Reklama

EuroBasket. Polacy pokonali Izrael!

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

05 września 2022, 16:25 • 3 min czytania 34 komentarzy

Trudno było podchodzić do tego spotkania ze sporą dozą optymizmu. Wprawdzie Polacy nieźle rozpoczęli tegoroczną edycję EuroBasketu, kiedy pokonali 99:84 współgospodarzy turnieju – Czechów. Jednak dzień później zebrali straszny oklep od Finlandii, która pokonała naszych reprezentantów aż 89:59. A skoro dzisiejszy rywal Biało-Czerwonych – Izrael – odprawił Finów, to wnioski co do wyniku tego meczu nasuwały się same. I były one błędne. Polscy koszykarze pokazali, że mecz z Finlandią był tylko wypadkiem przy pracy. Złą, ale jednak tylko anomalią. Bo Polska po niezłym spotkaniu pokonała Izrael 85:76 i wciąż liczy się w walce o wyjście z grupy D.

EuroBasket. Polacy pokonali Izrael!

Pod koniec czerwca Polska zagrała z Izraelem w ramach kwalifikacji do mistrzostw świata. Wówczas Polacy pokonali swoich dzisiejszych rywali po dogrywce 90:85. Ale skoro Izrael potrafił zagrać jak równy z równym z Finlandią, która przejechała się po Biało-Czerwonych, to trudno było szukać pozytywów w czerwcowym spotkaniu. W końcu liczyło się to, co tu i teraz. Na szczęście, podopieczni selekcjonera Igora Milićicia wyparli z głowy niepowodzenie w poprzednim meczu. Ale styl w którym to zrobili, był nieco zaskakujący.

Wiecie jak to zazwyczaj wygląda, kiedy zawodnicy chcą udowodnić coś siebie i kibicom po porażce. Zwykle kończy się to słynnym dawaniem z wątroby i większą agresją. A ta niechybnie prowadzi do fauli. Tymczasem Polacy kontrolowali przebieg spotkania, ale w tym wszystkim nie narażali się na głupie przewinienia. Czasami nasi koszykarze nawet odstawiali ręce, ale w dłuższej perspektywie taka gra po prostu się opłacała. Kiedy koszykarze z Izraela musieli uważać na każde przewinienie, Polacy grali ze świadomością, że mogą pozwolić sobie na błąd.

Orlen baner

Wielkim plusem gry Biało-Czerwonych było to, że w zasadzie każdy z naszych zawodników nie bał się wziąć odpowiedzialności za wynik. To nie była gra w stylu „Mateusz Ponitka i reszta”. Przeciwnie – dziś koledzy bardzo odciążyli swojego kapitana w kwestii zdobywania kolejnych punktów. Michał Sokołowski często próbował rzutów za trzy. Pod kosz rywala skutecznie pchał się Aleksander Balcerowski. Z tym ostatnim dobrze współpracował A. J. Slaughter, który również dołożył sporo punktów do naszego dorobku. A dokładnie 24 – najwięcej spośród wszystkich zawodników dzisiejszego spotkania.

Reklama

Nie znaczy to, że od początku do końca byliśmy spokojni o wynik. Izrael to zespół, który naprawdę nam nie leży. W trzeciej i czwartej kwarcie koszykarze nasi rywale również popisywali się niezłą skutecznością. Ale Polacy wytrzymywali te trudne okresy wymian. Do tego stopnia, że Izrael nijak nie mógł dogonić wyniku.

Na uwagę zasługiwał też fakt, że o ile brak wyraźnego lidera w kontekście gry Polaków był komplementem – bo wszyscy grali na wysokim poziomie – o tyle w drużynie Izraela kompletnie rozczarował Deni Avdija. Koszykarz Washington Wizards po trzeciej kwarcie miał na swoim koncie… okrągłe 0 (słownie: zero!) punktów. Nasze chłopaki po prostu schowali zawodnika z NBA do kieszeni. 21-latek przebudził się nieco dopiero w ostatniej kwarcie, ale wówczas Polacy wychodzili na parkiet z dwunastoma punktami przewagi. Ale nawet w ostatniej kwarcie, chociaż grał nieco lepiej, był już tak sfrustrowany własnym niepowodzeniem, że momentem z którego w szczególności zapamiętamy lidera rywali, będzie ten, w którym kopnął bandę tak mocno, że uszkodził jej fragment.

Koszykarze Izraela robili co tylko mogli, by odwrócić losy meczu. Poprawili zwłaszcza swoją skuteczność w rzutach za trzy punkty. Ale w tym aspekcie Polacy również byli znakomici – w końcu wykręcili skuteczność na poziomie 43,3%.

Dzięki dzisiejszemu triumfowi Polacy mają spore szanse na wyjście z grupy. Przypomnijmy, że do następnej fazy zawodów przechodzą cztery z sześciu zespołów. Następne spotkanie Polacy zagrają z Holandią, która źle weszła w turniej, zaliczając dwie porażki. Zmagania w grupie Polacy zakończą spotkaniem z Serbią, która jest liderem grupy i jednym z faworytów do zwycięstwa w całym turnieju. Wydaje się zatem, że to jutrzejszy mecz z Holendrami będzie kluczowy w walce o udział w fazie pucharowej EuroBasketu. Polscy koszykarze są dosłownie o krok od zrealizowania tego celu.

Polska-Izrael 85:76 (23:16, 16:17, 29:23, 17:20)

Reklama

Fot. Newspix

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Bartosz Lodko
0
Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Koszykówka

Kolarstwo

“Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]

Sebastian Warzecha
118
“Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]

Komentarze

34 komentarzy

Loading...