Ludzie polskiego futbolu – ogarnijcie się wreszcie! Naliczyliśmy już aż dziesięć mniej lub bardziej rozpoznawalnych osób z polskiego środowiska piłkarskiego złapanych w ostatnich latach na podwójnym gazie. Wielu z nich wpadło nie po rutynowych kontrolach, a wypadkach, jakie spowodowali. Oto lista hańby – dziesięciu pijanych kierowców z polskich muraw, stadionów, gabinetów. Uprzedzając fakty – Rafał Wolski znalazł się na niej bardzo wysoko.
10. Maciej Szczęsny – 0,36 promila w wydychanym powietrzu
Wypił dwa piwka do kolacji, a później małżonka dostała telefon z pilnym wezwaniem do pracy na lotnisku. Potrzebowała nagłej podwózki, a ta zakończyła się na policyjnej kontroli. No taki pech. Alkohol jednak nie ulotnił się samoistnie z organizmu Macieja Szczęsnego. Dwa piwka – kto by pomyślał, że tak długo siedzą w organizmie?
Nie wnikamy, jakie defekty ma metabolizm byłego bramkarza, ale skutki tej głupoty były dość dotkliwe – trzyletni zakaz prowadzenia samochodu, 60 godzin prac społecznych, pięć tysięcy kary i przede wszystkim usunięcie z TVP Sport, do którego nie wrócił po dziś dzień.
9. Danijel Ljuboja – 0,4 promila
Ljuboja jaki był – wszyscy wiedzą. Zamiłowanie do dobrej zabawy często przeszkadzało mu w karierze, jak na przykład w 2012 roku, w dniu swoich urodzin, gdy podstawiony pod niego alkomat wykazał 0,4 promila, co jest uznawane za stan „po spożyciu alkoholu”.
– Zwróciliśmy także uwagę zawodnikowi, że takie sytuacje wpływają negatywnie na wizerunek jego i klubu. Danijel przeprosił i na tym temat został zamknięty – mówił wówczas w „Fakcie” Michał Kocięba, rzecznik prasowy Legii. Jak widać, w tamtych czasach podobne wybryki nie były jeszcze ostro piętnowane. Serb stracił prawo jazdy i musiał wpłacić pięć tysięcy grzywny. W Niemczech i we Francji, gdzie grał przez lata, można prowadzić do 0,5 promila. Biedaczek chyba wsiadł za kółko z przyzwyczajenia.
8. Nika Kwekweskiri – 0,8 promila
Piłkarz balował na mieście po wygranym meczu i stwierdził „eee, po co zamawiać Ubera”. Wsiadł do swojego Mercedesa i dumnie jechał po ulicach Poznania. Jego podróż skończyła się na innym samochodzie. Gdy Kwekweskiri dojeżdżał do świateł, jadące przed nim auta zaczęły hamować. Reakcja Gruzina była spóźniona, no i po prostu przywalił w stojący przed nim pojazd.
Czy łatwiej byłoby ocenić drogową sytuację, gdyby nie bagaż 0,8 promila w wydychanym powietrzu? Jest na to duża szansa.
7. Dariusz Pietrasiak – 0,96 promila
Grający w Śląsku Wrocław Dariusz Pietrasiak miał akurat swój prime time. Był uznawany za czołówkę ligowych stoperów, zdarzyło mu się nawet wyjechać na reprezentację. Skoro sukcesy, to i świętowanie. Piłkarz – podobnie jak Kwekweskiri – spowodował po pijaku kolizję.
– Była godzina 00:30 i miałem stłuczkę na zakręcie z taksówką. Chciałem odpisać na SMS-a, spuściłem głowę. To był ułamek sekundy, chwila nieuwagi i stało się – opowiadał w „Fakcie”.
Ułamek sekundy… Chwila nieuwagi… Poza tym standardowa gadka – to były dwa piwka po meczu poprawione jednym do kolacji. Gdy policja zatrzymała Pietrasiaka, liczył, że alkomat nic nie wykaże. Jak na ironio – dziś pracuje w klubie, którego barwy reprezentuje Rafał Wolski.
6. Dariusz Dudka – 1,0 promila
Historia tragiczna, bo zakończona śmiertelnym wypadkiem. 20-letni Dudka, reprezentant młodzieżówki, potrącił 49-letniego mężczyznę. Odebrano mu prawo jazdy na zaledwie dziewięć miesięcy. Skąd tak niski wyrok? Śledczy uznali, że wypadkowi winny był pieszy, który wtargnął na jezdnię na czerwonym świetle. Gdy już się na niej znalazł, spostrzegł jadące samochody. Próbował się wycofać – i wtedy wpadł pod koła samochodu pijanego piłkarza.
– Wszystko pamiętam. Zatrzymałem samochód, pobiegłem do tego człowieka… nawet nie dzwoniłem na policję, po chwili już tam była. Tydzień leżałem w szpitalu, bo miałem szkło w oku. Rozmawiałem z policjantką, powiedziała mi, że wiele osób by uciekło. Reagowałem instynktownie – mówił po latach w „Przeglądzie Sportowym”. Dudka pomagał finansowo rodzinie zmarłego.
5. Rołand Gigołajew – 1,0 promila
Roland Gigołajew wszedł na ostatnie minuty meczu. Cztery minuty wystarczyły mu, by strzelić gola i wylecieć z boiska za czerwoną kartkę.
