Jacek Bartosiak, znany geopolityk, uwielbia sformułowanie „mgła wojny, z angielskiego – fog of war”. Dzisiaj w Radomiu byliśmy świadkami mgły futbolu, z angielskiego – fog of football. Podczas starcia Radomiaka z Wartą czuliśmy się jak podczas oglądania hokeja, gdzie krążek zauważamy tylko okazjonalnie. Piłkę w Radomiu było dostrzec trudno. A najbardziej widoczna była wtedy, gdy wpadała do bramki. Na nasze szczęście – wpadła aż pięciokrotnie.
Przedziwne było to 90 minut przed telewizorami. Niby doświadczaliśmy tego widowiska, próbowaliśmy je oglądać, chłonęliśmy każdy moment, w którym piłka była wyraźnie widzialna. Natomiast gdy akcje toczyły się przy linii po drugiej stronie boiska względem kamery, to mogliśmy tylko po ruchu jaśniejszych i ciemniejszych pikseli domyślać się, czy Abramowicz obiegł Grzesika lub czy Grzybek zatrzymał się na Kościelnym. Nawet powtórki bramek nie do końca wyjaśniały nam kwestia asystentów, trzeba było domyślać się – czy akurat dogrywał Zrelak, czy do Machado zgrywał kolega z Radomiaka, czy jednak obrońca Warty.
A generalnie spotkanie było intrygujące. Nie tylko przez wzgląd na to, że padło aż pięć bramek, ale i przez to, że mieliśmy tutaj zwroty akcji. A przede wszystkim mieliśmy wysokie stężenie kuriozanu Ekstraklasy.
Zaczął to wszystko Gabriel Kobylak. My wiemy, że ci bardziej naiwni będą próbowali zrzucić winę na mgłę („słabo widział”) lub na murawę („dziwnie mu skozłowała”). Ale to prawdopodobnie najbardziej kuriozalny gol sezonu. Wrzutka z prawej flanki, piłka odbiła się gdzieś od żeber Luisa i leciutko pofrunęła w stronę bramki Radomiaka. Zdążyła zrobić kozioł, Kobylak chciał ją zgasić butem (po co?), a ta… przeturlała mu się pod stopą, lekko musnęła czubek korka i ostatkami pędu wpadła do siatki. Niektórzy zawodnicy zdążyli już się obrócić i pobiec w drugą stronę. Przypuszczamy, że taki Ivanov – stojący 50 metrów dalej – nawet nie wiedział jak ten gol padł. Ale Radomiak od razu nakręcił Wartę w meczu do tej pory wizualnie dyskusyjnym.
Warciarze jeszcze przed przerwą poszli za ciosem – Zrelak w banalny sposób przejął piłkę w środku boiska, podał do Luisa, ten podbiegł sobie pod pole karne i ładną plasóweczką pokonał Kobylaka. Radomiak do przerwy oddał dwa strzały, oba niecelne. I trudno było nam uwierzyć, że gospodarze są w stanie jeszcze cokolwiek tu zdziałać, a o strzeleniu dwóch goli to nawet nie myśleliśmy.
A tu Lewandowski w przerwie zdecydował się na potrójną zmianę (zdjął m.in. atrapę skrzydłowego w postaci Semedo) i pół minuty po wznowieniu gry piłka spadła pod nogi Machado na skraju pola karnego. Ten długo się nie zastanawiał, wiernie odwzorował strzał Luisa dokładnie na tę samą bramkę i Radomiak podał sobie tlen. Kurek z tlenem odkręcił niedługo później Kościelny, który nie do końca wiedział gdzie spadła futbolówka, nie wiedział też gdzie jest Grzybek, więc zamiast w piłkę kopnął sobie w łydkę rywala i sędzia Krasny wskazał na wapno. Pewnym egzekutorem okazał się Nascimento.
Radomiak wrócił do gry, a Warta wypuściła spokojne prowadzenie. Z psychologicznego punktu widzenia wszystko wskazywało na to, że to ekipa Lewandowskiego pójdzie za ciosem, a Warta po dwóch gongach będzie miała problem z pozbieraniem się do kupy. A tu ledwo realizator skończył pokazywać strzał z wapna, a było już 3:2. Ruchliwy w tym meczu Szmyt świetnie dograł przed bramkę, Rossi się spóźnił, a Zrelak do asysty dołożył gola.
Spodziewaliśmy się jeszcze głośniejszego rock&rolla w końcówce starcia, ale mecz nam już wyraźnie zgasł. Tak naprawdę gorąco zrobiło się tylko w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry, gdy Kościelny wybił piłkę tuż przed Pawłowskim. Sędziowie na VAR debatowali o potencjalnym rzucie karnym, ale ostatecznie gra została puszczona i za moment zakończona.
Warta zdobyła już 16 wyjazdowych punktów. Nikt w Ekstraklasie nie może się z nią równać pod względem punktowania w delegacjach. Pieniądze wydawane na paliwo do klubowego autokaru Warty to prawdopodobnie najlepiej zainwestowana forsa w tym sezonie ligowym. Do tego osiem punktów przewagi nad strefą spadkową, mecze z Piastem (wyjazd) i Stalą (w Grodzisku) na rozkładzie. Zapowiada się na relatywnie spokojną zimę w ekipie „Zielonych”
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: