Reklama

Bartosz Białek dostał idealną okazję, aby pokazać się światu

Kacper Zieliński

Autor:Kacper Zieliński

30 sierpnia 2022, 19:22 • 7 min czytania 8 komentarzy

Bartosz Białek udał się do miejsca, w którym – w przeciwieństwie do VfL – ma szanse na regularną grę. Napastnik trafił do ligi, która rokrocznie wydaje na świat przyszłe gwiazdy europejskiej piłki. Białek dołączył do Kacpra Kozłowskiego i przez najbliższy sezon będzie reprezentował barwy Vitesse. Czas ucieka, młodszy nie będzie, w tym roku skończy 21 lat. To idealny moment, aby pokazać, że nadal ma papiery na duże granie. 

Bartosz Białek dostał idealną okazję, aby pokazać się światu

Bartosz Białek miał prawo sobie ponarzekać

Ostatnio futbolowi bogowie nie byli dla niego, lekko mówiąc, zbyt łaskawi. Na przestrzeni ostatniego roku nie widywaliśmy go zbyt często w piłce klubowej. Wszystko przez kontuzję odniesioną jeszcze w kwietniu 2021 roku. Wtedy właśnie zerwał więzadła krzyżowe. Wrócił dopiero ponad osiem miesięcy później. Nie był więc gotowy do gry, a i łapał jedynie ogony. Tak jak przed kontuzją, tylko z gorszym skutkiem, bo zaledwie trzykrotnie udało mu się spędzić na murawie więcej niż 20 minut, przy czym raz wystąpić w pierwszym składzie. No i jak można się domyślić, w żadnym z tych spotkań nie wpisał się na listę strzelców, ani nie odznaczył się też niczym szczególnym, co brutalnie potwierdzały ligowe statystyki.

  • 168 rozegranych minut (średnio 16 minut na spotkanie)
  • 6 kontaktów z piłką na mecz
  • 55% celności podań
  • 0,5 strzału na mecz
  • 0,2 celnego strzału na mecz
  • 0,6 wygranych pojedynków na mecz

W dużym skrócie – nie wyglądało to ciekawie.

A szkoda, bo przed odniesionym urazem dawał argumenty, by myśleć pozytywnie w kontekście jego przyszłości. A to dwa razy zdarzyło mu się strzelić bramkę w Bundeslidze po wejściu z ławki, a to dał fajną zmianę i nieco rozruszał grę z przodu, a to pokazywał się z pozytywnej strony na zgrupowaniu reprezentacji Polski do lat 21. Tymczasem pech. Kontuzja i cała praca na coraz poważniejszą pozycję w Wolfsburgu poszła w piach. Do tego wypada jeszcze dodać rotację na stanowisku trenera w ekipie z Saksonii, bo „Wilki” od momentu kontuzji Białka zmieniły szkoleniowca już trzykrotnie. No i wszystko za każdym razem trzeba było zaczynać od nowa.

Pojawiły się natomiast pewne pozytywne przesłanki. Białek na czerwcowym zgrupowaniu młodzieżówki zaprezentował się bardzo dobrze. Strzelił dwa gole w meczu z San Marino i jednego przeciwko Niemcom. Ponadto w drugim z wymienionych spotkań dochodził do wielu sytuacji. Oddał nawet trzy strzały na bramkę, a przez wielu typowany był jako najlepszy zawodnik tego starcia.

Reklama

Ale to nie wystarczyło, żeby przekonać do siebie Niko Kovaca oraz dyrektora sportowego Wolfsburga, Marcela Schaefera. Choć ten drugi jeszcze na początku sierpnia w wywiadzie dla Canal+ Sport mówił co innego. – Mogę zapewnić, że dostanie swoje szanse. Wiele zależy od jego rozwoju. Miał dwie poważne kontuzje, ale ciągle w niego wierzymy. Nie planujemy go wypożyczać tego lata – gwarantował Schaefer.

