym odsunięciem od reprezentacji.

W kraju porównuje się go de Ligta, co jest sporym uproszczeniem bowiem różnią się stylem gry. Niemniej jednak 21-latek jest sukcesorem swojego starszego kolegi. Zaledwie rok po odejściu aktualnego defensora Bayernu Monachium do Juventusu Timber wskoczył w jego buty i zaprowadził porządek w tyłach Ajaxu. Właśnie dlatego w 2021 roku otrzymał nagrodę Marco van Bastena dla największego talentu w klubie z Amsterdamu, a także tytuł najlepszego piłkarza… Curacao.

Jego ojciec pochodzi właśnie z tej holenderskiej wyspy na Karaibach, natomiast matka z Aruby. Sam zawodnik i jego brat bliźniak Quinten urodzili się w Utrechcie, gdzie cała rodzina przeniosła się za sprawą zdobytego stypendium tanecznego przez matkę piłkarzy. Mieszkali tam do siódmego roku życia. Właśnie wtedy jego rodzice się rozstali. Jurrien przyjął nazwisko matki – Timber. Wspólnie przenieśli się do Rotterdamu, gdzie obrońca stawiał pierwsze kroki w futbolu w szkółce Feyenoordu.

Mając 13 lat przeniósł się jednak do zespołu Ajaxu. Choć początki miał trudne z powodu licznych kontuzji, to krok po kroku przebijał się klubowej hierarchii. Kolejni trenerzy cenili go za odpowiedzialność i elastyczność w defensywie. Z powodzeniem radził sobie na każdej z pozycji w obronie. – Spokojnie mógłby grać jako lewy defensor albo środkowy pomocnik. Z marszu nie zostanie liderem Ajaxu, ale ma do tego predyspozycje. Nie boi się wyrażać własnego zdania. Po wejściu do szatni nie był nieśmiały. A to istotne cechy, by zajść naprawdę daleko – powiedział na łamach AjaxTV były szkoleniowiec Die Joden Erik ten Hag, który po przejściu do Manchesteru United chciał zabrać ze sobą 21-latka.

Przewidywany skład reprezentacji Holandii na Mistrzostwa Świata 2022

Na kilku pozycjach do ostatnich dni będzie trwała rywalizacja o miejsce w składzie. Louis van Gaal ma kilku pewniaków jak Virgil van Dijk czy Frenkie de Jong. Walka toczy się w innych rejonach boiska choćby w ataku i środku pola. Należy również pamiętać, że szkoleniowiec Oranje przyzwyczaił już wszystkich, że potrafi odważnie postawić na niedoświadczonych zawodników. I tym razem można spodziewać się niespodziewanego bohatera z drugiego planu, który przebojem może wywalczyć sobie przepustkę do wyjściowej jedenastki reprezentacji Holandii.

Okiem ankietowanych

Quiz maker

Gdyby rozdanie było GIF-em

via GIPHY

Holandia na Mistrzostwach Świata 2022 – typ Weszło

Oranje mają bardzo gładkie wejście w mistrzostwa świata. Trafili do jednej z najsłabszych grup mundialu. W żadnym ze spotkań nie powinni stracić punktów, pewnie awansując do fazy pucharowej. To właśnie tam powinna zadziałać magia van Gaala, który już teraz ma zapewne kilka alternatywnych scenariuszy rozwiązań na trudne momenty. Choć w kraju panują oczekiwania medalowe, to po klapie Euro 2020 dotarcie do ćwierćfinału będzie optymalnym wynikiem do osiągnięcia przez Holendrów.

Holandia na Mistrzostwach Świata 2022 – typy, kursy, zakłady bukmacherskie Fuksiarz.pl

W każdym z grupowych meczów Holandia jest wyraźnym faworytem. W żadnym kurs na Oranje nie wykracza ponad 1.70. Co za tym idzie podopieczni trenera van Gaala są również faworytem do zwycięstwa w grupie A. Kurs na nich wynosi zaledwie 1.45. Dużo więcej można zarobić stawiając na najlepszego strzelca i asystenta. Największe szanse w obu kategoria posiada Memphis Depay. Fuksiarz za triumfy w obu tych rankingach gwarantuje odpowiednio 25.00 i 26.00.

WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

9 komentarzy

Loading...