Reklama

Piast stracił punkty i Kądziora. A Wisła Płock wygrała po raz pierwszy od sierpnia

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

30 września 2022, 22:59 • 4 min czytania 18 komentarzy

Po meczu Piasta ze Śląskiem dwa tygodnie temu mieliśmy wrażenie, że gliwiczanie już tylko czekali na tę przerwę na kadrę, żeby wtedy spokojnie przygotować coś nowego w ofensywie. Dziś w Płocku nic nowego nie oglądaliśmy. To wciąż był nudny i przewidywalny Piast. Wykorzystała to Wisła, która długo męczyła się z ekipą Fornalika, ale ostatecznie udało jej się przypomnieć sobie o tym, że mecze też można wygrywać.

Piast stracił punkty i Kądziora. A Wisła Płock wygrała po raz pierwszy od sierpnia

Gdyby dzisiaj zestawić osobny zespół z nieobecnych w kadrach meczowych obu ekip, to dostalibyśmy całkiem niezłą kapelę. Mosór, Wilczek, Vallo, Wolski, Kapuadi, Kostadinow, Tomasik, Pawlak… No o coś by mogli w lidze powalczyć. Widać było, że obaj trenerzy szukają innych opcji – Mokwa znów zagrał na prawej obronie w ekipie gliwickiej, Sulek zastąpił Pawlaka na boku obrony, ponownie Szwoch na dziesiątce w Wiśle.

Do przerwy oglądaliśmy typowe spotkanie z udziałem Piasta w ostatnich tygodniach. Gliwiczanie oddali piłkę, nie potrafili jej utrzymać na połowie rywala (skandalicznie niecelnie podawał Chrapek, który w pewnym momencie aż sam łapał się za głowę, po którymś z kolei fatalnym dograniu), a najwięcej mieli do zaproponowania przy wrzutkach z lewej flanki. Tym razem to jednak nie Kądzior dogrywał na pole karne, a Holubek. Raz wyłożył piłkę Torilowi, ale ten właściwie podał do Kamińskiego. Później jeszcze lewy obrońca Piasta mógł mieć asystę przy wrzutce na głowę kolegi, jednak Kamiński sparował strzał Felixa.

W sumie uzupełnijmy jeszcze wymienianie akcji gości o jeden atak z drugiej połowy, bo w ten sposób wyczerpiemy temat – centrostrzał Mokwy też odbił Kamiński. A, była jeszcze ta okazja, gdy bramkarz gospodarzy trafił w głowę przebiegającego przed nim Tomasiewicza, ale piłka przefrunęła nad poprzeczką i nie byliśmy świadkami najbardziej kuriozalnego gola kolejki.

Reklama

Wisła Płock – Piast Gliwice 1:0. Nafciarze momentami przypominali siebie z początku sezonu

To na tyle jeśli chodzi o Piasta. Wisła częściej atakowała, Wisła częściej dochodziła pod pole karne rywali, Wisła też miała lepsze sytuacje. Jednak płocczanie dzisiaj cierpieli na brak skuteczności. Gdy już Sekulskiemu udało się kiwnąć Reinera, to Plach świetnie odbił piłkę na róg. Sytuację miał jeszcze Davo, szarżował Lewandowski, Krywociuk uderzał głową, był w drugiej połowie słupek Lesniaka po strzale ze skraju pola karnego, z dystansu bombardował Rasak… No, działo się. Generalnie momentami oglądaliśmy zalążki tej świetnej Wisły z samego początku sezonu, bo piłeczka chodziła, gra się kleiła i było na co popatrzeć.

Z naciskiem jednak na “momentami” oraz z naciskiem na “zalążki”. Bo Szwoch nie grał jak Wolski, a Sekulskiemu czy Davo nie wpadało wszystko. Właściwie nie wpadało nic.

I gdy w samej końcówce spotkania Kvocera po fantastycznym podaniu Furmana w sytuacji sam na sam trafił w Placha, to już mieliśmy w głowie gotową pomeczówkę o biciu głową w mur. Ale Kolar wturlał piłkę do siatki przy dobitce i płocczanie na niezłej grze postawili stempel w postaci zwycięstwa. I rzutem na taśmę wygrali jakikolwiek mecz w Ekstraklasie we wrześniu. Ostatni raz trzy punkty w lidze zdobyli jeszcze 20 sierpnia. Od tego czasu – w łeb od Widzewa, remis z Górnikiem, w łeb od Radomiaka, w łeb od Zagłębia.

Wisła Płock – Piast Gliwice 1:0. Kontuzja Damiana Kądziora

A Piast? No źle to wygląda. Dzisiaj od początku zamiast Wilczka w ataku biegał Toril, ale z podobnym skutkiem, jak to wyglądało z Wilczkiem w ostatnim czasie. Chrapek rozczarował, Hateley gubił się jak Krychowiak z najgorszych momentów w kadrze, Mokwa nie dojechał. Jakby złych wiadomości dla gliwiczan było mało, to na kwadrans przed końcem meczu z boiska zszedł Kądzior. Skrzydłowy gości przewrócił się bez kontaktu z rywalem, podkręcił chyba staw skokowy i momentalnie zasygnalizował zmianę. Do ławki dokuśtykał i nie wyglądało to za dobrze. Do tego czwartą żółtą kartkę zobaczył Reiner, więc w czwartek w zaległym meczu z Rakowem nie zagra. Niby wraca już Mosór, więc on może wskoczyć za Austriaka, ale czy Pyrka zastąpi Kądziora? Obawiamy się, że odpowiedź jest jasna.

Piast stracił zatem punkty, Kądziora, Reinera i przekonanie, że po przerwie na mecze reprezentacyjne coś w tym zespole ruszy. Zdecydowanie nie ruszyło.

Reklama

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

18 komentarzy

Loading...