Cóż… Jak widać, plany się zmieniły. Ale może to i dobrze.

Wypożyczenie do Holandii to rozsądne rozwiązanie

Wiadomo, nikt nie mówi o tym, że Bartosz Białek wejdzie z buta w Eredivisie, od razu zacznie grać regularnie po 90 minut, przy czym będzie ładował bramki w tak zabójczym tempie jak Robert Lewandowski w Barcelonie. Jednak pierwsze głosy dotyczące wypożyczenia Polaka do Holandii brzmią naprawdę pozytywnie.

– Moim zdaniem Holandia to dobry kierunek, bo tamtejsza liga służy napastnikom. Większość drużyn nastawiona jest na ofensywną grę. Białek będzie miał niemieckiego trenera (Thomasa Letscha) i kilku niemieckich piłkarzy w drużynie, więc nadal może szkolić język, o ile zechce. Dostanie też o wiele więcej szans na grę niż w Wolfsburgu – opowiada nam Mariusz Moński, ekspert od ligi holenderskiej.

– Bartosz to urodzony snajper, który bazuje na swoich warunkach fizycznych oraz skuteczności.  Nieźle gra głową. Co więcej, nie jest statycznym napastnikiem, a bardzo ruchliwym, przez co często aktywnie uczestniczy w rozgrywaniu. Spodziewamy się, że dzięki tym wszystkim cechom może on wnieść do naszego zespołu coś ekstra – mówił za to dyrektor techniczny Vitesse, Benjamin Schmedes, na wczorajszej prezentacji Polaka w barwach nowego klubu.

Reklama

Samo Vitesse wydaje się też ciekawym kierunkiem dla 20-latka pod względem czysto sportowym, lecz klub ma swoje problemy organizacyjne, o czym już pisaliśmy kilka dni temu w tekście o Kacprze Kozłowskim.

Niemniej Bartosz Białek powinien dostać sporo okazji na zaprezentowanie swoich umiejętności. – Vitesse nie ma w kadrze napastnika o podobnych atutach do Białka, jakimi są wzrost i gra w powietrzu. Będzie więc z pewnością ciekawą opcją dla ich trenera – Thomasa Letscha. Ponadto rywale Polaka do gry w pierwszym składzie Vitesse są słabsi niż w Wolfsburgu. Jego nowy zespół gra na dwóch napastników, więc dostanie wiele szans na pokazanie swoich umiejętności – wyjaśnia nam Mariusz Moński.

No i do listy pozytywów trzeba także dopisać to, że Thomasa Letsch śmiało stawia na młodzież, co również podkreślaliśmy w zeszłym tygodniu. Widać to szczególnie na przykładzie czterech pierwszych spotkań nowego sezonu. W każdym z nich bowiem od pierwszej minuty wystąpiło przynajmniej pięciu zawodników, którzy nie skończyli 24 lat. Podczas ostatniego z meczów w wyjściowej jedenastce znalazło się ich aż siedmiu!

Z kim Bartosz Białek będzie rywalizował?

– Parę napastników tworzyli dotychczas Duńczyk – Nikolai Baden Frederiksen (kupiony rok temu za blisko dwa miliony euro z rezerw Juventusu) oraz wychowanek Vitesse – Thomas Buitink. Rezerwowym snajperem jest wypożyczony z VfB Stuttgart – Mohamed Sankoh, który występuje w młodzieżowych drużynach reprezentacji Holandii. Trudno konkretnie powiedzieć, który z nich będzie docelowym rywalem Białka, bo wszystko zależy od wizji trenera. Każdy z nich ma inne atuty – odpowiada nam Mariusz Moński.

