Reklama

Świetny Skóraś, wejście smoka Velde [NOTY]

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

16 września 2022, 00:06 • 5 min czytania 51 komentarzy

Kolejny świetny występ świeżo upieczonego reprezentanta Michała Skórasia. Wejście smoka Kristoffera Velde. Filip Bednarek w roli niespodziewanego bohatera. Joel Pereira i Mikael Ishak na swoich klasycznych poziomach. No i kilka rozczarowań. W skali 1-10 oceniamy występy piłkarzy Lecha Poznań w meczu z Austrią Wiedeń w Lidze Konferencji. 

Świetny Skóraś, wejście smoka Velde [NOTY]

Noty dla piłkarzy Lecha Poznań po meczu z Austrią Wiedeń 

Filip Bednarek – 7

Niespodziewany bohater. Manfred Fischer aż złapał się za głowę, kiedy Bednarek przeczytał jego zamiary przy rzucie karnym. Polski bramkarz zrobił to na spokojnie, wyczuł intencje, rzucił się, odbił do boku, pełna profeska. Miewa swoje obcinki, nie nauczy się już raczej odpowiednio reagować na przedpolu, nie stanie się mistrzem fachu, ale od czasu do czasu, zazwyczaj na europejskiej arenie, zdarzają mu się mecze, w których jego interwencje ratują kolegom tyłki. I to był przykład takiego spotkania.

FILIP BEDNAREK ZNÓW DAŁ COŚ EKSTRA W PUCHARACH

Joel Pereira – 7

Ktoś powie: podpatrzył Joao Cancelo i jego mięciuteńką wrzutkę do Erlinga Haalanda w meczu z Borussią Dortmund. No i dobra, będzie w tym trochę prawdy, nieco pokręconego i odwróconego podobieństwa nie trzeba szukać z lupą przy oku, ale dajcie spokój, mu już trochę znamy tego sympatycznego Joela Pereirę i wiemy, że takie dogrania, jak przy bramce Skórasia, to dla niego żadna pierwszyzna. Kiedy ponad rok temu Kolejorz podpisywał z nim kontrakt, chyba nikt nie spodziewał się, że to będzie taki kozak. Miał trochę problemów w obronie, kilka razy źle obliczył tor lotu odbitej od ziemi piłki, ale wszystko zrekompensowała nie tylko jego piękna asysta, ale też ponadprzeciętne zaangażowanie w gonieniu po skrzydełku i przekierowywaniu futbolówki ze skrzydła do środka, co wychodzi mu naprawdę klawo.

Lubomir Satka – 5

Nie ma sobie wiele do zarzucenia. Statystycznie wypada czyściutko. Cztery podjęte pojedynki? Cztery pojedynki wygrane. Procent celnych podań? 90%. Długie piłki? Trzy zagrane, trzy dostarczone do kolegi z drużyny. Momentami bywał jednak nieco elektryczny i spóźniony, szczególnie w pierwszej połowie. W drugiej odsłonie wyglądał już pewniej.

Reklama

Antonio Milić – 5

Bardziej widoczny z dwójki stoperów. Nic dziwnego, bo to on pełnił rolę lidera defensywy i to on częściej rzucał się w wir wydarzeń, gdy działo się coś niedobrego pod bramką Lecha. Brakowało mu dokładności przy konstruowaniu akcji, dwa razy przysnął z asekuracją Pedro Rebocho, ale prawda jest taka, że kiedy Portugalczyk opuścił boisko, ogarnął się też Milić.

Pedro Rebocho – 2

Cóż, kompletnie nie wyszedł mu ten mecz, zdarza się. A to rozkojarzony, a to zagubiony, a to spóźniony, a to nerwowy. Pedro Rebocho sabotował rozegranie, a Andreas Gruber jeździł sobie po jego flance. Na domiar złego odwalił krzywą akcję przy rzucie karnym dla Austrii Wiedeń. Najpierw źle przyjął sobie piłkę wybitą przez Milicia, następnie wpakował się w nogi Dominika Fitza i sędzia Kjaesgaard musiał wskazać na jedenasty metr. Wisi piwo Bednarkowi. Albo pięć. Albo całą kratę.

Filip Szymczak – 4

Nierówny występ. Bardzo chciał. Przy golu Ishaka na 1:0 zaliczył asystę drugiego stopnia i należą mu się za to brawa. Piłkarze Lecha rozgrywali tę akcję ślamazarnie i na stojąco, a on wykonał kluczowy ruch, nie stracił piłki, dograł do Amarala i dalej już się potoczyło. Próbował odważnie ruszać skrzydłem, kilka razy fajnie samym balansem ciała mylił przeciwników, ale w ostatecznym rozrachunku trochę się miotał i gasł z każdą kolejną minutą na murawie.

