Czy można wpuścić pięć bramek, a mimo to dostać pochwałę od samego Pepa Guardioli? Otóż można. Przekonał się o tym Kamil Grabara, w stronę którego szkoleniowiec City posłał kilka ciepłych słów.
FC Kopenhaga mierzyła się wczoraj z Manchesterem City. Wiadomo było, że Duńczycy nie mieli większych szans w starciu z angielskim potentatem. Skończyło się wynikiem 0:5. Na listę strzelców wpisali się Haaland (dwa gole), Mahrez, Alvarez i Czoczolawa, który zaliczył trafienie samobójcze.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
– Bramkarz Kopenhagi zagrał naprawdę świetne zawody. Nie wiem, czy to przez maskę, jaką nosił podczas tego meczu, czy przez coś innego, ale to doskonały występ – chwalił po spotkaniu Pep Guardiola.
To pierwszy mecz Kamila Grabary od momentu odniesienia kontuzji. Pod koniec lipca bramkarz zderzył się z rywalem, Mathiasem Rossem z Aalborga, po czym doznał urazu nosa i kości twarzy. To dlatego musi w najbliższym czasie grać w specjalnej masce.
– Czuję się szczęściarzem w porównaniu z tym, co mogło się stać. Tak mi mówili zwłaszcza lekarze. Jestem wdzięczny, że nic mi się nie stało. Gdyby mnie trafił trochę inaczej, to być może nie stałbym tu – mówił Grabara duńskim mediom.
Gdyby nie polski bramkarz, dla którego był to debiut w Lidze Mistrzów, jego klub przegrałby znacznie okazalej. Polak zaliczył kilka dużej klasy interwencji. Duńskie media oceniły go najwyżej z całej drużyny FC Kopenhagi.
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- Real zdominował Szachtar, ale i tak najadł się strachu
- Potter rzucił zaklęcie Cruciatusa na Milan. Chelsea się bawiła, a rywal cierpiał
- Niedopowiedziana historia. Jak dobry byłby Reus, gdyby nie urazy?
Fot. FotoPyK