Godzina z kawałkiem za nami, na boisku coraz większy rozgardiasz, kibice Lecha rzucają przedmiotami w schodzącego z murawy Kamila Wilczka. Napastnik Piasta Gliwice zatrzymuje się przy dwóch fanach Kolejorza i ucina sobie z nimi krótką pogawędkę. Pewnie ani nie recytowali wierszy, ani nie wymieniali się przepisami na sznycla po wiedeńsku, tylko konfrontowali się jakimiś pół-słówkami, ale równie dobrze i wyłącznie ta rozmowa mogła zaczynać się od sakramentalnego pytania o treści „panowie, co tam dobrego?”, a kończyć się na oszczędnej odpowiedzi – „ano nic, stara bida, ale przynajmniej nasi nie dostali po dupie”.

To był taki mecz, że mistrzowi Polski po prostu nie wypadało wyłapać w beret, bo to już zaczęłoby się robić żenujące. Koniec końców nie ma jednak większego sensu przedłużanie tego wstępu. Przeciętny Lech spokojnie pyknął sobie fatalnego Piasta.
Lech Poznań-Piast Gliwice 1:0. Bomba na banię, kończymy balet
Bardzo ładnej urody gola załadował Afonso Sousa. Portugalczyk nie zalicza łatwego wejścia do światka polskiej piłki. Zdarzyło mu się już rozegrać kilka gorszych meczów, grzać ławę, zmarnować karnego w ważnym spotkaniu, nasłuchać się gwizdów, ale ma ten gość potencjał i umiejętności, odbieranie mu tego zakrawałoby o ignorancką impertynencję. Pewnie można ujmować temu jego huknięciu, że Tomasiewicz gonił spóźniony, że Czerwiński trwał w zawieszeniu między nieudolną próbą zablokowania tego uderzenia a wyjściem do skasowania rywala na trzydziestym metrze od własnej bramki, natomiast swoją część roboty Sousa wykonał na tyle klasowo, że Plach nie był nawet bliski skutecznej interwencji.
Decyzja – słuszna.
Siła – słuszna.
Precyzja – słuszna.
Bomba na banię, kończymy balet. Tak nam się wydawało. Tym bardziej, że Lech ruszył na Piasta naprawdę odważnie. Firmowe zacięcie dwukrotnie wdrażał Velde, raz nawet zrobiło się gorąco. Douglas zaryzykował uderzenia z ostrego kąta po rzucie wolnym, ale cóż, pięć lat temu miałoby to szanse powodzenia, teraz już znacznie mniejsze. Szymczak napsuł dużo krwi Czerwińskiemu, który wcale nierzadko wyglądał przy nim, jakby to on miał dwadzieścia wiosen, a nie jego rywal. Problem w tym, że w pewnym momencie tempo siadło. Ekipa Johna van den Broma utrzymywała się przy piłce, prowadziła ataki, ale wszystko to działo się, jakby ta fura toczyła się na trzecim biegu na czteropasmowej autostradzie. Trochę wracały koszmary z dwumeczu z F91 Dudelange.
„Czteropasmowej autostradzie”, bo ten Piast znów przypominał swoje marne oblicze z trzech pierwszych meczów tego sezonu Ekstraklasy. Skrzypiał środek. Wlekły się skrzydła. Jakieś tam zagrożenie pod bramką klasycznie elektrycznego na przedpolu Bednarka siały kolejne centry, Czerwińskiemu – jak sam przyznał – zabrakło trochę wzrostu, żeby wpakować głową piłkę do siatki, ale to były jakieś pojedyncze podrygi w morzu marności.
Irytował Wilczek, który swój występ ograniczył do pyskówki z kibicami. Snuł się Tomasiewicz, który biegał tak wolno, że Citaiszwili wyglądał przy nim jak bolid Formuły 1 przy Passacie, kiedy minął go na dystansie, przejął piłkę, stanął oko w oko z Plachem, ale niepotrzebnie decydował się na podanie do Skórasia, bo nic z tego rajdu nie wyszło.
