FC Barcelona kontrolowała grę we wtorkowym spotkaniu Ligi Mistrzów w Mediolanie, ale to Inter zszedł z Giuseppe Meazza z tarczą, wygrywając 1:0. Duma Katalonii ponownie w tym sezonie wymachiwała szabelką, która okazuje się za krótka na Champions League. Poniosła drugą porażkę, stwarzając sobie bardzo trudną sytuację z wyjściem z grupy.
Słowo najdobitniej definiujące ostatnie tygodnie w Mediolanie brzmiało do wtorkowego wieczoru – problem. W Interze narosło ich tak wiele, że stołek pod Simone Inzaghim zaczął się niepokojąco podgrzewać. Na tyle niepokojąco, że włoskie media poinformowały o rozmowach klubu z Paulo Sousą. Nerrazzurri przegrali cztery z sześciu ostatnich meczów i nie zanosiło się na przełamanie złej passy z Barceloną, która do Włoch przyleciała opromieniona powrotem na fotel lidera LaLiga po dwuipółletniej przerwie.
Twarda obrona, jałowa gra
Mimo problemów Inzaghi nie zamierzał porzucać swojego pomysłu na futbol. Ponownie postawił na sprawdzone 1-3-5-2, ale zaufał innym piłkarzom. Względem przegranego spotkania z Romą (1:2) pozycję stracił choćby Denzel Dumfries. Styl gry się nie zmienił. Twarda defensywa, szybkie uruchamianie kontrataków diagonalnymi podaniami od obrońców i próby dośrodkowań w pole karne. Sposób prosty, ale okazał się skuteczny, bowiem Barcelona wielokrotnie dopuszczała rywali pod własne pole karne. Zwykle udawało się Dumie Katalonii oddalić zagrożenie spod własnej bramki. Zwykle, bo dwukrotnie zupełnie zapomniano o przedpolu i możliwym uderzeniu z dystansu.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
A Inter w swoim składzie ma niebywałego specjalistę od mocnych i precyzyjnych strzałów zza szesnastki. Hakan Calhanoglu w swojej karierze zanotował już wiele pięknym trafień z dystansu. Na kolejną miał szansę już na początku meczu, ale piłkę po potężnej bombie zdołał odbić na rzut rożny Marc-Andre Ter Stegen. Przy drugiej próbie Turka niemiecki golkiper nie miał już szans. Pomocnik plasowanym uderzeniem umieścił piłkę idealnie przy prawym słupku bramki. Sam fakt, że Calhanoglu znalazł sobie miejsce na oddanie drugiego strzału, był dowodem ogromnego zaniedbania i niewyciągania wniosków przez Barcelonę.
Duma Katalonii po raz kolejny w tym sezonie uprawiała sztukę dla sztuki. Mnóstwo wymian podań, niewiele ruchu i dopuszczanie rywali do okazji bramkowych. O ile w lidze zdaje to egzamin i Blaugrana przewodzi w tabeli, o tyle w Champions League braki zespołu Xaviego są boleśnie punktowane. W ostatniej kolejce kłopoty z Mallorką piękną bramką przykrył Robert Lewandowski. We wtorek to polski napastnik był jednak przykryty – przez trójkę defensorów Interu. Kapitan naszej kadry był pozbawiony podań.
Była ręka, nie było ręki
Pretensje o ten stan rzeczy można mieć do dwóch słabo dysponowanych skrzydłowych. Ousmane Dembele i Raphinha grali zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Francuz biegał po boisku jak jeździec bez głowy. Brazylijczyk był zupełnie niewidoczny i po godzinie Xavi ściągnął go z boiska. Na ten ruch z Demebele się nie odważył, bo w każdej chwili skrzydłowy mógł zaskoczyć nieoczekiwaną akcją. Tak się właśnie stało. Po jego dośrodkowaniu nieporozumienie obrońców i Andre Onany wykorzystał Pedri, strzelając gola. Po interwencji systemu VAR został on jednak anulowany ze względu na przypadkowe zagranie piłki rękę przez Ansu Fatiego.
Sędziowie odpowiedzialni za wideoweryfikację w końcówce meczu mieli sporo pracy. Na sekundy przed ostatnim gwizdkiem arbitra głównego analizowali jeszcze zagranie ręką wprowadzonego z ławki Denzela Dumfriesa. Na powtórkach kontakt ręki Holendra z piłką był ewidentny, ale Slavko Vincić nie podyktował rzutu karnego. Marzenia Dumy Katalonii na wyrównanie stanu spotkania po tej akcji prysły, a Inter zanotował bardzo ważne zwycięstwo, przedłużające kadencję Inzaghiego o kolejne tygodnie.
Barcelona ponownie udowodniła, że potrafi machać szabelką, ale tylko w LaLiga. W Hiszpanii wszyscy się jej boją. Wygrała sześć z siedmiu spotkań, straciła tylko jednego gola i zachowała sześć czystych kont, a Lewandowski zdobył już dziewięć bramek. W Lidze Mistrzów Blaugrana również próbuje chojraczyć, ale jak na razie słabo jej to wychodzi. Ter Stegen wpuszczał bramki w każdym meczu Champions League. Poniosła już dwie porażki, czym wyraźnie utrudniła sobie możliwość wyjścia z grupy. Inter, choć znajdował się przy piłce dwa razy krócej od rywali, to zwyciężył bardzo ważne spotkanie i jest bliżej wyjścia z grupy na półmetku fazy grupowej.
Inter Mediolan – FC Barcelona 1:0 (1:0)
Calhanoglu 45+2′
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
Fot. Newspix