Reklama

Derby o temperaturze pokojowej. Lech jak zwykle wygrał z Wartą

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

18 września 2022, 19:34 • 3 min czytania 104 komentarzy

Cztery zwycięstwa i remis w pięciu ostatnich meczach Ekstraklasy zaliczył Lech Poznań. Wygląda na to, że pożar na froncie ligowym został ugaszony. Kolejorz złapał kontakt z czołówką i choć dziś w derbach z Wartą może grał sennie, może powoli, może zachowawczo, ale trzeba powiedzieć, że ostatnio punktuje naprawdę rzetelnie.

Derby o temperaturze pokojowej. Lech jak zwykle wygrał z Wartą

Oglądaliśmy już cztery derby Poznania w Ekstraklasie w tych ostatnich dwóch sezonach i pierwsza połowa była dokładną kopią tych wszystkich wcześniejszych pierwszych połów. Czyli stary scenariusz: Warta ustawiona nisko, czekająca na Lecha, a po drugiej stronie Kolejorz próbujący znaleźć luki w tej zielonej ścianie. Mądrze broniła się ekipa Szulczka – nisko, ale agresywnie w kontakcie z rywalem. Lechici oddawali sporo strzałów, ale wiele z nich to były uderzenia z dystansu. Najgroźniej z daleka huknął Kwekweskiri, piłka jeszcze skozłowała przed Lisem i sprawiła mu sporo problemów.

Goście (ci na papierze) przeważali, mieli częściej piłkę, częściej kręcili się w okolicach pola karnego. Ale brakowało im okazji bramkowych. No, może poza tą Velde. Ale dla Velde okazja bramkowa nie jest tym samym, czym dla innych piłkarzy, więc Norweg strasznie skiksował po świetnym podaniu Pereiry. Cóż, tego dnia maszyna losowań Kristoffera Velde nie zadziałała tak, jak działa na ogół w europejskie czwartki.

Warta schowana za podwójną gardą atakowała rzadko, chociaż były momenty, gdy Zieloni próbowali sobie poklepać pod polem karnym Lecha. Ale to była klasyczna Warta – dalsze podania do Zrelaka, ten bierze dwóch obrońców na plecy i próbuje jakoś utrzymać posiadanie. I ta przyczajona drużyna była o włos od tego, by niespodziewanie prowadzić przy Bułgarskiej. Niska wrzutka z rzutu rożnego, Zrelak przeciął lot piłki, trafił w bliższy róg w taki sposób, że zaskoczył Bednarka, ale uderzył tylko w poprzeczkę.

Lech dostał ostrzegawczy cios i po przerwie starał się grać szybciej. Bo mamy wrażenie, że tym sennym tempem grania w pierwszej połowie uśpił Wartę, kibiców, ale i samego siebie. Za przyspieszanie wziął się Pereira – chyba najbardziej kreatywny i produktywny piłkarz po stronie mistrzów Polski. Portugalczyk uciekł Matuszewskiemu, dostrzegł Szymczaka, który wpuścił z kolei nabiegającego w wolną strefę Sousę. A Sousa ładnie bez przyjęcia plasóweczką strzelił obok Lisa i Lech miał to, na co pracował.

Reklama

I jeśli narzekaliśmy na emocje, a raczej ich brak, przy 0:0, to jeszcze mocniej mogliśmy kręcić głową przy tempie tego starcia po golu lechitów. Lech się wycofał, szanował piłkę, a Warta nie ruszyła na derbowych rywali, bo wiedziała czym może skończyć się taki atak z podniesioną przyłbicą. Efekt? Oglądaliśmy wielopodaniowe próby zbudowania czegoś przez Lecha (co rzadko wychodziło) i wielokilometrowe przesuwania Warty w defensywie (co niewiele dawało w kontekście walki chociażby o punkt).

No i Kolejorz dowiózł do końca to skromne prowadzenie. Pięć ostatnich meczów Lecha to cztery wygrane i remis w Szczecinie, cztery czyste konta, trzynaście na piętnaście możliwych do zdobycia punktów. Lech zatem jest już w górnej połowie tabeli, ma cztery punkty straty do trzeciej Pogoni i jeszcze mecz zaległy w zanadrzu. Może i szału mistrzowie Polski swoją drogą nie robią, dzisiaj przepchnęli to skromne 1:0, ale ostatecznie, nawet jadąc na tym trzecim biegu w lidze, liczą się zwożone na Bułgarską punkty. Pamiętamy przecież to, co działo się z Lechem dwa sezony temu czy w 2015 roku. Wygląda na to, że fani Kolejorza takich katusz cierpieć tym razem nie będą.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Ekstraklasa

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

104 komentarzy

Loading...