No i, wisienka na torcie, męczył się kopany po kostkach Kądzior. Piast chciał wyciąć podwójny numer Lechowi. Najpierw wyśmiał poznańskie oferty i przedłużył kontrakt ze swoim gwiazdorem na kolejne trzy lata, a następnie mógł jego nogami pogrzebać mistrza kraju na jego własnym boisku. Cóż, nie pykło, bo Lech sprawnie organizował się w defensywie, a przeważnie bezradny Kądzior zabłysnął tylko raz, kiedy precyzyjnie dośrodkował na nogę Pyrki i mogło zrobić się 1:1, ale młodzieżowcowi gości zabrakło snajperskiego nosa.
Oficjalnie można więc ogłosić, że mistrz Polski ruszył w pogoń za ligową czołówką…
Czytaj więcej o Lechu Poznań i Piaście Gliwice:
trzeba bylo trafic na gliwickiego frajera, klubik bez kibicow, stadionem ala tesco, i rok w rok z kroplowka od miasta, po co to gowno istnieje?
jebnięty jesteś..
tak jest. kibic starej kurwy wchodzi na artykul o Kolejorzu zeby siac ferment miedzy Lechem, a innymi.
Twoja szanowna w branży mamuśka ma wielu takich kibiców? Nestorka w robocie co to się nie kurzy? Gratuluję.
Słabe te pociski paniczu, ale bez obaw, usuniesz konto na wykopie, wyjdziesz do ludzi i dalej już jakoś pójdzie.
Tego „panicza” się trzymaj! Robisz postępy i tym się wyróżniasz. Pracuj dalej.
Na kolana warszawska prostytutko
oglądałem Lech-PIast a potem przełączyłem się Na mecz Barcelony – to tak jakbym na inną dyscyplinę sportu się przełączył
tak jest. kibic starej kurwy wchodzi na artykul o Kolejorzu zeby siac ferment miedzy Lechem, a innymi.
sorry, to nie mial byc komentarz do tego posta.
Czas się nie zgadza, konfabulujesz
Gliwice to żaden przeciwnik, ale pierwsze koty…
Jak to pisano ?
Że Piast rozśmieszył Lecha?
No właśnie …
Wyższość udowadnia się na boisku a nie w filmikach
Kądzior nie strzelił 3 bramek tak więc Lech nie ma czego żałować
Kupią kogoś dużo lepszego
Przy zwycięstwie również Warty fajny weekend
🙂
Ano fajny, ale mam pytanie techniczne co do Gliwic. Czy droga krajowa 88 (dawna Reichsautobahn 29) nadal jest z tych płyt, których układanie Hitler osobiście nadzorował w 1935 roku?
Czy może dumny husarski naród polski uzyskał już technologię potrzebną do zbudowania czegoś lepszego? Takich przykładów żerowania na niemieckiej infrastrukturze jest oczywiście więcej.
Takie same są przy wylocie na Niemcy , tzw hitleròwka
A skąd on o tym może wiedzieć, pisząc swe dyrdymały w szopie nad Wołgą? Przecież on nigdy w cywilizowanym świecie nie był:) wątpię, czy asfalt widział w tym swoim Tatarstanie:)))
Tam pracujesz? Ile za loda bierzesz?
Żerowały to prusackie kurwy jak ty na polskim majątku. Złodzieje i szabrownicy, mordercy i gwałciciele.
No cóż podobno nie ma głupich pytań ale dlatego odpowiem. Droga 88 została przebudowana wraz z powstaniem autostrady A4 (wygoogluj sobie kiedy budowali A4). Dodam tylko na marginesie, że jak Gliwice miały dwie autostrady to w Poznaniu zastanawiali się jak wygląda porządna autostrada.
Kądzior jak tam? Brameczka czy dwie?
Ważne trzy punkty w morderczej walce o utrzymanie.
Dundalk, czy Dudelange. Jeden hui…..
