Reklama

Papszun: Godnie reprezentowaliśmy Polskę. Boli, że odpadliśmy

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

25 sierpnia 2022, 23:02 • 2 min czytania 81 komentarzy

Marek Papszun skomentował porażkę Rakowa Częstochowa ze Slavią Praga (0:2) i zarazem odpadnięcie „Medalików” z europejskich pucharów.

Papszun: Godnie reprezentowaliśmy Polskę. Boli, że odpadliśmy

Chciałem podziękować drużynie, szatni, sztabowi za te emocje i tę przygodę w pucharach. Zrobiliśmy bardzo dużo, żeby tę rywalizację wygrać i przejść dalej, ale się nie udało. Myślę, że godnie reprezentowaliśmy Częstochowę i Polskę. Nabyliśmy kolejne doświadczenie, klub zobaczył, jak to wygląda na wyższym poziomie i mam nadzieję, że w przyszłości to wykorzysta. Bardzo boli mnie, że chłopaki zrobili tak dużo i odpadliśmy, bo w tym dwumeczu mieliśmy wiele szans, a zdobyliśmy tylko dwie bramki. Po ludzku mi ich szkoda, ale jestem dumny, że walczyli. Po prostu zabrakło szczęścia, dostaliśmy bramkę gdy nawet przeciwnik czekał już rzuty karne — zaczął trener Rakowa.

Gdybyśmy strzelili pierwsi bramkę, to pewnie ten mecz miałby inne oblicze. Nie zrobiliśmy tego, przeciwnik był skuteczniejszy i wygrał. Musimy wracać do zmagań ligowych, bo zaraz następny mecz, a ten dzisiejszy kosztował nas wiele wysiłku — dodał trener Papszun.

Papszun: To największy ból, jaki przeżyłem jako trener

W meczu w Pradze Raków mocno irytował rywala kradnięciem czasu przy różnych sytuacjach. Podobnie było w pierwszym spotkaniu, czy takie były założenia zespołu? – To nie było głównym planem taktycznym. Jak się prowadzi w dwumeczu, to daje się sobie czas, to logiczne. Szczególnie na tak gorącym terenie. Gdyby Slavia była na prowadzeniu, to pewnie robiłaby to samo – skomentował Marek Papszun.

– Życzę każdej polskiej drużynie w przyszłości, żeby w dwumeczu z takim przeciwnikiem stworzyła tyle sytuacji. Było gorąco pod bramką przeciwnika, choć oczywiście Slavia miała przewagę i była częściej przy piłce, ale mieliśmy czystsze sytuacje. To największy ból, jaki do tej pory jako trener przeżyłem. Zrobiliśmy bardzo dużo, żeby awansować z tak klasowym przeciwnikiem. To strzał w serce – kontynuował trener Rakowa.

Reklama

Szkoleniowiec często wracał do niewykorzystanych sytuacji. – Będziemy do tego wracać, gdybyśmy przy stanie 0:0 wykorzystali nasze sytuacje, to nie mówilibyśmy nawet o tym, że po meczu w Częstochowie mieliśmy tylko jedną bramkę przewagi. Jakie wyciągnę z tego wnioski? Może to przemilczę, bo nie są one zbyt pozytywne.

WIĘCEJ O RAKOWIE CZĘSTOCHOWA:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

81 komentarzy

Loading...