Jesper Karlstroem – 6

W pierwszej połowie – przyzwoity, ale śnięty. W drugiej połowie – jeden z najlepszych piłkarzy mistrza Polski. 67% celnych podań i siedemnaście strat – takich statystyk nie da się obronić, środkowy pomocnik, nowoczesna szóstka/ósemka nie może legitymować się takimi liczbami na takim poziomie, ale powtórzmy: to nie był nieudany występ Karlstroema. Gdy John van den Brom obtoczył go właściwszym towarzystwem (zdjął z boiska Kwekweskiriego), Szwed urósł i wykonywał swoją robotę na porządnym poziomie. Zarówno w defensywie, jak i w ofensywie, jak powiedziałby Adam Nawałka.

Nika Kwekweskiri – 3

Tak jak Giorgi Citaiszwili odwalił chałturę przy golu Francisa Coquelina na 3:4 w starciu z Villarrealem, tak Nika Kwekweskiri jest winny bramce Matthiasa Braunödera z Austrią Wiedeń. Od tego jest defensywy pomocnik, żeby zgarnąć taką bezpańską piłkę, żeby zachować czujność, żeby nie dać takiemu dwudziestoletniemu blondynkowi wpakować bramkę, gdy trwa się przy korzystnym wyniku. Inna sprawa, że to był ogólnie słaby występ Gruzina. Sabotował grę. Nie nadążał w obronie, mącił przy tempie w ataku.

Michał Skóraś – 8

Walnął kluczowego gola. Z zimną krwią wykończył wcale niełatwą centrę od Joela Pereiry. Mógł mieć dwie asysty po świetnych prostopadłych podaniach do Amarala, ale ten nie miał swojego dnia. Na dobre rozkręcił się w drugiej połowie. Jeździł po skrzydle. Schodził do środka. Robił wiatr. Szukał guza. I okazji bramkowych. Pokaz potencjału i chęci godny świeżo upieczonego reprezentanta Polski. Oto największy wygrany początku sezonu. Siedem bramek i trzy asysty na starcie nowej kampanii. Jego rozwój robi wrażenie.

Reklama

Joao Amaral – 4

To nie był występ na miarę jego umiejętności. Skiepścił kilka ciekawie rozwijających się kontr, spaprał kilka klepek, sknocił kilka prostych zagrań. Rozgrzesza go ładna asysta przy bramce Ishaka. I tyle.

Mikael Ishak – 7

Dziewiętnasty mecz w europejskich pucharach w barwach Lecha, piętnasty gol Ishaka. Bez dwóch zdań to jeden z najlepszych ekstraklasowych napastników tego wieku. Lideruje. Bierze udział w rozegraniu. Nie bumeluje w obronie. Pomaga, dogrywa, asystuje. I strzela gole. Cholera, strzela gole. A to – w przypadku jemu podobnych – wcale nie takie oczywiste. Kiedy dostał prostopadłe podanie od Amarala i biegł sam na sam z Christianem Früchtlem, bramkarz Austrii Wiedeń nie miał nic do powiedzenia. Potem jeszcze asystował przy trafieniu Velde. Niby nic wielkiego, ale statystyki się zgadzają, to najważniejsze.

Barry Douglas – 5

Rzadki przypadek meczu, w czasie którego Barry Douglas wyglądał na lepszego piłkarza niż Pedro Rebocho.

Radosław Murawski – 6

Radosław Murawski zagrał na poziomie klasycznego Radosława Murawskiego. Biegał, szturchał, przepychał. Piekielnie solidny, słusznie zaangażowany, mądrze zaangażowany, raczej bezbłędny, miła odmiana po chaotycznym Kwekweskirim.

Kristoffer Velde – 8

Niezmiennie zaskakuje nas ten chłopak. Nie pozwala wrzucić się w gorset jakiejś wygodnej łatki. W pół godziny gry strzelił dwie bramki. Dwie, nadmieńmy, całkiem wyjściowe bramki. Mini-ruletka przy pierwszym trafieniu? Gdyby wykonał ten ruch szybciej, powstałby fajny highlight, jak mawiają amerykańscy naukowcy, ale też nie narzekajmy, ani nie było to brzydkie, ani koślawe, a nawet wprost przeciwnie. Pewny strzał i spokojny wyraz twarzy przy drugim trafieniu? Gość ma swój styl. I liczby. No i jest, bez dwóch zdań, jednym z najważniejszych piłkarzy Lecha w tym sezonie bitki w europejskich pucharach.

Filip Dagerstal i Filip Marchwiński – bez ocen

Dagerstal przydał się w obronie, Marchwiński nie za wiele zdziałał w ataku, ale obaj grali za krótko, żeby zapracować sobie na notę.

Czytaj więcej o Lechu Poznań:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Michał Trela
1
Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Komentarze

51 komentarzy

Loading...