Fajnie że Lech w końcu wygrał. W dzisiejszym meczu jako tako to wyglądało. Był jakiś pomysł na grę, coś się działo, był ruch, gra z pierwszej piłki.
Ale to jest tylko jedno zwycięstwo, i to w dodatku z dość mimo wszystko słabym ciągle Piasem.
Nie ma się czym podniecać.
Zobaczymy jak to będzie wyglądało na koniec tygodnia, jak Lech zagra dwa kolejne spotkania. Jak w nich nie zdobędzie choć kolejnych 4 punktów, to mecz z Piastem będzie tylko jednostkowym epizodem, w ciągle ogólnej bryndzy.
Pomysł na grę, coś się działo? Przecież w tej pseudo-lidze nie umieją grać w piłkę, poziom jest tak żałosny, że gdy się przełączy na inną ligę, nieważne niemiecką, francuską czy nawet holenderską już nie mówiąc o angielskiej, to się człowiek zastanawia czy nadal ogląda tą samą dyscyplinę sportu.
Wynik cieszy ale gra nadal wygląda jakby latający Holender powiązał im nogi. Najlepsza była kontra czterech na dwóch w ostatniej akcji meczu, rozegrali to jakby nie wiedzieli na którą bramkę mają biec.
Większość, z nich jest ciągle obsrana, jeśli chodzi o strzelanie, i nie ma wyczucia tempa. I dlatego kontra która powinna się skończyć drugim golem, skończyła się gwizdkiem kończącym mecz.
Tak jest-choć niektórzy tego nie akceptują-to mistrz Polski LP,uczestnik fazy grupowej europejskich pucharów. A łochy swoje-że Kadziora nie kupili, że plach lepszy, a liczy się wynik. Kadzior ambitny, został w paście, ciekawe co tam wywalczy? Puchar zadupia? A my jedziemy do uropy, jaką by ona nie była będzie na żywo, 1 na 1, co czwartek, Hej Lech
Popierdalacie do tej „uropy”, że aż się ręce składają do oklasków. Szkoda tylko, że szalejecie swoją kuchenkową lokomotywką przetokową wciąż po tej samej bocznicy we Wronkach.
Wg tego szeleszczącego komentatora C+ Piasztowi bramę szczelił Alonszo Szołża. NIE DA SIĘ SŁUCHAĆ TEGO MAGIKA.
Oryginalna fonetycznie wymowa po portugalsku
I na gablotę, na Amikową gablotę.
Świetne kolego! Uśmiałem się! !
Piascik ladnie sprzedal meczyk, czy ktos sie sprawa zainteresuje czy to norma w Polsze?
To norma. wcześniej śląsk podłożył się Papszunowi żeby go nie zwolnili za chujowe granie w elimincjach
No przecież widzisz, że w większości meczów ktoś się komuś podkłada. Czasem padają remisy, ale wtedy to w sumie obie drużyny podkładają się sobie nawzajem.
I wyjaśnij mi jeszcze co to jest „w Polsze”. To po żydowsku? Bo jeżeli chcesz imitować ruskie języki, to powinno być w Polszy jak już.
Ja myślę, że te dwa ziomeczki ze zdjęcia po prostu postanowili wobec nieudolności zarządu klubu samodzielnie negocjować z Wilczkiem szczegóły transferu do Lecha. Zapalniczka pewnie była na zachętę i widać jak mu tłumaczą, że jak przyjdzie to dostanie więcej i nie ma co się martwić. Wilczek jeszcze klika razy się zatrzymywał i dopytywał czy to na pewno prawda. Sytuacja ponoć jest rozwojowa.
