Reklama

Quo vadis, Wisło Kraków?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

30 września 2022, 23:19 • 3 min czytania 64 komentarzy

Kiedy Mateusz Kuchta popisał się fenomenalną robinsonadą po strzale głową Igora Łasickiego w ostatniej akcji meczu i utonął w objęciach kolegów z Chojniczanki, stało się wielce prawdopodobne, że Wisła Kraków zakończy wrzesień jako najgorsza drużyna miesiąca w pierwszoligowej stawce. 

Quo vadis, Wisło Kraków?

Nie, to niemożliwe, aż tak źle nie jest, sami przecieramy oczy ze zdumieniem. To jakaś aberracja. Albo, po prostu, kicha podlana nędzą, żeby nie bawić się w trudne słówka. Biała Gwiazda nie wygrała piątego ligowego spotkania z rzędu. Ba, w siedmiu ostatnich meczach na zapleczu elity przegrała pięć razy. Ostatnio równie fatalnie punktuje tylko Sandecja, ale postawmy sprawę jasno: gdzie Rzym, a gdzie Krym, gdzie Kraków, a gdzie Nowy Sącz?

Chojniczanka – Wisła Kraków 1:0. Degrengolada Białej Gwiazdy

Czas grać hejnał mariacki, pora bić na alarm, bo źle się dzieje w tej drużynie. Relatywnie udany początek pierwszego sezonu w I lidze po fatalnym spadku z Ekstraklasy uśpił czujność krytyków. Ludzie narzekali, że zwycięstwa nieco szczęśliwe, że styl mało efektowny, że brakuje fajerwerków, ale punkty wpadały, a Jerzy Brzeczek wysyłał wątpiącemu nadwiślańskiemu narodowi prosty komunikat: my tu jeszcze żyjemy. Tym samym przygaszał rozognione nastroje wokół klubu i tworzył przestrzeń do względnie spokojnego budowania czegoś trwalszego i solidniejszego niż euforia po chwilowym zrywie.

To już jednak przeszłość. Niedaleka, bo niedaleka, ale jednak przeszłość. Pierwszoligowej Wiśle Kraków niezmiennie brakuje pary i rozmachu – tak jak w lipcu jednak przekonywała jeszcze szczelna defensywa i w ataku zawsze coś wpadało, tak w sierpniu coś się zatrzymało, a we wrześniu działa już naprawdę niewiele.

Gdy Bartosiak z Grolikiem kompletnie zgłupieli i ucięli sobie dyskusję filozoficzną pt. „Nie wiemy, o czym gadamy i co robimy, więc piłeczkę stracimy”, a Angel Rodado stanął oko w oko z Kuchtą i mógł wykazać się snajperskim kunsztem, wpakował piłkę wprost w nogi świetnie dysponowanego bramkarza Chojniczanki. Gdy Boris Moltenis mógł ukrócić zapędy klocowatego Patryka Tuszyńskiego, wpakował się w jego kolano i sprokurował karnego, którego na gola zamienił nieśmiertelny Tomasz Mikołajczak (ponad dekadę temu wiązano z nim wielkie nadzieje w Lechu Poznań, dziś jest ikoniczną postacią współczesnej historii Chojniczanki).

Reklama

Chojniczanka – Wisła Kraków 1:0. Kuchta bohaterem

Ciut koślawej konstrukcji z „gdy” używamy, żeby unaocznić i uplastycznić, że podczas tego meczu zdarzyły się dwie rzeczy, które najpewniej nie zdarzyłyby się półtora miesiąca temu, gdy Biała Gwiazda jeszcze jako tako się prezentowała, nie marnowała setek i nie traciła głupich goli. Przy tym co królewskie, należy oddać Kuchcie, który obronił chociażby inną próbę Rodado, kąśliwy rzut wolny Fernandeza, centrostrzał Cisse, no i przede wszystkim wspomnianą główkę Łasickiego. Zapracował sobie na miano bohatera, bo generalnie Chojniczanka stała słabością Wisły Kraków. Sporadycznie przesuwała ciężar gry pod bramkę Biegańskiego, a od strzelenia gola skupiała się głównie na kupowaniu czasu i przeszkadzaniu rywalom. No i miała szczęście, że goście nie mieli na siebie pomysłu. Bo nie mieli i już. Szarpał Hugi, machał rękami Fernandez, kółeczka kręcił Duda, jakieś tam ożywienie wniosło wprowadzenie Bashy i kilku młodziaków, ale nie miało to ładu i składu.

Źle się dzieje w Wiśle Kraków.

A to może być dopiero początek większych problemów, bo gdy nie idzie na boisku, zaczyna wrzeć w gabinetach, a gdy zaczyna wrzeć w gabinetach…

Chojniczanka 1:0 Wisła Kraków

Mikołajczak 50′ z karnego

Czytaj więcej o Wiśle Kraków:

Reklama

Fot. 400mm.pl

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

64 komentarzy

Loading...