No i jeżeli ufać liczbom, to najlepiej z trójki wymienionych snajperów prezentuje się Baden Frederiksen. 22-latek znalazł się wyjściowej jedenastce w każdym ze spotkań obecnego sezonu. Strzelił w nich też dwie bramki. Statystyki Duńczyka oraz reszty napastników wspomnianych przez Mariusza Mońskiego z tej edycji Eredivisie wyglądają następująco:

Nikolai Baden Frederiksen:

  • 332 rozegrane minuty
  • 2 bramki
  • 2 udane dryblingi (na 5 prób)
  • 4 celne strzały (na 11 prób)
  • kluczowe podanie
  • 26,5 kontaktów z piłką na mecz
  • 7,3 straty na mecz
  • wywalczony karny

Mohamed Sankoh:

  • 133 rozegrane minuty
  • celny strzał (na 2 próby)
  • 2 udane dryblingi (na 3 próby)
  • 2 kluczowe podania
  • 11,8 kontaktów z piłką na mecz
  • 5,8 straty na mecz

Thomas Buitink:

  • 102 rozegrane minuty (jeden mecz w wyjściowej jedenastce)
  • 0 strzałów
  • 2 udane dryblingi (na dwie próby)
  • 2 kluczowe podania
  • 8,5 kontaktów z piłką na mecz
  • 4 straty na mecz

W przypadku ostatniego z zawodników statystyki trochę naginają rzeczywistość, gdyż wielu kibiców Vitesse oceniło ostatni występ Buitinka dość pozytywnie. Snajper grał do 55. minuty, a zmienił go Mohamed Sankoh. Mimo to i tak ta liczba strzałów Holendra nie wygląda zbyt ciekawie.

Ale wyżej wymieniona trójka to nie wszyscy rywale Białka. Wszak nowy klub Polaka dosłownie kilka godzin temu ogłosił wypożyczenie kolejnego zawodnika. Jest to 18-letni Gabriel Vidović, który do tej pory był zawodnikiem Bayernu Monachium. Chorwat w pierwszej drużynie „Die Roten” rozegrał jedynie 51 minut, aczkolwiek wykręcał imponujące liczby w rezerwach, bo zdobył tam 21 bramek i 10 asyst w 33 meczach. Wielu uznaje go za topowy talent.

– Gabriel Vidović ma doskonałą technikę i inteligencję na wysokim poziomie. Zawsze wykonuje niesamowite ruchy dla przeciwnika z piłką. Jest również bardzo skutecznym dryblerem. Stwarza dużo niebezpiecznych sytuacji – mówił w rozmowie z Goal.com Jochen Sauer, który pracował z Vidoviciem w młodzieżowych ekipach Bayernu przez pięć lat.

Trzeba mieć za to na uwadze, że jest to inny typ napastnika niż Bartosz Białek. Chorwat mierzy 180 centymetrów i bazuje o wiele bardziej na wyszkoleniu technicznym niż przygotowaniu fizycznym. Bardziej przypomina profilem więc snajperów już wcześniej obecnych w Vitesse, aniżeli Polaka. Może to zatem działać na korzyść wychowanka Stali Brzeg, bo dalej pozostaje on jedynym zawodnikiem na swojej pozycji o takich gabarytach.

Natomiast to nie gwarantuje Białkowi miejsca w wyjściowym składzie. Wiele zależy bowiem od stylu gry zespołu w najbliższym sezonie, jak i oczywiście od formy Polaka. Pewne jest, że jeżeli dalej marzy on dalej o wielkiej karierze, to powinien wreszcie pokazać pełnię swojego potencjału, a przynajmniej jego część. Warunki na to dostał idealne. Jeśli jednak przygoda w Holandii skończy się klapą, to trudno będzie mu o kolejną tak dobrą okazję.

CZYTAJ WIĘCEJ O POLAKACH ZA GRANICĄ:

Fot. Newspix

Lubi pogadać. Szczególnie o piłce. Sympatyk Ekstraklasy i Premier League, choć śledzi też inne rozgrywki. Na co dzień kibic Legii Warszawa i Manchesteru United.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

8 komentarzy

Loading...