Ale chyba trzeba wspomnieć o katastrofalnym sędziowaniu. To właśnie w takich meczach jest największy dramat, Kwiatkowski wiele wkurwiających błędów, puszczanie gry przy ewidentnych faulach, a po chwili gwizdanie przewinień zupełnie z czapy. Brak panowania nad meczem kompletny, co owocuje żółtymi kartkami zupełnie losowymi.Liniowi nie pomagali, patrzenie na siebie nawzajem nawet przy autach, jeden pokazany tak ewidentnie odwrotnie że rozśmieszył obie drużyny. Brak rzutu sędziowskiego kiedy ewidentnie sam odbił piłkę i przeszkodził w akcji… Tragedia. Dlatego że nie wypaczył wyniku nikt mu słowa nie poświęci, a to naprawdę tragicznie słaby występ sędziego.
Statystyka fauli odgwizdanych w pierwszej połowie – Lech 10 fauli, Piast 1.
To jest fizycznie niemożliwe żeby drużyna przez 45 minut sfaulowała jeden raz.
Jak na dłoni widać stronniczość sędziego.
O rozdawaniu kartek nie wspomnę.
To nie pierwszy popis tego drukarza w meczu Lecha.
Kwiatkowski – 5?
Przeciez on byl najgorszy na boisku, kompletnie nie panowal nad meczem, rozdawal karki za chooj wie co, a kwintesencja jego nieudolnosci byla sytuacja z Kvekve i Czerwinskim, gdyby zagwidal faul na Gio, nie bylo by chamowy Kvekve i reakcji Czerwinskiego.
Hurrra! Pniemy się w górę tabeli. Hej kuchenki!
No hej…
najlepsze jest to, że miasto Gliwice utrzymuje ten klub, chociaż większość mieszkańców Gliwic nawet mu nie kibicuje tylko Górnikowi 😀
bardzo dobrze, ża Amika nie wzięła Kadziora, bo dzisiaj nawet jednej akcji nie pokazał, widać, że on gra dobrze tylko w klubach miejskich, takich jak Piast czy Górnik, gdzie nie ma presji, bo obojętnie czy sa wyniki czy nie ma, miasto i tak zapewni ciepły kurwidołek na koszt podatników
Nic się nie stało, Kolejorz nic się nie stało.
Wypadek przy pracy, następny mecz przegracie i wszystko wróci na właściwe tory.
Sędzia najgorszy na boisku, gwizdanie pseudofauli w naszej ekstraklasie to prawdziwa zmora, nauczono piłkarzy tego, żeby się o byle wiatr przetwracać i to robią. Fatalnie jest sędziowana ekstraklasa.
Fajnie że wygraliśmy, może nie było to zwycięstwo w stylu Skorży wiosną ale i tam na względnym luzie.
Ale najbardziej mnie szokuje, jak szrotowym zespołem jest Piast trenowany od lat przez tego samego gościa i byłego selekcjonera. Przecież oni w takiej formie od Lecha z maja albo dzisiejszego Rakowa mogliby dwucyfrówkę wyłapać. Trochę się nie dziwię, że przy takim „długofalowym wpływie na zespół” zarządy wrzucają trenerów na karuzele, skoro po latach pracy tak to może wyglądać.
Amicorz panicznie poszukuje napastnik, złożyli ofertę za Bartka Śpiączkę. Bartek oczywiście nigdzie się nie rusza, bo Rutek zaproponował 25 tysięcy złotych, worek piłek Kipsta i 15 pralek Amica.
Zastanawiam się, co za dzbany minusują? Nie wierzą, że Lech wysłał ofertę za Śpionę, czy że jest śmiesznie niska?
Wilczek to dureń, ale co powiedzieć o sędziowaniu Kwiatkowskiego ? Kolejna kompromitacja tego pajaca !!!
Pem tak: to jeszcze nie jest czas na lizanie się po viutach. 1:0 u siebie z takim Piastem (zaiste, bez nadziei na drużyna) to dopiero pierwszy krok do opuszczenia strefy spadkowej. A tu za tydzień… wróć! ..a tu już w środę Lechia Gdańsk na wyjeździe. Co prawda ostatni zespół tabeli ale kiedyś trzeba się przełamać, no nie?
Na środę w Gdańsku porządnie namoczą szmatę.