– Nieee, Roland, nigdy nie dasz radę tego przebić – mogli żartować koledzy po wygranym spotkaniu.
– Potrzymaj mi piwo – odparł wtedy prawdopodobnie piłkarz.
Gol i czerwona kartka – no nie powiemy, ciekawe okoliczności do świętowania, trochę na wesoło, a trochę na smutno. Dokładnie tego samego wieczoru Rosjanin balował na mieście do szóstej rano, po czym wpadł na pomysł, że wsiądzie za kółko. Głupota najczystszej wody, która skończyła się wymuszeniem pierwszeństwa i kolizją drogową. Bilans? Promil. Ciekawe było zachowanie Ruchu Chorzów, który – hur, dur! – ukarał swojego zawodnika zesłaniem do rezerw. I pewnie tylko z niefortunnego zbiegu okoliczności wynikało to, że piłkarz wrócił do drużyny akurat wtedy, gdy przestała obowiązywać karencja za czerwoną kartkę. Czytaj – gdy mógł już grać. Sąd skazał go na zawiasy, grzywnę i odebranie prawa jazdy. Dopiero wtedy „Niebiescy” stwierdzili, że to wystarczające okoliczności, by rozwiązać kontrakt.
4. Sebastian Bartlewski – 1,5 promila
Być może kojarzycie postać – Sebastian Bartlewski, dziś piłkarz Olimpii Elbląg, rozegrał czternaście spotkań dla ekstraklasowego Podbeskidzia. Jako 20-latek, reprezentując barwy bielskiego klubu, urządził sobie prawdziwy rajd. Policja kilka razy próbowała go zatrzymać, ale nie dawała rady – tak dzielny była śląska odpowiedź na Colina McRae. Jak wielu innych bohaterów tego zestawienia hańby, spowodował wypadek. Wjechał w słup. Słupa szkoda, samego Bartlewskiego – niekoniecznie. I pasażera, który jechał wraz z nim, także – no bo jak możesz wsiąść do auta z gościem, który jest w takim stanie?
3. Witold Dawidowski – 1,5 promila promila
Prezes Podlaskiego Związku Piłki Nożnej nie zasłynął wielkimi reformami białostockiego futbolu. Sławę zyskał w momencie, gdy kompletnie narąbany przywalił w drzewo. Poziom jego czynu jest niezwykle efektowny, bo do pokaźnego wyniku w wydychanym (1,5 promila) trzeba dodać wysokie noty za styl.
Ucieczka przed radiowozem? Eee, to zbyt banalne. Pan Witold – kiedy już uderzył w drzewo, a później dachował – uznał, że ucieknie z miejsca zdarzenia. Liczył, że wytrzeźwieje zanim znajdzie go policja, więc jakoś to będzie. A może w ogóle nie znajdą samochodu? Przeliczył się. Złapano go, skontrolowano alkomatem, a później przewieziono do szpitala, gdzie działacz miał poddać się badaniu krwi. I ze szpitala… także próbował uciec!
Prawdziwy bohater.
Niestety – policjanci znów go złapali. Fantastyczny pokaz głupoty w wykonaniu człowieka, który – było nie było – sprawował istotną dla podlaskich kibiców rolę. Gdy został skazany wyrokiem sądu, jeszcze przez 1,5 roku rządził podlaskim ZPN-em, a przecież w jego statucie jak byk jest napisane, że we władzach nie mogą zasiadać ludzie karani za umyślne przestępstwo. Może pan Witold inaczej interpretuje umyślność – kto wie, może on sam nie chciał pić, a wlewali mu do gardła?
2. Rafał Wolski – 1,7 promila
Historia najnowsza. Kraków, sierpień 2021. Nie wiemy jak Rafał Wolski trafił kluczykiem do stacyjki, ale dał radę. Ruszył. Wyjechał na drogę. Jechał! Czasem zdarzyło mu się zboczyć z obranej trasy i wyjechać na tramwajowe torowisko. Kto wie, być może nawet dojechałby do celu bez szwanku, gdyby slalomu piłkarza Wisły Płock nie dostrzegli policjanci.
Wolski wydał już w tej sprawie oświadczenie, przeprosił. Przez rok ukrywał, że policja zatrzymała go w takim stanie, a władze Wisły Płock nie miały pojęcia, że ich gwiazda odwaliła coś tak kretyńskiego.
1. Michał Żewłakow – 1,7 promila
1,7 – taki wynik wykazał też alkomat, w który dmuchał Michał Żewłakow. O tym, że „Żewłak” lubi biesiadę, wiadomo od dawna. On sam zresztą tego nie ukrywa. Ale kto ma dawać ludziom przykład, jeśli nie 102-krotny reprezentant Polski? Były kapitan reprezentacji? Piłkarz z tak bogatą karierą, który przez lata udowadniał, że można bawić się mądrze?
Tamtego wieczora jego rozum pozostał w stanie spoczynku, a auto skończyło trasę na autobusie. Żewłak wyrażał skruchę. Został odsunięty od komentowania meczów. Dziś przyznaje, że ta sytuacja bardzo go zmieniła. Zmądrzał. Oby.
WIĘCEJ O PIJANYCH KIEROWCACH:
- Michał Żewłakow. No to pyk… w autobus
- Definicja debilizmu według Kwekweskiriego
- Maciej Szczęsny. Dwa piwka, a rozsądku zero
Fot. FotoPyK